Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kira Hiroto x Aphrodi | Strange Love

Na osłodę pierwszego dnia lekcji...
_______________

Był środek lata, w jednej z klas trwała właśnie lekcja matematyki.
W tejże też klasie, na samym jej końcu siedział Kira Hiroto.
Najbardziej znienawidzony przez nauczycieli uczeń placówki.
Siedział na krześle i bezmyślnie wgapiał się, w siedzącego obok okna blondyna. Bordowooki chyba poczuł jego wzrok, bo również spojrzał na niego i uniósł brew w niemym pytaniu. Hiroto tylko mruknął coś pod nosem i zaczął mazać po zeszycie.
Czy lubił Afuro? Nie.
Czy był hetero? Tak
W takim razie za cholerę nie wiedział czemu jakaś część jego, bardzo duża część, cały czas chce patrzeć na kolegę z drużyny.
Odpowiedź była aż zanadto prosta, ale Kira od razu ją odrzucił.
Jednak po tym jak prawie wylał na Nagumo swoją kawę, bo zagapił się na blondyna, stwierdził, że pora się ogarnąć. Jednym słowem, chyba wpadł po uszy.
Problem w tym, że jego charakter skutecznie utrudniał jakiekolwiek podrywy, poza podłożeniem Afuro nogi jak ostatnio. Niechcący oczywiście...

-Miłość jest skomplikowana - mruknął

-Doprawdy Panie Kira? - usłyszał - Skomplikowana jest również dzisiejsza lekcja, więc mam nadzieję, że Pan słuchał - stwierdziła nad nim nauczycielka.

Uniósł głowę i uśmiechnął się chamsko.

-Jasne - prychnął.

-Tak, więc... - stwierdziła kobieta - Wymień mi funkcje DNA...

-Eeeeeee - przeciągnął.

-Wie Pan jaki jest wogóle temat lekcji? - westchnęła.

-Coś z DNA?

-Hiroto mamy lekcję matematyki - jęknęła

Szarowłosy zamrugał i westchnął zrozumiale.

-Nawet się nie zorientowałeś, że pytam o zły przedmiot - mruknęła - Do Dyrektora

-Ale Psze Pani

-Nie

-Ale...

-NIE!

Wzruszył ramionami i ruszył do wyjścia z klasy.

-Chciałem tylko powiedzieć, że ma Pani jakiś liść na zębach - mruknął wrednie i trzasnął drzwiami słysząc śmiech klasy.

-No to jestem w dupie - stwierdził i kopnął lekko w automat.

Ten po chwili się przewrócił, a Hiroto odszedł pośpiesznie, udając, że nic nie widział i nic nie słyszał...

Wyszedł ze szkoły i jęknął cicho. Jego plan został zniszczony. Znaczy zostałby gdyby go miał.
Wyjął komórkę i wybrał numer jednego z niewielu swoich przyjaciół. Był on chory i nie było go w szkole, więc chociaż może odebrać.

-Dzień Dobry - usłyszał

-Ty znasz takie słowo? - uniósł brew - Co ty pierdolisz?

W słuchawce zapadła cisza.

-Atsuya! To jakiś twój niewychowany kolega! - usłyszał zagłuszony krzyk.

-Shirou! Miałeś nie odbierać moich telefonów!

Pot opadł mu z czoła gdy usłyszał rozmowę. Oparł się o drzewo czekając.

-Używa brzydkich słów

-Tak, tak... Trochę przeklina

-Nie przejmuj jego złych nawyków

-Jasne... Idź, idź...

Hiroto usłyszał w słuchawce coś jak trzaśnięcie drzwiami.

-Co ty kurwa odpierdalasz Hiroto? - usłyszał.

Szarowłosy parsknął śmiechem.

-Jakiś ty nie niewychowany

-Stul pysk - westchnął Atsuya - Sprowadzasz mi Shirou na ciemną stronę mocy.

-Właśnie! Kto to był? - zaciekawił się Kira.

-... Ty serio masz słabą pamięć do osób

-No dawaj imię - westchnął Kira

-Fubuki Shirou

-MASZ KURWA MĘŻA?! - wrzasnął Hiroto.

-BRATA!

-Aaaaaaa

Atsuya strzelił się w twarz i przełączył na kamerkę, widząc twarz kolegi.

-Co chcesz?

-Musisz mi pomóc

-W czym? - uniósł brew

-W poderwaniu Afuro - rzucił Hiroto.

Młodszy Fubuki zakrztusił się jakimś lekarstwem na ból brzucha i kaszląc spojrzał na telefon.

-Założyłeś się z kimś, że się z nim umówisz?!

-Co? - Hiroto zamrugał - Nie!

-Czyli tak... Po prostu? - zdziwił się - Randka? To nie w twoim stylu

Hiroto zatrzymał się i powoli na jego usta zaczął się wkradać iście szatański uśmieszek.

-Masz rację... Trzeba to zrobić po swojemu

-Biedny Aphrodi, nawet go lubiłem - odezwał się Atsuya psując dramatyczny moment - A teraz skończy dwa metry pod ziemi...

-Atsuya... Nie pomagasz

-A sory, to o czym my tu...

××××××

Dwa dni później...

Afuro odrzucił włosy na ramiona i związał je szybko w luźnego kucyka.
Musiał się śpieszyć, bo za jakieś 15 minut odjeżdża jego autobus.
Odwrócił się do drzwi i krzyknął gdy tuż przed nim pojawił się Kira.

-Hej Afuro - powiedział - Mogę cię porwać?

Terumi zamrugał w otępieniu i jak skamieniały, przyłożył mu rękę do czoła.

-Dobrze się czujesz Hiroto? - uniósł brew - Chyba masz gorączkę, jesteś cały czerwony...

Szarowłosy strzelił w myślach facepalma, i chwycił go za rękaw mundurka, ciągnąc za sobą.

-No chodź, chodź nie pożałujesz. Chyba.

-Chyba?! - krzyknął.

-Niezbadane są koleje losu - stwierdził Hiroto.

-Co brałeś? - mruknął Terumi - I czemu się nie podzieliłeś?

-Afuro utrudniasz mi bycie w miarę miłym człowiekiem - warknął Kira.

Blondyn wywrócił oczami dając się prowadzić dalej. Spojrzał tęsknym wzrokiem na odjeżdżający autobus. Żegnaj kołderko, żegnaj poduszeczko.

Szli jeszcze kawałek, dopóki Hiroto się nie zatrzymał.

-Idziemy do wesołego miasteczka! - krzyknął

-Pamiętasz jak ostatnio wymiotowałeś po tym? - mruknął bordowooki.

Hiroto ostatecznie stwierdził, że blondyn ewidentnie nie wyłapuje o co mu chodzi. Atmosfera jest mniej romantyczna niż dźwięk spłuczki w jego kiblu.

I tak właśnie minęły im najbliższe godziny. Atmosfera się rozluźniła, a chłopcy bądź co bądź, miło spędzili czas.
Hiroto zszedł z kolejnej atrakcji, mało nie przewracając się w krzaki.
W końcu złapał się czegoś i tak stał.

-Matko kochana, dzięki za ten słup - oparł o niego głowę.

Terumi tylko spojrzał na szarowłosego który trzymał go w pasie. Ciekawiło go czy serio się naćpał, czy jednak mu w końcu odbiło i tylko psychiatryk mu pozostał.

-Hiroto, to ja - uśmiechnął się.

Chłopak zamarł i odskoczył szybko, stając normalnie.

-Sory - mruknął.

-Nie szkodzi - zaśmiał się - Aż tak ładnie dziś wyglądam, że się tak na mnie patrzysz?

-Zawsze ładnie wyglądasz - mruknął pod nosem Hiroto.

Bordowooki otworzył usta, mimowolnie rozumiejąc mamrotanie.
Na jego policzki wstąpił niewielki rumieniec.

-Hiroto? - spytał w końcu - Masz jakiś problem? Przecież wiem, że nie zabrałeś mnie tu bez powodu...

-Chciałem się rozerwać...

-Gdybyś chciał się rozerwać to wziąłbyś Atsuyę, albo co gorsza Haizakiego, ale nie wiem gdzie byście wylądowali i czy roller coaster bo To przetrwał... - zauważył.

-Chciałem spędzić czas z tobą - wymamrotał - Ale chyba się do tego nie nadaje - kopnął niewielki kamyczek patrząc w dal - Zapomnij...

Terumi zamrugał szybko i przechylił głowę.

-Hiroto... - uśmiechnął się psotnie - Czy ty mnie zabrałeś na randkę?

-...

-Czyli tak - pokręcił głową - Mimo tego że masz lęk wysokości?

-No niby ta, sory to było bez sensu - wywrócił oczami znów wracając do swojej normalnej postawy.

-Co ty... To było nawet urocze - przerwał mu Afuro - Nie spodziewałem się tego...

-Ale? - przerwał mu Kira, mierząc go wzrokiem.

-Co ale? - blondyn uniósł brew - Nie ma żadnego ale, randka jest? Jest.
To teraz idziemy na spacer - stwierdził ciągnąc go za dłoń do parku.

Hiroto chwilę przetwarzał informację i koniec końców ruszył za nim.

×××××××××

-Czyli... - mruknął Hiroto - Spiknąłeś tę dwójkę narwańców wrzucając ich razem do schowka na pościel?

-No nie do końca - stwierdził Afuro - Zaczęli się kłócić w Korei, w hotelu i upadli na łóżko, więc je przechyliłem i wpadli do tej dziury którą wpada do pralni brudna pościel...

-A Nagumo zawsze mówił, że wyznał mu miłość na lodowisku

-Tia, chyba z mydła w pralni - wywrócił oczami blondyn, patrząc się w niebo.

Szarowłosy korzystając z jego nieuwagi zbliżył się lekko siedząc prawie na nim.

-Co ro... - nie dał mu skończyć, zatykając jego usta swoimi.

Afuro zaskoczony chwilę siedział w bezruchu, nim oddał pocałunek.
Obaj robili to pierwszy raz, ale po chwili chyba nabrali wprawy.

-Czyli... - mruknął Afuro, kładąc się pod nim na trawie - Potrafisz wykrzesać z siebie jakieś nitki romantyzmu...

-Bardzo śmieszne - prychnął Kira i oparł ramiona na trawie, patrząc się na niego.

-No powiedz to w końcu - mruknął Afuro

-Ale co? - udawał, że nie wie o co chodzi

-No dajesz...

-Ale serio nie wiem...

-Pytaj bo sobie pójdę - fuknął Afuro.

-Chcesz być moim chłopakiem? - spytał w końcu różowooki.

-Nie.

-AFURO!

-Żartowałem! - wybuchnął śmiechem - Żebyś siebie widział! Oczywiście, że chcę - powiedział w końcu i przybliżył się do niego.

-Dobra odpowiedź - stwierdził Hiroto i założył mu kosmyk włosów za ucho.

Afuro podniósł nogę i zgiął ją w kolanie tak, że gdy zetknęło się z wiadomym miejscem, Hiroto jęknął cicho.

-No... - Afuro położył się wygodnie i spojrzał na niego - To co robimy?

-Czy ty próbujesz mnie sprowokować? - spytał Hiroto.

-Tak, miło że w końcu zajarzyłeś...

Ten tylko wywrócił oczami i przekręcił na bok znów wbijając mu się w usta, teraz nieco bardziej agresywnie.

-Tak sobie teraz przypomniałem, że odjechał mi autobus i nie mam jak wrócić do domu - stwierdził Afuro

Hiroto przerwał całowanie go i westchnął.

-Możesz zostać u mnie

-Ale ja...

-Zostaniesz, pójdziemy do łóżka, dokończymy to co tu zaczęliśmy, i będziesz ze mną spał, jasne? - warknął.

Afuro tylko zamrugał i zmrużył oczy ze zwycięskim uśmieszkiem.

-W końcu wrócił mój stary dobry Hiroto

Kira pokręcił głową i wrócił do przerwanej czynności, inaczej zwanej całowaniem blondyna po szyi.

Jak widać nie wszystkim parom nawet tym... Dość nietypowym, potrzebne są bukiety czerwonych róż, i drogie restauracje... Czasami chodzi po prostu o samą obecność kogoś kogo kochamy...
Wtedy wystarczy po prostu kawałek rozgwieżdżonego nieba i ta druga osoba która będzie siedzieć obok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro