Illness and Marriage | HiroMido
°Podczas trwania FFI°
Zły Midorikawa, to groźny Midorikawa
Zielonowłosy ze smętną miną odstawił kubek z herbatą na szafkę.
-I co, jak on się czuje? - spytała nieśmiało Haruna.
Midorikawa otworzył słoik z malinami i posłodził nimi herbatę, po chwili szukając leków w szafce.
-Tak jak może się czuć idiota kąpiący się w rzece podczas takiej pogody - powiedział tylko.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i popatrzyła na niego z zaciekawieniem.
-Martwisz się o niego - stwierdziła tylko.
-Oczywiście, że tak - wzruszył ramionami.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem a ten tylko zmierzył ją rozbawionym wzrokiem i ruszył na górę po schodach.
-I jak? - spytał Kidou, z resztą drużyny wychodząc zza drzwi.
-Przecież wszystko słyszeliście - mruknęła, po czym spojrzała na nich karcąco - Nie powinniście podsłuchiwać!
-Oj tam - machnął ręką Endou i spojrzał zadziwiająco poważnie na dziewczynę - Czyli nic mu się nie poprawia?
-No... Ciężko stwierdzić, Midorikawa-san był dosyć... Zły.
-Taaa, nie chciałbym być w skórze Hiroto - mruknął z rozbawieniem Fubuki - Ale spokojnie, napewno wszystko będzie dobrze, to tyko przeziębienie.
-Czy teraz powstało kółko specjalnej troski o tego idiotę? - westchnął Midorikawa, niespodziewanie schodząc na dół. Tym samym wystraszył Kabeyamę który z piskiem podskoczył w górę na jego widok.
-Oh... Hej Midorikawa - uśmiechnął się Mark - Co z Hiroto?
-Jeszcze żyje - stwierdził, powodując upadek potu przyjaciół.
-Oh... To dobrze - stwierdził kapitan i popatrzył na niego z ciekawością - Jesteś zły?
Midorikawa odwrócił się i spiorunował go wzrokiem powodując ponowny pisk Kabeyamy, który po dawnym spotkaniu z Reize ma chyba lekką traumę.
-Oh nie, wszystko w porządku kapitanie - uśmiechnął się słodko, co normalnie spowodowałoby, że każdy kto go bliżej zna, już dawno uciekłby z pokoju. Jak widać jego drużyna jeszcze nie wiedziała co powinni zrobić...
-Dajcie spokój to tylko przeziębienie! - zaśmiał się prześmiewczo Kogure.
-Oh tak - uśmiechnął się Midorikawa - Przeziębienie spowodowane tym, że ktoś go wepchnął do rzeki. Jaka szkoda dla tego kogoś, że widziałem jak to robił.
Mina niebieskowłosego zrzedła gdy czarnooki uśmiechnął się w jego stronę.
-Niech ten ktoś wie, że moje plany zemsty są bardzo wyrafinowane - mruknął cicho chłopak.
-Oh dobra chłopaki nie kłóćmy się - zaśmiał się nerwowo Endou.
-Nikt się nie kłóci kapitanie - stwierdził Midorikawa, wzruszając ramionami, po czym wbijając swój wzrok w niższego chłopaka - Ja tylko ostrzegam kogoś przed niechybną zgubą...
-Muszę iść! - pisnął nagle Kogure i wybiegł z salonu.
- ...
-Uwielbiam straszyć ludzi - stwierdził nagle Ryuuji i uniósł kącik ust - To takie satysfakcjonujące...
-Midorikawa-kun! - zbeształa go Aki.
-Co? - wzruszył ramionami - Zasłużył!
-Ktoś tu się martwiiii - przeciągnął z rozbawieniem Fubuki - Ciągnie Cię do Hiroto prawda?
Midorikawa spojrzał na nich ze zdziwieniem. Wszyscy mierzyli go rozbawionym wzrokiem a ten tylko pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Ale wy wiecie, że my od dawna jesteśmy razem? - spytał niepewnie.
W pokoju zapadła cisza, dopóki Endou nie podbiegł do niego i nie złapał go za ramiona, zaczynając nim potrząsać.
-Co?!
-No tak - mruknął niepewnie czarnooki, przez turbulencje spowodowane przez kapitana - Myślałem, że to oczywiste.
-Ale... - wydukał Someoka który widocznie dostał laga mózgu - W Akademii Aliea... Byliście razem?
-Tak - stwierdził Ryuuji i uniósł brew - Myślicie, że zjawiłby się na którymś meczu gdyby ktoś mu nie przypominał jaki jest wogóle dzień tygodnia? Raz próbował wyjść z sypialni w swojej różowej bluzie, bo zapomniał o meczu.
-Oj nie przesadzaj nie było tak źle... - usłyszeli z góry.
Spojrzeli na schody gdzie z lekkim uśmiechem stał Hiroto.
-Naprawdę nie wiedzieliście, że jesteśmy razem? Przecież to widać - stwierdził - Każdy mówi, że zachowujemy się jak stare małżeństwo, prawda Ryuuji? Midori?
-KIYAMA HIROTO - krzyknął zielonowłosy i ruszył na niego znów powodując zawał serca połowy drużyny, i ciągnąc chorego za piżamę na górę - Co ty myślisz, że robisz? A potem będzie. O jejku jestem chory. Główka mnie boli. Ratunku umieram! 36,7 stopnia temperatury i będzie. Zawsze tak jest. Jesteś gorszy niż Suzuno, przysięgam. Ostatni raz miał być rok temu a ty znów jesteś chory i znów robisz to samo. KONIEC TEGO IDZIESZ SPAĆ. A NIECH ZOBACZĘ CIĘ NA NOGACH TO NIE DOŻYJESZ JUTRA! DO ŁÓŻKA I TO JUŻ
Drużyna popatrzyła na siebie i jednocześnie parsknęła śmiechem.
- Rzeczywiście - mruknął Gouenji, uśmiechając się pod nosem - Niczym stare, dobre małżeństwo...
-KŁADŹ SIĘ IDIOTO, NIE KŁADĘ SIĘ SPAĆ Z TOBĄ!
-No... - mruknął Fubuki - Czy dobre to bym polemizował...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro