Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

HiroMido | 'Ve missed.

-Hiroto? - spytał niebieskowłosy chłopak, wyjmując zdjęcie z albumu - Kto to?

-Kariya pytasz o to dwudziesty raz - stwierdził rozbawiony mężczyzna i uniósł wzrok znad komputera - Kto tym razem? Przecież poznałeś wszystkich na zjeździe rodzinnym.

-Jego nie! - upierał się przy swoim Masaki i przyniósł mu fotografię - Popatrz.

Hiroto zerknął na zdjęcie i od razu spochmurniał. Wziął je do ręki i westchnął cicho.

-Hiroto? - upomniał się Kariya, gdy jego opiekun od kilku chwil wpatrywał się w zdjęcie - Obejmujesz go tu... Kim jest?

-Był... Moim przyjacielem - mruknął czerwonowłosy, unosząc na niego wzrok - Najlepszym.

-Oh... Czemu go nie poznałem? - zdziwił się chłopak i odebrał zdjęcie mężczyźnie.

Przyjrzał się zdjęciu i uśmiechnął się lekko. Wiele razy widział zdjęcia z dzieciństwa Hiroto. Na tym konkretnie przytulał zielonowłosego chłopca, z wysokim kucykiem i czarnymi oczami. Oboje się uśmiechali.

-Wygląda na miłego - mruknął Kariya i spojrzał na opiekuna - Jak się poznaliście?

-Masaki nie teraz - mruknął tylko Hiroto i wstał od biurka, wyrywając mu zdjęcie z ręki.

-Chcę go poznać - stwierdził nagle chłopiec i wbił wzrok w plecy starszego - Proszę?

-Masaki... - westchnął cicho Hiroto.

-Naprawdę proszę - mruknął mniej pewnie chłopiec.

Hiroto spojrzał na niego i spuścił głowę.

-Dobrze - mruknął niechętnie - Poznasz go...

-Tak! - krzyknął tylko chłopak, i szybko opuścił salon. Hiroto z kolei spojrzał jeszcze raz na zdjęcie i uśmiechnął się lekko. Ile by dał by cofnąć się do tamtych czasów...

×××××××××××

Hiroto wbiegł do pokoju i rzucił plecak na ziemię. Miał już dość ciągłych komentarzy na temat jego zachowania. Przecież to nie on zaczął się bić!

-Hiroto? - usłyszał cichy głos zza drzwi.

-Nie teraz! - warknął tylko.

Wbrew jego słowom, drzwi uchyliły się lekko, ukazując zielonowłosego nastolatka.

-O ile dobrze pamiętam, to nasz wspólny pokój - powiedział z rozbawieniem.

Westchnął cicho gdy zobaczył rany przyjaciela i wszedł do środka, zakluczając za sobą drzwi.

-Co się stało? - spytał cicho, biorąc apteczkę z szafki - Znowu się biłeś?

-Przecież nie ja zaczynam! - krzyknął chłopak.

-Ale oddajesz - stwierdził zielonowłosy.

-Łatwo Ci mówić Mido - warknął Hiroto, odrzucając jego pomoc - Ciebie nikt nie wyzywa od przydupasów ojca! Nikt nie zwraca na Ciebie uwagi! - krzyknął.

Spojrzał zdenerwowany w zaszklone oczy przyjaciela, który teraz spuścił głowę i zaczął zbierać zawartość rozrzuconej apteczki.

-Przykro mi Hiroto-san - powiedział cicho, i odwrócił się szybko widząc jak chłopak krzywi się na takie mówienie jego imienia - Ja już pójdę.

-Poczekaj - westchnął Hiroto i szybko wstał, stając mu na drodze - Przepraszam Ryuuji - powiedział i przytulił go do siebie.

Uśmiechnął się lekko gdy poczuł, że młodszy chłopiec też się w niego wtulił.

-Nie chodziło mi o coś takiego - stwierdził Hiroto - Każdy Cię lubi, chodziło mi o to, że...

-Nikt mnie nie zaczepia. Wiem. - przerwał mu Midorikawa i spojrzał na niego spokojnie - Hiroto, Pan Kira wybrał Cię z jakiegoś powodu. Może zrobił to dlatego, że przypominasz mu jego zmarłego syna. Ale musisz przestać udowadniać innym, że nie jesteś tylko zastępstwem! - krzyknął na niego, ignorując zszokowane spojrzenie przyjaciela - Jesteś Kiyama Hiroto, i nikomu nie musisz udowadniać swojej wartości rozumiesz? Lepiej niż słowa pokazują czyny...

Zielonowłosy uniósł głowę przyjaciela i uśmiechnął się wesoło.

-Głowa do góry, za kilka lat zobaczą, że nie mieli racji - powiedział tylko i mrugnął do niego kierując się w stronę drzwi - Zajmuję pierwszy łazienkę!

Hiroto patrzył chwilę za przyjacielem, po czym uśmiechnął się gdy ten zniknął za drzwiami.

-Arigatou... Mido-chan.

~~~~~~~~~~~

-Midorikawa kim chciałbyś kiedyś zostać? - spytał cicho Hiroto, patrząc na gwiazdy razem z przyjacielem.

-Nie wiem - usłyszał odpowiedź i od razu spojrzał na czarnookiego z niedowierzaniem - No co?

-Wiem kiedy kłamiesz Ryuu - powiedział tylko Hiroto, i przekręcił się na trawie, patrząc na przyjaciela - Chyba nie chcesz zostać mafiozą, hm?

-Nie będę Ci mówić, bo jak mi się nie uda to będziesz mi to wypominać przez resztę życia - zaśmiał się Midorikawa i spojrzał w stronę Hiroto - A ty? Kim chcesz zostać?

-Przecież wiesz, że...

-Nie pytam czego chce dla ciebie Pan Kira - uśmiechnął się Midorikawa i spojrzał mu w oczy - Kim chce być prawdziwy Kiyama Hiroto?

Hiroto uśmiechnął się i zagłębił w oczach przyjaciela. Jego rodzina od dawna nie żyła, a przybrany ojciec i siostra nie mieli z nim zbyt wielkiej więzi. Co innego tyczyło się zielonowłosego chłopca, który był dla niego jak jedyna rodzina. Z jego oczu zawsze biła troska a gdy Hiroto patrzył teraz w jego oczy odczuwał spokój. Czuł się bezpiecznie. Czuł się potrzebny.

- Zawsze chciałem zajmować się gwiazdami, ale astronomia nie jest zbyt przyszłościowym zajęciem - stwierdził Hiroto i spojrzał zawstydzony w inną stronę.

-Byłbyś dobry w takim zawodzie, najlepszy pracownik to taki który kocha to co robi - usłyszał miękki głos i od razu wrócił wzrokiem do Midorikawy, który spoglądał na niego z uśmiechem. Oczywiście, że by go wspierał. Hiroto uśmiechnął się i przymknął oczy. Szkoda, że Midorikawa nie może pomóc mu z oczekiwaniami ojca. Wszystko byłoby prostsze gdyby był obok.

~~~~~~~~~~~

Midorikawa wszedł do pokoju przyjaciela i zapukał w otwarte drzwi.

-Puk, puk - powiedział z uśmiechem - Pakujesz się?

-Tak - westchnął Hiroto - Muszę jechać na tę uczelnię którą znalazł ojciec - powiedział i zerknął na strój przyjaciela - Ty też już wyjeżdżasz?

-Właściwie to jadę na samolot - powiedział Midorikawa i wszedł do pokoju - Dostałem się na studia za granicą i jadę spełniać marzenia - powiedział niepewnie.

Hiroto otworzył oczy z szokiem. Praktycznie każdy z sierocińca był już pełnoletni a co za tym idzie, wyprowadzał się. Nie spodziewał się jednak, że od Midorikawy nie będzie dzielić go kilka ulic a prawdopodobnie ocean... Spojrzał na przyjaciela i zauważył, że ten patrzy na niego z oczekiwaniem. Tak jakby był w stanie wszystko odwołać gdyby się nie zgodził i doradził mu inaczej. Hiroto wiedział, że to jest ten moment w którym to on będzie jego wsparciem.

-Nie wiem jak sobie bez ciebie poradzę, ale zawsze o tym marzyłeś - powiedział i położył rękę na ramieniu młodszego - Wiem, że nieważne co to jest, będziesz w tym świetny, bo widzę jak Ci zależy.

Twarz zielonowłosego od razu się rozjaśniła a ten szybko przytulił się do przyjaciela.

-Dziękuję... - szepnął cicho i spojrzał na niego z uśmiechem - Będę przyjeżdżał tak często jak będę w stanie.

-Nie dowiem się co to za studia prawda? - spytał rozbawiony Hiroto, zamykając ostatnią walizkę z ubraniami.

-Nie ma szans - zaśmiał się Midorikawa i przytulił go ostatni raz - Muszę już iść. Powodzenia.

-Zdecydowanie za szybko - westchnął czerwonowłosy i razem z chłopakiem ruszył na podwórko, gdzie czekał już na niego samochód.

Midorikawa otworzył drzwi, i odwrócił się przodem do przyjaciela, podając mu jakiś list.

-Wiem, że idziesz na ekonomię - powiedział tylko z uśmiechem, i po chwili wsiadł do auta zapinając pasy - Ale pomyślałem, że ten kierunek studiów bardziej zasługuje na ucznia takiego jak ty. Za to ty powinieneś mieć wybór. - mrugnął do niego i posłał mu ostatni uśmiech przed zamknięciem drzwi - Do zobaczenia, Hiroto.

~~~~~~~~~~~

Hiroto leżał na łóżku. Wokół niego znajdowały się spakowane walizki, a kierowca już dawno odjechał. On za to od godziny wpatrywał się w zaadresowany do niego list. Pozytywne rozpatrzenie wniosku o studiowanie na jego wymarzonym wydziale nauk przyrodniczych. Nie sądził, że Midorikawa będzie  pamiętał po takim czasie o ich krótkiej rozmowie przy gwiazdach. Jak widać, chłopak nie przestawał się o niego troszczyć nawet gdy nie było go obok.

-No i co teraz? - westchnął głośno, patrząc na dwa listy, z dwóch różnych uczelni. Tak samo dobrych, ale o różnych specjalizacjach. Po jednej stronie były jego marzenia, a po drugiej oczekiwania wszystkich wokół.

-Prawie wszystkich - mruknął pod nosem, poprawiając się i zastanawiając się co na jego miejscu zrobiłby Midorikawa. Po chwili jednak westchnął, bo dobrze wiedział, że Midorikawa nie napisałby w jego imieniu do uczelni gdyby w pełni akceptował jego pogodzenie się z przyszłym objęciem firmy. Dał mu wybór, ale zaakceptuje cokolwiek on wybierze. Taki już był Midorikawa Ryuuji. A kim miał zamiar się stać Kiyama Hiroto?

-Wybacz Kira-san - mruknął pod nosem i wstał z łóżka, kierując się w stronę pokoju siostry - Ale twoja firma musi poczekać...

~~~~~~~~~~~

-Nie mogę uwierzyć, że już jutro Cię zobaczę - westchnął Hiroto, rozmawiając z Midorikawą na laptopie i widząc w kamerce jak ten się pakuje - Wracasz jako chirurg, hmm? Do czego to doszło.

-Będę twoim osobistym lekarzem - mrugnął do niego Midorikawa i wrócił do pakowania ubrać.

-Midorikawa a czy... - zaczął niepewnie Hiroto - Chciałbyś się jutro spotkać na kawę?

-Przecież i tak się zobaczymy - powiedział z rozbawieniem chłopak, ale po chwili zmarszczył brwi i uniósł wzrok w stronę kamerki - Hiroto? Powinienem o czymś wiedzieć?

Czerwonowłosy zarumienił się i spuścił głowę, powodując śmiech drugiego chłopaka.

-W takim razie z z chęcią pójdę z tobą na tę randkę Hiroto - usłyszał i podniósł zdziwiony wzrok na ekran, z którego patrzył na niego uśmiechnięty zielonowłosy - Nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę...

×××××××××××

-Czyli to dzięki niemu jesteś astronomem? - spytał już drugi raz Kariya, jadąc autem razem z opiekunem - Nie mogę uwierzyć, że prawie skończyłeś w tej zatęchłej firmie!

-Prawie a nazywałbym się Kira Hiroto - odpowiedział z lekkim uśmiechem mężczyzna.

-Midorikawa-san pewnie rzucił Ci tekstem, że Kira Hiroto umarł, a ty zasługujesz by być jedyny w swoim rodzaju i zmieniłeś zdanie, tak? - spojrzał na niego złośliwie nastolatek.

-Coś w tym stylu - mruknął pod nosem Hiroto i zatrzymał się na parkingu - Wysiadka Kariya.

-Emm... Szpital? - mruknął niepewnie niebieskowłosy i zamknął drzwi - Co to ma znaczyć?

-Zobaczysz - westchnął ciężko Hiroto i ruszył w stronę drzwi, puszczając młodszego przodem - Jeśli chcesz go poznać to oficjalnie strasznie boli Cię brzuch, jasne?

-Ale mnie nie... Po pierwsze to to nie jest odpowiedzialne! - krzyknął Kariya, zwracając uwagę sekretarki.

-Tak, ale już zadzwoniłem do niego, więc nie masz wyboru - uśmiechnął się podstępnie Hiroto.

-Dzień Dobry - usłyszeli za sobą a po chwili tuż obok, pojawił się zielonowłosy mężczyzna, wyglądający jak starsza wersja, nastolatka ze zdjęcia Hiroto. - Panie Kiyama - kiwnął głową czerwonowłosemu a po chwili spojrzał z uśmiechem na chłopca - A ty pewnie jesteś Kariya Masaki, zapraszam do gabinetu, strasznie tu dziś tłoczno.

Otworzył drzwi i wpuścił ich przodem, po chwili kierując się w stronę biurka.

-Był dziś spory wypadek samochodowy, więc mogę być tam potrzebny - stwierdził otwierając teczkę - Nie ukrywam też, że jestem kardiochirurgiem a ból brzucha to coś z czym można iść do lekarza rodzinnego - spojrzał na Hiroto i ostentacyjnie założył nogę na nogę - Pomijam fakt, że dostaję od Pana telefony kilka razy w miesiącu Panie Kiyama, a na moje oko jest Pan więcej niż zdrowy.

-Emmm... - mruknął Kariya i zerknął na Hiroto, który ze spokojem wpatrywał się w blat biurka, jakby już zdążył się czymś pogodzić - Pan to Midorikawa Ryuuji?

Midorikawa spojrzał na niego z rozbawieniem i kiwnął głową. Westchnął i oparł głowę na ręce, tym samym wbijając wzrok w młodszego chłopca.

-To co Ci jest Kariya-kun? - spytał z uśmiechem.

-Ból brzucha? - powiedział cicho Masaki.

-Mhm - kiwnął głową zielonowłosy, po chwili przenosząc wzrok na Hiroto - Przez telefon mówił Pan, że chłopca boli głowa.

-Naprawdę? - spytał z szokiem Hiroto i poprawił się na krześle - Musiałem się... Pomylić...

Midorikawa zeskanował ich obu wzrokiem i parsknął śmiechem. Schował dokumenty do szafki i wstał z miejsca, siadając na biurku.

-Panie Kiyama, bycie opiekunem bywa stresujące, ale nie może Pan symulować chorób i namawiać do tego syna - pokręcił głową i położył mu rękę na ramieniu - Zawsze rząda Pan spotkania ze mną, ale musi Pan zrozumieć, że jesteście zupełnie zdrowi. Oboje.

Hiroto kiwnął głową i spojrzał na Midorikawę czując na sobie jego ciepłe spojrzenie.

-Przepraszam za problem - powiedział cicho mężczyzna i nakazał chłopcowi wstać, ruszając do wyjścia - Dziękuję za radę.

Midorikawa zdążył tylko kiwnąć mu głową, niż mężczyzna zamknął drzwi i pociągnął Kariyę do samochodu.
Zapalił silnik i bez słowa ruszył w stronę mieszkania.

-Stracił pamięć prawda? - usłyszał ciche pytanie niebieskowłosego.

-Tak - uśmiechnął się do niego Hiroto, i wzdychając z żalem - Już dwa lata temu... Tuż po tym jak przyjechał i miał się ze mną spotkać. Przykro mi, że nie mogłeś wtedy go poznać.

-Midorikawa-kun nadal jest taki jak opowiadałeś - stwierdził Kariya i spojrzał w okno - Ale nie jest już twoim przyjacielem, i to Cię boli prawda?

Hiroto nie odpowiedział. Chłopiec domyślił się odpowiedzi i spojrzał w okno ze szczerym smutkiem. Bywał wredny, ale według niego Hiroto zasługiwał na wszystko co najlepsze. Niestety nie mógł mu pomóc. Nikt nie mógł.

×××××××××××

Minęły kolejne 2 mięsiące, podczas których Hiroto wręcz przewrócił dom do góry nogami, żeby znaleźć każdy możliwy ślad byłej znajomości z Midorikawą Ryuuji. Jednym z najlepszych chirurgów na kontynencie azjatyckim, a także jego byłym najlepszym przyjacielem. Przerwało mu dopiero trzaśnięcie drzwi na parterze, które lekko wytrąciło go z rytmu sprzątania. W pierwszej chwili pomyślał, że to Kariya wrócił do domu, ale przypomniał sobie, że chłopiec dziś nocuje u Hikaru, a nikt inny nie ma kluczy. Wyszedł powoli na korytarz, skradając się w stronę schodów.

-Zamierzasz bić się z włamywaczem mopem? - usłyszał za sobą.

Odwrócił się szybko i z krzykiem zakrył mopem swoją brudną koszulkę, widząc przed sobą Midorikawę.

-Przepraszam, nie spodziewałem się gości - wydukał Hiroto i odchrząknął cicho - Czy coś się stało?

Midorikawa bez słowa podszedł do niego i wyjął mu mopa z ręki. Nie reagując na tłumaczenie starszego, po prostu objął go i przytulił się do niego.

-Wróciłem - Hiroto usłyszał szept, a po chwili w jego oczach pojawiło się zrozumienie a w raz z nim także łzy.

-Ty wiesz kim jestem? - upewnił się i spojrzał w ciepłe oczy Midorikawy. Oczy z których znikła zwykła troska o pacjenta, a wróciła dawna czułość z jaką zawsze patrzył na swojego najlepszego przyjaciela.

-Jesteś moim najlepszym przyjacielem  - stwierdził mężczyzna i położył mu rękę na policzku - A zarazem jesteś jedyną osobą którą kocham.

-Chwila co... - wydukał Hiroto a Midorikawa uśmiechnął się lekko, zbliżając się do niego i składając krótki pocałunek w kąciku jego ust.

-Zrozumiem jeśli przez te dwa lata coś się zmieniło - powiedział i spuścił wzrok - Ale jeśli oferta nadal jest aktualna, to chętnie pójdę z tobą na kawę. Chociaż myślę, że przydałoby się nam coś mocniejszego...

Hiroto z niedowierzaniem uniósł podbródek zielonowłosego i spojrzał mu w oczy.

-Oferta jest aktualna - szepnął - Bo jesteś jedyną osobą która na nią zasługiwała - szepnął nim połączył swoje usta z ustami młodszego chłopaka starając się przekazać całą tęsknotę jaką czuł przez te lata.

-Kocham Cię Midorikawa - szepnął, patrząc mu w oczy.

- Ja ciebie też - usłyszał w odpowiedzi i uśmiechnął się, przytulając czarnookiego do siebie. Miał nadzieję, że to nie jeden ze snów z którego się niedługo obudzi i wróci do szarej rzeczywistości.

-To nie sen Hiro - usłyszał a po chwili Midorikawa odsunął się, a on uświadomił sobie, że powiedział to na głos. Zatopił się w oczach chłopaka i uśmiechnął z czułością na jego słowa - Byłem, jestem i zawsze tu będę.
Dla Ciebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro