Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...

Dla TinoVainamainen2

Enjoy ^^

-Wstawaj śpiochu! No już, nie przyjechałeś tutaj, żeby się wylegiwać w łóżku, tylko żeby pojeździć na snowboardzie!

-Dania, masz coś na twarzy...

-Co? O co ci-

-TO BYŁ BÓL!

I tak właśnie Duńczyk wylądował na podłodze rozmasowując szczękę, a Norwegia, prostując nogę po udanym kopniaku ponownie wtulił się w poduszkę.

-Już się tłuczecie?- po pokoju rozniósł się bas na wpół śpiącego Szwecji.

-To on zaczął!- jęknął Duńczyk, najwyraźniej nie mając lepszych argumentów.

-Ale on nie ma ADHD tępoto...

-Nawet ty przeciwko mnie Ice?!

-Tak, nawet ja!!

-Dajcie spać!!

-Meh...

-CZY WY SIĘ W KOŃCU ZAMKNIECIE? ZARAZ SCHODZIMY NA DÓŁ, CZY TO SIĘ KOMUŚ PODOBA CZY NIE. I NIE RADZĘ WCHODZIĆ MI W DROGĘ.

Mroczna aura roznosząca się po pokoju bynajmniej nie należała do Rosji. O nie, nie. Należała do kogoś zdecydowanie dla Nordyków groźniejszego.

Postać wycofała się z pokoju.

-Czy my jeszcze mamy kawę?- szepnął Islandia w kierunku Szwecji.

-W takim stanie to nawet wódka od Polski i Rosji razem wzięta nie pomoże- mruknął okularnik powoli odchodząc od komody z ostrymi przedmiotami z Ikei.

-T-to może my j-już zejdźmy na d-dół, co?- Dania wciąż był w stanie przedzawałowym.

-Ech, no dobra. Finlandia to ma jednak argumenty...

################################

Po krótkiej krzątaninie przy szukaniu odpowiednich ubrań wszyscy zeszli na dół, gdzie czekał na nich uśmiechnięty Fin.

-Hejka! Fajnie, że już jesteście! Mamy kawę! Świeża dostawa~

-Uff, dobrze, że już mu przeszło. Północna Godzilla...Au, za co to było?!- krzyknął Duńczyk, po otrzymaniu solidnego kuksańca od Norwega.

-Za głupie teksty. Pij szybko tą kawę i nie zarywaj do kelnerek. Mieliśmy iść na snowboard, tak?

Na te słowa Dania wyraźnie się rozpromienił.

-Ha! Czyli ty też się cieszysz! A jednak jesteśmy braty!

Islandia mruknął z dezaprobatą.

-Czy ty się w końcu zamkniesz?

-Ty poczekaj do Wigilii. Wtedy się zacznie...

Fin potwierdził skinieniem głowy słowa Szweda. Szczęśliwy Duńczyk to głośny i upierdliwy Duńczyk.

Norwegia odstawił pusty kubek.

-Dobra, to ja idę po deskę. Pospieszcie się. Nie będę czekał.

################################

-Łał! Jak tu pięknie! Jupiii!- Krzyknął Dania, rzucając się w najbliższą kupę śniegu.

-Przecieżmasz tak u siebie każdej zimy. U Ciebie czy u Norwegii- co za różnica?

-Powiedz ,,U Ciebie czy u BRACISZKA".

-Nie.

-Braciszek.

-Nie.

-Braciszek.

-Nie.

-Braciszek.

-Nie! Daj mi spokój!

-Chłopaki, idziemy w te góry, czy nie?- spytał się uśmiechnięty Finlandia. Jedno spojrzenie na jego uśmiech wystarczyło, by stwierdzić, że był on już w stanie delikatnego wkurwu.

A u Finlandii każdy wkurw to ryzyko armagedonu.

-No właśnie. Chodźmy już. Bo cały dzień nam minie. A moja deska z Ikei nie będzie czekać.

-Jasne Szwedzie! Czas wyruszyć w nieznane! [Ktoś jeszcze zna tą bajkę? dop.aut.]

-Den, ale.... Den, tam jest dół! Den! Eh, z nim zawsze są problemy... Panie Szwedku, masz może linę?

-Mhm. Z Ikei.

-To wyciągamy...

################################

Krótka akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem i po kilku minutach ruszyli dalej. Od zeszłego dnia zrobiło się trochę cieplej, więc kupy śniegu zaczęłu powoli obsuwać się z dachów.

Jakiś czas później cała piątka znalazła miejsce na zjeżdżanie. Daleko od ludzi, wysoko w górach.

Perfekcyjnie.

-Zleciało nam tyle czasu! Jak zjedziemy to idziemy na obiad, co nie?

- Jasne Isiek! Pooglądamy moje horrory?

-Nie! -Dania i Norwegia jednocześnie poderwali się z ziemii.

-Ej, ludzie! Ścigamy się?

-Wiesz, że wygram? Moja deska z Ikei jest najlepsza...

-G-głupki! Jasne, że ja wygram!

-A może to będę ja~

-Ej, ja też dam radę. Jestem lepszy. Na pewno od Danii.

-Eeej! Dobra, to TRZY-CZTE..

-RY!- krzyknęli Nordycy i z prędkością błyskawicy wystartowali.

-Nor! Ja mam złe przeczucia!- Islandia spojrzał w kierunku Fina, krzyczącego coś z tyłu.

-...inaa!

-Co?!- zawołał Duńczyk, który póki co był na czele.

-LAWINA!

Więcej nie krzyczeli. Przykryła ich fala śniegu.

################################

-Hej! Norwegia! Szwecja! Islandia! Finlandia! Gdzie jesteście?!- Dania zaczął powoli popadać w czarną rozpacz. Od jakiejś godziny szukał towarzyszy. Bezskutecznie.

-Duńczyku!

-Sve?!

-Podejdź tu!

Chłopak szybko podbiegł do źródła głosu. Po chwili ujrzał  Szwecję niosącego na plecach nieprzytomnego Finlandię.

-Co z nim?! A czy Tobie coś jest?!

-Nie drzyj się. Ze mną w porządku. Z nim trochę gorzej, bo nieprzytomny. Ale oddycha. To ważne.

Duńczyk odetchnął z ulgą, by po chwili przybrać bardzo zmartwiony wyraz twarzy.

-Widziałeś jeszcze naszych? Błagam, powiedz, że widziałeś! I czy masz telefon?!

-Nie mam. On też nie- skinieniem głowy wskazał na Fina- A co do nich, czy myślisz, że gdybym ich widział, to by ich ze mną nie było?

Dania wyglądał, jakby miał się rozpłakać.

-...ej! Hej! Jest tu kto?!- gdzieś w oddali było słychać słaby głos Norwegii.

-Jesteśmy! -Krzyknął Szwecja.

-Idziemy! Już idziemy! -Dopowiedział Dania, po czym-na tyle na ile im aktualny stan pozwalał- ruszyli do Norwega.

Duńczyk rzadko widywał łzy Norwegii. Każdy raz był bardzo, bardzo ważny.

-Pomóżcie! Brat jest nieprzytomny! I ma dziwnie wykrzywioną nogę!

- Masz telefon?

-Nie!

-Spokojnie, nie panikujmy. Lawina przewróciła i rozwaliła drzewa. Tam jest coś jak szeroka deska. Położmy na niej Islandię i Finlandię. Jakoś doczołgamy się do zamieszkałego miejsca. Wtedy zadzwonimy.

Pozostała dwójka przytaknęła i poszła przytaszczyć prowizoryczne sanko-nosze.

-Damy radę... Tak, Den?

Norwegia rzadko szukał pocieszenia. Praktycznie nigdy.

-Jasne, że damy. Zawsze dawaliśmy...

Poszli w dół stoku.

################################

Lampki świeciły się wesoło na zielonych gałązkach. Bombki mieniły się barwami tęczy.

Tak, Święta są piękne.

- Wesołych Świąt wszystkim~

Ciepły głos Finlandii rozległ się po równie ciepłym pomieszczeniu.

-Wesołych Świąt! -Krzyknął uradowany Duńczyk przytulając się do Finkołaja.

-Ta, wesołych, wesołych mruknął Islandia z kanapy. Mimo głosu mówiącego ,,Olewam Cię" on również się uśmiechał, a iskierki tańczyły w jego oczach.

-Najlepszego z okazji Świąt.- powiedział Szwecja dorzucając drewna do kominka i podnosząc delikatnie kąciki ust.

-By Bóg błogosławił nam wszystkim czy jakoś tak...-Norwegia uśmiechnął się sam do siebie i kontynuował wpatrywanie się w gwiazdy.

Po tej akcji w górach, wszyscy szybko wrócili do siebie. Tylko Islandczyk trochę dłużej się kurował ze złamanej nogi. No tak, w końcu byli personifikacjami. U ich to pikuś.

-To ja może rozdam prezenty! Dania!

-Łii! Dzięki~ Filmy Marvela i DC! I nowe projekty do klocków Lego! I ostrze do topora!!! Nie wiem jak mam wam dziękować!- jeszce raz przytulił się do Fina.

-Jak dziecko..-Zaśmiał się Islandia.

-Szwecja! Ten prezent jest dla Ciebie!

-Dzięki~ Nowe pistolety i bilety na ,,Heathers"? Dzięki jeszcze raz. Jesteście świetni- Szwed uśmiechnął się (to on potrafi?!)

-Islandia! Teraz ty!

-Och, nie musieliście...

-No daj spokój! Jasne, że musieliśmy!

- Łał! Komplet noży! I coś jeszcze! Nowe słuchawki i telefon! Akurat teraz jest mniej potrzebny niż wtedy w górach iksde. Heh, nieśmieszne. W każdym razie, dziękuję wam bardzo Bracia- Mówiąc to, Islandia uśmiechnął się szeroko.

-O! Teraz dla mnie! I co mam... Bilety na koncert Sabatonu, straszne maski i 4 sztylety? Jakie urocze! Dziękuję wam wszystkim~

Norwegia uśmiechnął się ciepło. To rzadkość.

-No i jeszcze ty Nor! Prawda?- Duńczyk był znowu podekscytowany

-Jasne! Nor, chodź po prezent!

Nieco zawstydzony Norweg odebrał paczkę.

-Od Pana Szwedka jest różdżka!

-Pomyślałem, że przyda Ci się na zwołaniach tego twojego klubu magicznego czy jakoś tak.. -mimo grobiwego głosu Szwed wciąż się uśmiechał (Jak?!).

-Ode mnie masz skarpetki i karnet na saunę! Wiem, że ją lubisz~

-No właśnie! A ode mnie masz truciznę do tych strzał do Twojego nowego łuku! Będzie superaśnie!!!

-Dzięki...

-Ej, jeszcze ja...-Islandczyk na chwilę zamilknął. Jednak zaraz odezwał się-...jeszcze ja, Braciszku.

Norwegia dawno nie był TAK zaskczony.

- N-no bo ty cały czas chcesz, żebym Cię t-tak nazywał. To masz tak do końca roku. Ale ani sekundy dłużej głupku! Okej, Braciszku?!- Islandia zrobił się cały czerwony.

-Ja... Ja wam strasznie dziękuję. Jesteście cudowni. Moja kochana rodzina...

-No się wie!

- Jasne, że tak!

- Nom~

- No tak! Chyba tak głupki!

Cała piątka szczerze się roześmiała.

A potem wszyscy zaczęli wpatrywać się w jasne gwiazdy...

************************************

1260 słów! Łał, duużo ;-;

Mam nadzieję, że wyszło rodzinnie!

I przede wszystkim, mam nadzieję, że się podobało ^^

Wszelkie opinie mile widziane :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro