Shu x Ruki
Nie wierzę, że to robię. _Amazing_Estera_ zamorduje cię... Zapowiadam to moje pierwsze i ostatnie Yaoi. Wolę oglądać/czytać niż pisać. No dobra po tym wyczerpującym wstępie jedziemy.
************
*Ruki*
Byłem w odwiedzinach u Sakamakich. Do tego czasu rzadko spotykaliśmy się z powodów konfliktów pomiędzy naszymi rodzinami. Od czasu ataku wilkołaków na nas zżyliśmy się. Yui stała się przekąską intruzów, więc nikt nam już nie zawadza. I pomyśleć, że widziałem w niej Eve.
Dużo czasu spędzałem z Shu, co dziwne, mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Oprócz naszego podobieństwa z twarzy, zgadzaliśmy się stylem muzycznym, leniuchowaniem i smakiem. Lubiliśmy te same potrawy jak i grupę krwi AB-Rh+.
Oboje byliśmy smakoszami trunków takich jak czerwone i białe wino w każdych stopniach słodkości, od wytrawnych poprzez pół słodkie aż po słodkie i owocowe.
Potrafiliśmy całe dnie przeleżeć na kanapie,przy kominku, popijając co nieco.
Tak mijały minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące. Lubiliśmy swoje towarzystwo, czuliśmy się swobodnie i komfortowo. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Za każdym razem ,gdy tylko widziałem jego, moje serce przyśpieszało. Co jest ze mną nie tak? Jesteśmy facetami. To wyklucza wszystko prawda?
*Shu*
Znowu przyszedł on. Czuję jego zapach nawet ,gdy stoi przy bramie wjazdowej. Na samą myśl o naszym spotkaniu serce przyśpiesza. Dlaczego tak reaguje?
-Cześć.- odezwał się Ruki stając nade mną.
-Cześć. - mruknąłem jak zawsze.
Podniosłem się i skinieniem głowy pokazałem chłopakowi, żeby szedł za mną. Doszliśmy do mojego pokoju. Zawsze tak robiliśmy. Był tam piecyk i dwa fotele na, których wylegiwaliśmy się. Od jakiegoś czasu jest jednak inaczej. Bardziej skrępowani, małomówni, choć u mnie to norma.
-Dawno się nie widzieliśmy- powiedział Ruki nalewając do kieliszków czerwonego, wytrawnego wina. Podał mi trunek.
-No. - mruknęłem i upiłem łyka. Zasiedliśmy w fotelach patrząc na płominie w kominku. Zapadła cisza. Z każdym kolejnym kieliszkiem stawaliśmy się bardziej odważni i rozmowni. Gdy śmialiśmy się do rozpuchu nawet nie wiem z czego wszedł Reiji.
-Wszyscy wychodzimy na festyn. - oznajmił okularnik i zamknął spowrotem drzwi. Nie lubimy takich imprez ,więc zazwyczaj zostajemy w domu.
Nasze twarze od procentów robiły się coraz bardziej rumiane. Przy zgaszonym świetle i płomieniach kominka siedzieliśmy cały czas. Pomimo mroku na zewnątrz ,w środku było dość jasno. Upiłem łyk i przeniosłem wzrok na Rukiego. Jego blada cera dostała rumieńcy na policzkach a oczy wydawały się rozmyte. Wyglądał bardzo... Słodko? Nie nie, prędzej przystojnie. Serce przyśpieszyło uderzając bardzo mocno w mojej klatce. Podniosłem się z miejsca bardzo gwałtownie, zwracając uwagę granatowowłosego. Nie kontrolowałem moich emocji, ruchów... Nic, tak jakbym był w transie, lunatykował. Podeszłem do Rukiego. Przywarłem jego ręcę do oparcia fotela i wpiłem się w jego miękkie usta.
*Ruki*
Chłopak nagle podszedł i zaczął mnie namiętnie całować. Rozszerzyłem oczy w niedowierzaniu. Serce prawie nie wyskoczy mi z piersi. Co robić?! Był taki przyjemny... Ale to facet! Też nim jestem! To, to nie może się udać.
-Kocham cię- wymruczał Shu podnosząc mój podbrudek. Jego szafirowe oczy były jakby nieobecne. Od dawna czułem coś do niego ale czy to miłość? Nie znam takiego uczucia.
-Ja ciebie też. - usta same mi się otworzyły. Ręce same poruszyły, ciało samo wstało. Spadliśmy na podłogę. Byłem nad nim. Jego blond kosmyki opadały łagodnie na białe futro a usta lekko rozchylone kusiły jeszcze bardziej. Zbliżyłem się i ucałowalem wargi Shu. Wtem do pokoju wparował Laito z miną pedofila.
-Mogę się dołączyć? - zaczął poruszać znacząco brwiami.
-Nieeeeeeee! - wydarłem się i otworzyłem oczy.
Byłem znowu w mojej sypialni. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu. Tak to był tylko zły sen. Koszmar. Mara nocna. Spokojnie, uspokuj się. Nic takiego nie było. W jednej sekundzie dostałem SMS-a. Otworzyłem telefon z zamiarem sprawdzenia.
Od Laito
"Świetnie się bawiłem, może wpadniesz jeszcze raz? "
-Nieeeeee! - krzyknąłem przerażony i rzuciłem telefonem o ścianę. To jak déjà VU.
*********************************
Moje pierwsze i ostatnie Yaoi. Jak się podobało? Podobało to za dużo powiedziane... Da się to wogóle czytać? Estera...już nie żyjesz. :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro