Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Shu x Ruki

Nie wierzę, że to robię. _Amazing_Estera_ zamorduje cię...  Zapowiadam to moje pierwsze i ostatnie Yaoi. Wolę oglądać/czytać niż pisać.  No dobra po tym wyczerpującym wstępie jedziemy.

************

*Ruki*

Byłem w odwiedzinach u Sakamakich. Do tego czasu rzadko spotykaliśmy się z powodów konfliktów pomiędzy naszymi rodzinami. Od czasu ataku wilkołaków na nas zżyliśmy się.  Yui stała się przekąską intruzów, więc nikt nam już nie zawadza. I pomyśleć, że widziałem w niej Eve. 

Dużo czasu spędzałem z Shu, co dziwne, mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Oprócz naszego podobieństwa z twarzy, zgadzaliśmy się stylem muzycznym, leniuchowaniem i smakiem. Lubiliśmy te same potrawy jak i grupę krwi AB-Rh+.
Oboje byliśmy smakoszami trunków takich jak czerwone i białe wino w każdych stopniach słodkości, od wytrawnych poprzez pół słodkie aż po słodkie i owocowe. 

Potrafiliśmy całe dnie przeleżeć na kanapie,przy kominku, popijając co nieco.
Tak mijały minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące. Lubiliśmy swoje towarzystwo, czuliśmy się swobodnie i komfortowo. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Za każdym razem ,gdy tylko widziałem jego, moje serce przyśpieszało. Co jest ze mną nie tak?  Jesteśmy facetami. To wyklucza wszystko prawda?

*Shu*

Znowu przyszedł on. Czuję jego zapach nawet ,gdy stoi przy bramie wjazdowej. Na samą myśl o naszym spotkaniu serce przyśpiesza. Dlaczego tak reaguje?

-Cześć.- odezwał się Ruki stając nade mną.

-Cześć. - mruknąłem jak zawsze.
Podniosłem się i skinieniem głowy pokazałem chłopakowi, żeby szedł za mną. Doszliśmy do mojego pokoju. Zawsze tak robiliśmy. Był tam piecyk i dwa fotele na, których wylegiwaliśmy się. Od jakiegoś czasu jest jednak inaczej. Bardziej skrępowani, małomówni, choć u mnie to norma.

-Dawno się nie widzieliśmy- powiedział Ruki nalewając do kieliszków czerwonego, wytrawnego wina. Podał mi trunek.

-No. - mruknęłem i upiłem łyka. Zasiedliśmy w fotelach patrząc na płominie w kominku.  Zapadła cisza. Z każdym kolejnym kieliszkiem stawaliśmy się bardziej odważni i rozmowni.  Gdy śmialiśmy się do rozpuchu nawet nie wiem z czego wszedł Reiji.

-Wszyscy wychodzimy na festyn. - oznajmił okularnik i zamknął spowrotem drzwi. Nie lubimy takich imprez ,więc zazwyczaj zostajemy w domu. 

Nasze twarze od procentów robiły się coraz bardziej rumiane. Przy zgaszonym świetle i płomieniach kominka siedzieliśmy cały czas. Pomimo mroku na zewnątrz ,w środku było dość jasno. Upiłem łyk i przeniosłem wzrok na Rukiego. Jego blada cera dostała rumieńcy na policzkach a oczy wydawały się rozmyte. Wyglądał bardzo... Słodko? Nie nie, prędzej przystojnie. Serce przyśpieszyło uderzając bardzo mocno w mojej klatce.  Podniosłem się z miejsca bardzo gwałtownie, zwracając uwagę granatowowłosego. Nie kontrolowałem moich emocji, ruchów... Nic, tak jakbym był w transie, lunatykował.  Podeszłem do Rukiego. Przywarłem jego ręcę do oparcia fotela i wpiłem się w jego miękkie usta.

*Ruki*

Chłopak nagle podszedł i zaczął mnie namiętnie całować. Rozszerzyłem oczy w niedowierzaniu. Serce prawie nie wyskoczy mi z piersi. Co robić?! Był taki przyjemny... Ale to facet!  Też nim jestem! To, to nie może się udać.

-Kocham cię- wymruczał Shu podnosząc mój podbrudek. Jego szafirowe oczy były jakby nieobecne. Od dawna czułem coś do niego ale czy to miłość?  Nie znam takiego uczucia.

-Ja ciebie też. - usta same mi się otworzyły. Ręce same poruszyły, ciało samo wstało. Spadliśmy na podłogę. Byłem nad nim. Jego blond kosmyki opadały łagodnie na białe futro a usta lekko rozchylone kusiły jeszcze bardziej. Zbliżyłem się i ucałowalem wargi Shu.  Wtem do pokoju wparował Laito z miną pedofila.

-Mogę się dołączyć? - zaczął poruszać znacząco brwiami.

-Nieeeeeeee! - wydarłem się i otworzyłem oczy.

Byłem znowu w mojej sypialni. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu. Tak to był tylko zły sen. Koszmar. Mara nocna. Spokojnie, uspokuj się. Nic takiego nie było. W jednej sekundzie dostałem SMS-a.  Otworzyłem telefon z zamiarem sprawdzenia.

Od Laito
"Świetnie się bawiłem, może wpadniesz jeszcze raz? "

-Nieeeeee! - krzyknąłem przerażony i rzuciłem telefonem o ścianę.   To jak déjà VU.

*********************************

Moje pierwsze i ostatnie Yaoi.  Jak się podobało?  Podobało to za dużo powiedziane... Da się to wogóle czytać?  Estera...już nie żyjesz.  :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro