Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Shu x Reader (lemon)

Dobra dobra, nie będę się już powtarzać... (Ale i tak to powiem... Jeśli nie jesteś osobą tak zboczoną jak ja lub nie lubisz takich rzeczy to nie czytaj tego;) tylko ostrzegam heh,czytasz na własne ryzyko)

(TI) - Twoje imię
(TK) - Twój kolor włosów
(TO) - Twój kolor oczu
*********************************
-Padam z nóg... - szepnęłam do siebie wchodząc do domu.

Odkąd zamieszkałam wraz z Shu w naszym i tylko naszym wspólnym gniazdku nieopodal jego dawnego miejsca zamieszkania, nie mam chwili spokoju. Zmęczona po ciężkim dniu w pracy dopiero w domu na jakiś czas mogę złapać oddech. Od niedawna ten leń Shu chodzi do pracy na nocne zmiany. Zmusiłam go do tego. Nie będę utrzymywać chłopa w domu, to jego obowiązek.

Jako iż jestem lekarzem w pobliskim szpitalu, pracuję czasami całe noce. Gdy nad ranem wracam do domu najczęściej zastaje tam już drzemiącego blondyna. Jednak nie tym razem.

Rozejrzałam się uważnie po pokoju, zajrzałam do sypialni, kuchni, łazienki... Nic. Po leniwcu ani śladu. Zdziwiona tym faktem stałam chwilę nie wiedząc co się dzieje.

-Nie ma go... - powiedziałam sama do siebie a na mojej twarzy zaraz zagościł nonszelancki uśmieszek.
Postanowiłam się chociaż raz zrelaksować i skorzystać z tego faktu. Zaczęłam zrzucać z siebie po kolei ubrania i ruszyłam w stronę górnego piętra. Porozwalane ubrania bardzo rzucały się w oczy.

-Posprzątam później...

Otworzyłam drzwi do ogromnej, białej łazienki. Znajdowała się tam narożna, dwuosobowa wanna a w rogu zaraz za nią ogromny, przejrzysty prysznic.
Zaczęłam napuszczać wodę do wanny. Odkręciłam kran i chwyciłam płyn do kąpieli. Wlałam go dość sporo przez co piana prawie wylewała się z brzegów. Rozpięłam stanik i zrzuciłam majtki na podłogę po czym zanurzyłam się w śnieżnobiałej pierzynie z piany. Dodałam jeszcze odrobinę olejku zapachowego i oparłam głowę o brzeg wanny. Moje (TK) włosy zwisały łagodnie a ugięte kolana ledwo co prześwitywały przez ogrom piany.

-Nareszcie... - odetchnęłam z ulgą i zamknęłam oczy rozkoszując się cudownym, różanym aromatem wody.

Kocham siedzieć w wannie, kocham wodę. Mogłabym całe dnie pływać lub leżakować w niej. Kocham to jak moje ciało unosi się w cieczy tak czystej i przejrzystej jak niebo.

W jednej sekundzie usłyszałam kroki po schodach. Do łazienki wszedł kto inny jak nie Shu.
Zdjął buty,skarpetki i w ciągu paru sekund zakłócił mój odpoczynek i wlazł do wanny wylewając trochę wody.

-Kochanie... Coś już ci mówiłam na temat kąpania się w ubraniach. - pokiwałam głową z dezaprobatą . No ale jest postęp. Chociaż zdjął buty i skarpetki...

-Jak tak ci przeszkadza to mnie rozbierz. - rzucił lekceważąco i zamknął oczy.

-Jak dziecko... - wysapałam. Koniec mojego odpoczynku. A mogło być tak fajnie.

"Podpłynęłam" do leżącego na przeciwko osobnika zakłucającego mi spokój i położyłam się między jego nogami opadając piersiami na jego przemoczoną koszulę. Dotknęwszy pierwszego guzika chłopak mruknął. Nie zbyt wiedziałam czy z rozkoszy czy może z niezadowolenia. Kto go tam wie? Może jedno i drugie?

Powoli rozpinałam prześwitujacą, białą koszulę gładząc po jego umięśnionym, bladym torsie.
Pozbywszy się góry przyszła kolej na dół. Ostrożnie wyjęłam pasek z klamerki i odpięłam go. Wyjęłam z dziurki przy rozporku guzik i rozsunęłam suwak.

Gdy chłopak był już w samych bokserkach mruknął cicho, otworzył swoje cudowne niebieskie oczy i położył obie ręce na moim pasie. Delikatnie lecz stanowczo, przyciągnął mnie do siebie tak, że moje nagie ciało stykało się z mięśniami chłopaka. Nachylił się i ucałował moje wargi. (tak chodzi o usta zboczeńcy hah)
Był to namiętny pocałunek, szalony taniec naszych ust. Dawno się już tak nie czułam. Moje policzki płonęły,nie do końca wiem czy przez temperaturę wody czy może od Shu.

Pod moim podbrzuszem poczułam stawiający się maszt chłopaka. Nie znałam go od tej strony. Niczym Christian Grey ma swoje 50 twarzy.

Postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Zaczęłam poruszać się w górę i w dół sunąc po klatce blondyna. Pocierałam swoją kobiecością wypukłość w bokserkach Shu. Ciche jęknięcie wampira bardziej ruszyło mnie do działania. Odchyliłam jego bokserki i wsunęłam tam rękę. Znalawszy cel zaczęłam poruszać nią w górę i w dół. Nie przestając całować partnera zdjęłam jego bieliznę.
Rozkraczony Shu trzymał ręce wciąż na mojej talii. Zaprzestawszy zabawy ręką sama ponownie sunęłam piersiami po torsie wampira.

Cicho pojękując oddawałam się rozkoszy. Pocierałam wargami (hah tak teraz tymi) o jego członka, który stawał się coraz twardszy. Rozkoszy nie było końca.
Chłopak odchylił głowę i zamknął oczy. Po chwili jednak zerwał się. Uniósł czuprynę i spojrzał w moje (TO) oczy.

-Ale ty jesteś denerwująca. - warknął.

Wziął do ręki swój maszt i jednym szybkim ruchem wprowadził go we mnie. Pisnęłam za razem z bólu jak i nieziemskiej rozkoszy. Ciarki powędrowały przez całe moje ciało. Oparłam ręce na jego barkach i uniosłam biodra do góry. Opuszczałam je i unosiłam, szybciej i szybciej oddawałam się uczuciu spełnienia. Wypełniał mnie w całości. O niczym innym nie myślałam. Chłopakowi sprawiało też to przyjemność. Na jego twarzy pojawiły się lekkie wypieki, oddech miał szybki, usta lekko uchylone a oczy zamknięte. By sprawić mi jeszcze większą przyjemność sam postanowił poruszać biodrami. Coraz głośniejsze moje jęki przygłuszały jego sapanie.

W pewnej chwili blondyn chwycił mnie za pośladki i wyszedł z wanny niosąc mnie. Otworzył kabinę prysznicową, odkręcił wodę i postawił mnie pod ścianą w kabinie. Szybkim ruchem odwrócił mnie plecami do siebie, przyciągnął lewą ręką ułożoną na moim brzuchu i wszedł we mnie jeszcze raz. Oparłam się rękoma o ścianę i spóściłam głowę.
Pchał mnie mocno, słyszałam jak dyszał. Policzki paliły mnie, podbrzusze bolało a za razem ogarniała mnie euforia. Było mi tak dobrze. Poczułam łaskotanie i ciepło w dolnej części i doszłam. Chłopak pchnął mnie jeszcze raz i z cichym jękiem sam doszedł.
Szybko odwrócił mnie, przyciągnął moje nagie ciało do swojego i wpił się mocno w moje usta. Teraz nasze języki toczyły bitwę o władzę przy naszych podniebieniach.
Delikatnie przestał, wyjął swój język i przelotnie ucałował mnie.

-Posprzątaj tu. - odparł Shu i wyszedł jak gdyby nigdy nic z kabiny prysznicowej a potem z łazienki.

-Shu chociaż sie...- zaczęłam lecz drzwi się zamknęły.

-Ubierz... - dokończyłam ciszej.
No tak do wanny wchodzi w ubraniach ale po domu to już nago. Chyba mu się trybiki przestawiły... No tak... I jeszcze posprzątaj sama.

Jednak jego usta były takie... Ciepłe. Chwyciłam się za dolną wargę i sama do siebie uśmiechnęłam się mimowolnie.

Ach Shu... Kocham cię.
Ale nad tym kiedy trzeba się rozbierać a kiedy nie to musimy jeszcze poćwiczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro