Shu x Reader
Zamówienie dla IBabsiI. Mam nadzieję, że się spodoba.
— Shu- stałam z założonymi rękami pod piersiami.
—Cicho... - mruknął nie otwierając oczu.
—Shuu- ciągnęłam.
—Za głośno.
—Shuuu, kuchnia to nie miejsce na odpoczynek.
Chłopak uchylił jedną powiekę i spojrzał na mnie.
—Idź do siebie, połóż się na łóżku.
O dziwo rudowłosy podniósł się z przejścia i poszedł. No jakiś postęp. Jeszcze pracujemy nad jego lenistwem ale czasami nie daje to nawet najmniejszego efektu. Jakby to powiedzieć, jesteśmy w fazie testów.
Zrobiłam kolację dla wszystkich braci Sakamakich. Każdy miał jakieś zajęcie, więc musiałam zanieść im do pokoi. Na koniec zostawiłam Shu.
Stanęłam pod jego drzwiami. Zapukałam lecz odpowiedziała mi cisza, jak zawsze. Weszłam, więc do pomieszczenia.
—Shu przyniosłam ci...- zaczęłam, wchodząc.
—Jedzenie... - dokończyłam ale go tu nie było.
Rozejrzałam się uważnie. Czysty, wysprzątany pokój. Inny niż jego braci. W sumie rzadko tu przebywa, woli odpoczywać gdzie popadnie, schody, korytarz,
kuchnia... A tu w pokoju brak żywej duszy. W sumie to oni i tak nie żyją heh...
Ale to dziwne, nie było Shu w holu, w salonie, w pokojach, w salonie gier... Nigdzie.
Ogród i taras też go nie gościły. Ale wyraźnie powiedziałam mu "idź do pokoju " ale nie... Nie dotarło do systemu operacyjnego.
Szukałam już wszędzie.
W końcu zrezygnowana wzięłam jedną porcję i poszłam do swojego pokoju. Jestem trochę zmęczona.
Otworzyłam drzwi i weszłam. Usiadłam na łóżku wcinając takoyaki. To był ciężki dzień. Przydałaby mi się porządna, gorąca kąpiel. Udałam się do łazienki i zaczęłam napuszczać wodę.
W jednej chwili usłyszałam jakiś huk na korytarzu. Szybko wyszłam z pokoju by zobaczyć co się stało. Ayato stał na schodach śmiejąc się a Subaru znowu wbił pięść w ścianę.
—Subaru... Proszę nie demoluj domu. Znowu na te miejsce trzeba wytrzasnąć jakiś obraz i to zakryć.
—phy... - Parsknął białowłosy i odszedł.
—Ayato co mu zrobiłeś? - spytałam podpierając się rękami w pasie.
—Ore-sama chciał takoyaki ale się skończyły i wpadłem na schodach na Subaru...
—Cholera woda! - przerwałam tą ekscytującą historię Ayato i wbiegłam do pokoju.
Nie zważając na nic, wbiegłam do łazienki. W ostatniej sekundzie zakręciłam kran. Było już bardzo dużo wody ale na szczęście nie wylało się nic.
Odetchnęłam z ulgą.
Wychodząc z łazienki rozpinałam kolejne guziki mojej koszuli. Wyszłam z rozpiętą bluzką i już chciałam chwycić swoją piżamę ale zorientowałam się, że ktoś leży na moim łóżku.
—Shu! A ja cię wszędzie szukałam! Miałeś iść do siebie do pokoju a nie do mnie. - mówiłam.
Chłopak usiadł podpierając się rękami o łóżko. Popatrzył się na mnie i zadziornie uśmiechnął. A to nowość. Jego system zainstalował nowy program "Uśmiech zboczeńca".
O co mu chodz...
—Fak! - syknęłam zasłaniając biustonosz bluzką.
Szybko podeszłam do łóżka na którym leżała moja piżama i wampir. Już chciałam wziąć strój, gdy niebieskooki chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
Mod Laito aktywowany.
Leżałam z rozpiętą bluzką na łóżku a nade mną nachylał się blondyn.
Patrzył się w moje (kolor oczu) oczy przez długi moment. Serce biło mi szybko. Przez cały czas myślałam tylko o tym by nie zjeżdżał wzrokiem niżej.
—Shuuu puść mnie, woda mi wystygnie. Chciałabym się wykąpać. - mówiłam ale chłopak nie reagował.
System operacyjny Shu włączył tryb oszczędzania energii.
—Jesteś za głośno. - wkurzył się błękitnooki i wziął mnie na ręce.
Co on robi?! Nie powiem, było to przyjemne uczucie wtulić się w umięśniony tors wampira. Zrobiło się niebezpiecznie, gdy zaczął iść w stronę łazienki.
—Shu... Co ty robisz? Chyba nie chcesz... - nie zdażyłam dokończyć, gdy oboje znaleźliśmy się w wannie.
Przemoczone ubrania, porozlewana woda... Leżałam w objęciach chłopaka w wannie pełnej wody.
—Wiesz... Nie kąpie się w ubraniach. - zaczęłam i zaraz pożałowałam mojej wypowiedzi.
Rudo/blondo włosy chłopak w jednej sekundzie ściągnął swoją mokrą koszulę a moim oczom ukazała się umięśniona postura wampira.
Strzeliłam buraka i szybko odwróciłam głowę.
—Siedzisz na pasku, rozepnij mi spodnie. - mruknął półnagi Shu i oparł głowę o brzeg wanny.
—Co?! O nie nie, nie ma szans. - zaczęłam protestować.
Już miałam wyjść z wody, gdy przystojniak objął mnie swoimi silnymi ramionami.
—Zostajesz- mruknął.
Leżałam na nim już dobre kilkanaście minut. Nie narzekałam, przyjemnie było.
Dosyć mało czasu spędzamy sami. Mówiąc mało, myślę wcale. Jednak w tej chwili jesteśmy blisko, bardzo blisko.
—Chyba powinieneś już iść, jest późno a ja naprawdę muszę się wykąpać. Jutro szkoła, lekcje... - mówiłam, chociaż nie chciało mi się ruszać. Był taki miękki...
—Cicho. - odparł chłopak i chwycił mnie za brodę. Odwróciłam się przerażona w jego stronę.
W tym właśnie momencie nasze usta złączyły się. Serce biło mi jak szalone. Zapomniałam jak to jest być pocałowana. Zazwyczaj jestem gryziona albo obrażana od desek co nawiasem mówiąc nie jest wcale prawdą!
Głupi Ayato. Jakbym mu pokazała... Czekaj, czekaj albo i nie.. Nie lepiej nie.
Zaskoczona miłą niespodzianką odwzajemniłam pocałunek. Był on bardzo przyjemny. Mój pierwszy z Shu. Był on bardzo delikatny, ale zarazem bardzo namiętny. Cały on...
Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Jedną ręką nadal podtrzymywał mój podbródek a drugą oparł na talii.
—Wyczuwam takoyaki. - mruknął.
—Bo były na kolację, ale nie mogłam cię znaleźć. - odpowiedziałam szybko.
—Zgłodniałem- powiedział i wyszedł z wanny.
—Czekaj jesteś cały mokry, i nie masz koszuli...- zaczęłam.
—Przecież zaraz wracam- i wyszedł.
Co za człowiek. Przeziębi się i porozchlapuje po całym domu.
Jego mózg tymczasowo jest w spoczynku.Zastanawiam się czy tylko czasami.
Woda zrobiła się już zimna, więc wyszłam, wywiesiłam ubrania i bieliznę, spuściłam wodę i wysuszyłam się.
Ubrałam piżamę i położyłam się spać.
Nie było mi to jednak dane, gdyż po chwili drzwi do mojej sypialni otworzyły się.
Gość położył się obok mnie na łóżku i przyciągnął bliżej siebie.
Jego nadal wilgotne spodnie dotykały do moich nóg.
Był zimny, przemoczony i... zimny.
Odwróciłam głowę w jego kierunku.
—Shuuuu...idź spać do siebie, jesteś mokry...- zaczęłam i nie dane było mi skończyć.
Wampir złączył nasze usta ponownie w pocałunku.
Oderwałam się po chwili od niego.
—Shu, proszę jesteś półnagi, tak nie wypa...
—Cicho. - warknął chłopak i ponownie mnie pocałował.
—Robisz to specjalnie, żeby mnie uciszy..- mówiłam lecz on dalej swoje. Jego usta nie były złe ale wkurzało mnie jego uciszanie.
—Przestań mnie uciszać!- wkurzyłam się.
Chłopak zamknął oczy i odwrócił moją głowę w przeciwną stronę.
—Spać.- mruknął.
Jak on mnie wkurza!
No dobra...ale i tak jest słodki. I chociaż wiem, że jadł kolację. Wyraźnie czułam smak takoyaków. Jednak moja praca nie poszła na marne.
Shu przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie tak, że czułam jego oddech na moim karku a jego lodowaty tors dotykał moich pleców i ramion.
Wtuliłam się w wampira i odpłynęłam w świat Morfeusza.
Podobało się? Mam nadzieję, że tak.
Pisać albo na priv albo w komentarzach. Jeśli macie jakieś specjalnie proźby co do treści następnych. (Teraz zazwyczaj pisze romanse ale jak chcecie normalne lub coś innego to piszcie.)
Pa pa miśki! Do zobaczenia! 💋❤😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro