Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Shin x Reader (lemon)*

*Ale czy napewno?
Bez zbędnych pierduł przechodzimy do lemonka!

(TW) - twój kolor włosów
(Ti) - twoje imię
(To) - twój kolor oczu
*********************************

No tak, od czego by tu zacząć. Jeśli chodzi o mnie i o Shina to spotykamy się już od dobrego roku. Shin to miły, opiekuńczy i kochający chłopak czego raczej na pierwszy rzut oka nie widać.

Jego styl ubioru jest raczej bad boy-owaty. Jak to mówią : "Nie oceniaj książki po okładce".
Poznaliśmy się w miejscowym schronisku dla zwierząt. Często tam przychodziłam, karmiłam koty a psy wyprowadzałam na długie spacery. Kocham zwierzęta, te ich futerka, uszka, entuzjazm z odwiedzin i wspólnych czasami całodniowych zabaw.

Pewnego razu zjawił się on. Wysoki przystojniak o niezwykłych fioletowo-pomarańczowych oczach i cudownych fioletowo-czarnych włosach.
Bawił się z dwoma szczeniaczkami, radośnie się przy tym śmiejąc. Wyglądał tak uroczo. Po pewnym czasie chodziliśmy na wspólne spacery wraz z psiakami. Poznałam go i jego historię z dzieciństwa. Ojciec pijak a matka zapracowana. Biedactwo. Tak było mi go żal.

Pewnego razu po długim nie całym roku na jednym ze spacerów wyznał mi miłość. Byłam zaskoczona lecz przyjęłam proźbę o chodzenie. Z pozoru nie jest to chłopak nieśmiały lecz pozory mylą. Nie wiem czy poprzez obojętną minę, ubiór czy nawet zachowanie co do innych osób próbuje w pewien sposób ukryć swoje prawdziwe ja- wrażliwe, spokojne.

Ciężko jest żyć na tym świecie z miękkim sercem, jeśli już takie posiadasz naucz się je chronić. Mało, która osoba to potrafi, jednak jego kamuflaż sprawdza się doskonale.

-(T.I) masz na dziś jakieś plany? - spytał Shin odstawiając pieska na ziemię.
-W zasadzie to nie... - uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej do chłopaka. Jego dwukolorowe oczy spojrzały na mnie po czym nagle spuściły wzrok w beton.  Był wyraźnie przejęty i poddenerwowany.
Widząc to podeszłam jeszcze bliżej i wsunęłam swoją dłoń do jego powodując lekkie drygnięcie chłopaka.

-To może... -zaczął odważniej. - Może wpadłabyś do mnie, obejrzelibyśmy jakiś film? - dokończył wręcz ze wstrzymanym oddechem.
Szczerze mówiąc to nigdy nie byłam w domu Shina. Tak wiem może to dziwne ale jakoś nie było okazji, albo piękna pogoda zachęcała do wyjścia albo poczucie winy z powodu samotnych, biednych duszyczek czekających na choćby kawałek mięska zamkniętych w klatkach.

To pierwszy raz jak usłyszałam taką propozycję.

-T-tak! - pisnęłam z uśmiechem i objęłam rękoma szyję chłopaka.
Odetchnięcie z ulgą znaczyło iż jego całe emocje, albo ich większa część,  ustały.  Przyciągną mój pas ostrożnie do siebie by móc zatopić moje ciało w jego silnych ramionach. Schował głowę w zagięcie szyi i chowając twarz w moich (TW) włosach stał znieruchomiały.

Staliśmy wtuleni dobre pare minut ,gdy nasze ciała się oderwały. Tak naprawdę to nie z naszej winy. Dwa ogromne wilczury rzuciły się na nas przyjaźnie trącając noskami i liżąc nawet najmniejszy skrawek ciała. Byli to nasi dawni podopieczni.

-Sakura... Siad! To... Łaskocze- próbowałam powstrzymać zwierzaka przed polizaniem mi twarzy lecz zamiast tego wybuchłam śmiechem.

-Usagi! N-nie... - Shin protestował, gdy pies zaczął skakać w stronę twarzy chłopaka. Czarnowłosy uśmiechał się szeroko gładząc zwierzaka po gęstej sierści.

-Tu was mam! - Nagle z nikąd pojawiła się starsza kobieta- opiekunka tego schroniska, z dwoma smyczami.

-Bardzo przepraszam już je zabieram. - speszona chwyciła psiaki za obroże i zaprowadziła do ich "boksów".

-Nic nie... Szkodzi- powiedziałam cicho lecz kobieta była już daleko.

-Ściemnia się. - odparł Shin rozglądając się po niebie.

-Choćmy już. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Przytaknęłam i ruszyłam obok chłopaka ,trzymając za jego dłoń.
Ciepło jego dotyku zawsze powodowało u mnie gęsią skórkę na całym ciele. Tak znane i kochane przeze mnie uczucie towarzyszyło mi przy każdym naszym spotkaniu. Nagle rozpadało się niemiłosiernie. Zaczęła się prawdziwa ulewa. Zaczęliśmy biec do domu lecz dotarliśmy tam cali przemoczeni. Nie została nawet sucha nitka.
Było lato ,więc nie mieliśmy na sobie niczego co mogłoby nas ochronić przed deszczem.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu Shina chłopak natychmiast ruszył do pomieszczenia na wprost nas. Po chwili stamtąd wyszedł z dwoma ręcznikami. Jeden położył mi na głowie a drugim zaczą wycierać swoje czarne włosy. Oblukał mnie od góry do dołu i lekko się zarumienił.

-Wytrzyj się, zaraz przyniosę ci jakąś koszulkę, nie będziesz chodziła mokra, bo się przeziębisz. - powiedział spokojnie a w jego głosie można było wyczuć troskę oraz odrobinę... Spędzenia? Poszedł po schodach na górne piętro i zawołał po chwili.

-Na przeciwko masz łazienkę, zaraz coś ci przyniosę.

Posłuchałam się jego i weszłam do ogromnej, białej łazienki. Pomimo" samotnego" mieszkania panował tu ład i porządek, co u mężczyzn jest raczej rzadkością. Jego matka pracuje od samego rana aż po późny wieczór a raczej noc.

-Co jemu tak nagle wykwity się pojawi... No tak. - spojrzałam w lustro. Mokre ubrania bardzo wyraźnie dotykały mojego ciała pokazując zarys sylwetki i oczywiście górną część bielizny.

-Faceci... - mruknęłam pod nosem i zaczęłam zdejmować przemoczona bluzkę i krótkie, jeansowe spodenki, które pod wpływem dużej ilości wody stały się dosyć ciężkie.  Moje (TW) włosy przybrały ciemniejszą barwę niż naturalnie, kosmyki przyklejone były do twarzy, dekoldu i ramion. (Dop. Autorki:chyba, że masz krótkie włosy to po prostu były sklejone)

Nagle drzwi do łazienki otworzyły się i wparował Shin z czarnym męskim T-Shirtem . Stanął jak wryty ,gdy ujrzał mnie w samej bieliźnie. Strzelił buraka i bardzo szybko odwrócił głowę

-Przepraszam... Masz ubierz to. - już chciał wyjść, gdy chwyciłam go za dłoń w geście powstrzymania.  Chłopak odwrócił głowę i spojrzał w moje (To)  oczy wyraźnie zdziwiony.

-(Ti)- powiedział po chwili milczenia.

Podeszłam bliżej niego i wpiłam się w wargi Shina. Nie mogłam wytrzymać. W przemoczonej koszulce odbijały się wszystkie jego mięśnie. Jego wyrzeźbione ciało przywarło do mojego a jego dłoń spoczęła na mojej talii.
Druga zaś wplątała się w moje, nadal mokre, włosy.  Zachłanny pocałunek przerodził się w walkę języków o dominację.

Chyba udało mi się odkryć "ciemniejszą stronę Shina".
Powoli zaczęłam zciągać mokry T-Shirt z ciała chłopaka. Nie opierał się. Potem na ziemi wylądowały jego spodnie. Nigdy tego nie robiliśmy. Może to jest idealna okazja?  Wiem, że tego chce, jego górka w bokserkach powiększała się z każdym moim dotykiem. Przeniosłam jego dłoń na swoją bieliznę. Shin lekko zahaczył o zapięcie stanika i po chwili pozbył się go. Nie patrzył na moje ciało ale na moją twarz.

-Kocham cię. Ale czy napewno chcesz to zrobić? - zapytał po chwili.

Emocje w mojej głowie krążyły niczym stado rozwścieczonych os. Z jednej strony pragnę tego lecz także przerażenie i wątpliwości coraz bardziej dawały się we znaki. Oczy Shina nie pokazywały żadnych emocji co utrudniało mi zapoznanie z sytuacją. Niech by go szlag! I co teraz?  Nie mogę się wycofać, nie teraz. Objęłam dłońmi twarz chłopaka. Cicho mruknęłam potwierdzająco i wpiłam się w delikatne usta chłopaka.

Chłopak zjechał rękami na moje pośladki. Zsuną lekko moją dolną bieliznę. Podeszłam jeszcze bliżej niego by otrzeć się o postawiony maszt w bokserkach Shina na co mruknął zadowolony w moje usta. Powoli zjechałam rękoma po torsie chłopaka aż do bielizny. Ostrożnie i powoli zaczęłam ściągać jego ostatnią część garderoby. Jego oczy zaczęły błyszczeć od pożądania lecz jego ciało pozostało w bezruchu. Gdy byliśmy już całkowicie nadzy a nasze ciała bardzo szybko rozgrzewały się od emocji byliśmy przygotowani.  Shin przyciągną mnie bliżej i już przygotowywał się do wejścia we mnie, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. 

-Fak...moja matka. - odskoczył jak opażony ode mnie i szybko zaczął się ubierać. Poszłam w jego ślady. Wybiegł szybko z łazienki i rzucił do mnie.
-Szybko się ubierz i wyjdź do mnie.

-Cześć Shinciuś! - usłyszałam głos kobiety i zamykanie drzwi.

No nie... Jak ja wyjdę w samej koszuli Shina?  Inne ubrania przecież mam mokre... Włosy też. Zaczęłam nerwowo rozglądać się po łazience.
Nie znalazłam nic a głosy kobiety i Shina były coraz bliższe.

Raz kozie śmierć... Marny dobór słów. Nabrałam powietrza i nacisnęłam na klamkę.

Kobieta ujrzawszy mnie pisnęła radośnie.

-Shinciuś! Nie mówiłeś, że masz dziewczynę! Co za ulga... Już myślałam, że jesteś gejem. 

Shin i ja popatrzyliśmy się na siebie kątem oka. Tak z pewnością jest gejem a ja jestem facetem.  -_-

*******
Rozdział bardzo długi ale mam nadzieję, że się spodobał;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro