Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sangwoo x Reader + ważne info!

Na początku kilka bardzo ważnych spraw: Niestety przez pierwszy miesiąc wakacji rozdziały będą pojawiały się rzadko, gdyż pracuję. Kolejną sprawą jest to, że przez ten okres nie ma mnie w domu a oczywiście mądra ja zapomniała zabrać zeszytu z zamówieniami. A więc rozdziały będą ale nie z Waszymi zamówieniami tylko tym co mi wpadnie do głowy.

Za utrudnienia przepraszam i liczę na Waszą wyrozumiałość.

Manhwa - Killing Stalking

Postać - Oh Sangwoo

Rodzaj - x reader kobieta  

Jak zwykle rano wstałam z łóżka i przecierając ledwo widzące jeszcze oczy, podeszłam do szafy. Sięgnęłam na jedną z półek i wyciągnęłam wymiętą bluzkę wraz z walającymi się gdzieś między nimi spodniami. Podniosłam z podłogi dwie, nie do pary skarpetki i chwiejnym krokiem udałam się do łazienki. Tak mniej więcej wyglądał każdy mój poranek.

Często podczas porannej toalety zdarzało mi się pomylić mydło z pastą do zębów. Nie powiem, nie jest to miła niespodzianka, lecz chociaż miałam piękny, (ulubiony zapach mydła np. Kokosowy) zapach w ustach, który czułam przez następne dwie godziny lub do chwili następnego posiłku.

Weekend. Aż chciałoby się gdzieś wyjść z przyjaciółmi, pogadać, pożartować... Tylko w tym tkwił właśnie cały problem. Dość niedawno przeprowadziłam się tu z małego miasteczka na peryferiach. Minęło zaledwie kilka dni, więc cały proces zapoznania jeszcze nie nastąpił. Co prawda nie jest to bardzo duże miasto a wszyscy mieszkańcy w większym lub mniejszym stopniu kojarzą swoje twarze, ale jak w każdym przypadku zdarzają się wyjątki. Coś w tym mieście mnie urzekło - tajemniczy, lecz zarazem spokojny charakter budził we mnie wiele emocji. Wiedziałam, że tu jest moje miejsce na ziemi.

Punkt dziewiąta wyszłam z domu do pobliskiego sklepu, by zaopatrzyć się w jakieś produkty spożywcze. Wsiadłam na rower i wkładając słuchawki na uszy, wyjechałam na drogę. Nie jest to najmądrzejszy sposób na bezpieczne poruszanie się,  jedyny dobry dla samobójców. W jednej chwili zza zakrętu wyjechał srebrny samochód. Nie miałam czasu na jakąkolwiek reakcję i już po paru sekundach leżałam rozciągnięta na asfalcie. Wydaje mi się, że straciłam przytomność, bo ostatnie dane mi zobaczyć i usłyszeć zdarzenie to było to jak drzwi od srebrnej osobówki otworzyły się i pewna postawna sylwetka wybiegła z niej wprost w moim kierunku. 

Obudziłam się w dziwnym pokoju bez okien. Znajdowała się tam jedynie metalowa szafa i materac, na którym aktualnie spoczywało moje obolałe ciało. Z całą pewnością nie był to żaden szpital lub przychodnia. Bladożółte ściany były lekko obdrapane z farby a drewniana, stara podłoga - poprzecierana i porysowana. Gdzieniegdzie znajdowały się sporej wielkości przetarcia jakby ktoś w tamtych miejscach szorował bardzo zaschniętą plamę.  Pomimo dość obskurnego klimatu, wcale nie było czuć żadnego zapachu stęchlizny lub grzybów, wręcz przeciwnie - w całym pomieszczeniu unosił się słony zapach podobny do japońskiego ramenu.

Nagle usłyszałam ciche skrzypnięcia drewnianych paneli podłogowych. Dźwięk nasilał się z każdą sekundą po czym do pomieszczenia wszedł mężczyzna.

— Widzę, że wróciłaś do świata żywych — Zażartował i postawił mi na kolanach tacę z dużą miską zupy.

Jego niski, lekko zachrypnięty głos całkowicie pasował do jego wyglądu. Wysoki, dobrze zbudowany brunet o farbowanej blond grzywie. Krótko i dość chaotycznie ostrzyżony chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem podczas, gdy ja przyglądałam mu się podejrzliwie. W jego ciemnych oczach kryło się coś tajemniczego. Pomimo jego zniewalającego uśmiechu i miłego przysposobienia wolałam zachować rezerwę w stosunku do niego. 

  — Spokojnie, to zwykła zupa — Uśmiechnął się mężczyzna, gdy tylko zauważył jak bardzo nieufna byłam w stosunku do potrawy jak i jego osoby. Po chwili namysłu i tknięciu kilku pasm udonu w celu wyszukania jakiejkolwiek dziwnej substancji zagrażającej mojemu życiu,  spróbowałam.  

  — Co prawda z ludzkim mięsem ale to chyba nie problem. 

Moje oczy omal nie wyskoczyły z orbit a gorący płyn zaciągnęłam prawie wprost do płuc. Kaszląc i dławiąc się, próbowałam nabrać powietrza. W tym samym momencie usłyszałam głośny śmiech mężczyzny.  Gdy tylko mi przeszło, spojrzałam spode łba na towarzysza, który teatralnym gestem udawał, że wyciera łzę z kącika oka.  

  — To był tylko żart. Aż tak bardzo mi nie ufasz?  — Jego usta wykrzywione były w uśmiech lecz w oczach widać było dziwną pustkę. Ani trochę nie przypominały oczu osoby szczęśliwej lub rozbawionej.

  — Wiesz... — Zaczęłam uciekając wzrokiem w bok. — Nie znamy się. Pomijając sam fakt, że mnie potrąciłeś.

  — Nazywam się Oh Sangwoo, a panienka to...? — Uniósł brwi w geście zapytania i z świdrującym, ciemnym spojrzeniem,  starał się chyba wyczytać to z głębin mojej duszy.

 — ( Twoje imię i nazwisko )

  —  Teraz już się znamy. — Twarz Sangwoo przybrała bardzo poważny wyraz. Spojrzałam w jego oczy i aż się przestraszyłam. Takiego spojrzenia się nie zapomina. Poczułam się jakbym spadała. Wrażenie, że ktoś lub coś, próbowało wedrzeć się w głąb  mojej duszy i poznać najciemniejsze jej zakamarki. 

Nagle powietrze w około stało się przytłaczająco ciężkie. Nie mogłam normalnie oddychać i cały czas wpatrzona w pustą przestrzeń w jego spojrzeniu, powoli zatracałam się. 

  — Ja rozumiem, że jestem przystojny ale by marnować jedzenie , które dla ciebie przygotowałem, to już lekka przesada. —  Jego słowa wyrwały mnie z transu i nagle poczułam ciepło rozlewające się po całych moich udach. Spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej jeszcze stała miska z ramenem i zobaczyłam, że jest pusta. Cała zawartość wylądowała na pościeli, która było okryte moje ciało. Mężczyzna tylko mruknął coś pod nosem i pokręcił głową z dezaprobatą. Po chwili wstał, zabrał ode mnie miskę i już miał wyjść lecz zanim wyszedł, spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.

  —  Nawet nie próbuj się ruszyć. 

Ton jego głosu przyprawił mnie o ciarki. Brzmiał jakby był w stanie dosłownie zabić mnie za sam mój niewłaściwy ruch.  Niespodziewanie czarnooki posłał mi uśmiech i wyszedł. 

To nie tak, że się go boję. Ale jednak. Coś nie pozwala mi na popełnienie nawet najmniejszego błędu ze świadomością kary. Wiem, że byłby do tego zdolny. Jego silne ręce jak i muskularna postura, idealnie podkreślona przez białą bluzkę z podwiniętymi rękawami, sprawiały, że moja wyobraźnia płatała mi nie lada błahe figle. Głównie były to obrazy niczym z pokoju zabaw Christiana Gray'a lecz na samą myśl o byciu ukaraną przez niego dostawałam gęsiej skórki. Z jednej strony ze strachu przed bólem, lecz również z przyjemności jaką mógłby mi sprawić przed. 

Z tych prawie erotycznych myśli wyrwał mnie przytłumiony ale stanowczy krzyk kobiety. Zaszokowana tym dziwnym, wręcz przerażającym błaganiem o pomoc, wzdrygnęłam się i nieporadnie podniosłam moje posiniaczone ciało z materaca leżącego na podłodze.  Starając się ustalić źródło tych odgłosów przystawiłam ucho do pustej ściany. Głos dochodził jakby z wnętrza szafy, lecz był zbyt cichy by być tak blisko mnie. Wolnym krokiem podeszłam bliżej ciągle wsłuchując się w przeraźliwy jęk. Gdy tylko uchyliłam drzwiczki, moim oczom ukazała się normalna, choć ciut pusta przestrzeń. Szafka nie była duża lecz o dziwo prawie pusta. Jedyne co tam się znajdowało to jedna para brudnych butów oraz skrzynka z narzędziami. Nagle zauważyłam dziwną klapę w podłodze tuż pod zbiorem różnych kluczy mechanicznych jak i innych narzędzi, które posiada każdy porządny mężczyzna. Cicho, tak by nie robić żadnego hałasu, przestawiłam skrzynkę i uważnie przyjrzałam się skrytce. Gdy kobiecy głos odezwał się ponownie byłam już prawie pewna, że dochodzi on stamtąd. Nagle fala gorąca uderzyła we mnie. Delikatnie otworzyłam klapę i ujrzałam drewniane schody prowadzące w głąb ciemnej piwnicy. Rozejrzałam się delikatnie za siebie czy aby mężczyzna nie wrócił i postanowiłam wejść do środka. W jednej chwili ten sam kobiecy głos jękną cicho " Pomocy". Nikłe światło wpadające z pokoju oświetliło część schodów jak i czyjąś nogę. Z przerażenia w jednej chwili cofnęłam się lecz zaraz po usłyszeniu cichego szlochu ruszyłam wprost do kobiety. 

Przestraszona dziewczyna cofnęła się a łańcuchy na jej nadgarstkach i kostkach zaszczękały. Dopiero teraz zauważyłam jej nagie, posiniaczone ciało uwiązane łańcuchami do grubej rury. Nikłe światło oświetliło jej twarz, która przybrała wdzięczny i błagalny wyraz twarzy. Brunetka wręcz była szczęśliwa, że mnie widzi lecz zaraz potem jej wzrok przeniósł się na moje tyły i nagle cała twarz dziewczyny pobladła. 

—  U-u-uważaj! 

Zdezorientowana spojrzałam za siebie i ujrzałam Sangwoo. W ręku trzymał siekierę a sam ubrany w fartuch kuchenny przyglądał mi się z ciekawością. 

—  Nie ładnie tak komuś grzebać po rzeczach —  mruknął. —  Chyba prawie wszystko już wiesz. Wydaje mi się... —  kontynuował podchodząc w moją stronę bawiąc się ostrzem. —  ... że nie wiesz jeszcze jednej rzeczy. Chcesz dowiedzieć się jak jest na tamtym świecie? 


Dziękuję Wam za cierpliwość. Trochę mnie tu nie było z powodu braku czasu i weny. Nie obiecuję poprawy, gdyż nie mogę nic przewidzieć. Ja nie wróżbita Maciej tak, więc musicie jakoś to przeboleć.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Od razu przepraszam za pewną zbieżność  w historii z oryginałem ale dopiero uświadomiłam sobie to po napisaniu całych 1500 słów... Mam nadzieję, że to jakoś Was nie zniechęci do zostawienia komentarza i gwiazdki do czego zachęcam ^^

To co? Do następnego?

*( teraz na usta ciśnie mi się Wasza odpowiedź, takie mocne "Nie." he ...he ... ) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro