Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zwykła ciekawość (404xKiller) część pierwsza

404 usłyszał odgłos otwieranego portalu. Wiedział, że to Error, jeszcze zanim ten się odezwał. Jego portal przy otwieraniu wydawał charakterystyczny, zglichowany odgłos.

-Night powiedział, że się zgadza, ale na razie tylko na okres próbny. Jest też kilka warunków, które chce najpierw z tobą omówić- rzekł Error, podchodząc do 404.

404 skinął głową. Spodziewał się tego. Wiedział, że Nightmare nie przepuści takiej okazji i zaakceptuje jego propozycję, miał też pewność, że Pan Koszmarów będzie miał kilka swoich warunków, które chciałby dołożyć do ich umowy...

-kiedy mam się z nim spotkać?- 404 nie lubił się podporządkowywać, jednak wiedział, że w tej rozgrywce drobne ustępstwo może zadziałać na jego korzyść.

-dzisiaj wieczorem- odparł Error.

404 odwrócił się i spojrzał na swojego ucznia. Zawsze zaskakiwało go to, jak Error się zmienił od czasu, gdy 404 wziął go pod swoje skrzydła. Nie zmienił się fizycznie, ciągle był tego samego wzrostu, jego kości nadal były tego samego koloru, jednak po jego twarzy widział, jak Error bardzo wydoroślał. Jego spojrzenie było bardziej skupione i czujne, widział też, że nie reagował już tak impulsywnie jak kiedyś i zaczął najpierw oceniać sytuację, dopiero potem reagować. 404 był z niego dumny.

-dobrze, przyjdę. Może spodziewać się mnie o siódmej wieczorem.

*****
Nightmare stał plecami do okna, opierając się o szeroki parapet i obserwował chodzącego niespokojnie po pomieszczeniu Errora. Sam też był zdenerwowany, jednak starał się tego nie pokazać. Wiedział, że osoba, z którą będzie rozmawiać jest potężniejsza od niego, ale zamierzał rozmawiać z nim jak równy z równym. W końcu, jeżeli uda im się dojść do porozumienia, będzie jego szefem.

-jesteś pewny, że dobrze zapamiętałeś godzinę spotkania?- zapytał Nightmare.

-tak!- odparł Error głośniej niż zamierzał- powinien tu za chwilę być, nigdy się nie spóźnia.

-może się rozmyślił- zasugerował Nightmare.

-powiedziałby mi, że jednak odwołuje spotkanie.

-może nie chciał się przyznać, że stchórzył.

Error już miał coś odpowiedzieć, mimo, iż nie do końca jeszcze wiedział co, ale jego uwagę przykuło bicie starego zegara wiszącego na ścianie pokoju Nightmare'a. Niszczyciel nie rozumiał uwielbienia Nightmare'a do starych przedmiotów, którymi ten się otaczał. Gdy wchodziło się do pokoju Pana Koszmarów odnosiło się wrażenie cofnięcia się w czasie. Biurko wykonane było w starym stylu, z ciemnego drewna i bogato zdobione, podobnie jak szafa i regały z książkami. Bogate zdobienia na meblach żywo kontrastowały z niechęcią Nightmare'a do zbierania drobiazgów jak figurki czy inne ozdoby. Jedyne, co zbierał szef Bad Guys to książki. Zajmowały wszystkie półki na regałach, na każdej z nich były książki o takich samych lub zbliżonych kolorach okładek, a na półkach ułożone były alfabetycznie. Na ścianach wisiało kilka zdjęć całej grupy, a każdy jej członek miał jedno osobne zdjęcie przypominające zdjęcie portretowe. Były to jedyne ozdoby w pokoju, nie licząc zdobień mebli. Jedną połowę pokoju zajmowała część przeznaczona do pracy, w której znajdowało się biurko, krzesło i komoda na dokumenty, a druga część była przeznaczona na łóżko i szafę z ubraniami. W całym pokoju zawsze panował idealny porządek, który niezwykle drażnił Errora.

Zegar skończył wybijać siódmą wieczorem. Nightmare spojrzał na Errora.

-nie przyszedł.

-musi być jakiś powód. On nigdy się nie spóźnia, a jeżeli nie może przyjść, zawsze wcześniej odwołuje spotkania.

-nie wykluczone, że po prostu zapomniał- rzekł Nightmare- każdemu może się zdarzyć raz czy dwa.

Error cicho westchnął. Może Nightmare miał rację? Co prawda zapominanie o spotkaniu nie było w stylu 404, ale może faktycznie zdarzyło mu się to ten pierwszy raz? A może Fatal znowu zaczął biegać po multiversum i zabijać jego mieszkańców, by odzyskać brata i 404 musiał go uspokoić, przez co się spóźni na spotkanie i nie miał jak powiedzieć o tym Errorowi?

-skończyliście już rozmawiać, czy dać wam jeszcze chwilę?- od strony biurka Nightmare'a dobiegł znajomy dla Errora głos.

Pan Koszmarów i Niszczyciel odwrócili się w tym samym momencie. 404 siedział wygodnie na fotelu Nightmare'a i spokojnie pił kawę z kubka Pana Koszmarów, a stopy położył na do połowy wypełnionym dokumencie leżącym na biurku.

Error uderzył się otwartą dłonią w twarz. Obawiał się, że 404 może zrobić coś takiego, mimo, iż Error mówił mu, by wszedł drzwiami i chociaż udawał, że darzy Nightmare'a pewnym szacunkiem. Przecież od zgody Nightmare'a zależało powodzenie planu.

-wynoś się z mojego fotela- warknął Nightmare.

404 spojrzał na niego z miną, jakby nie wiedział o co mu chodzi.

-mieliśmy omówić warunki naszej współpracy- rzekł 404, oglądając swoje nieistniejące paznokcie.

Nightmare zacisnął pięści, po czym złapał 404 macką i postawił go przy drzwiach, drugą macką zabierając mu kubek, a następnie zajął miejsce w fotelu przy biurku.

-teraz możemy rozmawiać- powiedział Nightmare, gestem pokazując 404 fotel po drugiej stronie biurka- Error, mógłbyś zostawić nas samych?

Error skinął głową, rzucając 404 ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, po czym teleportował się. 404 przewrócił oczami i usiadł naprzeciwko Nightmare'a.

-Error mówił, że chcesz dołączyć do grupy- zaczął rozmowę Nightmare, wyciągając czystą kartkę papieru.

-w pewnym sensie tak, jednak wolałbym, by była to bardziej współpraca. Nie zamierzam ci służyć- odparł 404- chcę być niezależny.

Nightmare pokręcił głową.

-niestety, ale wykluczone. Gdybym pozwolił każdemu z grupy na niezależność, zapanowałby haos. Ktoś musi zapanować nad tym przedszkolem.- Nightmare podniósł rękę i gestem uciszył 404, zanim ten zdążył coś powiedzieć- wiem, że Error zapewne powiedział ci, że pozwoliłem mu na pewną niezależność, jednak nawet on przestrzegał pewnych zasad. Error trochę mi o tobie opowiadał. Dam ci pewną niezależność, tak samo jak jemu. Jednak będziesz miał takie same obowiązki jak reszta grupy. Musisz odnosić się do wszystkich z szacunkiem i przyjaźnie, będziecie na równi, nie będzie żadnego specjalnego traktowania, 404. Przyjmiesz moje dowództwo, jak każdy członek Bad Guys. W każdej decyzji dotyczącej grupy, będziesz się słuchał mnie, o reszcie decydujesz sam.

-ja mam inną propozycję. Przyjmiesz mnie do grupy i będę na równi z tobą. Sam decyduję o sobie. Będę wam pomagać, zostanę tutaj, będę razem z wami chodził na misje, ale sam sobie będę szefem.

Nightmare zmierzył 404 uważnym spojrzeniem.

-nie będziesz podważał mojego dowództwa ani działał na szkodę grupy. Będziesz ich chronić i grać zespołowo. W sprawach dotyczących całej grupy, decyduję ja.

-Errorowi pozwoliłeś decydować o sobie w pełni. Chodził na misje kiedy chciał, nie układałeś mu rozkładu dnia.

-warunki przyjęcia do grupy ustalam dla każdego indywidualnie- wyjaśnił Nightmare- każdy jest inny i każdy potrzebuje czego innego. Error był wtedy kulą nieujarzmionej energii, nie mogłem od razu narzucać mu, jak ty to ująłeś, rozkładu dnia. Osiągnął bym efekt odwrotny do zamierzonego. Jego trzeba było najpierw powoli przyzwyczaić do kontaktów z większą grupą osób, inaczej by nas wszystkich pozabijał, gdy ilość czasu spędzonego z innymi zrobiłaby się dla niego zbyt duża i to wszystko by go przytłoczyło. Współpracowaliśmy, przychodził kiedy chciał i z czasem został na stałe. Z tobą z kolei sytuacja ma się zupełnie inaczej. Wiem, że nie zmuszę cię do bezwzględnego posłuszeństwa, ale nie taki jest mój cel. Nikogo do tego nie zmuszam. Każdy sam decyduje o sobie, ja decyduję tylko w niektórych kwestiach, a także pilnuję, by nikomu nie stała się krzywda.

404 lekko przekrzywił głowę. Kusiła go propozycja Nightmare'a, miał już dość siedzenia samemu w Voidzie, a Error był naprawdę szczęśliwy dzięki byciu członkiem Bad Guys... Jednak duma nie pozwalała mu zaakceptować dowództwa Nightmare'a. On się nie podporządkowywał, on decydował o losie innych, odpowiednio rozstawiając swoje pionki.

-posłuchaj, nie zaszkodzi spróbować. Przyjmę cię na okres próbny na moich warunkach, powiedzmy na tydzień. Minie siedem dni i zdecydujesz czy zostajesz czy nie- rzekł Nightmare, wyczuwając wahanie 404.

-dobrze...- powiedział 404 powoli i ostrożnie, z dobrze słyszalną drobną obawą.

-czyli mamy umowę- rzekł Nightmare, zapisując na czystej kartce papieru warunki ich umowy. Złożył swój podpis i podsunął 404 umowę do podpisania.

404 dokładnie przeczytał każdy punkt umowy, po czym złożył swój podpis. Nie chciał przyjmować dowództwa Nightmare'a, ale rozumiał, dlaczego nie chce on zrobić wyjątku. Gdyby to zrobił, każdy domagałby się tych samych przywilejów. Dowódca nie powinien ustępować w ten sposób, jeżeli nie chciał, by w grupie zapanował chaos.

To tylko tydzień. I może ten tydzień rozwieje nudę, która jakiś czas temu wkradła się do jego życia i je bezlitośnie zdominowała.

*****

Spotkanie w salonie było niespodziewane i dało się wyczuć podenerwowanie wszystkich obecnych. Niespodziewane spotkania rzadko kiedy oznaczały coś dobrego, zazwyczaj oznaczały one, że Star Sanses coś planują i byli wystarczajco nieostrożni, by ktoś z Bad Guys się o tym dowiedział, albo że coś poszło nie tak podczas misji i są w niebezpieczeństwie, lub inne podobne wydarzenia. Tak czy siak, prawie zawsze oznaczało to niebezpieństwo.

-dziękuję, że przyszliście tu tak szybko- powiedział Nightmare, wchodząc do salonu- mam wam do powodzenia coś bardzo ważnego. Przyjąłem do grupy nową osobę- Nightmare odczekał chwilę, by podekscytowanie lekko opadło i ucichły szepty oraz krótkie uwagi- jest to przyjaciel Errora i na razie przyjąłem go na próbę na okres siedmiu dni. Potem on i ja zdecydujemy, czy tu zostanie na dłużej.

-czyli on może po tygodniu stwierdzić, że nie chce tu dłużej być?- upewnił się Dust.

-szczęściarz- mruknął Killer- nas Night złapał macką, zaciągnął siłą tutaj i dał wybór: pracuj dla mnie albo giń.

-już was za to przepraszałem - odparł Nightmare, patrząc na Killera- poza tym potem dałem wam wybór, mogliście odejść. Większość z was odeszła a potem wróciła.

-już było za późno- rzekł Killer- mogłem uciec wcześniej i zrobić karierę w Star Sanses... Jagódka niestety nie był wystarczająco przekonujący...

-Blue chyba próbował przekonać do zmiany strony każdego z nas po kolei- wtrącił się Cross.

Dust spojrzał na przyjaciela i uśmiechnął się lekko.

-mówiąc szczerze, kilka razy obawiałem się, że zmienisz stronę- rzekł Dust, patrząc na Crossa uważnie. Ten wzruszył tylko ramionami.

-wróćmy do tematu- powiedział głośno Nightmare- 404, chodź tu na chwilę.

-jestem tu już od jakiegoś czasu i przysłuchuję się rozmowie.- odparł szkielet w niebieskim płaszczu siedzący w fotelu obok kanapy. Większość grupy podskoczyła na dźwięk jego głosu. Wszyscy, oprócz Nightmare'a i Errora, przyglądali mu się z ciekawością.

-to jest 404- przedstawił przybysza Nightmare- jest on przyjacielem Errora. 404, to są Cross, Horror, Dust i Killer. Errora już znasz.

404 spojrzał na każdego z członków grupy po kolei, robiąc sobie w pamięci notki o każdym z nich. Cross starał się nie rzucać w oczy, jednak jego strój przyciągał uwagę, z czego 404 wywnioskował, że Cross sekretnie lubił zwracać na siebie uwagę. Horror. Po jego spojrzeniu widać było, że jest uparty i wie, czego chce. Patrzył na 404 z pewną ciekawością i sympatią... Zapewne był łatwowierny. Dust... Nie pokazywał emocji, a jego twarz zdradzała opanowanie. Wydawał się rozsądny, ale ostrożny. I Killer... 404 przyjrzał mu się uważnie, dłużej zatrzymując wzrok na jego duszy i oczach. Widać było, że roznosi go energia, ale przez jego oczy nie mógł wyczytać wiele z jego twarzy. Oczy...te puste oczy... Musiał dokładnie się temu przyjrzeć. Już wiedział, że to nie będzie nudny tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro