Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wisła

High Hopes-Quails

Siedząc zapłakana na schodkach i patrząc na moją Wisłę, na którą chciałam patrzeć codziennie odkąd zaczęłam liceum dopiero zdałam sobie sprawę ze wszystkiego co zrobiłam. W Częstochowie gdy jeszcze chodziłam do Norwida, zawsze mówiłam, że będę studiować w Warszawie medycynę; darzyłam do medycyny w stolicy przez całe trzy lata liceum, trzy długie lata wyjątkowo ciężkiej pracy i dążenia do celu ale gdy w końcu mi się to udało wszystko się zepsuło. Mieszkając w Częstochowie już wiedziałam, że będę mieszkać na Woroniczej na Mokotowie w trzypokojowym apartamencie oczywiście razem z moim pieskiem, znajdę wspaniałych przyjaciół, będę się tutaj dobrze czuć, dobrze uczyć i szczerze to większość wyszła ale jednego nie udało mi się spełnić. Nie czuję się tutaj dobrze, a wręcz tragicznie. Myślałam, że ta cholerna medycyna to powołanie, coś co będę robić do końca życia ale niestety tak nie jest. Po roku chodzenia na studia doszłam do wniosku, że kompletnie nie chcę tego robić. Czułam się po prostu tragicznie na medycynie; w roku szkolnym nie śpię, nie wychodzę, nie mam na nic czasu i już kompletnie nie umiem dać sobie rady na tym kierunku. Nie cieszy mnie to co robię ani to co się w około mnie dzieje. Oczywiście rodzicom mówię, że jest wspaniale- cóż innego mogłabym mówić prawnikowi i lekarce. I właśnie z tego powodu, że już za dwa dni zaczynam kolejny rok medycyny, siedzę na schodkach o czwartej nad ranem i płaczę bo wiem, że mogę nie dać rady już całkiem. Dla niektórych taki powód może wydawać się błahy ale dla mnie niestety nie, pracowałam na to większość mojego nastoletniego życia, poświęciłam się aby być tu gdzie jestem. Otarłam w końcu oczy i spojrzałam na moją piękną Wisłę i poprawiłam swój beżowy płaszczyk, który nie ogrzewał mnie tak jakbym tego chciała.
- Piękna Wisła.- powiedział głos osoby, która postanowiła usiąść obok mnie.
- Piękna.- potwierdziłam cały czas patrząc w wodę.
- Co cię sprowadza w to miejsce o czwartej nad ranem, nieznajoma?- zadał pytanie, a ja dopiero wtedy postanowiłam się odwrócić i spojrzeć na chłopaka.
- Tak właściwie to studia.- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chyba są dość bolesne bądź problematyczne, że płaczesz.- stwierdził i spojrzał na moją twarz swoimi oczami, których koloru nie mogłam dostrzec w ciemności.
- Niestety tak.- westchnęłam cicho i podkuliłam nogi pod brodę przy okazji odgarniając moje długie blond włosy zepsute przez wiatr, do tyłu.
- Co studiujesz?
- Medycynę.
- Oho mocne.- pokiwał głową z uznaniem i wyciągnął w moją stronę paczkę z papierosami, którymi chętnie się poczęstowałam dziękując mu.
- Za mocne.- mruknęłam po odpaleniu papierosa mi i chłopakowi, gdyż jemu zbyt mocno trzęsły się dłonie co od razu zakodowałam w głowie.
- Trudno tam jest?
- Jak cholera.- zaśmiałam się pod nosem, a on razem ze mną.
- Przynajmniej macie tam dostęp do leczniczej marihuany.

- Michał! Zostaw to błagam cię.- jęknęłam gdy chłopak po raz setny tego dnia zabrał mi moje notatki.
- Ale Julkaaaa...- jęknął przeciągle i usiadł na łóżku- uczysz się już trzecią godzinę.
- I będę się uczyć kolejne trzy jeśli nie oddasz mi tych notatek.- warknęłam i wyrwałam je chłopakowi z rąk następnie siadając znowu przy biurku na co Michał westchnął i wyjął telefon aby zabić czas.
Po naszym początku znajomości na schodkach zaczęliśmy się coraz częściej spotykać aż zostaliśmy przyjaciółmi. Michał uświadomił mi, że medycyna to jednak dobry wybór, a ja zaczęłam mu pomagać w muzyce jak i jego karierze. W przeciągu trzech czterech miesięcy staliśmy się dla siebie oparciami i mam wrażenie, że właśnie tego mi brakowało przez pierwszy rok studiów. Kogoś kto da mi kopa energii i szczerze ze mną porozmawia; owszem mam koleżanki na studiach ale nie ufam im na tyle żeby rozmawiać o delikatnych dla mnie sprawach.
- Co ty na to żebyś zrobiła sobie przerwę na jedzenie, na które cię zabiorę?- mruknął stając za mną i kładąc mi ręce na ramiona.
- Niech ci będzie Michał.- westchnęłam bo wiedziałam, że i tak mnie siłą wyciągnie albo będzie jęczał, że mu się nudzi przez kolejne kilka godzin.
- Zajebiście. Ubieraj się, młoda.- uśmiechnął się szeroko i złożył na moim policzku krótki pocałunek po czym wyszedł do toalety mówiąc, że mam dziesięć minut. Pokręciłam tylko rozbawiona głową i wyjęłam z garderoby mom jeans i krótki sweterek po czym szybko rozczesałam włosy i wyszłam z pokoju.
- Gotowa!- krzyknęłam żeby usłyszał mnie z salonu i zaczęłam ubierać buty.
- Nie będzie ci za zimno?- zmarszczył brwi widząc mój strój na co tylko przewróciłam oczami.
- Nie, Michał. Nie będzie.- mruknęłam i skończyłam wiązać timberlandy następnie zarzucając na siebie czarne futerko.
- Czapka.- upomniał mnie chłopak i włożył mi nakrycie na głowę. Mruknęłam coś pod nosem, że psuje mi włosy i następnie obydwoje wyszłyśmy z mieszkania.
- Uber?- zapytałam gdy już byliśmy na zewnątrz.
- Nie, chodź się przejść.- powiedział po krótkim zastanowieniu i zarzucił na moje ramiona rękę prowadząc mnie gdzieś gdzie nie miałam pojęcia.

- To tutaj. Najlepszy Chińczyk na całym kurwa świecie.- usłyszałam słowa Michała gdy stanęliśmy przez restauracją.
- Okey wierze ci na słowo.- zaśmiałam się wchodząc do lokalu i zajmując razem z chłopakiem stolik.
- Tutaj często przychodziłem z chłopakami po lekcjach.- uśmiechnął się do mnie uroczo i zawołał kelnera.
- Dwa razy kurczak pięciu smaków z ryżem i do tego woda.- złożył za nas zamówienie i oddał kelnerowi karty- uprzedzając twoje słowa, możesz mi zaufać będzie to najlepsze co dla ciebie wybrałem.
Uśmiechnęłam się tylko i zajęłam rozmową z chłopakiem na temat jego nowych projektów w karierze.

- To było obłędne!- pisnęłam cicho i przytuliłam chłopaka gdy wyszliśmy z restauracji- dziękuję, że mnie tu zabrałeś.
- Nie ma za co, piękna.- mruknął składając całusa na moich włosach- spacerek?
- Pewnie.- posłałam mu uśmiech patrząc w jego brązowe tęczówki.
- Ale chwila.- zatrzymał mnie i obrócił do siebie przodem. Zdjął swój szalik i szczelnie zawinął moją szyję w materiał- nie chcę słyszeć sprzeciwu, idziemy.
Westchnęłam tylko i spojrzałam na nasze dłonie gdy splótł je w jedność.
- Kocham z tobą spacerować.- powiedziałam cały czas się uśmiechając gdy szliśmy przez most.
- A ja kocham ciebie.- powiedział, a ja aż stanęłam w miejscu przed Michałem.
- Co?- popatrzyłam na niego.
- To co słyszałaś. Kocham cię, Julka.- mruknął z uśmiechem i pocałował mnie w akompaniamencie spadających płatków śniegu.

||1002 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro