Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sen


pamiętam siebie- Kuban, Bedoes 2115

-Pola pośpiesz się, proszę!- usłyszałam krzyk siostry z dołu. No tak godzina dziewiąta czterdzieści, na dziesiątą zajęcia na uczelni, a ja sobie spinam włosy żeby wszystko było idealnie. Należę zdecydowanie do grona idealistów. Wszystko musi być pięknie,
perfekcyjnie zwłaszcza właśnie mój ubiór, który dzisiaj składał się z czarnej spódniczki, białej koszuli i czarnej długiej marynarki. Swoje długie włosy spięłam piękną złotą spinką, która idealnie pasuje mi do biżuterii.
- Idę już Klara!- odkrzyknęłam i zabrałam skórzaną torbę z fotela stojącego w rogu pokoju.

- Wrócisz sama? Pracuje dzisiaj do dwudziestej.- zapytała Klara wychylając się delikatnie z czarnego audi.
- Tak tak, ktoś mnie odwiezie.- uśmiechnęłam się i pożegnałam z siostrą. Następnie skierowałam się w stronę budynku uczelni. Chodziłam na Uniwersytet Warszawski już drugi rok. Po latach spędzonych na ciężkiej nauce wiedziałam, że chcę iść tutaj i studiować prawo. Od zawsze czułam, że to moja droga. Kiedy byłam dzieckiem i wracałam z gimnazjum do domu, to codziennie przechodziłam obok budynku UW marząc o studiowaniu prawa właśnie tutaj.
- Dzień dobry, Pola.- profesor Matczak uśmiechnął się w moją stronę i otworzył mi drzwi za co podziękowałam- jak u rodziców?
Profesor Matczak- najlepszy z najlepszych na tej uczelni, nie tylko dlatego, że jest to przyjaciel taty i jest dla mnie jak swego rodzaju wujek, ten człowiek po prostu umie przekazać wiedzę. Ma to coś w sobie, że aż chce się słuchać jak coś opowiada.
- Dziękuję, bardzo dobrze, a jak u Michała?- zapytałam patrząc na profesora i idąc z nim w stronę sali, w której mamy razem zajęcia. Oczywiście on je prowadzi, ja słucham.
- W porządku, pytał ostatnio o ciebie. Dawno się nie widzieliście.
Na tym zakończyła się nasza krótka wymiana zdań. Co racja to racja, Michała nie widziałam od pół roku. Nie ważne, że mieszka cztery domy ode mnie. Po prostu obydwoje nie mamy kompletnie czasu. Albo Michał w pewnym sensie mnie unika. Nie wiem.

- Dzisiaj o dziewiątej w „Śnie". Pamiętaj!- moja przyjaciółka Milena krzyknęła zanim weszła do auta. Uniosłam kciuk w górę i sama wsiadłam do auta. Pomimo dużej ilości nauki czasami jest ta potrzeba żeby się rozerwać. Osobiście bardzo rzadko wychodzę ale jednak Milena i Klaudia mnie przekonały. Rzadko wychodzę do klubów, ale jednak czasami się to zdarzy.

Ubrana w czarne materiałowe spodnie, biały top w kwiaty i z blond falami aż do pasa przeciskałam się przez cały klub żeby dojść do loży na tarasie. Gdy ujrzałam dziewczyny pomachałam do nich z daleka. Poczułam jak ktoś pociąga za moją dłoń i od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy.
- Szczepan!- krzyknęłam po przywitaniu się z przyjaciółkami i przytuliłam ciasno chłopaka- Franek!- ucieszyłam się jeszcze bardziej na widok drugiego i również go przywitałam- co Wy tutaj robicie?
Z uśmiechem usiadłam obok Szczepana, który zrobił mi miejsce i poklepał dłonią czarną kanapę. Chłopców nie widziałam dobre dwa miesiące. Zajęli się karierą swoją i Michała i rzadko można było na nich gdzieś wpaść.
- Świętujemy urodziny pana Matczaka.- przekrzyczał i wskazał na chłopaka przepychającego się w naszą stronę. Można było wyczytać z jego ust jak mówi kurwa gdy znowu ktoś na niego wpada.
- No tak racja, Michał ma urodziny.- nie zapomniałam o tym, oczywiście, że nie.
- Ja pierdole ile ludzi.- mruknął Matczak i w końcu na mnie spojrzał- Pola.
- Michał.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka.- wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję, Pola.- posłał mi uśmiech i pocałował mnie w policzek gdy wstałam.
- Zgadamy się później, chłopcy.

Zmarznięta i zirytowana czekałam na Ubera już dobre trzydzieści minut.
- Jasna cholera no.- warknęłam gdy zobaczyłam, że odwołali mi kolejny już przejazd.
-Pola co ty tu robisz?- mruknął Matczak stając przede mną.
- Próbuje do domu wrócić.- mruknęłam zamawiając kolejnego ubera. Szlag by je trafił.
- Chodź. Pojedziemy razem.- wyciągnął do mnie z uśmiechem dłoń, którą od razu przyjęłam.
Poszłam za chłopakiem i wsiadłam do taksówki. Mijając warszawskie wieżowce zmarszczyłam brwi.
- Michał ale to nie droga do domu.- mruknęłam patrząc na chłopaka.
- Wiem, Pola. Napijemy się herbaty w Nero.
Uśmiechnęłam się szeroko słysząc te słowa. Ta kawiarnia była naszą ulubioną. Była.
- Dwa razy tropikalna.- chłopak podał zamówienie kelnerce i po chwili usiedliśmy w niebieskich fotelach- nie widziałem Cię dawno, Pola.
- Wiem, Michał. Ja Ciebie też. Jak kariera?- zapytałam zakładając nogę na nogę i spojrzałam na chłopaka.
- W porządku. Mam kilka numerów, koncertów. Do przodu wszystko.- uśmiechnął się i podziękował kelnerce za zamówienie- słyszałem, że dobrze idzie Ci na studiach. Ojciec lubi Cię chwalić.
- Oh nie przesadzajmy. Idzie mi znośnie.- zaśmiałam się i wzięłam łyk herbaty.
- Obydwoje wiemy, że idzie Ci zajebiście i nie zaprzeczaj. Zawsze byłaś mądra, a najbardziej to na matematyce w liceum.- zaśmiał się cicho na wspomnienie naszych lekcji matematyki. Obydwoje ledwo zdaliśmy ten przedmiot.
- To było zło. Nie przypominaj mi nawet tej matematyki. Szczurkowska dała zawsze popalić.- prychnęłam śmiechem i wzięłam łyk herbaty.

- Jasna cholera.- mruknęłam pod nosem grzebiąc w torebce. Tradycyjnie zapomniałam kluczy. No jakżeby mogło być inaczej.
-Co jest, Pola?
- Nie mam kluczy.- jęknęłam przeciągle i spojrzałam na chłopaka.
- Więc idziemy do mnie.- uśmiechnął się łapiąc mnie za dłoń- tęskniłem za tym. Tęskniłem za Tobą, Pola.
- Ja też, Michał. Ja też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro