Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koncert

- Proszę, pośpiesz się.- jęknęłam tuptając w miejscu. Westchnęłam widząc niepozbieranego bruneta w drzwiach i usiadłam na fotelu koło lustra.
- Chwila.- mruknął chodząc z pokoju do pokoju i pakując ostatnie rzeczy do mini walizki.
- Nie no my się zaraz spóźnimy. Wiedziałam, że...- nie dokończyłam swoich słów gdyż chłopak postanowił mnie uciszyć pocałunkiem. Oczywiście oddałam go; nie umiem być na niego zła i zawsze mu ulegam.
- Już. Jestem gotowy i możemy iść.- uśmiechnął się cmokając moje usta po raz ostatni i ruszyliśmy wspólnie w stronę windy.

- Ten koncert będzie wspaniały.- westchnęłam z uśmiechem siedząc w uberze obok mojego chłopaka.
- Będzie zajebisty, Hania.- zaśmiał się i położył dłoń na moje kolano- trochę się stresuje.
- Ale nie masz czego. To nie pierwszy twój koncert na taką skale.- wzruszyłam ramionami głaskając kciukiem jego dłoń i delikatnie ją ścisnęłam dodając mu chociaż troszkę otuchy.
- Po festiwalu jedziemy gdzieś.- mruknął po chwili patrzenia przez okno i przeniósł wzrok na mnie. No tak, Michał i jego spontaniczne pomysły.
- Gdzieee?- przeciągnęłam literkę e i uśmiechnęłam się widząc, że podjeżdżamy już na miejsce festiwalu. Całe dwa miesiące czekałam na ten moment. Wiem, że będzie on najlepszy ze wszystkich w te wakacje.
- Niespodzianka.- szepnął mi do ucha po czym je pocałował.
- Niech ci będzie.- dałam mu buziaka w usta i wyszłam z auta.
Gdy wyjęliśmy nasze dwie małe walizki od razu ruszyliśmy w głąb toru wyścigów konnych. Kocham to miejsce całym sercem.
- Pamiętam jak dwa tygodniu po naszym pierwszym spotkaniu zobaczyłem cię tutaj. Totalnie się tego nie spodziewałem. Jak można kurwa zapieprzać z taką prędkością na koniu?- zaśmiał się patrząc na mnie. No tak, tutaj poznał moje drugie oblicze. Na początku liceum zaczęłam się ścigać i tak zostało aż do pierwszego roku studiów. Później przerwałam to z powodu braku czasu. Ale chwil spędzonych tutaj na mojej Azji(imię konia jakby co xd) nigdy nie zapomnę.
- Michał, to już dla mnie codzienność. To, że ty się panicznie boisz koni to nie znaczy, że inni też.- dźgnęłam go delikatnie w bok uśmiechając się.
- Ej ja się koni nie boje. W drugiej klasie nawet mnie zaciągnęłaś na konie.
- Michał...- spojrzałam na niego z politowaniem- ale ty tylko siedziałeś przez może cztery minuty na koniu, który cały czas stał.
- Oj tam, szczegółów się czepiasz.- mruknął i pociągnął mnie w stronę garderoby, do której dotarliśmy po krótkim spacerze.

Stanęłam przed lustrem szybko poprawiając swoje włosy i strój. Pomimo tego, że osobiście nie występuje to naprawdę się stresuje. Razem z Magdą jesteśmy odpowiedzialne za ogarnięcie czasu. Może się to wydawać proste ale uwierzcie mi, że trudno jest ogarnąć kilkadziesiąt osób tak żeby miały wyjść w danej minucie. Przekonaliśmy się wszyscy o tym na początku festiwalu kiedy to przez deszcz trochę mieliśmy opóźnienia ale dzięki idealnej organizacji Magdy i tak jest powiedzmy w miarę dobrze. Popatrzyłam w lustrze na siebie. Długie blond włosy miałam zakręcone w fale i delikatnie upięte po bokach. Na moich bladych nogach spoczęły czarne kolarki Nike i białe Air Force, a do tego miałam na sobie zwykłą białą koszulkę i rozpinaną bluzę Michała. Westchnęłam nerwowo poprawiając bluzę i po tym wyszłam z garderoby szukając Michała. Zaraz ma wchodzić na scenę, a chciałam go jeszcze przed tym zobaczyć.
Poprawiłam włosy idąc przez korytarz i co chwile witając się z kimś.
- Hania!- usłyszałam znajomy głos i od razu się zatrzymałam odwracając się.
- Pani Arleta!- uśmiechnęłam się i uścisnęłam kobietę. Mamę Michała znam od początku liceum, a od tego czasu minęło już pięć lat. Wspaniała kobieta, dzięki niej zdałam rozszerzony angielski na 100%- nie wiedziałam, że pani dzisiaj będzie. Pan Marcin też jest?
- Jaka pani, Haniu. Arleta.- zaśmiała się przytulając mnie jeszcze raz i odsunęła się po chwili wskazując na wyjście- tak, tak. Jest na zewnątrz jeszcze ale zaraz przyjdzie.
- W takim bądź razie, życzę państwu miłego koncertu. Z chęcią bym jeszcze porozmawiała ale praca wzywa i chciałabym jeszcze z Michałem zamienić kilka słów.- uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Ależ oczywiście kochanie. Porozmawiamy po koncercie.- potarła moje ramię i życzyła mi powodzenia po czym poszła do pokoju przy garderobie.

- Michał!- krzyknęłam widząc chłopaka i od razu przepchnęłam się do niego.
- Tutaj jesteś.- mruknął przyciągając mnie do siebie i pocałował moje czoło- naprawdę się stresuje.
- Nie masz czym. Wszystko będzie w porządku.- uśmiechnęłam się poprawiając włosy chłopaka i pocałowałam jego policzek. Zawsze jest to samo przed koncertami. Michał wyjątkowo się stresuje ale pomimo tego stresu wszystko zawsze wychodzi jak najlepiej- wszystko będzie idealnie.
- Musi być.- uśmiechnął się i odsunął delikatnie- wyglądasz zajebiście.
- A dziękuje bardzo.- zaśmiałam się cicho i obróciłam pokazując chłopakowi cały outfit- musisz już iść.
- Idę idę. Widzimy się niedługo, piękna.- pocałował mnie ostatni raz i wyszedł na scenę razem z chłopakami.

- Gombao 33!- usłyszałam krzyk Pauliny w moją stronę i krzyknęłam razem z nią słowa tej cudownej piosenki. Michał występował już kilkanaście minut, a mi powoli zaczynało siadać gardło od dosłownie darcia się razem z Pauliną i Magdą. Skakałam na backstage'u ile tylko sił w nogach. Podczas skakania podbiegł do mnie Franek i szybko zaciągnął na scenę dając mi do rąk telefon Michała. Już kilka razy miała taka sytuacja miejsce więc od razu włączyłam nagrywanie i zaczęłam skakać razem z chłopakami po scenie. Michał podszedł do mnie na koniec piosenki i przytulił wywołując jeszcze większy wiwat ludzi o ile to możliwe. Uśmiechnęłam się i chciałam szybko ulotnić się ze sceny ale chłopak mi to uniemożliwił obejmując mnie szczelnie ramieniem.
- Zostań chwile, Hania.- mruknął mi do ucha i zostawił mnie z chłopakami.
- O co mu chodzi, Franek?- zapytałam chłopaka marszcząc brwi ale on tylko wzruszył ramionami z uśmiechem. Nie chcąc się tym zamartwiać bawiłam się do końca występu na scenie razem z chłopakami. Na sam koniec stanęłam obok reszty słuchając ostatnich słów pożegnalnych Michała.
- A teraz chodź, Hania na chwile.- powiedział do mikrofonu i zaprosił mnie gestem dłoni do siebie. Zdezorientowana podeszłam do chłopaka i stanęłam obok niego bokiem do publiczności uprzednio machając wszystkim delikatnie.
- Znacie Hanię?- zapytał do mikrofonu, a tłum zaczął krzyczeć- dobra czyli znacie. Teraz prosiłbym o ciszę, dobra?
Uśmiechnął się do wszystkich i pokazał kciuk w górę gdy było w miarę cicho.
- Znam Hanię już sześć lat. To dość dużo, a od pięciu jestem z nią w zajebistym związku. Poznałem ją w szkole. Tak, chodziliśmy razem do szkoły. Tylko Hanna była strasznym kujonem i była na profilu prawniczym więc w innej klasie.- zaśmiał się cicho, a ja dźgnęłam go delikatnie w bok- no Hania serio. Kujon byłaś. Ale dobra mniejsza z tym, bo to nie jest temat tego przemówienia. Kurwa przemówienie brzmi jakoś zbyt inteligentnie. Ale dobra. Słuchajcie, Hania jest dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie.- uśmiechnął się układając mi dłoń na policzku. Słowa chłopaka naprawdę mnie rozczuliły. Nigdy nie zrobił czegoś tka romantycznego jak „przemówienie" na nasz temat na tak wielkim koncercie.- jest moim wszystkim. Dosłownie. Pomaga mi codziennie, mieszka ze mną i robi dosłownie wszystko ze mną. No może prawie wszystko. Jesteśmy dość nierozłączni od początku naszego poznania. Wszystko w sumie zaczęło się od pieprzonych korepetycji z polskiego. Pani profesor poprosiła Hanię żeby mnie pouczyła. Jak wiemy no nie należę do najmądrzejszych.- parsknął śmiechem i w sumie wszyscy parsknęli śmiechem. Kątem oka zauważyłam, że dosłownie wszyscy ludzie dzisiaj obecni wyszli na scenę. Franek, Szczepan, Quebo, Janek, Magda i dosłownie cała reszta.- Dobra Hania, bo zaczynam im chyba przynudzać.- mruknął do mikrofonu i spojrzał jeszcze raz na mnie, prosto w moje niebieskie oczy- kocham cię kurwa jak wariat. Totalnie. Zawróciłaś mi w głowie już sześć lat temu i chcę żebyś mi zawracała w głowie do końca naszego życia. Kocham cię nad życie, Hania.- uśmiechnął się i puścił moją dłoń klękając na jedno kolano. Dało się słyszeć westchnienia zdziwienia w tłumie, a moja mina również ukazywała ogromne zdziwienie. Kompletnie się nie spodziewałam takiego obrotu sprawy więc zakryłam jedną dłonią usta i jedna łezka poleciała mi z oka- teraz najważniejsze pytanie, Hania. Chciałem cię o to zapytać już od kilku lat. Zostaniesz moją żoną?
To pytanie wywołało u mnie płacz, a u wszystkich obecnych na festiwalu krzyki w postaci „powiedz tak" i różne inne piski. Kocham Michała ponad swoje życie. Od samego początku wiedziałam, że to ten jedyny więc nawet nie zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Tak. Oczywiście, że tak Michał.- powiedziałam przez łzy, a chłopak założył mi pierścionek na palec. Po tym od razu rzuciłam się mu na szyje, a następnie pocałowałam.
- Tym się tak stresowałem, nie koncertem.- zaśmiał się i oparł swoje czoło o moje.

(1384 słowa)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro