Czas
Chemia (skit)- Jan- Rapowanie
xynads
- Oh Sebastian! Błagam cię przestań się wiercić.- warknęłam próbując poprawić twarz chłopaka aby na teledysku wyglądała idealnie.
- No już już. Nie denerwuj się, Nadia.- uśmiechnął się lekko i usiadł grzecznie na krześle przede mną abym nie musiała wysoko sięgać jego twarzy rękami.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się szeroko i dokończyłam poprawianie jego makijażu i następnie ubioru, a dokładniej guzików koszuli, które ze stresu zapiął krzywo.
- Jesteś wspaniała.- uśmiechnął się do mnie, a ja poklepałam go dłonią po torsie i wygładziłam jego ukochaną koszulę.
- Nie słódź mi już, tylko idź. Wołają cię, panie raperze.- mruknęłam zaczepnie i spojrzałam jeszcze raz na jego twarz patrząc czy na pewno jest wszystko w porządku.
- Po tym całym bajzlu zabieram cię na kolacje.- pocałował moje czoło i wstał z krzesełka- trzymaj kciuki, Nadia.
Po trwającym od samego rana nagrywaniu teledysku w końcu udaliśmy się na upragnione jedzenie. Wykończony i głodny Sebastian prawie biegiem mnie ciągnął do chińskiej restauracji bo jak to stwierdził „po dwunastu godzinach roboty należy mi się chińskie żarcie do kurwy".
- Zmęczony?- zapytałam gdy skończyłam jeść swoją zupę i popatrzyłam uważnie na twarz blondyna mając z tyły głowy, że w końcu muszę z nim porozmawiać o jego przemęczeniu w związku z pracą.
- Jak cholera. Idziemy?- zapytał i gdy kiwnęłam głową twierdząco to Seba poszedł zapłacić. Po tym wyszliśmy przed restaurację i staliśmy tam jeszcze chwilkę na papierosie.
- Mogę?- zapytałam bujając się na nogach i popatrzyłam w górę na blondyna.
- Nie ma mowy, mała.- zaśmiał się i wydmuchał dym tak aby na mnie nie poleciał. Naprawdę jestem mu bardzo wdzięczna za opiekę nad moim zdrowiem ale czasami chłopak szczerze przesadza.
- Seba no weź.- jęknęłam przeciągle i spróbowałam mu wyjąc papierosa z dłoni co oczywiście mi się nie udało- daj mi bucha.
- Nie, Nadia. Nie pozwalam ci się truć i koniec dyskusji.-warknął już zdecydowanie zmęczony i zirytowany następnie zamykając oczy. Po tej wymianie zdań już byłam cicho i spoglądałam na przepiękną Warszawę lecz moje zamyślenie przerwał Sebastiana wzywający na mnie bluzę.
- Żebyś mi tutaj nie zamarzła.- mruknął tłumacząc czemu mnie ubrał.
- Dziękuję.- posłałam mu uśmiech i pocałowała kącik jego ust na co oczywiście jęknął.
-Usta.- pokazał na wspomnianą część ciała i czekał na mój ruch. Westchnęłam i cmoknęłam go szybko chcąc się jak najszybciej znaleźć w naszym wspólnym łóżku ponieważ moje zmęczenie już sięgnęło najwyższego poziomu.
- Seba chodź już do domu.- ziewnęłam i oparłam głowę na jego klatce. Chłopak objął mnie ramieniem i poprowadził do naszego małego mieszkanka, które na szczęście nie jest daleko od chińszczyzny.
- Cieszę się, że ciebie poznałem.- przyznał Sebastian leżąc pod białą pościelą.
- Ja też. Cieszę się, że dwa lata temu uderzyłam cię tymi drzwiami w agencji.- zaśmiałam się cicho i popatrzyłam na chłopaka studiując jego twarz dokładnie, a następnie odgarnęłam mu przydługą grzywkę z czoła aby nie denerwowała go.
- Naprawdę Nadia. Nie wiem co byłoby gdybyśmy się nie poznali.- westchnął i wciągnął mnie na siebie tak, że leżałam na nim zatapiając swoją głowę w jego szyi i składałam na niej co chwile delikatne pocałunki.
- Kocham cię.- mruknęłam i przytuliłam się do jego torsu układając wygodnie zmęczona po całym dniu.
- Ja ciebie też Nadia.- pocałował moją głowę i objął mnie w pasie- jutro możesz pospać długo. Pojadę do Magdy i Solara po kilka dokumentów, do Janusza na nagrywali i następnie wracam do ciebie i jestem cały twój od południa.- powiedział z uśmiechem na ustach jeżdżąc dłonią po moich plecach aż w końcu zatrzymał ją na moim prawym pośladku.
-Idealna opcja.- uśmiechnęłam się sennie i po jakimś czasie już całkiem zasnęłam.
- Wstajemy!- usłyszałam krzyk zza drzwi i powoli otworzyłam jedno oko ale z powodu nieprzyzwyczajenia do światła od razu je zamknęłam- Nadusiaaaa! Wstawaj!
Jęknęłam tylko i mocniej wtuliłam się w poduszkę.
- No Nadia. Wstawaj już jest 13.- mruknął Seba i położył się obok mnie na łóżku.
- Muszę?- mruknęłam otwierając oczy i patrząc na niego zaspanym wzrokiem.
- Tak. Przyniosłem twoje ulubione vege burgery.- uśmiechnął się zachęcająco, a mi dwa razy powtarzać nie trzeba. Przeciągnęłam się i od razu poszłam do kuchni, a za mną oczywiście Sebastian.
- Nadia?- i w tym momencie wiedziałam, że z naszego wspólnego dnia nici. Jego wzrok na to właśnie zapowiadał- muszę iść dzisiaj jeszcze raz do studia, przepraszam.
- Oh, nic nie szkodzi.- mruknęłam lekko zawiedziona i zabrałam się za jedzenie frytek z zestawu.
- Nie bądź zła, kochanie. Nic na to nie poradzę.- westchnął i cmoknął moje czoło.
- Nie jestem zła. Tylko pomyśl co będzie kiedyś, Sebastian. Cały czas tak ma być? Wiesz kiedy ostatni raz spędziliśmy razem dzień? W moje urodziny czyli w lutym, a jaki mamy kurwa miesiąc? Lipiec.- prychnęłam tylko i zeszłam z krzesła kierując się następnie do garderoby. Ja naprawdę jestem w stanie wiele zrozumieć; pracę Seby i to jak wkłada w to serce, wiele wyjazdów i kłótni ale powoli mam tego dość. Codziennie z Sebastianem praktycznie mijamy się tylko w domu. Ja godzę moje studia zaoczne i prace w agencji, a on nagrywki i wiele innych rzeczy związanych z jego karierą. Do pewnego czasu udawało mi się to udźwignąć ale od długiego czasu brakuje mi chłopaka coraz bardziej. My nie siedzimy nigdy razem w salonie i nie oglądamy filmów, nie jeździmy na wycieczki ani nie chodzimy do kina. Jedyne co robimy wspólnie to czasami wspólna praca lub kolacja po niej, a tak to i ja i Seba wracamy codziennie późno do domu, zmordowani i zmęczeni.
-Nadia proszę cię. Wiesz, że mam taką pracę.- powiedział Seba opierając się o framugę drzwi podczas gdy ja wyjmowałam ciuchy na dzisiaj.
- Okey.- mruknęłam cicho i chciałam sięgnąć po jego bluzę ale szybko przesunęła rękę na swój biały, cienki sweterek.
- Ubierz ją.- chłopak ściągnął swoją bluzę i mi ją podał ale odłożyłam bluzę na krzesło.
- Jedź bo się spóźnisz.
- Do później.- westchnął i pocałował mnie w czoło na co tylko mruknęłam coś pod nosem- Kocham cię, Nadia.
- Ja ciebie też.
- I wiesz co? W-wtedy powiedział, że to jego praca i nic nie poradzi na to.- rozłożyłam ręce robiąc głupią minę w stronę Werki i zaśmiałam się żałośnie na koniec
- Oh wow tobie starczy już.- mruknęła zabierając mi drinka z dłoni.
Po sytuacji z Sebą wybrałam się do mojej przyjaciółki, z którą następnie poszłam do klubu aby choć troszkę odstresować się ale moje uspokojenie minęło równie szybko jak moment, w którym zobaczyłam Sebastiana siedzącego przy loży.
- No to są chyba kurwa żarty.- mruknęłam i pokazałam dyskretnie Weronice co widzę.
- Ale chuj.- szepnęła oniemiała i spojrzała na Sebastiana i jego towarzystwo składające się z kilku chłopaków.
- Przegiął.- warknęłam dopijając do końca drinka i ruszyłam w stronę chłopaka- kurde ale masz ciężką tą prace.
Po moich słowach oparłam się o oparcie loży i spojrzałam z wrednym uśmiechem na Sebastiana.
- Nadia? Cholera jasna.- mruknął patrząc na mnie szerokimi oczami i wstał od razu.
-Hej chłopcy. Jak dzisiaj w pracy?- zapytałam specjalnie aby dowiedzieć się czy on w ogóle był w pracy.
- Jakiej pracy? Nadia dzisiaj nie było pracy.- zaśmiał się Janusz.
- Masz tupet, Sebastian.- warknęłam i od razu odwróciłam się w stronę wyjścia przy okazji słysząc za sobą nawoływanie chłopaka- kompletnie nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia w tej sprawie. Jedyne czego chciałam to spędzić razem z tobą jeden pieprzony dzień, jeden dzień tylko dla nas bo kompletnie nie spędzamy razem czasu. Czy to tak dużo, Sebastian?
Wchodząc do naszego mieszkania od razu rzuciłam swoje wysokie szpilki w kąt, a sukienkę do kosza ja pranie i zostałam w samej bieliźnie ale niezbyt mnie to obchodziło. Z lodówki wzięłam malinowego magnuma i usiadłam przy stole w kuchni powoli go jedząc lecz po kilku chwilach mój spokój przerwał trzask drzwi.
- Nadia! Ty musisz mnie wysłuchać. Naprawdę. Byliśmy tam na chwile bo chłopaki mi w czymś pomagali i później chcieliśmy to uczcić, Nadia błagam nie bądź zła.- Sebastian dostał słowotoku i runął przede mną na kolana łapiąc moje dłonie w swoje.
- Sebastian...
- Nadia naprawdę. Nie chciałem ci mówić z samego rana gdzie wychodzę bo zepsułoby to niespodziankę, którą ogarniam już jebany miesiąc, Nadia No uwierz mi...
- Seba!- krzyknęłam w końcu przerywając mu jego wypowiedź- nie jestem zła. Już.
- Ale Nadia naprawdę przepraszam ja...oh nie?
- Już nie głupku.- zaśmiałam się cicho.
- Wyjdź za mnie.- gdy wypowiedział te słowa od razu zamarłam w miejscu i tylko patrzyłam na niego swoimi niebieskimi oczami.
- Co?- głupio zapytałam.
- Nadia. Kocham Cię jak po chuju. Naprawdę kocham cię cholernie. Wiem, że ze mną jest ciężko, że moja praca jest wymagająca i mamy dla siebie mało czasu ale postaram się to pozmieniać i jakoś rozgraniczyć. Kocham cię, Nadia za wszystko co dla mnie robisz. Makijaże i stylizacje na teledyski, za siedzenie ze mną w nobocoto do nocy i pomaganie mi, za twoje podejście do rapu, za kurwa wszystko. Wyjdź za mnie.
- Ja...- zająknęłam się łzami i objęłam jego policzki w swoje dłonie- tak, Sebastian.
||1443 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro