Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czas

Chemia (skit)- Jan- Rapowanie
xynads

- Oh Sebastian! Błagam cię przestań się wiercić.- warknęłam próbując poprawić twarz chłopaka aby na teledysku wyglądała idealnie.
- No już już. Nie denerwuj się, Nadia.- uśmiechnął się lekko i usiadł grzecznie na krześle przede mną abym nie musiała wysoko sięgać jego twarzy rękami.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się szeroko i dokończyłam poprawianie jego makijażu i następnie ubioru, a dokładniej guzików koszuli, które ze stresu zapiął krzywo.
- Jesteś wspaniała.- uśmiechnął się do mnie, a ja poklepałam go dłonią po torsie i wygładziłam jego ukochaną koszulę.
- Nie słódź mi już, tylko idź. Wołają cię, panie raperze.- mruknęłam zaczepnie i spojrzałam jeszcze raz na jego twarz patrząc czy na pewno jest wszystko w porządku.
- Po tym całym bajzlu zabieram cię na kolacje.- pocałował moje czoło i wstał z krzesełka- trzymaj kciuki, Nadia.

Po trwającym od samego rana nagrywaniu teledysku w końcu udaliśmy się na upragnione jedzenie. Wykończony i głodny Sebastian prawie biegiem mnie ciągnął do chińskiej restauracji bo jak to stwierdził „po dwunastu godzinach roboty należy mi się chińskie żarcie do kurwy".
- Zmęczony?- zapytałam gdy skończyłam jeść swoją zupę i popatrzyłam uważnie na twarz blondyna mając z tyły głowy, że w końcu muszę z nim porozmawiać o jego przemęczeniu w związku z pracą.
- Jak cholera. Idziemy?- zapytał i gdy kiwnęłam głową twierdząco to Seba poszedł zapłacić. Po tym wyszliśmy przed restaurację i staliśmy tam jeszcze chwilkę na papierosie.
- Mogę?- zapytałam bujając się na nogach i popatrzyłam w górę na blondyna.
- Nie ma mowy, mała.- zaśmiał się i wydmuchał dym tak aby na mnie nie poleciał. Naprawdę jestem mu bardzo wdzięczna za opiekę nad moim zdrowiem ale czasami chłopak szczerze przesadza.
- Seba no weź.- jęknęłam przeciągle i spróbowałam mu wyjąc papierosa z dłoni co oczywiście mi się nie udało- daj mi bucha.
- Nie, Nadia. Nie pozwalam ci się truć i koniec dyskusji.-warknął już zdecydowanie zmęczony i zirytowany następnie zamykając oczy. Po tej wymianie zdań już byłam cicho i spoglądałam na przepiękną Warszawę lecz moje zamyślenie przerwał Sebastiana wzywający na mnie bluzę.
- Żebyś mi tutaj nie zamarzła.- mruknął tłumacząc czemu mnie ubrał.
- Dziękuję.- posłałam mu uśmiech i pocałowała kącik jego ust na co oczywiście jęknął.
-Usta.- pokazał na wspomnianą część ciała i czekał na mój ruch. Westchnęłam i cmoknęłam go szybko chcąc się jak najszybciej znaleźć w naszym wspólnym łóżku ponieważ moje zmęczenie już sięgnęło najwyższego poziomu.
- Seba chodź już do domu.- ziewnęłam i oparłam głowę na jego klatce. Chłopak objął mnie ramieniem i poprowadził do naszego małego mieszkanka, które na szczęście nie jest daleko od chińszczyzny.

- Cieszę się, że ciebie poznałem.- przyznał Sebastian leżąc pod białą pościelą.
- Ja też. Cieszę się, że dwa lata temu uderzyłam cię tymi drzwiami w agencji.- zaśmiałam się cicho i popatrzyłam na chłopaka studiując jego twarz dokładnie, a następnie odgarnęłam mu przydługą grzywkę z czoła aby nie denerwowała go.
- Naprawdę Nadia. Nie wiem co byłoby gdybyśmy się nie poznali.- westchnął i wciągnął mnie na siebie tak, że leżałam na nim zatapiając swoją głowę w jego szyi i składałam na niej co chwile delikatne pocałunki.
- Kocham cię.- mruknęłam i przytuliłam się do jego torsu układając wygodnie zmęczona po całym dniu.
- Ja ciebie też Nadia.- pocałował moją głowę i objął mnie w pasie- jutro możesz pospać długo. Pojadę do Magdy i Solara po kilka dokumentów, do Janusza na nagrywali i następnie wracam do ciebie i jestem cały twój od południa.- powiedział z uśmiechem na ustach jeżdżąc dłonią po moich plecach aż w końcu zatrzymał ją na moim prawym pośladku.
-Idealna opcja.- uśmiechnęłam się sennie i po jakimś czasie już całkiem zasnęłam.

- Wstajemy!- usłyszałam krzyk zza drzwi i powoli otworzyłam jedno oko ale z powodu nieprzyzwyczajenia do światła od razu je zamknęłam- Nadusiaaaa! Wstawaj!
Jęknęłam tylko i mocniej wtuliłam się w poduszkę.
- No Nadia. Wstawaj już jest 13.- mruknął Seba i położył się obok mnie na łóżku.
- Muszę?- mruknęłam otwierając oczy i patrząc na niego zaspanym wzrokiem.
- Tak. Przyniosłem twoje ulubione vege burgery.- uśmiechnął się zachęcająco, a mi dwa razy powtarzać nie trzeba. Przeciągnęłam się i od razu poszłam do kuchni, a za mną oczywiście Sebastian.
- Nadia?- i w tym momencie wiedziałam, że z naszego wspólnego dnia nici. Jego wzrok na to właśnie zapowiadał- muszę iść dzisiaj jeszcze raz do studia, przepraszam.
- Oh, nic nie szkodzi.- mruknęłam lekko zawiedziona i zabrałam się za jedzenie frytek z zestawu.
- Nie bądź zła, kochanie. Nic na to nie poradzę.- westchnął i cmoknął moje czoło.
- Nie jestem zła. Tylko pomyśl co będzie kiedyś, Sebastian. Cały czas tak ma być? Wiesz kiedy ostatni raz spędziliśmy razem dzień? W moje urodziny czyli w lutym, a jaki mamy kurwa miesiąc? Lipiec.- prychnęłam tylko i zeszłam z krzesła kierując się następnie do garderoby. Ja naprawdę jestem w stanie wiele zrozumieć; pracę Seby i to jak wkłada w to serce, wiele wyjazdów i kłótni ale powoli mam tego dość. Codziennie z Sebastianem praktycznie mijamy się tylko w domu. Ja godzę moje studia zaoczne i prace w agencji, a on nagrywki i wiele innych rzeczy związanych z jego karierą. Do pewnego czasu udawało mi się to udźwignąć ale od długiego czasu brakuje mi chłopaka coraz bardziej. My nie siedzimy nigdy razem w salonie i nie oglądamy filmów, nie jeździmy na wycieczki ani nie chodzimy do kina. Jedyne co robimy wspólnie to czasami wspólna praca lub kolacja po niej, a tak to i ja i Seba wracamy codziennie późno do domu, zmordowani i zmęczeni.
-Nadia proszę cię. Wiesz, że mam taką pracę.- powiedział Seba opierając się o framugę drzwi podczas gdy ja wyjmowałam ciuchy na dzisiaj.
- Okey.- mruknęłam cicho i chciałam sięgnąć po jego bluzę ale szybko przesunęła rękę na swój biały, cienki sweterek.
- Ubierz ją.- chłopak ściągnął swoją bluzę i mi ją podał ale odłożyłam bluzę na krzesło.
- Jedź bo się spóźnisz.
- Do później.- westchnął i pocałował mnie w czoło na co tylko mruknęłam coś pod nosem- Kocham cię, Nadia.
- Ja ciebie też.

- I wiesz co? W-wtedy powiedział, że to jego praca i nic nie poradzi na to.- rozłożyłam ręce robiąc głupią minę w stronę Werki i zaśmiałam się żałośnie na koniec
- Oh wow tobie starczy już.- mruknęła zabierając mi drinka z dłoni.
Po sytuacji z Sebą wybrałam się do mojej przyjaciółki, z którą następnie poszłam do klubu aby choć troszkę odstresować się ale moje uspokojenie minęło równie szybko jak moment, w którym zobaczyłam Sebastiana siedzącego przy loży.
- No to są chyba kurwa żarty.- mruknęłam i pokazałam dyskretnie Weronice co widzę.
- Ale chuj.- szepnęła oniemiała i spojrzała na Sebastiana i jego towarzystwo składające się z kilku chłopaków.
- Przegiął.- warknęłam dopijając do końca drinka i ruszyłam w stronę chłopaka- kurde ale masz ciężką tą prace.
Po moich słowach oparłam się o oparcie loży i spojrzałam z wrednym uśmiechem na Sebastiana.
- Nadia? Cholera jasna.- mruknął patrząc na mnie szerokimi oczami i wstał od razu.
-Hej chłopcy. Jak dzisiaj w pracy?- zapytałam specjalnie aby dowiedzieć się czy on w ogóle był w pracy.
- Jakiej pracy? Nadia dzisiaj nie było pracy.- zaśmiał się Janusz.
- Masz tupet, Sebastian.- warknęłam i od razu odwróciłam się w stronę wyjścia przy okazji słysząc za sobą nawoływanie chłopaka- kompletnie nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia w tej sprawie. Jedyne czego chciałam to spędzić razem z tobą jeden pieprzony dzień, jeden dzień tylko dla nas bo kompletnie nie spędzamy razem czasu. Czy to tak dużo, Sebastian?

Wchodząc do naszego mieszkania od razu rzuciłam swoje wysokie szpilki w kąt, a sukienkę do kosza ja pranie i zostałam w samej bieliźnie ale niezbyt mnie to obchodziło. Z lodówki wzięłam malinowego magnuma i usiadłam przy stole w kuchni powoli go jedząc lecz po kilku chwilach mój spokój przerwał trzask drzwi.
- Nadia! Ty musisz mnie wysłuchać. Naprawdę. Byliśmy tam na chwile bo chłopaki mi w czymś pomagali i później chcieliśmy to uczcić, Nadia błagam nie bądź zła.- Sebastian dostał słowotoku i runął przede mną na kolana łapiąc moje dłonie w swoje.
- Sebastian...
- Nadia naprawdę. Nie chciałem ci mówić z samego rana gdzie wychodzę bo zepsułoby to niespodziankę, którą ogarniam już jebany miesiąc, Nadia No uwierz mi...
- Seba!- krzyknęłam w końcu przerywając mu jego wypowiedź- nie jestem zła. Już.
- Ale Nadia naprawdę przepraszam ja...oh nie?
- Już nie głupku.- zaśmiałam się cicho.
- Wyjdź za mnie.- gdy wypowiedział te słowa od razu zamarłam w miejscu i tylko patrzyłam na niego swoimi niebieskimi oczami.
- Co?- głupio zapytałam.
- Nadia. Kocham Cię jak po chuju. Naprawdę kocham cię cholernie. Wiem, że ze mną jest ciężko, że moja praca jest wymagająca i mamy dla siebie mało czasu ale postaram się to pozmieniać i jakoś rozgraniczyć. Kocham cię, Nadia za wszystko co dla mnie robisz. Makijaże i stylizacje na teledyski, za siedzenie ze mną w nobocoto do nocy i pomaganie mi, za twoje podejście do rapu, za kurwa wszystko. Wyjdź za mnie.
- Ja...- zająknęłam się łzami i objęłam jego policzki w swoje dłonie- tak, Sebastian.

||1443 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro