2
Dla Ezia_Senpai
Typ: A
Postać: Karma Akabane (zrobiłam z tego x reader, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza)
Kategoria: Romans
Mam nadzieję, że ci się spodoba!
***
Na moją ławkę padł cień. Westchnęłam.
Czy w tej klasie nie można nawet spokojnie napisać sekretnego liściku? Najpierw Koro-sensei próbował podejrzeć do kogo to (dobrze, że nic jeszcze nie napisałam), potem Irina-sensei ze swoimi cudownymi radami (dobrze, że nie posłuchałam), a teraz on.
- Czego chcesz, Akabane? - zapytałam odwracając się w jego stronę
- Zemsty - walnął tym swoim wyszukanym tekstem
- Wysil się na trochę oryginalności. Ciągle się wściakasz o ten długopis?
Od blisko miesiąca (czyli od ostatnich egzaminów) nachodził mnie i gadał o zemście. Błagam, przecież to był tylko niewinny żart. Skąd miałam wiedzieć, że tak się wkurzy o podmianę wszystkich wkładów w długopisach na różowe?
Swoją drogą, szkoda że nie mogłam na zdjęciu upamiętnić wyrazu jego twarzy, gdy oddawał rozwiązania. Zachichotałam na samo wspomnienie.
- To był tylko żart!
Karma nie uznał mnie za godną odpowiedzi, tylko patrzył na mój liścik i uśmiechał się wrednie.
- To liścik miłosny? - zapytał i porwał go z ławki - Do kogo to może pisać taka żartownisia?
- Oddawaj to, Karma! - Niestety, jako że chłopak był znacznie wyższy ode mnie nawet skacząc nie mogłam dosięgnąć mojego listu.
- Co my tu mamy? "Jeśli to czytasz, to znaczy, że w końcu znalazłam w sobie odwagę, żeby Ci to dać. Podobasz mi się od początku naszej znajomości, ale nigdy Ci tego nie powiedziałam. I tak, wiem że brzmi to jak z jakiejś słabej komedii romantycznej. Ale jeśli jakimś cudem chcesz się ze mną spotkać, to będę czekać około szesnastej przy Twojej ulubionej kawiarni. Jeśli nie przyjdziesz… no cóż, zrozumiem."
O proszę cię Boże, Gaju, ktokolwiek daj mi się zapaść pod ziemię i już nigdy z tamtąd nie wyjść.
- No i co? Zadowolony? - wydukałam
Karma rzucił list na moją ławkę i zaśmiał mi się w twarz.
- Żaden normalny chłopak nie przyszedłby na spotkanie po przeczytaniu tak desperackiego listu. Ja nawet nie przeczytałbym tego do końca.
Nie przeczytałby. Nie przyszedłby. Uznałby mnie za desperatkę. Nie spodziewałam się niczego innego. Więc czemu łzy napływają mi do oczu? Czemu w ogóle napisałam ten głupi list?
Po prostu odwróciłam się i uciekłam. Nie musi patrzeć jak przez niego płaczę. Mam jeszcze na tyle dużo godności, żeby to zrobić.
Karma's P.O.V
- Histeryczka. Co ja takiego powiedziałem? - wzruszyłem ramionami i poszedłem do mojej ławki.
Usiadłem i odchyliłem się na krześle. Zamknąłem oczy i spróbowałem zasnąć. Ale jakoś nie mogłem sprawić, żeby jej przeszklone oczy zniknęły. Popłakała się przez takie coś? To było dziwne. Zupełnie do niej nie podobne.
- Karma - otworzyłem jedno oko i zobaczyłem Nagise - czemu za nią nie pójdziesz?
- Po co?
- Bo ten list był do ciebie, idioto! Chyba tylko ty nie zauważyłeś, że ona cię lubi! - krzyknęła Kayano
Ona mnie lubi? I właśnie dlatego mi dokucza? To absolutnie nie ma żadnego sensu.
Ale jednak wstaje i biegnę jej szukać. Bo ja chyba też ją lubię.
Your P.O.V
Siedziałam na zwalnonym drzewie nad przepaścią. Pamiętam, że Karma kiedyś skoczył w tym miejscu, żeby zabić Koro-senseia.
"Nie myśl o nim. Kim on jest? Jeden z 3,4 miliarda mężczyzn na świecie. Nie jest nikim szczególnym."
Chciałabym lepiej kłamać.
- [Imię]? - usłyszałam za sobą i prawie spadłam w tą głupią przepaść
- Kurde! Nie wystarczyło ci mnie upokorzyć? Teraz przyszedłeś mnie zabić? - krzyknęłam
- Nie do końca. Tylko pogadać.
- Nie mam ochoty z tobą gadać. Zemściłeś się za długopis, więc teraz zostaw mnie w spokoju, ok?! Jesteś nieczułym dupkiem i…
- Czy możesz zamknąć się na pięć sekund?! - krzyknął
- Nie krzycz mnie! To ja mogę tu krzyczeć! A ty masz siedzieć cicho!
- Jeszcze czego! To ja cię szukałem przez jakieś dziesięć minut! - odparł oburzony chłopak
- O jakie poświęcenie! Dziesięć minut! Co ty nie powiesz! Nóżki ci się nie zmęczyły? Ty mały, wredny, głupi…
- Czy ty możesz przestać gadać? - chwycił moją twarz i mnie pocałował.
Nie mogę powiedzieć, że był to nieskuteczny sposób na zamknięcie mi buzi. I gdybyśmy teraz przez przypadek spadli w tą przepaść (co wcale nie było tak nieprawdopodobne) to jestem pewna, że żadne z nas by tego nie zauważyło. Ba, gdyby właśnie zaczął się sąd ostateczny, to we dwoje bylilbyśmy spóźnieni.
W końcu oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy. Straciłam głos na dokładnie trzy i pół sekundy.
- Jak śmiałeś tak bezczelnie mnie pocałować?! Najpierw mnie ośmieszasz, potem robisz mi aferę, a potem przechodzisz do całowania jak gdyby nigdy nic! Chcesz mi zrobić mętlik w głowie?! Uprzedzam, że nie będzie ze mną tak łatwo, ty bezwstydny…
- Ty rzeczywiście nigdy się nie zamykasz - powiedział najspokojniej w świecie Karma. I pocałował mnie ponownie.
I nie przeszkadzał nam nasz nauczyciel na drzewie niedaleko, ani przepaść pod nami, ani nic innego.
Po tym pocałunku już nie miałam siły na niego krzyczeć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro