Wypadki chodzą po... bishach?
Pięknie. Co się tym razem ze mną stało? Nóg nie czuję, mam nadzieję, że to przejściowe. Auć!
Chłopak poczuł silne pociągnięcie za włosy. Skrzywił się, ale nadal nie mógł się otrząsnąć i otworzyć oczu.
Znowu jestem w tej śpiączce? Bie potrafię się rozbudzić, ani przypomnieć sobie, co się zdarzyło.
- Ame, zostaw go, bo robisz to źle. Jak powyrywasz mu te włosy, to się chyba zatłucze zaraz po przebudzeniu.
Kto mnie tak dobrze zna, jeśli to facet i nie jest to Memento?
- To ty to zrób, skoroś taki mądry.
Dało się usłyszeć skrzypnięcie łóżka, a Jeff nagle poczuł, że jest podnoszony ostrożnie do siadu.
- Podaj mi ten grzebień, okej?
- Coś jeszcze, królewiczu? - warknął Memento.
- Tak, jeszcze to psikadło do kwiatów.
What the... Na co?
Jeff poczuł, że opiera się na czyjejś klatce piersiowej, ale nadal nie mógł zrozumieć, kto się nim... zajmuje. W końcu owy ktoś zaczął ostrożnie rozczesywać jego włosy, co jakiś czas psikając na nie wodą.
- Nobu, od kiedy jesteś fryzjerem?
- Ktoś się musi tym zająć. Kizu śpi, Shizuo wykręcił się, mówiąc, że to on go przyniósł od Shinry, Lewis ostatnio jest wkurzony na Jeffa, a pozostali się nie poczuwają.
Nobu..? Od kiedy mieszka ktoś u nas o takim imieniu? Chyba, że nie ogarnąłem.
- Tak w ogóle nie mogłem usłyszeć oficjalnej wersji zdarzeń od nikogo. Oświecisz mnie, Ame?
- Jeff po odwiezieniu Angel do domu jechał szybko na jakimś bezdrożu i miał spotkanie trzeciego stopnia ze świerkiem.
To wiele tłumaczy...
- Okej. Czemu chciałeś mu powyrywać kłaki?
- Nie chciałem wyrywać, chciałem wyczesać tą krew i błoto.
Super, wyglądam jak siedem nieszczęść.
- Ja... ja już chyba pójdę. Nie potrafię tak na niego patrzeć.
- Rozumiem, w końcu to twój kumpel. Nie martw się, niedługo będzie z nim dobrze.
Jeff usłyszał kroki wychodzącego chłopaka i zamykanie drzwi.
- Jak to jest, że to ty najczęściej wpadasz w kłopoty, Jeff? I jeszcze skończyłeś nieprzytomny, prawie sam na sam ze mną.
Prawie?
- Ale nie mam ci za złe, że uważałeś, że tu nie pasuję. Po prostu najczęściej albo cię nie ma albo jesteś jak teraz, gdy jestem potrzebny.
...Gino?
- Ty pewnie nie masz bladego pojęcia, co tu się dzieje. W końcu obok na łóżku leży Kizu, zasnęła zmęczona po kilku godzinach nieprzerwanego płaczu.
Co się stało?
- Najpierw obwiniała się o ten twój wypadek, że wymyśliła go przypadkiem i że to jej pomysł i się zadręczała. Później jednak zdecydowała o czymś kompletnie innym. Gilbert zdecydował się odejść. Ona... niemal go udusiła, po czym pocałowała go w policzek i...
Spoiler do mangi Pandora Hearts!!!
...uparła się, by stworzyć mu nową rękę.
Czyli nie ma Gila... Cóż, teraz nikt w domu nie boi się kotów.
- Ale wracając do Kizu... ona cały czas płakała, więc byłem przy niej. Lewis zamknął się w bibliotece, a Shizuo pojechał do brata. Mello, Kastiel i Sho ponoć poszli do fryzjera, a L ponoć zajął się jakąś sprawą...
- A ja nie potrafię rozmawiać wtedy z Kizu. - odezwał się z oddali Memento.
- Ame, ty jej jeszcze nie rozumiesz w pełni. Kizu nie ma konkretnych zachowań, więc jest czasem nieprzewidywalna i niestabilna. Najprościej mówiąc, jest trudna.
Wiem to. Czasem zabije z zimną krwią i tym samym wyrazem twarzy, czasem rozpłacze się na najzwyklejszej opowieści bez happy endu.
- Nobu, a ty co myślisz o Jeffie?
- Dla mnie to nieodpowiedzialny leniuch, na dodatek niewyżyty, ale mimo to wiem, że ma dobre serce. - mruknął Gino, kończąc rozczesywać jego włosy.
Jeff kaszlnął głośno, aż w końcu się obudził. Spuścił lekko głowę i odetchnął głęboko.
- Witaj wśród żywych. - zaśmiał się Gino.
- Stary! Weź mnie tak nie strasz!
- Muszę czasem padnąć, by przypomnieć innym, że mam dobre serce. - mruknął, zaczynając się śmiać.
Gino i Ame również się roześmiali, wypełniając szumiącą deszczem rezydencję perlistym śmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro