Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Uciekające psiaki 【Matsuda x Reader】

Zmęczona usiadłaś na ławeczce w parku. Twoje dwa psy, [Imię psa] i [Imię suczki] znów ci uciekły gdzieś daleko. Postanowiłaś chwilę odsapnąć. Uciekały bardzo często, ilekroć zerwały się ze smyczy, co teraz zdarzało się niemal codziennie.
- [Imię], to ty? - usłyszałaś znajomy głos.
Uniosłaś lekko głowę, by przed sobą ujrzeć znajomego policjanta.
- Tak, Matsu, to ja. - uśmiechnęłaś się lekko i poklepałaś miejsce obok siebie.
Mężczyzna usiadł przy Tobie.
- Dawnośmy się nie widzieli, [Imię]. Wyrosłaś. - ostatnie słowo dodał z większym uśmiechem.
Spojrzałaś na niego uważnie. Był jak zawsze radosny, ale widziałaś, że coś w nim przygasło. Jego oczy, z reguły błyszczące, teraz miały matowy kolor.
- Matsu, gdzie byłeś tyle czasu? Co Cię goniło?
- Byłem... brałem udział w śledztwie dotyczącym Kiry. Patrzysz na mnie jakoś dziwnie, aż tak się zmieniłem?
Mruknęłaś coś, ośmielona kładąc mu dłoń na policzku.
- Wyglądasz, jakby stało się coś strasznego! Jesteś taki niemrawy... Pewnie zajmowałeś się tym do samego końca... Ten Kira, pewnie gdybym wiedziała, kim jest, też źle bym się z tym czuła. - mówiłaś z troską.
Mężczyzna westchnął ciężko i się skrzywił.
- Najgorsze było to, że go znałem... Ale zmieńmy temat, jest zbyt ponury. Co u... twoich psów?
- No właśnie, niezbyt mam pojęcie. Wiecznie mi uciekają, z każdego spaceru. Straciłam teraz siły, by je gonić.
- To może poszukajmy teraz, na spokojnie? Coś czuję, że nie uciekły daleko. Mówisz, że znikają regularnie?
- Taak... Dokąd by mogły?
Mężczyzna podniósł się z miejsca i rozejrzał się po okolicy.
- Jest gdzieś w pobliżu opuszczony budynek?
Pomyślałaś przez chwilę.
- Jest. Stary piętrowy dom, ale nie wolno tam wchodzić, bo się rozwala...
Uśmiechnął się promiennie.
- Chodźmy tam.
Wasz spacer nie trwał długo. Zatrzymaliście się przed pordzewiałą, podziurawioną siatką, która kiedyś zapewne była płotem. Stojący za nią budynek, popękany i poobdzierany, straszył pustką nawet z większej odległości.
- Niby skąd pomysł, że tu się schowały? - szepnęłaś nerwowo.
- Zaufaj mi.
Matsuda odciągnął kawałek siatki i uprzejmym gestem zachęcił Cię do wejścia. Z wahaniem weszłaś do środka. Czarnowłosy wszedł za Tobą, a puszczony fragment płotu wydał skrzeczący dźwięk. Odetchnęłaś głęboko i ruszyłaś wraz z nim dalej. W piasku dojrzałaś mnóstwo śladów łap. Zdziwiłaś się nieco, ale i uśmiechnęłaś się. Podążyliście do środka. Otwierając drzwi, wzbiłaś tuman kurzu, więc nie widziałaś za wiele. Matsuda zapobiegawczo chwycił Cię za rękę, a ty zaczęłaś wołać swe psy. Twój głos nieco się odbijał od ścian podniszczonego budynku. Matsuda również je wołał, rozglądając się wokoło. W pewnym momencie poczułaś nagłe szarpnięcie i wylądowałaś na swym towarzyszu.
- A t-tobie co? Tōta? - mruknęłaś zarumieniona.
- Nie widziałaś? Prawie spadł na ciebie kawałek sufitu...
Spojrzałaś w tamtą stronę i rzeczywiście zobaczyłaś fragment stropu.
- Dziękuję, Tōta... - mruknęłaś, tuląc się do niego.
- Nie ma za co.
Wstaliście i ruszyliście w dalsze poszukiwania, tym razem uważając na walące się elementy budynku. W końcu usłyszeliście ciche szczekanie, które doprowadziło was do werandy na tyłach domu. Tam, na podniszczonej macie leżał [imię psa] wraz z [imię suczki]. Ale zauważyliście coś jeszcze. Grupkę maleńkich psiaków, schowanych między twymi pupilami. Uśmiechnęłaś się lekko i zaśmiałaś.
- Przewidziałeś to, prawda?
- Szczerze mówiąc, to tak. Zwierzęta zawsze mają powód, aby uciekać, a szczególnie od takiej kochanej właścicielki jak ty. - zachichotał czarnowłosy, znów Cię obejmując.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro