Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strych 【Hoodie x Alia】[Lemon]

Śmieszne.
Stryszek zamknięty.
Na cztery spusty.
Śmieszniejsze.
Ktoś został na górze zatrzaśnięty.
Najśmieszniejsze?
To dwa ktosie.
________________

- Kto mógł nas tu zamknąć? To idiotyczne! - głos Alii grzmiał po całym zakurzonym pomieszczeniu.
- Zapewne Masky albo Toby. Nigdy nie sprawdzają.
- A co jeśli to Jeff?
Hoodie zaśmiał się cicho, obejmując błękitnooką.
- To na pewno nie on, Slenderman go wygonił na kilka dni w świat.
- Yhhh... a może ty masz klucz?
- A czemu pytasz?
- Bo to byłoby najlepiej.
- Czemuż to?
- Bo wtedy to by znaczyło, że ty nas zamknąłeś dla ciekawych celów i że nie muszę się bać, bo nikt tu nie wejdzie.
- W tym domu istnieje tylko jedna definicja "ciekawych celów" i została ona ustanowiona przez Jeffa, wiesz o tym?
Alia zaśmiała się.
- Oczywiście, o czym innym mogłabym mówić?
Dziewczyna pogrzebała w kieszeniach jego spodni i wydobyła podniszczony klucz od strychu.
- Interesujące. - mruknęła, patrząc jak jej towarzysz odwraca głowę. - Przecież nie widzę, jak się czerwienisz.
- Kiedy ja wcale...
Alia miała wprawę w takich sztuczkach, więc szybkim ruchem zdjęła kominiarkę Briana. Twarz jej lubego pokrywał słodki róż wymieszany z czerwienią. Zachichotała nieznacznie.
- To już jest odruch. Każdy ma jakieś odruchy w najmniej oczekiwanych momentach...
Alia zaśmiała się głośno i głupkowato.
- A tobie co?
- Nic Nic... Przypomniał mi się kawał, jaki opowiadał Ben, o tym dlaczego Toby ma powodzenie u dziewczyn.
Brian spojrzał w jej stronę, unosząc brew.
- A ma?
- Oj cicho. Wiesz czemu?
- Nie wiem, ale to pewnie coś dziwnego.
Alia wyszczerzyła zęby, przypominając niemal Jeffa.
- Ma powodzenie, bo wyobraź sobie, jak Toby dostaje drgawek podczas...
- Dobra, dobra, nie kończ. Znam ten kawał.
- I?
- I teraz mogę ci udowodnić, że ja nie potrzebuję drgawek.
- Wat. - mruknęła Alia.
Brian podszedł do niej i pocałował ją lekko, ale stanowczo. Alia spojrzała z zaskoczeniem w jego lśniące, złote tęczówki, które mimo swego "gnieźnieńskiego" (autokorekcie nie podoba się słowo "nieziemskiego", poza tym, by nie było niedomówień, mój Hoodie ma złote paczały) uroku, nie miały w sobie nic szalonego, nic co by wskazywało na opętanie przez Jeffa. (Zbokoopętanie wszędzie! xD)
Całus był długi i dla obojga bardzo przyjemny. Brian objął dziewczynę, przyciągając ją bliżej i kontynuował pocałunek, pogłębiając go. Po chwili, gdy puścił jej usta, zaśmiał się cicho.
- Brian... sam to zaplanowałeś?
- Oczywiście. - zarechotał cicho, zarzucając grzywką.
Alia położyła dłonie na jego twarzy i pocałowała go, podczas gdy Hoodie nagle ją podniósł i zaplótł jej nogi sobie w pasie. Następnie odszukał porzucony jeden z materacy, używanych gdy zjeżdżało się więcej creepypast, po czym padł na niego razem z Alią.
- Ślicznie wyglądasz. - mruknął, szybkim ruchem rozwiązując jej glany i zrzucając je w dal.
Wsunął rękę pod jej koszulkę i począł głaskać ją po plecach. Alia zaś zdjęła szybko jego bluzę.
- A nie usłyszą nas?
- Chyba nie. Oby nie. A zresztą, nie myślmy o tym.
Chichocząc cicho, zdjęli z siebie koszulki. Dziewczyna dłuższą chwilę przyglądała się jego umięśnionej klacie, jeżdżąc po niej dłonią, aż jej ślinka ciekła. (Brian taki smakowity~) Chłopak zaś zajął się szyją ukochanej, zosrawiając na skórze ścieżynę soczystych malinek. Koniec końców, jego usta spotkały się z materiałem biustonosza. Chwilę powalczył z zapięciem, po czym zajął się niezbadanym terenem rozgrzanych piersi dziewczyny. Westchnął z niekrytym zachwytem, bawiąc się krągłościami Alii i słuchając jej drobnych jęków. Gdy już zostawił wypieszczone piersi i zszedł niżej, szybko dotarł do jej spodni.
- Jak się podoba?
- Jest gnieźnieńsko! (c.d.)
Przyspieszył. Spodnie i bielizna Alii trafiły niedaleko glanów, choć z mniejszym impetem.
- Skąd... ty takie rzeczy? W życiu bym cię nie podejrzewała! - westchnęła nagle, gdy powoli zabierał się za pieszczoty.
Śmiał się cicho, wodząc palcami przy jej pochwie, pieszcząc jej łechtaczkę i wsuwając w nią najspokojniej w świecie palce.
- Briiian~ - wzdychała momentami głośniej, doprowadzana do szaleństwa.
W końcu zrzuciła go z siebie, zarumieniona. Zaczęła obcałowywsać jego klatkę i brzuch, okazjonalnie jeżdżąc palcami po jego jeansach. Nim on zdążył wyrazić swe lekkie zaskoczenie choćby słowem, poczuł, jak Alia zrzuca z niego ostatnie elementy ubioru.
- Niegrzeczna jesteś, wiesz?
- Oczywiście, że wiem.
Na krótką chwilę zajęła się jego penisem, pieszcząc go zarówno rozpalonymi ustami, jak i chciwymi palcami. W końcu, by nie przedłużać, sama na niego wskoczyła z zaskakującą nagłością. Pisnęła, czując w sobie ból, którego w sumie sama sobie dała taką dawkę. Hoodie głaskał ją i całował, usiłując ją uspokoić.
- I jak teraz? - szepnął.
- Leeeepiej~ - westchnęła, uśmiechając się.
Brian schwycił jej biodra, poruszając nimi powoli. Czuł rozpływające się wokół niego ciepło, chłonął je.
Zaśmiali się, kontynuując zabawę. Alia sama zaczęła się kręcić, momentami odbierając ukochanemu dech w piersiach.
- Aliii... ja...
- Ja też, ja też, Brian~
Doszli jedno po drugim, napawając się w ciszy rozlewającym się ciepłem. Nie był to jedyny ich seks tamtej nocy.
_________________________________
- Silver, gdzieś był? Umawialiśmy się w realu!
- Sorka EJ, ale nie mogłem zasnąć, bo słuchałem tego pierdzielenia, więc wszedłem w kompa i zaspałem.
- Czyjego pierdzielenia?
- No jak to czyjego? Hoodie z Alią to się wczoraj całą noc pierdzielili!
- Myślałem o innym... Btw, czy to zazdrość?
- Co..? Nie!!
- Czyli tak. Chodź Sreberku, bo te zakochańce cię jeszcze usłyszą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro