Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niech żyje bal!

Zuzia poprawiła kilkukrotnie swój misterny cosplay. Przebranie się za B-Rabbita było dla niej nie małym wyzwaniem, ale cóż... Tak już trzeba było. Na bal. Cieszyła się z tego, że nie idzie tam sama. Wybierała się tam z Filipem, który miał się przebrać za Oza Bezariusa. Trochę się denerwowała, czy nie zaliczy żadnej wpadki. Wyszedwszy z domu, szła nieopodal lasu ku szkole. Z lasu, niczym mroczny pan, wyłonił się Bezarius. To znaczy Filip. Ukłonił się grzecznie, nucąc opening do Pokemonów. Schwycił jej dłoń i ruszyli w dalszą drogę, rozmawiając o popularnych anime. Szkoła, w której odbywał się bal cosplayerów, była pięknie przystrojona, upstrzona nawiązaniami do różnych elementów literatury i anime. Widzieli mnóstwo przebranych, sporo postaci z Kuroshitsuji, Pandora Hearts, Noragami i wielu innych filmów i seriali. Gdzieniegdzie pojawiały się nawet creepypasty. Osoba przebrana za Królową Śniegu, w której Zuzia rozpoznała dyrektorkę, chłodnym uśmiechem powitała zebranych i ogłosiła rozpoczęcie balu. Zebrano się do uroczystego tańca. B-Rabbit chwyciła mocniej swego Oza, jakby bała się, że ukochany zniknie na zawsze. Gdzieś z dala zobaczyła Yennefer razem z Geraltem, Jaskra odpędzającego natrętne towarzyszki, Sebastiana z dziewczyną przebraną za kota, Grella wywijającego piłą umazaną... w kremie karpatkowym. Poza tym gdzieś z boku Rake'a wywijającego break dance koło kibla, jedną z nauczycielek przebraną za Amelię Earhart oraz pewnego dziwnie znajomego barmana. Zuzia nie miała czasu mu się przyglądać, bo zaczął się uroczysty polonez. Wszyscy ustawili się na swych miejscach i rozpoczęto taniec. Podczas tego Alicja ujrzała jeszcze kilka wersji Sherlocka Holmesa, Kubusia Puchatka oraz Voldemorta. Nie mogła powstrzymać chichotów aż do samego zakończenia poloneza. Później zasiadła przy jednym z zastawionych stolików i zaczęła jeść, a z pewnością mogę powiedzieć, że było co zajadać. Mnóstwo ciast, ciastek, cukierków, chrupków, ale także mniej słodkich przekąsek, takich jak pizze, hot dogi i zapiekanki. Wtem dało się słyszeć dyskusję pewnego długowłosego osobnika wraz z dyrygentem zamówionej orkiestry. W końcu mężczyzna z kijkiem (wiem, że to batuta) dał znak pozostałym i zagrano. Zagrano tango. Długowłosy podskoczył i skierował się do stolika, przy którym siedziała samotnie dziewczyna w sukni tak czarnej, jakby utkali ją z nocy.
- Niby suknia taka zjawiskowa, a przecież w tym półmroku nie widać jej kompletnie. - stwierdził w zamyśleniu Oz, również spoglądając.
Wstęp chyba nie bez powodu był długi, bo nim nieznana cosplayerka podniosła się z krzesła, minęło kilka minut. Gdy schwyciła dłoń swego towarzysza, ten od razu przyciągnął ją do siebie, a tango się rozszalało. Widownia wyklaskiwała rytm, obserwując parę, tańczącą jak w jakimś filmie.

Filmik ma przedstawiać taniec, nie pojawiające się w historii postacie.

Te zadziorne spojrzenia, ciche chichoty i nonszalanckie uśmiechy, jakimi dzieliła się ze sobą para, wydały się Zuzi nazbyt znajome. Gdy melodia się skończyła, chłopak pocałował namiętnie swą towarzyszkę. Oz odwrócił wzrok, niezbyt zainteresowany ich działaniami.
- I tak przy ludziach, jakby nigdy nic. - wymamrotał przechodzący barman.
Czekaj, to nie jest impreza alkoholowa, więc skąd tu barman? - pomyślała Zuzia.
Spojrzała w tamtą stronę. Stał tam Shizuo, który z pewnością nie był cosplayerem.
- A, to ty. Cześć Zuzia. - mruknął, zdejmując fioletowe okulary
- Shizuo? Ale jak ty tu?
Spojrzała raz jeszcze na tamtą parę, a wtedy rozpoznała chłopaka.
- Od kiedy Jeff tańczy tango?
- Ja miałem z nią zatańczyć, ale Jeff się uparł, że za bardzo ją przewyższam. - mruknął Heiwajima.
- To Kizu? Ale przecież ona tak nie...
Shizuo zaśmiał się.
- To miał być bal cosplayowy, więc przebrała się sama za siebie. Bardzo charakterystycze przebranie.
- Rozumiem.
Shizuo w pewnym momencie ruszył w stronę tamtej pary i zaczęli gorączkowo szeptać.
- Alicjo, o czym oni tak teraz trajkoczą? - mruknął Oz.
- Nie mam pojęcia.
Nagle światło zabłysło tuż nad nimi, a Kizu z boku włączyła piosenkę w swym odtwarzaczu, uciszając uprzednio orkiestrę.
- Oni są popierdzieleni.

- Zgadzam się, Ozie. Lecz skoro już tak tego oczekują... zatańczmy!

Pozdrawiam Zuzkę x3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro