Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie jestem samotna! 【Urojony!Vincent Nightray x Reader】

- Taak Vin, ja też Cię kocham. Następnym razem uda nam się pozbyć Alicji i odwiedzimy Gilberta! - pisnęłaś słodkim głosem.
Siedziałaś w kawiarence, popijając cappuccino z pięknej [kolor] filiżanki. Osoby siedzące wokół patrzyły na ciebie z krzywymi uśmiechami, zmuszając wzrokiem, byś się przymknęła, ale nie zwracałaś na to większej uwagi. W końcu miałaś kogoś wyjątkowego - przecież Vincent Nightray był w ważnej rodzinie! A nawet teraz, w 2016 roku ważność była... ważna! Razem rozmawialiście o dzisiejszych trendach ubraniowych i nabijaliście się z Bogu winnej Echo, która biegała tu i tam, przewracając się na każdym zakręcie. Po wyjściu z kawiarni, udaliście się wspólnie do parku, podśpiewując jakieś dawne piosenki. Rozsiedliście się w trawie, gdzie podziwialiście przyrodę i wąchaliście kwiaty, po czym złączyliście swe usta w ulotnym pocałunku.

***

Patrzyłem na nią, jak kolejny raz odpływała, rozmawiając z domniemanym Vincentem. Właśnie plotkowała na temat jakiekoś Xerxesa Break'a. Za cholerę nie wiem, kim jest ten koleś. A ona ały czas tylko gada i gada... Dlaczego mi się tak podoba ta wariatka? Co jest w niej takiego, poza zbizkowaniem? Wyszła z lokalu. Jakaś wewnętrzna siła kazała mi iść za nią, więc zapłaciłem swój rachunek i ruszyłem za [kolor]włosą. W parku znów wąchała jakieś kwiatki, trajkocząc jak najęta i całując powietrze. Dziwiło mnie, czemu ona tego nie czuje.

***

Ruszyłaś z Vincentem na plac zabaw i wpakowałaś się na huśtawkę. Blondyn, błyszcząc swymi różnymi oczami zaczął Cię bujać, słuchając twych nieustannych chichotów.
- Mocniej! - piszczałaś radośnie.
Cieszyłaś się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Następnie byliście na zjeżdżalni i drabinkach, wieńcząc przyjemną zabawę rundką na karuzeli.

***

Czemu znów jej pomagam? Czemu? Podszedłem do niej i zacząłem ją bujać na tej głupiej huśtawce. Przynajmniej się cieszyła. Oblecieliśmy cały plac zabaw, by w końcu zauważyć, że robi się ciemno. Dziewczyna ruszyła dziarskim krokiem w stronę wyjścia z parku. Poszedłem za nią.

I słusznie.
- Masz rację Vincent, nic nie jedzie, można iść.
Nie patrzyła na drogę. Nie patrzyła w ogóle na nic. Szła prosto pod pędzącego volkswagena. Rzuciłem się w jej stronę i przewróciłem ją, nim wbiegła na jezdnię. Spoglądała dłuższą chwilę w tamtą stronę.
- Idiota. Twój trup też nie jest mądry. Nie zszedł z drogi.
Spojrzała po chwili na mnie.
- Ja jestem [Imię], a tam na jezdni leży trup mojego byłego który nie miał mózgu. Dzięki za ratunek.
Wstaliśmy.
- Ja jestem Kevin.
Utkwiła we mnie zszokowany wzrok.
- Kevin!? To tak jak Break! Przyszedłeś mnie zabrAć od tego durnia, Vincenta!
I tak o to zostałem kochanym Xerxesem.

Jakoś tak nie umiałam tego napisać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro