Walentynkowy special.
Nadszedł ten dzień gdzie wszystko przyozdobione jest różem, serduszkami i brokatem.Dzien zakochanych.Otworzylam szklane drzwi szkoły i weszłam do środka.Wszedzie gdzie okiem sięgnąć był róż, czerwień czy inny typowy kolor dla miłości.To nie tak, że nie lubię tego święta poprostu nie rozumiem tego całego podekscytowania.To tak jakby tylko w ten jeden dzień można było okazywać uczucia, a to nie prawda.Przeszlam przez korytarz zauważając kilka całujących się par. Po chwili dotarłam do mojej szafki, otworzyłam ją i wyciągnęłam potrzebne rzeczy.Spakowalam je do torby i poszłam w stronę sali z numerkiem 56.Gdy tam dotarłam zobaczyłam moich znajomych siedzących obok drzwi i śmiejących się.Podeszlam do nich.
-Hej, z czego się śmiejecie?- zapytałam ciekawa.Spojrzeli na mnie z uśmiechami.
-Heya-odpowiedział jeden z nich imieniem Kajetan- pamiętasz może nasza jakże uroczą i wdzięczna koleżankę?
-Jak można byłoby zapomnieć- odpowiedziałam i zaczęłam się w niego wpatrywać.
-okey, a pamiętasz że wczoraj po szkole zrobiliśmy jej kawał?- znowu zapytał wskazując na siebie i Adriana palcem.Pokiwałam głowo.Chlopak odblokował telefon, który dopiero zauważyłam i zaczął czegoś szukać.
-Mam!- powiedział i przystawił mi wyświetlacz do twarzy.Odsunelam trochę urządzenie od twarzy i popatrzyłam na nie. Na zdjęciu widniała w jakże śmiesznej i niekorzystnej sytuacji Amanda , czyli szkolna popularnica (?) myśląca (albo i nie) tylko o sobie i swoim wyglądzie.Zaczelam się śmiać , a łzy zebrały mi się w kościach oczu.Zajeło mi dłuższą chwilę się opanować
-Musisz mi to przesłać- powiedziałam do ciemnowłosego ocierając resztki łez i lekko chichotając.
-Nie ma sprawy- odpowiedział
-I patrzcie królowa pustaków idzie- powiedział Adrian patrząc w kierunku skąd szła Amanda.Spojrzalam tam zauważając jej dwie najlepsze przyjacioleczki.Oczywiacie cała trójka ubrana była w róż i chyba dziesięciolecia centymetrowe szpile.Dziewczyna po lewej czyli Betty jest gruba , ma rude włosy i brązowe oczy.Po prawej szła Jessica jest wysoką i zbyt chudą dziewczyną , ma ona czarne włosy i wielkie niebieskoszare oczy.Amanda zarzuciła swoimi blond włosami i zaczęła patrzeć na nas swoim pogardliwym wzrokiem po tytułem "pozabijam was wszystkich za marnowanie mojego tlenu".Jej niebieskie tęczówki powędrowały jednak na Adriana.W sumie czemu się dziwić jest przystojny.Chlopak ma czarne roztrzepane na wszystkie strony świata włosy oraz ciepłe brozowowlosy oczy.Ma też kolczyka w wardze i oliwkową cerę.Poza tym jest popularny.
-Adrianus!- zaszczebiotała tym swoim niby słodkim głosem i zatrzepotała rzęsami.Razem z Kajetanem zachcichotalismy cicho gdy chłopak popatrzył na nas wzrokiem o treści "pomocy".- mój ty skarbeńku chodź.
-nie podziękuję właśnie rozmawiałem- wskazał na nas.
-eh..nie rozumiem jak możesz zadawać się z tym plebsem- powiedziała obrzydzona .
-Nie nazywaj tak moich przyjaciół- w naszej obronie oczywiście stanął Adrian, który wstał i podszedł do tej tapeciary.Mina jej zbrzydła, ale nadal miała ten swój irytujący uśmieszek , a jej koleżaneczki podśmiewywały się stojąc za nią.Kajetan położył przyjacielowi dłoń na ramieniu i oddciągnął go.
-Widzimy się potem papa-powiedziala pospiesznie blondynka i oddaliła się razem z jej "cieniami".
- spokojnie, nie musisz nas bronic- powiedział Kajtek i zdjął rękę z jego ramienia.
-tch, wiem , ale nikt nie ma prawa obrażać moich przyjaciół-odpowiedział czarnowłosy i odwrócił się do nas z uśmiechem.Usmiwchnelam się i w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje.
******
Lekcja minęła szybko i sprawnie tak samo kolejne trzy i nadszedł czas na matematykę.To nie tak, że nie lubię matmy, ale nasza nauczycielka jest okropna.Zadaje pracę domową na potęgę, śmierdzi od niej papierosami, jest wredna i z jej tłumaczenia niczego nie da się zrozumieć . Westchnęłam i poszłam po książki do szafki.Gdy tam byłam zauważyłam moich przyjaciół na końcu korytarza gdzie zazwyczaj jest pusto.Przyulali się, wiem że są parą od jakiegoś roku.Ciesze się ich szczęściem.Usmiechnelam się i otworzyłam wkoncu ta szafkę.Wyoadlo z niej kilka różowych kopert.Juz prawie zapomniałam ,że dziś walentynki. Podniosłam listy i wsadziłam je do torby, wzięłam również książki odłożyłam te ,które są mi niepotrzebne.Jeszcze ta jedna lekcja i będę miała okienko.
zamknęłam szafkę i poszłam pod klasę.Chwile potem zadzwonił dzwonek.Weszlismy do sali i zaczęła się kolejna nudna lekcja.
Koniec. Nareście przerwa.Babka od matmy zadała nam trzy strony na jutro.Na jutro! I jeszcze kilka zadań dodatkowych. Westchnęłam i postanowiłam się przejść po parku, który znajdował się nie daleko.
Chodziłam alejkami podziwiając widoki. Gdzieś w oddali zobaczyłam jak jakiś facet daje bukiet kwiatów dziewczynie.Zapatrzylam się i wpadłam niechcący na kogoś.
-przpraszam- powiedziałam i spojrzałam na kogo wpadłam.Chłopak.Wysoki z ni to brązowymi ni to blond włosami oraz ciemnymi przypominającymi korę jakiegoś drzewa oczami.Ma jasną cerę z kilkoma piegami na nosie i policzkach.Ubrany w niebieskie jeansy ,czarne wojskowe buty oraz białą koszulę na krótki rękaw miał też bandanę na nadgarstku.Wydaeal mi się znajomy, ale nie mogłam go sobie przypomnieć ."pewien chodzi do mojej szkoły".
-Nic się nie stało- uśmiechnął się pokazując białe zęby i wystawił do mnie dłoń- mam na imię Ajden a ty?-zapytał. Potrząsnełam jego dłonią i odpowiedziałam.
-Kyle.
Zaczęliśmy rozmawiać podczas drogi.Koleś okazał się być naprawdę miły i uprzejmy niestety musiałam wracać do szkoły.
-okey do zobaczenia kiedyś-powiedzialk do niego i machając dłonią zaczęłam powoli iść tam skąd przyszłam.Gdy wróciłam, a kurat zadzwonił dzwonek, a ja pobiegłam w stronę sali. Naszczeście zdąrzyłam bo nauczyciel jeszcze nie otworzył klasy.
Nauczyciel przybył chwilę potem i wpuścił nas do sali.Usiedliśmy na miejscach i rozpakowaliśmy się.
-Dzieńdobry klaso mam nadzieję ,że pamiętacie o dzisiejszej imprezie z okazji walentynek-powiedział na wstępie."Cholera zapomniałam o tym".-Obecnosc obowiązkowa-dokonczył i zaczęła się lekcja.
******
Stoję przed szafą i myślę nad jakimkolwiek eleganckim strojem.Zostało mi jeszcze około godziny do tego przyjęcia.W koncu wybrałam czarna spódnicę na szelkach, że tak to powiem oraz czerwone boody z długimi koronkowymi przy końcach rękawami.Do tego były jeszcze czarne botki , czarne rajstopy i jakaś biżuteria. Włosy zostały zlokowana (?) , a z twarzą nic nie robiłam prócz pomalowania ust błyszczykiem.
Obejrzałam się w lustrze, zabrałam przygotowaną wcześniej torebkę i wyszłam z domu.
-Wychodze!.
- Baw się dobrze!- odkrzykneła moja mama.
****
Podpierałam ścianę pijąc wodę.Szkolna typowa impreza.Wszędzie róż,czerwień , serduszka, brokat, a nawet kula disco i barek z poczęstunkiem.Ludzie tańczyli, śmiali się , rozmawiali no i jak to bywa niekorzystnej się całowali.Mnie do tańca zaprosiło również kilku chłopaków.Zabawa była nawet spoko.
-Hejka- usłyszałam obok siebie.Spojrzałam w tamtą stronę.
-oo część Kyle- powiedziałam mile zaskoczona- tak coś mi się wydawało, że skąd cię kojarzę.
-a no tak- uśmiechnął się.-zatanczysz?- wystawił do mnie dłoń, która chętnie przyjęłam.
-Oczywiście.
Zabrał mnie na środek sali i właśnie w tym momencie zaczęła się wolna piosenka.Lekko zestresowana położyłam ręce na jego barkach, a on najwidoczniej też zestresowany na moich biodrach.Gadalismy sobie spokojnie, kołysząc się do muzyki.Przetanczliśmy jeszcze kilka....naście piosenek miło rozmawiając.
Impreza właśnie się skończyła.Podeszlam do Kyle'a z lekkim rumieńcem i pocałowałam go w polik.
- dziękuję, za dzisiejszy wieczór-powiedziałam do chłopaka , który stał teraz z otwartą buzią- zamknij buzię bo ci mucha wleci -zaśmiałam się i poszłam w kierunku wyjścia z szkoły.
Tak to był udany wieczór.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro