~Czy to był sen?
Czułam, że spadam.Wszystkie odgłosy były stłumione jak bym była pod wodą.Spojrzałam w dół, ale nie nie widziałam.Co raz bardziej się bałam, a ciemność otaczająca mnie z każdej możliwej strony mi nie pomagała.Spadałam coraz szybciej i szybciej.Strach opanował całe ciało i czułam nie przyjemny uścisk w żołądku.Nagle zaczęło się robić coraz jaśniej, a ja wiedziałam, że mogę nie przeżyć upadku.Została by ze mnie tylko mokra plama.Znów spojrzałam w dół i ze zdziwieniem stwierdziłam, że zwalniam.Gdy całkowicie stanęłam zalała mnie fala wszystkich dźwięków i odgłosów.Znajdowałam się w poszarzałym korytarzu.Na podłodze były zniszczone kafelki, a ze ścian odpadał tynk.
-H-Halo! Jest tu ktoś?-Zapytałam się w pustą przestrzeń podchodząc kilka kroków dalej.Nagle w coś wdepnęłam.Spojrzałam niepewnie w dół i krzyknęłam. Czułam obrzydzenie i miałam ochotę zwymiotować, ale się powstrzymałam.Okazało się, że była to ręka, ale nie taka normalna ona była tylko od łokcia, aż do palców.Z obrzydzeniem odsunęłam się od rozerwanej i gnijącej kończyny.To miejsce zaczęło mnie coraz bardziej przerażać.
-Uhu-uhu-przestraszona odwróciłam się szybko w stronę dźwięku.Okazało się, że to tylko sowa siedziała na parapecie rozbitego okna.Jeszcze nigdy się nie przestraszyłam tak jak teraz, ale wydaje mi się , że to dopiero wierzchołek góry lodowej.Idąc dalej krętymi korytarzami zauważyłam drzwi, ale nie takie, które mijałam i próbowałam otworzyć.Te były lekko uchylone! Na metalowych drzwiach była zwisająca tabliczka cała zakurzona.Strzepnęłam kurz omal nie kichając.Na tabliczce był napis "Pokój Lekarzy". Weszłam do środka, ale to co zobaczyłam nigdy nie zapomnę. Pokój został całkowicie zniszczony.Wszędzie były poprzewracane szafki i rozwalone komputery. Nawet kilka krzesełek leżały porozkładane po całym pomieszczeniu.Z sufitu zwisła tylko jedna powieszona na kilku kablach-o dziwo-działająca lampa.Stałam tam wryta do czasu...gdy usłyszałam hałas z korytarza obok.Szybko czmychnęłam do pomieszczenia zamykając drzwi i wchodząc do szafki na jakieś dokumenty. Ledwo weszłam zamykając drzwiczki, a ktoś otworzył z hukiem drzwi.Przeszedł się po pomieszczeniu zatrzymując się przy mojej 'kryjówce". Przez dziurkę od klucza widziałam czarne, masywne buty chyba wojskowe.Facet -tak sądzę- wyszedł z pomieszczenia, a ja zaczęłam szperać w dokumentach ówcześnie wychodząc z szafki.
-Szpital Psychiatryczny....im.-reszty nie mogłam odczytać bo była zamazana, ale dalsza część papieru była w jeszcze gorszym stanie.
-Pacjent:emm...James..H...Heris.Opis:Pacjent....niebezpieczny...izolatka....uważać-Tylko tyle zdołałam przeczytać.Czyli podsumowując.Znalazłam się w Psychiatryku, jest tu jakiś koleś i do tego nie wiem czy nie ma tutaj więcej ludzi, którzy są tutaj pacjentami czyhającymi tylko na kogoś śmierć.Muszę się z tond jak najszybciej wydostać.Niestety przez szybkie wstanie rozcięłam sobie lekko ramie przez otwartą na gorze szafce.Nie zważając na ranę wyszłam z pomieszczenia.Kierując się w stronę, z której przyszłam przede mną stanął- prawdopodobnie - ten sam facet co był w pokoju lekarzy.Wyglądał jak wojskowy.
-Nie ruszaj się!-Krzykną żołnierz celując we mnie bronią.Nie słuchając się go odwróciłam się i pobiegłam na przód.Usłyszałam strzał,a później ból.Przed oczami zaczęły pojawiać mi się mroczki i po chwili zemdlałam.
Obudziłam się z krzykiem wstając z łóżka.
-ufff...to tylko sen -westchnęłam z ulgą, ale... czy na pewno to był sen.Spojrzałam na swoje ramie i z przerażeniem odkryłam, że mam tam ranę tak jak z tego chorego koszmaru.
A ty?
Jak
Sądzisz
Czy to był tylko sen?
=========================
Mam nadzieję że się spodobało.Emmm niektórzy mogą już czytać to opowiadanie ale spokojnie to nie jest żadna ukradzona powieść.;-;
Jest to poprostu one-shot z mojego Starego konta ;')
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro