Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mambar - Where are you love

- Dzień doby, Ambar jest w domu ? - spytał Matteo gosposię która otworzyła mu drzwi w rezydencji Benson gdzie mieszkała jego dziewczyna.

Niczego się nie spodziewał, jak niemal codziennie przyszedł zajrzeć do swojej ukochanej. Chciał spędzić z nią czas, iść na spacer albo na wrotki. To co zwykle robili razem.

- Przykro mi, Ambar nie ma. Wyjechała - powiedziała Kobieta.

- Jak to wyjechała ? - spytał Brunet marszcząc brwi.

- Wiem tylko, że to była decyzja pani Sharon - wzruszyła ramionami Kobieta - Też się zdziwiłam, że zniknęła od tak. Pani Sharon powiedziała mi dziś rano gdy pytałam o śniadanie dla panienki Ambar, że jest w Paryżu i to wszystko.

- Oh, dziękuję za informację - powiedział Matteo i zaskoczony tym wszystkim odszedł.

Nie rozumiał co się stało. Dlaczego od tak z dnia na dzień Ambar zniknęła bez słowa, co mogło się stać, a przede wszystkim dlaczego do niego nie napisała, nie zadzwoniła. Nie mógł tego zrozumieć. Czuł się zagubiony, nie wiedział gdzie jest jego dziewczyna, a to nie najlepiej dla związku.

Niewiele mógł dziś zrobić, był już wieczór. Poszedł więc do pobliskiego baru i zamówił kilka drinków. Nawet od czasem potrzebował ucieczki od rzeczywistości w postaci alkoholu. Nawet jego czasem przerastały problemy i niewiadome. Tak jak teraz. Jedyne o czym mógł myśleć to  to, gdzie jest Ambar.

I cały czas w głowie powtarzał sobie to pytanie - gdzie jesteś kochanie.

Rano mimo kaca, był pewny, że musi coś zrobić. Dzwonił i pisał ale nic to nie dało. A więc musiał posunąc się dalej. Może to szalone bo niewiele wiedział ale kupił bilet na pierwszy lot do Paryża jaki znalazł, spakował kilka rzeczy i pojechał na lotnisko. Był gotów odszukać Ambar i poznać prawdę.

Przez całe godziny lotu, odprawę na lotnisku, potem zameldowanie się w hotelu i chodzenie po mieście - wciąż myślał tylko o Ambar. W głowie układał miliony scenariuszy które wyjaśniałby tą sytuację, ale zależało mu tylko na prawdziwe.

W końcu idąc przed siebie znalazł się przed dużym budynkiem, którym okazał się Uniwersytet i od razu przypomniał sobie jak kiedy Ambar mówiła mu, że jej ciotka chce by się tu uczyła. Może to było właśnie to. Wszedł do środka i zaczął się rozglądać.

- Matteo ?

Odwrócił się i odetchnął z ulgą. To była ona. Jego Ambar. Ta sama którą widział kilka dni temu. Tak samo piękna i urocza. Od razu do niej podbiegł i przytulił mocno. Nie minęło dużo czasu ale lęk, że może jej więcej nie zobaczyć potęgował tęsknotę.

- Martwiłem się kochanie - powiedział patrząc na nią - Co się stało ? Czemu tu jesteś ?

- Powiedziałam ciotce o naszych planach. Że mi się oświadczyłeś i zamierzamy razem zamieszkać - zaczęła Blondynka - Była wściekła. Mówiła, że to błąd bo jeszcze nie skończyłam studiów, że nie mogę jej tak kompromitować. Zabroniła mi się z Tobą spotykać, ale stwierdziłam, że przecież mogę robić co chce... To wcale nie pomogło jak się domyślasz... Zabrała mi telefon więc nie miałam jak Ci dać znać i od razu wsadziła mnie do prywatnego samolotu aż wylądowałam tutaj...

- To straszne - westchnął Matteo kręcąc z niedowierzaniem głową - Nie wierze jak mogła zrobić coś takiego - przytulił ją - Ale już jestem przy Tobie i razem sobie poradzimy... Będzie tak jak planowaliśmy, zamieszkamy razem.

- Nie wierzę, że mnie znalazłeś - powiedziała z uśmiechem Blondynka.

- Zawsze Cię znajdę skarbie - uśmiechnął się i pogłaskał ją po policzku.

Bo prawdziwa miłość zawsze się odnajdzie, nawet na drugim końcu świata. Nie zniszczy jej odległość ani nic innego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro