Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mambar - Dance

Alfredo, dziadek Luny i Ambar wprost uwielbiał przyjęcia. Mimo swojego wieku nadal kochał muzykę, dobrą zabawę, jedzenie i imprezy. Dlatego nic nie mogło go odwieść od urządzenia przyjęcia na urodziny Luny. Mimo zapewnień, że to będzie coś małego, salon w rezydencji był pełen gości w eleganckich strojach, na stołach było pełno jedzenia i napojów, do tego dekoracje i zespół, który grał muzykę na żywo. Oj tak, Alfredo był bardzo uparty i czasem przesadzał, ale nigdy nie miał złych zamiarów. Chciał tylko dobrze się bawić na urodzinach wnuczki, pochwalić się nią.

Goście tańczyli, bawili się i rozmawiali. Przyszło wiele znajomych ze szkoły Blake South Collage i z Rollera, wielu przyjaciół Luny jak i Ambar. Ale Valente nie miała dla nich zbyt duża czasu, bo dziadek wciąż chciał by poznała jakiś jego znajomych.

Nie wszyscy jednak byli zachwyceni.  Ambar nie czuła się tu dobrze. Przyjęcie w jej domu na cześć Luny. Odkąd Sharon zniknęła, a wszyscy dowiedzieli się, że Luna jest Sol Benson, prawdziwą wnuczką Alfredo i właścicielką rezydencji, Smith czuła się niepotrzebna, porzucona, spychana w cień. Że to właśnie Luna która odkąd się pojawiła wchodziła z butami w jej życie musiała zyskać wszystko jej kosztem. Dom, rodzinę, pieniądze, przyjaciół, a wcześniej jej chłopaka..

Co prawda Luna już nie spotyka się z Matteo, nie mogli się dogadać i się rozstali, ale byli w sobie zakochani. Smith nie była pewna czy im przeszło, jej na pewno nie. Choć minęło dużo czasu odkąd ona i Matteo zerwali, Ambar nadal go kochała i nie wiedziała jak mogłaby przestać.

- Zatańczymy ?

Nagle obok Blondynki pojawił się ten sam chłopak, o którym myślała. Z zaskoczeniem przyjrzała się Matteo. Od zerwania nie byli blisko, żadnych szczerych rozmów, bliskości. Nic. Odkąd pojawiła się Luna między tą dwójką wyrósł jakby mur. I to było straszne, bo prócz Matteo Ambar nie miała nikogo. Zwłaszcza teraz gdy straciła także kontakt z Sharon.

- Myślałam, że będziesz wolał tańczyć z Luną - odparła Ambar.

- Jest zajęta, poza tym nie jesteśmy parą - odrzekł Balsano - A więc jak, zatańczysz ze mną ?

- W porządku - odpowiedziała uśmiechając się lekko.

Brunet wziął ją za rękę i przeszli w stronę parkietu gdzie zaczęli tańczyć. Ambar wciąż zastanawiała się czy Matteo nadal jest zakochany w Lunie czy może już mu przeszło. Bała się, że nigdy o niej nie zapomni, tak samo jak ona nie umie zapomnieć o niej.

A jednak gdy tańczyli było tak inaczej, jak kiedyś. Patrzyli sobie w oczy, uśmiechali się, ich kroki były dokładnie dopasowane do siebie. Tak samo jak kiedyś na wrotkach, uzupełniali się i razem wszystko wychodziło im świetnie. Teraz mimo wszystkiego co się wydarzyło czuli się tak swobodnie i dobrze w swoim towarzystwie.

Oboje to poczuli, przez jeden taniec coś znowu między nimi zaiskrzyło.

I oboje myśleli o tym przez resztę wieczoru, całą noc i kolejne dni. Nie mogli wyrzuć siebie nawzajem z głowy. Tego tańca, bliskości, uśmiechu, spojrzeń. Coś się obudziło i nie byli pewni co z tym zrobić.

Aż zdecydowali się na rozmowę, właściwie to Matteo o nią poprosił i spotkali się w parku. W wyjątkowym miejscu dla nich, ale teraz nie o to chodziło.

- O czym chciałaś rozmawiać ? - spytała Ambar, choć znała odpowiedź.

Sama myślała wciąż o tym samym, nie była jednak pewna jego uczuć. Może to co czuł do Luny było silniejsze...

- O nas, o tamtym tańcu - odrzekł Matteo - To było... Sam nie wiem, jakby coś zaiskrzyło.

- Też to czułam - przyznała niepewnie Smith.

Bała się. Pewna siebie idealna Ambar Smith, bała się miłości. A konkretniej odrzucenia, tego, że on znowu wybierze Lunę, że znowu złamie jej serce i zostawi samą. Nie zniosłaby tego po raz drugi.

- Nie wiem co to znaczy... Nie wiem co czuje - odparł zakłopotany Matteo.

- A więc spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz - odrzekła Ambar.

Ktoś tu musiał być odważny, ktoś musiał wykonać pierwszy krok i zaryzykować. A ryzyko było duże, obawiała się tego jaką usłyszy odpowiedź, ale miała nadzieję i musiała wiedzieć jak wygląda sytuacja.

Brunet spojrzał jej w oczy i przygryzł dolną wargę. To wcale nie było proste.

- Nie mogę... - powiedział Matteo - Nie mogę bo to byłoby kłamstwo... W czasie tego tańca zrozumiałem, że nadal Cię kocham.

I w tej samej chwili Ambar przypomniała sobie jak wygląda szczęście. Jakby słońce wyłaniało się zza chmur, z serca spadał kamień, topił się lód. Wystarczyło te trzy słowa " nadal cię kocham " by ta chwila okazała się jedną z najlepszych.

- Też Cię nadal kocham - powiedziała Blondynka patrząc na niego - Nigdy nie przestałam.

I po raz drugi zaryzykowała. Nie mogła przegapić takiej okazji. Zbliżyła się do chłopaka i pocałowała go. Najpierw delikatnie, wciąż niepewna, ale gdy odwzajemnił pocałunek i włożył rękę w jej włosy, całowała go już namiętniej. Z wszystkimi uczuciami jakie ukrywała od dawna. Tęsknotą i miłością.

Nadal go kochała, a on nadal kochał ją. 

Widać prawda może wyjść na jaw i zmienić wszystko poprzez jeden taniec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro