Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mambar - Broken Heart cz.2

Ambar ze sztucznym uśmiechem zamknęła swoja szafkę w szatni i skierowała się do wyjscia by z powrotem iść do baru. Musiała udawać ze wszystko jest w porządku mimo ze bylo bardzo smutna. Musiała zachować pozory jednak nie mogą przestać myśleć o ich zerwaniu zapominając o wszystkim co jest dookola. Jendak zostala brutalnie wyrwana z zamyślenia zderzajac się z kims. Podniosła wzrok i zobaczyła chlopaka którego nigdy tu wcześniej nie widziała. Odsunela się. 

 - Uważaj jak chodzisz  - powiedziala. Wiedziala ze sama też powinnam bardziej uważać ale przecież nie będzie przepraszać.

- Wow, przepraszam, nie zauważyłem cię - Powiedział lekko zmieszany, widząc oschły wzrok nastolatki. 

 - Już w porządku... - powiedziała. Nie miała siły ani ochoty robić awantury o nic. Wyczerpała limit kłótni  * Ale następnym razem patrz gdzie idziesz... Nidgy Cię tu nie wiedziałam.

- Bo właśnie dzisiaj przyjechał do Buenos Aires - Powiedział z delikatnym uśmiechem.- Przepraszam, że pytam, ale coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną - Dodał po chwili, patrząc w oczy nastolatki. Wrodzona troskliwość o innych znowu dała o sobie znać. A w parze z ciekawością nie jest dobrym połączeniem.

-  To raczej nie jest twoja sprawa.. .Nawet nie znam Twojego imienia - powiedziała. 

Co z tego ze tak bardzo potrzebowała rozmowy i zrozumienia skoro duma nie pozwalała jej sie do tego przyznać .

- Jestem Simón - Powiedział z uśmiechem - I masz rację. To nie jest moja sprawa, ale chciałem po prostu być miły.

 - Jestem Ambar  - przedstawiła się -  Królowa tego miejsca.. .A bycie miłym to strata czasu.

- Tutaj się z tobą nie zgodzę. Bycie miłym nie jest stratą czasu, przez to zawsze dzieje się coś fajnego.

- Od razu widać ze twoje życie bardzo różni się od mojego.

- Wiesz, to bardziej kwestia tego jak podchodzisz do życia. Jestem optymistą, zawsze staram znaleźć coś dobrego w jakiejś sytuacji - powiedział z małym uśmiechem. Wyczuł w jej głosie smutek. Zaciekawiła go, była zmienna jak wiatr.

-  Nie chodzi tylko o podejście do życia bardziej o to jakie jest to życia... - powiedziała Blondynka - A teraz muszę już iść.

- Okej... W takim razie do zobaczenia -  powiedział Simon uśmiechając się.

Dziewczyna miała w sobie coś, co przyciągało go do niej.  Ale nie wiedział, że całej tej sytuacji przygląda się wściekły Matteo...


*** 

Ambar poszła usiąść przy jednym ze stolików w Jam&Roller. Piła koktajl o myślała oczywiście o Matteo. Czekała na swoją przyjaciółkę. Może chociaż ona się nie spóźni.

- Cześć kochana! Co tam u ciebie ?- Zapytała z uśmiechem Delfi podchodząc d niej.

- Cześć  - powiedziala Blondynka spogladajac na nią krótko  - W porządku... - odpowiedziała mimo, że prawda była zupełnie inna. Nic nie było i już nie będzie w porządku -  Chociaż jeśli chcesz wiedzieć wydarzyło się coś... nowego...

- Po twojej minie wnioskuję, że to nic dobrego - stwierdziła brunetka, siadając przy stoliku. Mimo iż Ámbar była postrzegana przez wszystkich jako chłodna, mało koleżańska Królowa Toru, brunetka wiedziała, że ma wielkie serce. Co prawda do niej też niezbyt miło się odzywała, ale to tylko wtedy, kiedy były na przykład w szkole. Będąc z nią sam na sam jest całkiem inna.

 - Masz rację... To nic dobrego... Ale cóż stało sie to się nie odstanie. Jak zawsze świetnie dam sobie radę - powiedziła Ambar - Rozstałam się z Matteo.

 Mimo ze mogłoby się wydawać ze traktuje Delfi jak asystentke czy kogoś takiego, naprawdę zależało jej na tej przyjaźni tylko jak zawsze nie okazywała tego. Teraz jednak to była chyba jedyna osoba której mogła powiedzieć o tym co się stało.

- Okej, dzisiaj u mnie w domu, kupię cały stos lodów. Będziemy oglądać do rana twój ulubiony serial. Musisz o nim zapomnieć - Powiedziała pocieszająco brązowooka. Złapała za dłoń przyjaciółki, dodając jej trochę otuchy. Nie wiedziała, jak to jest rozstać się z ukochaną osobą, ale te dwie rzeczy zawsze podnosiły Ämbar na duchu.

- Dzięki. To dobry pomysł. Muszę o nim zapomnieć... - powiedziała Smith - Bo my nie tylko sie rozstalismy... Ale też się założyliśmy... On stwierdził ze nie wytrzymam bez niego miesiąca więc założyliśmy kto da radę dużej... westchnęła.

- Gniewaj się na mnie ile chcesz, ale to był najgłupszy pomysł, na jaki mogliście wpaść - Powiedziała Delfi, wzruszając ramionami. Widząc piorunujący wzrok blondynki, poprawiła się na krześle- Macie kryzys w związku i ciężko jest wam się dogadać. Zwłaszcza z waszymi... charakterami.

 - Nie mamy kryzysu w związku bo ten związek jest już skończony - odparła Ambar - Zresztą teraz już nie ma zaznaczenia czy to był madry czy głupi pomysl. Najważniejsze jest to ze muszę wygrać. Czyli tak jak zawsze...

,,Aj Ámbar, Ámbar..." Pomyślała Delfi, kiwając głową. Przykro zrobiło jej się z powodu dziewczyny. Doskonale znała jej sytuację rodzinną, podobnie jak zasady, którymi się kieruje. Według brunetki nie ma osoby ,,idealnej". To po prostu dziwne wyobrażenia niektórych osób. Ale cóż, matka chrzestna blondynki nie jest osobą, która do przemówić sobie do rozumu.

- Życzę ci więc powodzenia, Ámbar. Tylko nie żałuj potem niektórych czynów - powiedziała na głos Delfi.

 - Dobrze wiesz ze nie potrzebuje powodzenia i tak bedę najlepsza dokładnie tak jak zawsze... I  niby czego mam żałować ? - spytala w myślach dodając ze przecież już straciła najważniejszą dla niej osobę. Nic gorszego nie mogło się stać.

- To może odstawimy ten temat na bok i pójdziemy pojeździć, co?- Spytała z uśmiechem Delfi, poprawiając włosy. Doskonale wiedziała, że Ámbar musi najpierw ochłonąć. Dopiero potem będą mogły normalnie o tym porozmawiać.

 - No niech będzie  - stwierdzila Ambar. Nie miała humoru Ale przecież musiała w końcu o tym zapomnieć i udawać ze jest idelana jak zawsze.

Zadowolona Delfi wstała z krzesła i ruszyła do szatni. Tam Pedro odstawiał wrotki do pożyczenia na właściwe miejsce. Posłała mu uśmiech, który natychmiast odwzajemnił. Podeszła do swojej szafki, wyciągając z niej buty na kółkach.

Ambar poszła za Delfi do szatni. Bez słowa wyjela wrotki z szafki i zaczęła je zakładać.


*** 

Matteo był zdenerwowany jak nigdy dotąd. Widział, jak jego dziewczyna rozmawiała z jakimś nowym gościem! Okay, może już nie są razem, ale Ambar zawsze była, jest i będzie w jego sercu. Nawet kiedy już nie są razem i tak będzie uważnie ją obserwował, przy przypadkiem ktoś jej czegoś nie zrobił. Niezwykle wkurzony uderzył w stolik, chcąc jakoś wyrzucić z siebie wstrzymywane uczucia. Czuł, że długo nie wytrzyma, udając idealnego króla wrotkowiska.

W tej samej chwili Gaston wyszedł z szatni i od razu zauważył zdenerwowanego przyjaciela. Wiedział ze coś musialo się stac więc podszedł do niego.

 -  Siema... Coś nie tak ?

- Cześć Gas... Nie, wszystko jest okay - odpowiedział, opanowując swój gniew. Posłał przyjacielowi doskonale wyćwiczony, sztuczny uśmiech, prostując się na krześle. Jakoś nie miał ochoty, by zwierzyć się szatynowi. Musiał się postarać, by za wszelką cenę trzymać się zasad ,,idealnego".

- No dobrze skoro tak uważasz... - powiedział Gaston siadając przy stoliku.

- Okay, wiem, że nie dasz mi spokoju... - Stwierdził Matteo, przewracając oczami. Mina Gastón' a mówiła wszystko - Pokłóciłem się z Ambar... Spóźniłem się na spotkanie, być może nawet o nim zapomniałem... gorsze od tego jest to, że się rozstaliśmy...

- Rozstaliście się ? - powtórzył zdziwiony -  No to poważna sprawa, kiepsko... - dodał patrząc na niego ze zrozumieniem. Wiedzał jak Ambar jest dla niego ważna.

Matteo kiwnął głową, starając się nie okazać smutku. Rozstanie było dla niego czymś okropnym. To tak, jakby ktoś odciął mu kawałek serca, zostawiając ranę nie zaszytą. Świadomość tego, że już nigdy nie będą mogli się do siebie przytulić, pocałować, zwyczajnie dobijała chłopaka.

- Nie uwierzysz, ale założyliśmy się nawet o to, kto zatęskni - dodał Balsano.

 - Poważnie? Nie obraź się,ale to chyba najgłupszy pomysł jaki słyszałem... - powiedział Chłopak. 

- No co ty nie powiesz... - Mruknął brunet, przewracając oczami. - Dobra, skończmy ten temat. Idziemy na wrotki? - Spytał nastolatek, wstając z krzesła. Nie chciał dłużej rozmawiać o Ambar.

- Tak... - powiedział Gaston - Powinieś o tym zapomnieć.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro