Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Luna i Matteo - Iluzja

- Cześć Królu Pawiu - Brunetka podeszła do Chłopaka i na powitanie pocałowała go lekko w policzek uśmiechając się przy tym.

- Hej Kelnereczko - powiedział Matteo spoglądając na swoją dziewczynę - Co tam ?

- Wszystko w porządku - odpowiedziała radośnie - A u Ciebie ?

- Dobrze - odpowiedział, a Meksykanka uśmiechnęła się do niego - Jakie masz plany na dziś ?

- No wiesz... nauka - powiedziała lekko wywracając przy tym oczami - Muszę skończyć swoją pracę do Blake.

- Pomóc Ci ? - zaoferował - Wiesz, że jestem najlepszym uczniem.

- Oczywiście jesteś najlepszy, najmądrzejszy i w ogóle - zaśmiała się - Nie, dziękuję Matteo. Umówiłam się już z Niną, że będziemy się razem uczyć.

- Dobrze, w takim razie spotkamy się później - powiedział Chłopak.

- Jasne, zadzwonię jak skończę - powiedziała i go przytuliła, a on odwzajemnił uścisk.

- To do zobaczenia Kelnereczko - posła jej uśmiech.

- Cześć - uśmiechnęła się do niego i odeszła.


***

Luna spotykała się z Matteo dość krótko, ale była z nim bardzo szczęśliwa. Od początku nie była pewna co do niego czuję. Czasem był irytujący, zarozumiały. Byli jak dwie zupełnie inne planety, nic wspólnego, mnóstwo różnić, a połączenie wydawało się niemożliwe i bez sensowne. Nie chciała słuchać ani myśleć, że ona i Włoch kiedykolwiek mogliby być razem. Ale mimo, że dość dziecinnie nie chciała zmierzyć się z tym co czuje, co chwila zmieniała zdanie, naprawdę dobrze czuła się w jego towarzystwie. Lubiła z nim jeździć i rozmawiać. Z czasem zauważyła, że nie jest aż taki zły jak na początku myślała. Zauważyła w nim kilka zalet. I jakoś przestała walczyć i po pocałunku zupełnie zmieniła taktykę. Zamiast jak do tej pory być niepewną, zagubioną, zamiast zmieniać zdanie, ranić i uciekać, przyznała się przed samą sobą i przed nim do swoich uczuć. Jakby ten pocałunek jej uzmysłowił prawdę. Zakochała się w nim. Nie rozumiała tego. Nie chciała. Ale zakochała się w nim. I gdy już to zrozumiała nie chciała tego ukrywać, nie chciała się poddać. Chciała być z nim. I się udało. Z początku to było nieco dziwne. Mimo wszystko tak wiele ich dzieli. Wiek, sposób patrzenia na świat, styl życia, charakter... właśnie są zupełnie inni. Jak ogień i woda, jak wenus i mars, jak niebo i ziemia. Jedyne co ich łączy to małe drobne, nieistotne sprawy. Jak to, że oboje chodzą do Blake South Collage, że jeżdżą w Rollerze i uwielbiała śpiew i jazdę na wrotkach. Ale mimo tych różnic Luna chciała wierzyć, że im się uda. Że dla niej Matteo się zmieni. Będzie taki jak ona by chciała by on był. Będzie jej wersją siebie. Nie pewnym siebie, zarozumiałym królem, ale zabawnym królem pawiem. Była w nim zakochana i była tego raczej pewna, chciała z nim być. By był taki jak w tych kilku pięknych chwilach gdy byli razem i liczyła, że będzie to trwało długo...


***

Luna szła właśnie do szatni i już miała wejść, gdy usłyszała znajomy głos. To Ambar i jej przyjaciółki rozmawiały w środku. Normalnie by się tym nie przejęła, ale usłyszała swoje imię. Mimo, że doskonale wiedziała, że nie powinna tego robić, zatrzymała się tak by zostać niezauważoną i zamierzała podsłuchać ich rozmowę.

- Naprawdę nie przeszkadza Ci, że Twój były jest z Luną ? - spytała Delfi - To może zaszkodzić Twojemu wizerunkowi.

- Oj proszę Delfi, jestem Królową i nic tego nie zmieni - odpowiedziała z przekonaniem Ambar.

- Ja bym się bardziej martwiła Matteo - stwierdziła Jazmin - Przecież jest... był najpopularniejszym chłopakiem, królem i tylko zyskiwał na popularności będąc z Ambar, a teraz jak jest z Luną... sama nie wiem czy on jeszcze w ogóle jest królem ?

- To prawda. Matteo może stracić na popularności i wizerunku będąc z tą małą, ale sam tego chciał - powiedziała obojętnie Ambar.

- A widziałyście jak się ostatnio ubiera ? - wtrąciła Jazmin - Luna ma na niego naprawdę zły wpływ.

- Właściwie to wszystko wina Gastona... - powiedziała Ambar.

- Gastona ? Ale jak to  ? - spytała Delfi.

- Dobrze powiem Wam, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć... - powiedziała Blondynka.

- Jasne. Uwielbiam tajemnice, mów o co chodzi - ucieszyła się Rudowłosa.

- Właśnie, co Gaston ma wspólnego z Luną i Matteo ? - dopytywała Delfi.

- Gaston i Matteo założyli się o to, czy Matteo uda się spotykać z Luną - powiedziała Ambar.

 -Żartujesz ? - spytała Delfi.

- Mówię całkiem poważnie - odpowiedziała Ambar.

- A więc on jest z nią tylko by wygrać zakład ? - zapytała Jazmin.

- Dokładnie tak -powiedziała Ambar  - Znaczy tak myślę, no bo chyba nie byłby taki głupi by przypadkiem coś do niej poczuć...

- Ale tak czy siak, zaczął się z nią spotykać tylko ze względu na ten zakład - powiedziała Delfi.

- Właśnie tak... Biedna Lunita. Chyba naprawdę myślała, że ktoś taki jak Matteo może się nią zainteresować - powiedziała Ambar.

- Ale nie rozumiem - stwierdziła Jazmin - Czemu Matteo tak naraża swój wizerunek spotykając się z kimś tak okropnym, tylko po to by wygrać zakład.

- Nie wiem. Matteo i Gaston już tacy są. Lubią się zakładać, udowadniać, że mogą mieć każdą dziewczynę - stwierdziła Ambar.

 -A Tobie to nie przeszkadza ? - zapytała Delfi.

- Nie jestem już z nim. To jego problem - powiedziała Ambar.


***

Luna po podsłuchanej rozmowie była w szoku. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Nie była w stanie pozbierać myśli. I nie miała z kim porozmawiać. Nie chciała nikomu o tym mówić. Jeśli to prawda... została oszukana, nabrana. Każde słowo, gest, pocałunek... to była gra, iluzja, udawanie, zabawa... a ona myślała, że Matteo jest inny. Liczyła, że mimo wszystko chłopak nie jest taki sam jak Ambar. Że dla niej i przy niej będzie lepszy. Myśli i uczucia kłóciły się w jej głowie, nie mogła tego zrozumieć. Nawet nie wiedziała jak ma się czuć. Jedne co wiedziała to, to, że musi dostać potwierdzenie. Ale bała się. Jeśli to tylko kolejny podstęp Ambar wyjdzie na idiotkę, a Matteo może się obrazić, że mu nie ufa. A jeśli to prawda, to oznacza koniec bajki, a może kłamstwa w którym żyła  i powrót do bolesnej rzeczywistości.


***

Luna, jeszcze bardziej zdenerwowana i roztrzepana niż zwykle, szukała swojego chłopaka Matteo. Nie mogła uciszyć myśli w swojej głowie. Akurat teraz, przez to co usłyszała, przypominały się jej ich wspólne chwile. Jazda na wrotkach, wspólna nauka, spacer, pocałunek... I wciąż wracał pytanie... czy to prawda... czy Matteo coś do niej czuję czy tylko udawał.

W końcu znalazła Chłopaka, który stał przy barze i od razu podeszła do niej.

- Czy to prawda ? - spytała od razu, jak zawsze bez przemyślenia.

- Ale co ?  - Matteo spojrzał na nią nie wiedząc jeszcze o czym mówi.

- Słyszałam rozmowę Ambar, Delfi  i Jazmin - zaczęła Brunetka.

- I co takiego mówiły ? - spytał obojętnie.

- Że... że jesteś ze mną... tylko dlatego, że założyłeś się o to z Gastonem - powiedziała niepewnie Luna i popatrzyła na niego uważnie.

Matteo spojrzał na nią nieco zdziwiony, nie spodziewał się takiego przebiegu tej rozmowy.

- Czy to prawda... ? - spytała Luna.

- Mniej więcej... - przyznał niepewnie Chłopak.

- To nie jest odpowiedź. Chcę znać prawdę - powiedziała Dziewczyna.

- Jaką prawdę ? - spytał Matteo patrząc na nią.

- Byłeś ze mną tylko ze względu na ten zakład ? - zapytała, a chłopak westchnął.

- To prawda, był taki zakład - powiedział nie odpowiadając do końca na jej pytanie co ją wyraźnie irytowało.

- Matteo - spojrzała na niego.

- Tak, Kelnereczko ? - spytał.

- Muszę wiedzieć... -powiedziała - To, że się założyłeś to jedno o czym możemy pogadać zaraz, ale muszę wiedzieć coś jeszcze...

- Co takiego ? - patrzył na nią.

- Czy Ty mnie kochasz... ? - zapytała patrząc uważnie na niego, ale nie uzyskała odpowiedzi.

Matteo patrzył na nią nie okazując chęci na udzielenie odpowiedzi, a ona nie zamierzała dłużej czekać. Jak to mówią brak odpowiedzi także jest odpowiedzią, tylko bardziej boli. Spojrzała raz jeszcze na chłopaka, który teraz znowu wydał się jej obcy. Jakby jednak go nie znała. Może tak naprawdę nigdy go nie znała, a wszystkie uczucia i wspólne chwilę były jedynie iluzją. Wyminęła go i wyszła z Jam&Roller. Musiała pogodzić się z tym i zamknąć ten rozdział swojego życia. Ale prócz bólu, zranienia i rozczarowania dostała cenną lekcję. Ognia z wodą się nie miesza. Jak dwie osoby są z dwóch różnych światów, to nigdy nie powinni być razem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro