Benimbar - Best brithday gift
Dzisiejszy dzień to wielka impreza na cześć Ambar Smith. Dziewczyna obchodziła swoje dziewiętnaste urodziny. Salon był pełen gości, na stole piętrzyły się prezenty, było mnóstwo jedzenia, napojów, przekąsek oraz muzyka. Idealne przyjęcie.
Blondynka dla lepszego wrażenia schodziła powoli po długich schodach, w końcu liczy się pierwsze wrażenie. Miała na sobie ciemnofioletową sukienkę kończącą się przed kolanem, na ramiączka, a do tego czarne buty na koturnie. W makijażu postawiła na klasyczny czarny tusz i eliner, oraz bordowe usta jak i paznokcie.
Jednym z gości był Benicio Bandierbiel. Członek drużyny wrotkarskiej Red Sharks, gdzie jeździł razem z Ambar. Jest bliski przyjaciel już od dawna. Razem knuli i wymyślali plany, zwierzali się sobie z sekretów o bóli, wspierali się i imprezowali. To była prawdziwa przyjaźń choć ostatnio oboje czuli, że coś się zmienia. Zależy im na sobie, podobają się sobie, jakby to zaczynało być coś więcej. Jednak oboje wiele przeszli, dużo wycierpieli i nie byli pewni.
Jednak teraz patrząc na Ambar, Benicio zachwycał się tym, jak pięknie wygląda i przypominał sobie ich wszystkie wspólne chwile. Nie miął wątpliwości, że mu na niej zależy i chce być jak najbliżej niej. Co prawda było dla niego nowo uczucie, ale silne i przyjemne i dopiero teraz odkrył co to tak naprawdę jest.
- Cześć - powiedziała Ambar podchodząc do niej - Fajnie, że jesteś.
- Cześć, wyglądasz przepięknie - odezwał się Chłopak - I nie przegapiłbym takiej imprezy... Wszystkie najlepszego maleńka, spełnienia marzeń - dodał i podał jej prezent.
Wolał dać jej go osobiście, widzieć jak otwiera i jej reakcje. Nie chciał czekać, zwłaszcza teraz gdy wiedział co czuje. W jednej chwili widząc ją wszystko stało się jasne, aż dziwił się, że nie zauważył tego wcześniej.
- Dziękuję - powiedziała Blondynka i otworzyła prezent.
Choć nie łatwo wywołać to u niej, wzruszyła się. Wszystko co było w środku pokazywało jak dobrze Benicio ją zna. W paczce znajdował się mały, biały pluszowy miś. Ramka z ich wspólnym zdjęciem, dwa bilety na podróż oraz naszyjnik. To wszystko miało dla niej znaczenie... W tej chwili Ambar zrozumiała, że on zna ją jak nikt inny, wie czego potrzebuje. Że tylko on tak o nią dba, a dzięki niemu ona jest szczęśliwa. A poza radością i wzruszeniem, poczuła coś jeszcze. Coś niespodziewanego, nagłego i silnego.
- Naszyjnik ze znakiem nieskończoności abyś pamiętała o naszej umówię, że będziemy się zawsze przyjaźnić... - powiedział Benicio - Miś dlatego, że mówiłaś iż nikt Ci nie kupował maskotek i byś miała do kogo się przytulać gdy mnie nie będzie, a bilety możemy wykorzystać na wspólne wakacje...
- To najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam - stwierdziła Blondynka przygryzając dolną wargę - Bardzo Ci dziękuję.
Przytulia go mocno, a on przycisnął ją do swojego ciała uśmiechając się. Obojgu było tak dobrze w tej chwili. Nie miała znaczenia muzyka i goście dookoła, to, że to impreza Ambar. Dla niej liczył się teraz tylko on. Jej najlepszy przyjaciel, który jako jedyny nigdy jej nie zranił. Ten, który zawsze ją rozumiał i był obok.
- Em, chciałem Ci coś powiedzieć... - odezwał się Brunet i spojrzał jej w oczy - Ale nie wiem czy to dobry moment, nie chce zepsuć Ci imprezy.
- Powiedz - odrzekła Dziewczyna i złapała go za rękę.
- Okej... - przygryzł wargę - Rozmawialiśmy, że coś się zmienia w naszej relacji, ale nie wiemy co... Ja już wiem... - urwał na moment, spojrzał jej w oczy i kontynuował - Zakochałem się... Kocham Cię Ambar Smith.
Dziewczyna patrzyła na niego zaskoczona, aż na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Gdy to usłyszała, zdała sobie sprawę, że to najlepszy prezent urodzinowy.
- Ja... - zawahała się - Ja też się zakochałam... W Tobie.
- Naprawdę ? - spytał otwierając szerzej oczy ze zdziwienia.
- Tak - pokiwała głową.
- Niesamowite - pokręcił z niedowierzaniem głową - Poczuliśmy to samo w tej samej chwili, to ja...
- Przeznaczenie ? - zaśmiała się uroczo Smith - Nie wierzę w to, ale wierzę w nas... W to co czuje - wzięła go za rękę - Jesteś moim najlepszym prezentem na urodziny.
- A Ty w ogóle jesteś najlepszym co mi się przydarzyło w życiu Ambi - pogłaskał ją po policzku - Naprawdę - dodał i pocałował ją namiętnie.
Od razu odwzajemniła pocałunek. Szczęśliwi i zakochani, nic innego nie miało znaczenia.
Czasem patrzymy na kogoś w inny sposób i to wszystko zmienia. Pojawią się uczucia, zdajemy sobie sprawę z czegoś co było zawsze, niezauważalne. Taka jest miłość. Czasem przychodzi w złym czasie, a innym razem wybiera idealny moment i staje się najcudowniejszym prezentem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro