Ambar, Benicio, Matteo - Umowa małżeńska
- Panna Smith, witaj - powiedział Benicio podchodząc do stolika przy którym siedziała dziewczyna. Podał jej rękę, ucałował wierzch jej dłoni i usiadł na krześle na przeciwko niej.
- Cześć - skinęła głową - Mów mi Ambar.
Lustrowała go wzrokiem. Ciemno szary garnitur, jasno niebieski krawat i biała koszula. To co mówili było prawdą. Benicio Banderbield - syn właścicieli największej firmy odzieżowej w kraju był bardzo przystojny. A do tego bogaty i wpływowy - to właśnie dlatego jej rodzice uparli się na to spotkanie. Rzadne z nich nie przyszło tu z własnej woli. Ale tak to jest w bogatych rodzinach. W zamian za pieniądze na wszystkie zachcianki trzeba słuchać się rodziców i robić to co dobre dla firmy i całej rodziny.
- W porządku, pewnie i tak zrobiłaś już o mnie mały reaserch - stwierdził - A raczej Twoi ludzie.
- I wice wersa - powiedziała.
Oboje mieli niemal pokerowe twarze, a mieli rozmawiać przecież o... małżeństwie. Tak, ich rodziny stwierdziły, że to będzie idealna inwestycja. Firma odzieżowa Banderibield, oraz firma kosmetyczna Smith połączą siły na rynku, to gwarantowany zysk. W ten właśnie sposób patrzyło się na związki w świecie biznesu bogatych ludzi. Nie ważna jest miłość, a korzyści. Oboje byli do tego przyzwyczajeni, a nie wiedząc czym jest miłości, nie wiedzieli co tracą rezygnując z niej i zgadzając się na aranżowane małżeństwo.
- Powinniśmy się lepiej poznać czy coś - spojrzał na nią - Idę wieczorem na imprezę, chcesz się przyłączyć ?
- A więc to prawda, że jesteś imprezowiczem - odrzekła - Niestety jestem z kimś umówiona. Spotykam się z pewnym chłopakiem.
- To czemu jesteś tu ze mną ?
- Bo Matteo pochodzi ze zwykłej rodziny i moi rodzice nigdy nie zaakceptują go - wzruszyła ramionami - Dobrze się z nim bawię, lubię go, ale wiem, że to się nie uda... Masz tak samo, prawda ? - spojrzała na niego - Co raz widujesz się z inną dziewczyną, ale najczęściej z Emilią, też jest zwyczajna, nie taka jak my...
- Widzę, że wszystko wiesz - zaśmiał się Benicio nie spuszczając z niej wzroku - Myślisz, że jesteś taka sprytna ? Pewnie tak, skoro zawsze miałaś najlepsze stopnie w szkole, skończyłaś studia z marketingu i zarządzania za granicą, a teraz jesteś szefową działu marketingowego w firmie rodzinnej - uśmiechnął się pod nosem - Coś pominąłem ?
- Wszystko się zgadza - przytaknęła i napiła się wina - Oboje sprawdzaliśmy się, w końcu chce się wiedzieć za kogo się wyjdzie.
- Pasuje Ci ten układ ? - spytał Mężczyzna.
- Chcę Cię lepiej poznać - stwierdziła po chwili myślenia - Przyzwyczaiłam się do myśli, że wyjdą za mąż bez miłości, ale nie chce by to był byle kto.
- Nie jestem byle kim maleńka - odrzekł Benicio.
- Sprawdźmy to - uśmiechnęła się Smith.
Sprawdzili. W najlepszy możliwy sposób. Idąc do klubu, pijąc drink za drinkiem, tańcząc, śmiejąc się i opowiadając zabawne historie ze swojego życia. W końcu najlepiej kogoś poznać gdy się upije. A jeszcze lepiej gdy spędzi się z nim noc. Pocałunki po alkoholu są najbardziej niegrzeczne i namiętne. A ryzykowne zabawny i bycie nieodpowiedzialnym to ulubione zajęcie bogaczy. Tak więc wylądowali w łóżku w pięciogwiazdkowym hotelu z pięknym widokiem na Buenos Aires. Ta relacja nie była zwyczajna. Rodzice zdecydowali, że się pobiorą. Poznali się, bawili, a w nocy robili niegrzeczne rzeczy. Rano stwierdzili, że nie było tak źle. Dobrze się dogaduję, dobrze się bawią razem i jest między nimi pociąg i namiętność. To wystarczy, miłość może przyjdzie z czasem, może nie.
Przyszła.
Gdy wzięli ślub łącząc dwie rodzinne firmy, zamieszkali razem w wielkim domu, całe dnie spędzali w pracy, a nocami dobrze się bawili. Byli jak przyjaciele z korzyściami, z tą różnicą, że byli małżeństwem. Z czasem pojawiły się głębsze uczucia, a także niespodzianka, w postaci synka.
Widać nie ważne jak coś się zaczyna, ważne jak się kończy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro