Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ambar, Benicio, Matteo - Umowa małżeńska

- Panna Smith, witaj - powiedział Benicio podchodząc do stolika przy którym siedziała dziewczyna. Podał jej rękę, ucałował wierzch jej dłoni i usiadł na krześle na przeciwko niej.

- Cześć - skinęła głową - Mów mi Ambar.

Lustrowała go wzrokiem. Ciemno szary garnitur, jasno niebieski krawat i biała koszula. To co mówili było prawdą. Benicio Banderbield - syn właścicieli największej firmy odzieżowej w kraju był bardzo przystojny. A do tego bogaty i wpływowy - to właśnie dlatego jej rodzice uparli się na to spotkanie. Rzadne z nich nie przyszło tu z własnej woli. Ale tak to jest w bogatych rodzinach. W zamian za pieniądze na wszystkie zachcianki trzeba słuchać się rodziców i robić to co dobre dla firmy i całej rodziny.

- W porządku, pewnie i tak zrobiłaś już o mnie mały reaserch - stwierdził - A raczej Twoi ludzie.

- I wice wersa - powiedziała.

Oboje mieli niemal pokerowe twarze, a mieli rozmawiać przecież o... małżeństwie. Tak, ich rodziny stwierdziły, że to będzie idealna inwestycja. Firma odzieżowa Banderibield, oraz firma kosmetyczna Smith połączą siły na rynku, to gwarantowany zysk. W ten właśnie sposób patrzyło się na związki w świecie biznesu bogatych ludzi. Nie ważna jest miłość, a korzyści. Oboje byli do tego przyzwyczajeni, a nie wiedząc czym jest miłości, nie wiedzieli co tracą rezygnując z niej i zgadzając się na aranżowane małżeństwo.

- Powinniśmy się lepiej poznać czy coś - spojrzał na nią - Idę wieczorem na imprezę, chcesz się przyłączyć ?

-  A więc to prawda, że jesteś imprezowiczem - odrzekła - Niestety jestem z kimś umówiona. Spotykam się z pewnym chłopakiem.

 - To czemu jesteś tu ze mną ?

- Bo Matteo pochodzi ze zwykłej rodziny i moi rodzice nigdy nie zaakceptują go - wzruszyła ramionami - Dobrze się z nim bawię, lubię go, ale wiem, że to się nie uda... Masz tak samo, prawda ? - spojrzała na niego - Co raz widujesz się z inną dziewczyną, ale najczęściej z Emilią, też jest zwyczajna, nie taka jak my...

- Widzę, że wszystko wiesz - zaśmiał się Benicio nie spuszczając z niej wzroku - Myślisz, że jesteś taka sprytna ? Pewnie tak, skoro zawsze miałaś najlepsze stopnie w szkole, skończyłaś studia z marketingu i zarządzania za granicą, a teraz jesteś szefową działu marketingowego w firmie rodzinnej - uśmiechnął się pod nosem - Coś pominąłem ?

- Wszystko się zgadza - przytaknęła i napiła się wina - Oboje sprawdzaliśmy się, w końcu chce się wiedzieć za kogo się wyjdzie.

 - Pasuje Ci ten układ ? - spytał Mężczyzna.

- Chcę Cię lepiej poznać - stwierdziła po chwili myślenia - Przyzwyczaiłam się do myśli, że wyjdą za mąż bez miłości, ale nie chce by to był byle kto.

- Nie jestem byle kim maleńka - odrzekł Benicio.

- Sprawdźmy to - uśmiechnęła się Smith.

Sprawdzili. W najlepszy możliwy sposób. Idąc do klubu, pijąc drink za drinkiem, tańcząc, śmiejąc się i opowiadając zabawne historie ze swojego życia. W końcu najlepiej kogoś poznać gdy się upije. A jeszcze lepiej gdy spędzi się z nim noc. Pocałunki po alkoholu są najbardziej niegrzeczne i namiętne. A ryzykowne zabawny i bycie nieodpowiedzialnym to ulubione zajęcie bogaczy. Tak więc wylądowali w łóżku w pięciogwiazdkowym hotelu z pięknym widokiem na Buenos Aires. Ta relacja nie była zwyczajna. Rodzice zdecydowali, że się pobiorą. Poznali się, bawili, a w nocy robili niegrzeczne rzeczy. Rano stwierdzili, że nie było tak źle. Dobrze się dogaduję, dobrze się bawią razem i jest między nimi pociąg i namiętność. To wystarczy, miłość może przyjdzie z czasem, może nie.

Przyszła.

Gdy wzięli ślub łącząc dwie rodzinne firmy, zamieszkali razem w wielkim domu, całe dnie spędzali w pracy, a nocami dobrze się bawili. Byli jak przyjaciele z korzyściami, z tą różnicą, że byli małżeństwem. Z czasem pojawiły się głębsze uczucia, a także niespodzianka, w postaci synka.

Widać nie ważne jak coś się zaczyna, ważne jak się kończy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro