Soy Luna - Następcy
- Witacie w naszym liceum w Aurednie, jestem dobra wróżka, miło mi - powiedziała Kobieta stojąca z przodu.
- Cieszymy się, że tu z nami jesteście - powiedział Brunet - Jestem Matteo.
- Książę Matteo - poprawiła go niższa Brunetka i złapała za rękę, jakby chciała pokazać nowo przybyłym, że chłopak jest jej własnością - Ja jestem Luna. Księżniczka Luny, córka śpiącej Królewny.
Matteo to syn Pięknej i Bestii, czyli królowa i królowej Stanów Zjednoczonych Auredonu, już niedługo to on będzie królem i zdecydował się na pierwsze decyzje. Danie szansy dzieciom z wyspy Potępionych.
To miejsce gdzie jego ojciec wysłał wszystkich przestępców. Wyspa bez magi, internetu, otoczona barierą bez ucieczki. Młody książę, stwierdził jednak, że dzieci są niewinne. To przecież nie ich wina kim są ich rodzice i postanowił dać im szansę.
- Miło Was poznać - dodał Matteo i podchodził kolejno do każdego z nich by uścisnąć im dłoń jak na idealnego księcia przystało.
Zawsze był idealny, grzeczny, punktualny. I dlatego też spotykał się z Luną, bo była księżniczką. Choć tak naprawdę nie miele za dużo wspólnego ani żadnej chemii między nimi.
Najpierw przywitał Ramiro. Syna Cruelli de Mon. Chłopak z czarnymi lokami był bardzo sprytny i inteligenty, choć często to ukrywał. Potem uścisnął dłoń Emilii, córki złej królowej. Pewna siebie, zadziorna Dziewczyna, która wyglądała pięknie. Miała blond włosy z wieloma pasemkami w ciemniejszych odcieniach, oraz skórzaną, błyszczącą czarną sukienkę. Kolejny był Benicio. Syn Dżafara. Pewny siebie, arogancki Brunet, podrywacz, w skórzanych ubraniach. I jako ostatnia - Ambar. Córka Diaboliny, najgroźniejszej kobiety w królestwie. Blondynka z mocnymi różowymi pasemkami, czarno fioletowe skórzane ubrania. Zawsze osiągała to czego chce i była najlepsza na Wyspie Potępionych.
Każdy z nich, a szczególnie Ambar byli pod presją ze strony rodziców. Chcieli by byli tacy jak oni, a teraz by ukradli różdżkę dobrej wróżki i uwolnili ich. Nie łatwo było sprostać takim wymaganiom.
Nie zdawali sobie z tego sprawy, ale Matteo doskonale ich rozumiał. Sam miał przed sobą wyzwanie by sprostać oczekiwaniom rodziców i być idealnym królem.
- Pokażemy Wam szkołę - powiedział Matteo i zaczął iść przed siebie z Luną u boku - Mamy to świetny program nauczania, bibliotekę...
- A magia ? - spytała znudzona Ambar.
- Jasne, magia istnieje, ale nikt jej już nie używa - odparł Matteo posyłając jej uśmiech.
Do czasu - pomyślała Ambar. Jako córka Diaboliny, miała i magię i księgę zaklęć. Zamierzała z tego skorzystać jak tylko się da, by dobrze się bawić i zyskać coś dla siebie.
Obejrzeli dziedziniec i szkołą wewnątrz, a potem swoje pokoje. Zapowiadało się wiele zmian, ale cała czwórka z wyspy potępionych była na to gotowa. Zawsze trzymali się razem i zdobywali to czego chcieli. Tym razem nie będzie inaczej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro