Rebekah i Tyler - Nie jestem taka jak myślisz
Mystic Falls to miasto pełne tajemnic, niebezpieczeństw i dziwnych istot. Dla zwykłych ludzi przechadzania się po tym mieście za dnia może być ryzykowane, a co dopiero nocą..... Gdy ciemność przykrywa wszystko i wszystkich wokół. Nie wiesz co i kto się w niej czai, kim jest, co zrobi, co ci się stanie..
Jednak pewna osoba nie wykazuje ani odrobiny strachu czy lęku, idąc pośród ciemności i to tuż obok lasu. Wręcz przeciwne, bije od niej pewność siebie. Czemu? Ta blondynka na wysokich obcasach i długo wybieranym stroju to nie kto inny jak Rebekah Mikaelson. Jest pierwotną, jedną z trójki najpotężniejszych, a zarazem pierwszych na świecie wampirów. Czegóż więc ma się bać, to inni powinni obawiać się jej. Tym razem dziewczyna idzie sama, prosto przed siebie w nieznanym kierunku, aby tylko iść jak najdalej. Zaledwie chwilę wcześniej odbyła milionową już kłótnie z braćmi, Klausem i Elijah Mikaelsonem.
Przeklinając w myślach ich ciągłe wtrącanie się w jej życie, w międzyczasie usłyszała jakiś hałas. Dzięki swojemu wyczulonemu słuchowi wiedziała,że odgłos dochodzi z wąskiej ścieżki w lesie. W żadnym razie nie wystraszona, bardziej zaciekawiona zatrzymała się i pewnym krokiem weszła głębiej do lasu. Dzięki wampirzej zdolności widzenia w ciemności zobaczyła pewną postać. Był to wysoki chłopak, dobrze zbudowany, chyba o czarnych włosach. Podeszła o krok bliżej i rozpoznała w tajemniczej postaci, chłopaka które znała ze szkoły.
- Tyler ? - zapytała nieco zdziwiona jego obecnością tutaj - Co Ty tu robisz ?
- To nie Twoja sprawa Mikaelson - odburknął.
Tak, od razu widać było że młody Lockwood nie pała entuzjazmem do jej rodziny. I nie był jedyny. Przez tysiąc lat, cała ich rodzina razem jak i każdy z osobna przysporzył sobie nie jednego wroga, osoby która najchętniej wbiła by w ich serce kołek z białego dębu i z satysfakcją patrzyła jak płoną. Tyler także miał powody by ich nienawidzić, tak jak niemal każdy w tym pokręconym mieście. Głównym celem jego niechęci był Klaus. Najsilniejszy z rodzeństwa, gdyż prócz tego, że jak reszta był pierwotnym wampirem, był także wilkołakiem, a zatem był pierwszą na świecie hybrydą. Był niepokonany, o czym sam świetnie wiedział i udowadniał to innym na każdym kroku. Zabił matkę Tylera, a do tego miał w planach odebrać mu dziewczynę. Rebekah naprawdę nie rozumiała co Tyler i jej brat widzą w tej Forbes. Caroline to była zwykła pusta, zmieniająca chłopaków jak rękawiczki nastolatka, niczym się nie wyróżniająca, co z tego, że była wampirzycą...
Rebekah przyjrzała się chłopakowi po czym podniosłą wzrok do góry, na niebo i piękny, okrągły księżyc. Ach tak, dziś była pełnia. To wiele wyjaśniało.
- A więc chodzi o pełnie - zwróciła się do chłopaka.
- Tak, a więc lepiej będzie jak już sobie pójdziesz-odparł głosem w którym nie było ani śladu troski.
- Przecież nic mi nie zrobisz - odpowiedziała pewnie Wampirzyca - Jestem pierwotną więc nawet taki wilkołak jak Ty nic mi nie może zrobić, a nawet jeśli to Klaus da mi swoją krew - specjalnie wplotła imię brata w tą rozmowę, wiedziała, że na samą wzmiankę o nim chłopak się zdenerwuję.
- Nie mów mi o Klausie ! - warknął.
- Spokojnie - odpowiedziała Rebekah wywracając przy tym oczami - Klaus bywa okropny, ale nie znasz go, nie wiesz jaki jest naprawdę.
- Twój brat jest potworem - powiedział chłopak z przekonaniem.
- Ty i on jesteście wrogami, ale to nie znaczy że my też nimi jesteśmy - stwierdziła Pierwotna patrząc na niego.
- Czyżby ? - zapytał Tyler z powątpiewaniem.
- Nie jestem taka jak on - Zapewniła z powagą blondynka, która miała już dość bycia porównywaną do swojego rodzeństwa.
- Udowodnij - powiedział pewnie Tyler.
Rebekah zmrużyła gniewnie oczy, nikt nie powinien stawiać jej wyzwań, a ty bardziej wierzyć ,że tego nie zrobi. Nie zamierzała dawać mu tej satysfakcji. Chciał dowodów,że nie jest jak Klaus, no to proszę, będzie miał dowód i to jaki..
Wampirzyca szybko stanęła tuż przed chłopakiem i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku.
Zaskoczony chłopak odwzajemnił pocałunek. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego. Co było także, a może jeszcze bardziej zadziwiające poczuł coś podczas tego pocałunku. Coś czego dawno nie czuł, co sprawiało,że nie chciał by ta chwila się kończyła. Ale to przecież było irracjonalne..
Pocałunek miał być tylko dowodem, ale spodobał się także blondynce i może gdyby okoliczności były inne wynikłoby z niego coś więcej.
Rebekah jednak po chwili odsunęła się od chłopaka z uśmiechem na ustach.
- Teraz mi wierzysz że jestem inna ? Mój brat nigdy by czegoś takiego nie zrobił, a gdyby się o tym dowiedział byłby na mnie jeszcze bardziej wściekły niż na Ciebie... - powiedziała zadowolona, że udało jej się nie tylko udowodnić chłopakowi, że ma racje a do tego go zaskoczyła i zrobiła na nim wrażenie - A więc do zobaczenia - powiedziała blondynka odchodząc i zostawiając lekko oszołomionego chłopaka samego...
***
Kolejnego dnia rano Rebekah poszła do szkoły jak wszyscy zwykli i mniej zwyczajni uczniowie. W tym ona, Elena, czyli wkurzający ją, grzeczny sobowtór, Stefan, z którym kiedyś coś ją łączyło, i który także uganiał się za Eleną tak samo jak jego brat i wkurzającą blondynka Caroline.
Wampirzyca zawsze przykładała dużą wagę do wyglądu, więc tego dnia miała na sobie pełny, choć nadal naturalny makijaż, swoje ulubione czarne szpilki oraz czerwoną bluzkę na ramiączka i czarne spodnie.
Musiała przyznać samej sobie,że wczorajsze wydarzenia był dość ciekawe i specyficzne.. Myślała o nich przez jakiś czas idąc przez plac przyszkolny gdy jej uwagę zwróciła pewna irytująca osoba.
- Ty nadal tutaj ? - zapytała Forbes, która zjawiła się tuż obok Pierwotnej.
- Pewnie wolałabyś by mnie tutaj nie było, co ? - zapytała Rebekah - Bardzo się cieszę, że muszę Cię rozczarować i powiedzieć, że zostaję w tej szkole jeszcze dość długo.
- Tylko po co ? Nikt Cię tutaj nie chce - powiedziała Caroline nie ukrywając swojej niechęci do Pierwotnej.
Forbes tak jak wszyscy jej znajomi nie przepadali za rodziną pierwotnych, chcieli się ich skutecznie pozbyć z tego świata, a przynajmniej z ich miasta. Już przed ich przyjazdem było tu pełno problemów, a odkąd oni się pojawili nic już nie było tak jak powinno. Wprowadzili jeszcze większe zamieszanie, zranili wiele osób.. Caroline nie znosiła całej rodziny, nie wykluczając Klausa. Szczerze mówiąc nie rozumiała zachowanie Pierwotnego. Jej zdaniem był złym, okrutnym potworem i egoistą, którego nie obchodzi nic prócz samego siebie, nawet nie interesuje się własna rodziną. Jednak z niewiadomych powodów Hybryda zwróciła na nią uwagę. Jego metody podrywu może był nawet niezwykłe, ale Caroline pod żadnym pozorem, nie zamierzała zapominać ile krzywd wyrządził jej bliskim i jaką jest osobą. Nie zamierzała dawać mu satysfakcji, że może mieć każdą dziewczynę, pobawić się i zostawić. Ona taka nie była i jeśli Klaus, myśli,że przekupi ją drogimi prezentami to jest w wielkim błędzie.
Jednak chyba jeszcze bardziej Forbes nie znosiła jego siostry Rebekah. Ta dziewczyna byłą równie nieznośna i pewna siebie co jej brat, a najwidoczniej za swój cel obrał sobie zniszczenie życia młodej wampirzycy. Popisywała się swoimi sprawnościami fizycznymi na treningach cheerlederek, podrywała wszystkich chłopaków i na każdym kroku pokazywała,że jest od niej lepsza. Caroline miała tego zachowania po dziurki w nosie i chciała by Pierwotna jak najszybciej opuściła jej szkołę, a najlepiej i miasto z całą swoją rodziną.
- W takim razie po co Ty tu przychodzisz ? Nie sądzę by ktoś tęsknił jakbyś została w domu -odparowała Rebekah.
Pewna siebie Pierwotna miała natychmiastową odpowiedź na każdą zaczepkę, nikt nie mógł jej obrażać bez konsekwencji.
- Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam przyjaciół i chłopaka - odwarkneła Caroline.
- Ah no tak. Masz chłopaka, który muszę przyznać świetnie całuje - odpowiedziała Rebekah uśmiechając się pewnie.
- Coś Ty powiedziała ? ! - warknęła zła Caroline.
- To co słyszałaś - odparła pewnie Rebekah.
Dwie blond wampirzyce mierzyły się wściekłymi spojrzeniami. A prócz bycia wampirem i koloru włosów łączyła ich wzajemna nienawiść i chęć rozerwania sobie gardeł. Możliwe,że w tej chwili nie zważałyby nawet na obecność innych osób i fakt,że są pod szkołą i rzuciłyby się na siebie, gdyby ktoś się nie wtrącił miedzy nie...
Tyler, młody wilkołak, który po wczorajszych wydarzeniach długo myślał o Rebekah i o tym co się wydarzyło. Gdy tylko wszedł na teren szkoły zauważył dwie gotowe do ataku wampirzyce więc stanął między nimi odsuwając je od siebie.
- Spokojnie dziewczyny to nie jest ani miejsce ani czas na takie kłótnie - powiedział chłopak patrząc najpierw na Caroline potem na Rebekah -Proszę.
- Niech będzie - zgodziła się Rebekah uśmiechając się - Nie będę zniżać się do jej poziomu.
Caroline warknęła groźnie, ale także odsunęła się, przyznając w myślach rację Tylerowi. Nie powinna dać się ponieść i robić sceny, nie tutaj i nie teraz.
- Tak lepiej - stwierdził Tyler przyglądając się na raz obu dziewczynom - Może idź pogadać z Eleną i Bonnie uspokoisz się -zaproponował z troską zwracając się Caroline.
Forbes niepewnie odwróciła się i ruszyła w stronę swoich najlepszych przyjaciółek. Była nieco zmieszana i nie wiedziała co się dzieje. W głowie wciąż miała słowa Rebekah "Twój chłopak świetnie całuje". Zaczynała się denerwować i nie wiedziała, czy była to jedynie ściema by ją wyprowadzić z równowagi czy ta wredna Pierwotna naprawdę całowała się z Tylerem. Jeśli to piersze, blondynka osiągnęła sukces. Jeśli to drugie, Caroline musiała najpierw dowiedzieć się jak to się wydarzyło. Przecież to niemożliwe by Tyler, nienawidzący Klausa najbardziej ze wszystkich a także całej jego rodziny całował się z jego siostrą. Tak to musiała być ściema- powtarzała sobie w myślach Caroline by się uspokoić.
Tymczasem Tyler odprowadził Caroline wzrokiem i odwrócił się w stronę drugiej blondynki. Był nieco zmieszany..
- Możemy porozmawiać ? - zapytał - O tym co było wczoraj.
- O rozmowie czy o tym drugim ? - zapytała Rebekah uśmiechając się delikatnie.
- O obu tych sprawach. Chodź, odprowadzę Cię do klasy - powiedział.
Blond Wampirzyca i Ciemnowłosy Wilkołak szli obok siebie, przez teren szkoły, aż do jej środka. Mimo,że zaledwie chwilę wcześniej chłopak sam zaproponował rozmowę teraz milczał nie wiedząc co powiedzieć.
- Nie wiem jak jest u Ciebie - zaczęła jak zwykle bezpośrednio Rebekah - Ale u mnie jak ktoś chce rozmawiać, to coś mówi a nie tylko milczy.
Blondynka zmierzyła chłopaka wzrokiem. Nie można jej było odmówić pewności siebie i klasy. Jednak sama doskonale wiedziała,że często to były jedynie pozory. Wiele osób, tak jak to powiedział wczoraj Tyler, widział w niej potwora. Nie mogła zaprzeczyć,z robiła w życiu wiele mniej i bardziej złych czynów. Ale była też dziewczyną, która mimo niezwykłej siły, szybkości i wszystkiego co kochała w byciu wampirem, czasem tęskniła do normalnego ludzkiego życia. Była dziewczyną która od zawsze pragnęła uczucia, czyjejś troski, miłości, ale nigdy nie mogła nikomu zaufać, nikt nie chciał jej zrozumieć, czuła się chwilami, mimo idealnych pozorów, samotna, gorsza..
- Taa jasne - zmieszany chłopak przyznał jej rację.
Wiedział,że wychodzi w tej chwili na idiotę. I wiedział też że Wampirzyca ma rację, chciał rozmawiać a nic nie mówi. Ale to dlatego,że nie wiedział jak zacząć temat, ba on nawet nie wiedział co chce usłyszeć z ust blondynki. Po prostu od ostatniego wieczoru chodziła za nim jakaś myśl. Kazał dziewczynie udowodnić,że nie jest taka jak jej brat i zrobiła to. W dość specyficzny, wyjątkowy sposób, ale zrobiła to. Chłopak zaczynał się zastanawiać czy może nie traktował jej zawsze zbyt oschle, w sumie miała rację, to że on i Klaus są wrogami, nie znaczy że on i Rebekah też muszą nimi być. Po ostatniej rozmowie poczuł się jakby winny że tak źle o niej myślał,że oceniał ją na podstawie tego kto jest jej bratem, jakiego ma brata czy przeszłość, a sam wiedział jak to bywa z rodziną. Rodziny się nie wybiera ona po prostu jest. Chodziło też o coś jeszcze. Ten pocałunek. Nie wiedział jak to określić,ale doskonale pamiętał to uczucie. Gdy ją całował czuł jakby chciał to robić częściej, jakby nie chciał przerywać. Ale nie rozumiał tego. Miał dziewczynę, śliczną, wspierającą go, również wampirzycę Caroline. Oboje wiele przeszli i od jakiegoś czasu ze wzlotami i upadkami są razem. Do tego do niedawna Rebekah byłą dla niego osobą z tej samej kategorii co jej brat, byłą wrogiem, kimś z kim nie chciał mieć nic wspólnego. Niemożliwe,żeby po jednej rozmowie to się zmieniło o sto osiemdziesiąt stopni. To tak jakby po tym pocałunku, zaczął widzieć świat na nowo, na nowo,w inny sposób postrzegać piękną wampirzycę i ich relację. Czyżby można było zakochać się od pierwszego pocałunku ? Nawet jeśli wcześniej to wydawało się o wiele bardziej niż niemożliwe... Nawet jeśli nie było nienawiści, czy przyjaźni, która mogłaby się zmienić w coś większego, po prostu nie było nic...
Tyler ponownie spojrzał na zniecierpliwioną już i zirytowaną blondynkę. Musiał to powiedzieć. To,że nie wie co chce powiedzieć, to przecież tylko drobny szczegół który nie powinien mu przeszkadzać. W końcu nie był jakimś mięczakiem. Jeszcze zanim stał się wilkołakiem, był chłopakiem znajdującym się wyżej w hierarchi szkolnej. Był przystojny, bogaty, pewny siebie, wysportowany, miał wiele dziewczyn, mnóstwo znajomych, czasem olewał naukę a bójka nie była dla niego niczym wyjątkowym. W czasie rozmów z dziewczynami nie przejmował się, nie jąkał, nie zapominał tego co miał powiedzieć. Kontrolował sytuację, był sobą i nie przejmował się niczym. Ale teraz, stojąc tuż obok Pierwotnej Wampirzycy coś było inaczej niż zwykle.. .tylko co ?
- Tak, to była fascynująca rozmowa, może kiedyś ją powtórzymy,ale lepiej już pójdę - powiedziała z sarkazmem Rebekah i odwróciła się by odejść.
Nie rozumiała zachowania chłopaka. Najpierw zaproponował rozmowę i odprowadził ją do klasy - miły gest, zwłaszcza dla dziewczyny takiej jak ona, która zwraca uwagę na takie gesty i łatwo traci dla nich głowę. Ale na tym się skończyło. Chłopak milczał. Jasne, mógł być nieco zdziwiony, oszołomiony po ostatnim wieczorze, ale to przecież tylko rozmowa i nic nie znaczący pocałunek, tak ?
Tego Rebekah nie mogła być pewna, dla niej każdy pocałunek coś znaczył, ale w tamtej chwili całkowicie o tym nie myślała. Zresztą to było niemożliwe.
- Zaczekaj ! - powiedział pewnym głosem Tyler.
Blondynka zatrzymała się i spojrzała na niego unosząc jedną brew do góry.
- Sądzę że miałaś wczoraj rację z tym co mówiłaś. Nie powinienem Cię oceniać na podstawie tego że twoim bratem jest Klaus. A więc, może zaczniemy naszą znajomość jeszcze raz, co Ty na to Rebekah Mikaelson ?
- Z chęcią- odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się po czym się roześmiała.
Tyler dołączył do niej również się śmiejąc. Teraz bawiło go także jego wcześniejsze dziwne zmieszanie i zdenerwowanie. Kątem oka spojrzał na blondynkę i przeszło mu przez myśl, że dziewczyna jest naprawdę bardzo ładna...
***
- Hej Caro ! - zawołała Elena.
- Hej wszystko z Tobą w porządku masz niewyraźną minę, coś się stało ? - zapytała Bonnie przyglądając się przyjaciółce.
- Cześć i tak Bonnie, coś a raczej ktoś się stał - odparła niezadowolonym głosem Forbes.
- Opowiadaj - zarządziła Elena i wszystkie trzy skierowały się do szkoły.
- Chodzi mi o tą Pustą Lalę, siostrę Klausa - odbrukneła Blondynka.
- Ah więc miałaś spięcie z Rebekah - stwierdziła Boonie uważnie słuchając przyjaciółki.
- O co poszło tym razem ? - dopytywała Elena.
- O Tylera. Tak jakby. Zaczęło się w sumie od czegoś innego, ale potem ona. I ja już nie wiem czy mówiła prawdę. W sumie nie mogła. Ale jeśli tak. Sama nie wiem - powiedziała Caroline nawet nie zauważając że przyjaciółki nie nadążają za jej tokiem myślenia.
Bonnie i Elena spojrzały po sobie wzrokiem, który wyraźnie mówił, że obie nic a nic nie zrozumiały z wypowiedzi Caro. Obie kochały blondynkę i zrobiły by wszystko by jej pomóc. Tak jak zawsze zamierzały ją wspierać, pomagać jej i stać za nią twardo murem, choć czasem zdarzało się,że ich przyjaciółka zbytnio dramatyzowała i przesadzała i trzeba było jej pokazać jak sytuacja wygląda na prawdę. Tak czy siak cała trójka była ze sobą bardzo zżyta. Łączyło ich wiele lat przyjaźni wypełnionej nocnymi rozmowami, tysiącem smsów, rozmów telefonicznych, wspólnymi zakupami, doradzeniem sobie ubrania i poradach co do randkek oraz obgadywaniu przystojniaków. Powierzały sobie swoje sekrety, obawy, lęki i marzenia. Jako,że przyjaźń to nie bajka zdarzały się liczne kłótnie, zgrzyty, obrażanie się, dni fochów, milczenia czy głupie akcje. Lecz właśnie na tym polega ta prawdziwa przyjaźń na tym by rozłąka, kłótnie i sprzeczki nic nie zmieniały, nie oddalały bliskich sobie osób na siebie a jedynie umacniały wieź która je łączy.
- Caroline możesz zwolnić nic nie rozumiemy - powiedziała Elena.
- Co Tyler ma wspólnego z Twoją kłótnia z Rebekah ? - zapytała od razu Bonnie.
- Bo ta Zarozumiała Blondyna powiedziała że Tyler świetnie całuje ! - warknęła Forbes.
- Co ? ! - zapytały jednocześnie Elena i Bonnie.
Prócz jednoczesnego pytania, obie były tak samo zdziwione i zaskoczone. Tyler i Rebekah ? Nie to było przecież niedorzeczne. Tyler może miał kilka wad, tak jak zresztą każdy, ale nie zdradziłby Caro. Widać było,że tej dwóje zależy na sobie nawzajem. Obie dziewczyny miały pewność, a przynajmniej miały nadzieję,że to co sądzą jest prawdą, że to było zwykłe kłamstwo ze strony Rebekah. To byłoby najlepsze wyjaśnienie, które za bardzo nikogo by nie zraniło. Choć Caroline już teraz chodziła podenerwowana, że lepiej się do niej nie zbliżać.
- Spokojnie - powiedziała Elena kładąc rękę na ramieniu przyjaciółki-Na pewno chciała Cię tylko zdenerwować.
- Elena ma rację - dodała Bonnie - Nie dawaj jej tej satysfakcji, że jedno kłamstwo, a ty się denerwujesz, pokaż, że jesteś pewna jakości swojego związku z Tylerem.
- Niby macie rację dziewczyny, ale sama już nie wiem - westchnęła Caroline już spokojniejszym głosem.
Bonnie i Elena uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo i obie przytuliły blondynkę by zapewnić ją o ich wsparciu i zrozumieniu.
- Dzięki dziewczyny jesteście kochane - powiedziała Caroline wtulając się w przyjaciółki.
Tego teraz potrzebowała. Ciepła drugiej osoby, wsparcia, zrozumienia, troski. Choć tak na prawdę sama już nie była pewna czy jej problem był realny czy sama go wyolbrzymiła. Postanowiła nie zostawiać sprawy samej sobie bez wyjaśnienia, bo mogłoby to im zaszkodzić w przyszłości. W myślach zaplanowała,że porozmawia ze swoim chłopakiem i w głowie rozważała już warianty przeprowadzenia tej rozmowy by jednocześnie uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź jak i nie naciskać na niego i nie okazywać przesadnej zazdrości.
***
- Dokąd się wybierasz ? - zapytał Klaus swoją siostrę.
- To nie Twoja sprawa braciszku - odpowiedziała Rebekah otwierając drzwi wejściowe w ich wielkim domu - Nie udawaj, że się mną przejmujesz. Jedyne na czym Ci zależy, to to by mieć nad wszystkim kontrolę i władzę - dodała poprawiając swoje blond włosy.
- Uważaj na swoja Bex - powiedział Klaus stając przed nią.
- Nie wiedziałam, że prawda jest zakazana w tym domu - posłała mu pewne siebie spojrzenie - A teraz przepraszam, ale jestem umówiona.
Blondynka miała już dość zachowania swoich braci, a zwłaszcza Niklausa. Jasne byli rodziną, łączyła ich piękna, choć chwilami idiotycznie głupia obietnica " zawsze i na zawsze " ale na pewno nie byli normalną rodziną. Dziewczyna miała dość tego,ze jedyne o czym się tutaj rozmawia to zemsta, władza i milion wrogów do pokonania. Ona chciała pożyć normalnie. Chciała chodzić do szkoły, iść na imprezę czy upić się w barze. Zwykłe przyziemne, zupełnie nie rozumiane przez jej braci czynności, które były dla niej ważne. Chciała tej pięknej zwykłości. Dobrej zabawy i wolności. Nie chciała ani władzy, ani nie wierzyła w magiczne zjednoczenie cih rodziny.
- Z kim jesteś umówiona ? - zapytał Klaus, który jak zawsze chciał wiedzieć wszystko, by mieć całkowita kontrole nad tym co się dzieje dookoła niego.
- Daj spokój. Ta Twoja obsesja stanie się nie do zniesienia - powiedziała wymijająco. Nie musiała mu się z niczego tłumaczyć, zresztą gdybym to zrobiła, za pewnie nie wyszłaby z domu i była zmuszona do wysłuchiwania jego bzdurnych argumentów.
- Zapytałam z kimś jesteś umówiona Bex - powtórzył dobitniej Klaus.
- Zapamiętaj to raz na zawsze, nie jestem Twoim poddanym. Nie masz prawa kontrolować mnie i mojego życia. Więc lepiej przestań, bo nie chcesz mieć mnie za wroga - powiedziała jak zwykle pewna siebie.
Mimo ciągłych kłótni byli do siebie bardzo podobni. Pewni siebie, niezależni. Gotowi zrobić wiele by osiągnąć swój cel, by w taki czy inny sposób wygrać, być najlepszymi. Tylko cele o które się starali były często zupełnie odmienne. Ale upór, zacięty charakter, złośliwość i posługiwanie się zasadą "na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone" były już u nich takie same.
- Śmiesz mi grozić ? ! - zapytał zirytowany słowami siostry Klaus. Jak zawsze miał na tym punkcie przewrażliwienie.
- Tak. Zaskakujące, że ktoś się Ciebie nie boi, nie prawda ? - zakpiła z niego.
- Rebekah stąpasz po cienkim lodzie - ostrzegł ją Klaus.
- Spokojnie. Poradzę sobie - uśmiechnęła się pod nosem w pewnym siebie sposób.
Klaus wywrócił oczami i zirytowany spojrzał na blondynkę. Czasem potrafiła go zdenerwować jak nikt inny. Może to z powodu podobnego charakteru.
- Chcesz wiedzieć z kim się spotykam ? - zapytała po chwili Rebekah uśmiechając się.
- O to właśnie pytałam godzinę temu zanim zaczęłaś być taka okropnie irytująca jak zawsze -odpowiedział Klaus.
- Pominę to, bo naprawdę nie mam czasu się z tobą kłócić - powiedziała Rebekah - Ale skoro chcesz wiedzieć to czemu nie. To na pewno będzie ciekawe jak będziesz się denerwował -zaśmiała się.
- O czym Ty mówisz ? - spojrzał na nią poważnie.
- Umówiłam się z Tyl erem Lockwood'em - powiedziała pewnym głosem Rebekah wychodząc z domu.
***
- Cześć - powiedziała Blondynka zajmując miejsce przy stoliku w barze Mystic Girl. Pewnym siebie ruchem poprawiała swoje idealnie ułożone włosy i spojrzała na chłopaka siedzącego na przeciw niej.
- Cześć - odpowiedział Tyler spoglądając na dziewczynę - Wszystko w porządku ? - zapytał.
- Oczywiście - odpowiedziała - Przecież to, że mój brat strasznie mnie denerwuje to codzienność - zaśmiała się lekko.
Chłopak także lekko się zaśmiał patrząc na nią. Gdyby kilka tygodni temu ktoś powiedział mu,że będzie najzwyczajniej w świecie siedział i rozmawiał w barze z siostrą Klausa, nie uwierzyłby. Tymczasem to właśnie się działo,a jemu nie dość,że nie przeszkadzało jej towarzystwo, to dobrze się przy niej czuł. W irytujący i niezrozumiały dla niego sposób nie mógł też zapomnieć ich pocałunku, który zaczął nową wersję ich znajomości.
- Nie rozmawiajmy o nim-powiedział dość łagodnie jak na niego. Zwykle gdy choć wspominał o Klausie Mikaelsonie coś się w nim gotowało. Najchętniej zabiłby go i zniszczył.
- Jak dla mnie świetnie-zgodziła się od razu Rebekah - Uwierz mi nikt nie ma go bardziej dosyć niż ja. Po tym wszystkim co przeszliśmy przez tysiąc lat...
- To niesamowite. Znam go o wiele krócej niż ty, a już chcę tylko go zabić. Jak wytrzymałaś tyle lat ? - zapytał zaciekawiony.
- Tajemnica - uśmiechnęła się pod nosem Blondynka - Może kiedyś Ci powiem - powiedziała po czym zamówiła alkohol. To była jedna z rzeczy która mimo powierzchniowej nienawiści łączyła ją z jej bratem. Miłość do alkoholu i imprezowania.
- Jesteś bardzo tajemnicza - stwierdził Tyler spoglądając na nią.
- Nie bardziej niż Ty - odpowiedziała pewnie Rebekah i także na niego spojrzała.
Ostatnimi czasy polubiła chłopaka. Sama nie wiedziała o co chodzi. To był dobry sposób na zdenerwowanie Klausa, który z widoczną wzajemnością nie znosił Wilkołaka, a tym samym na utarcie nosa irytującej podróbce lalki Barbie, czyli dziewczynie Tylera, Caroline. Rebekah, tutaj także z wzajemnością nienawidziła tej małej wampirzycy i z wielką satysfakcją mieszała się w jej życie. Popisywała się na treningach cherledeerek i robiła wszystko by udowodnić jej, że jest od niej o wiele lepsza. To było zabawne. Nie rozumiała co takiego Klaus i Tyler widzą w tej pustej dziewczynie.
- A właśnie co u Twojej dziewczyny ? - zapytała nieco złośliwie Pierwotną unosząc szklankę z alkoholem do góry.
- Chyba w porządku - odpowiedział Tyler - Ale nie chce o niej rozmawiać - powiedział .
- Kolejny temat tabu - spojrzała na niego - Więc o czym chcesz rozmawiać ? - zapytała uśmiechając się delikatnie.
- Może o nas ? - zaproponował uśmiechając się równie pewnie. Także uniósł szklankę z trunkiem do góry i stuknął w szklankę w rękach Rebekah po czy wybił cały alkohol na raz.
- Słucham uważnie - powiedziała Blondynka i nie pozostając w style wypiła całą zawartość szklanki po czym spojrzała na niego.
- Nieźle - stwierdził Tyler patrząc na nią.
- Nieźle ? - powtórzyła unosząc jedną brew do góry - Nie chcesz ze mną konkurować. Potrafię wypić o wiele więcej niż Ty - powiedziała z pewnością siebie.
- A chcesz się założyć ? - zapytał Tyler pochylając się w jej stronę.
- Jesteś nazbyt pewny siebie - stwierdziła Blondynka - Ale lubię to - dodała - Chętnie. A co dostanę jak wygram, bo to jest pewne ?
- I kto tu jest zbyt pewny siebie - zaśmiał się w odpowiedzi Tyler - Wybierz sobie co chcesz.
- Zawsze to robię - odpowiedziała pewnie Rebekah sięgając po następną kolejkę alkoholu.
Dobrze się bawiła w towarzystwie Tylera. Był pewny siebie, z natury buntowniczy i niebezpieczny a do tego umiał się bawić. Tylko co on widział w tej nudziarze Caroline ? Tego Wampirzyca nie mogła zrozumieć, ale za to chętnie zobaczyłaby minę swojej rywalki gdy odbiera jej coś więcej niż popularność, ale tez jej chłopaka.
- To podobnie jak ja - powiedział Tyler i posła jej lekki uśmiech po czym wypił kolejną szklankę alkoholu.
Rebekah odwzajemniła uśmiech i pijąc zastanawiała się czy chodzi tylko o zemstę na Blondwłosej Wampirzycy. Ten pomysł przyszedł jej do głowy dopiero teraz, a i z bez tego chciała spotkać się z Tylerem. Może chodziło o coś więcej ? Na przykład o pocałunek, który był jednym z lepszych...
***
Rebekah szła do szkoły pewnym siebie krokiem. Jednak jej myśli były zupełnie gdzieś indziej, a mianowicie we wczorajszym wieczorze. Dobrze się bawiła wczoraj z Tylerem w barze, dużo się śmiali, rozmawiali i wypili mnóstwo alkoholu. Może to właśnie przez to, gdy się żegnali Chłopak pocałował ją namiętnie. Jej także w głowie szumiał wypity trunek, ale być może nie aż tak jak jemu. Mimo to od razu odwzajemniła pocałunek i musiała przyznać,że był niesamowity. Jednak nic nie znaczył. Dziś Tyler pewnie nawet nie będzie pamiętał,że ją pocałował,a jeśli to na pewno będzie chciał to ukryć, w końcu miał dziewczynę.
Ona jednak nie wiedziała co o tym myśleć. Sądziła, że spotkała się z Tylerem by mieć kolejny powód by zniszczyć jego dziewczynę Caroline. Nie znosiła jej z prawdziwą wzajemnością.
Teraz jednak nie była tego już taka pewna. Przecież wczoraj pomyślała tylko raz o irytującej blondynce i po prostu miło spędziła czas w towarzystwie chłopaka. I wtedy chciała więcej. Zarówno rozmów jak i pocałunku, jakim zakończyli tamten wieczór.
Tylko, że nie mogła. Była pierwotną wampirzycą, a on wilkołakiem. Niemal naturalni wrogowie. Do tego ona nienawidziła jego dziewczyny,a Tyler był wrogiem jej brata. I było coś jeszcze. Rebekah już od dawna traciła wiarę w uczucia. Jedyne co było to zabawa, pocałunki, coś więcej, jednorazowe spotkania. Zero uczuć. Rzadko kiedy ktoś okazywał jej coś głębokiego, a po milionie zawodów ona miał dość bycia tą, która kończy ze złamanym sercem. Już jakiś czas temu postanowiła o odmianie ról, teraz to ona miała być tą która łamie wszystkim serca. To na pewno fantastyczne uczucie. Ale nie tak łatwo zmienić to co jest w tobie od taka dawna, a ona niemal od zawsze zbyt łatwo się zakochiwała...
W tym samym czasie do szkoły szkła Caroline. Od razu i z niechęcią zauważyła Rebekah i korzystając z tego, że Pierwotna jest zamyślona niby przypadkiem na nią wpadła.
- Nie umiesz chodzić ? - zaśmiała się złośliwie Caroline.
- Chyba raczej Ty - spojrzała na niż z wyższością Rebekah - Musisz mieć strasznie nudne życie skoro wciąż gdzieś się przy mnie kręcisz.
- Bzdury. Po prostu mam cię dosyć i tak jak wszyscy chce żebyś wyjechała - powiedziała pewnie Caro.
- Dzięki za szczerość - uśmiechnęła się do niej sztucznie - Ale wcale mnie nie obchodzi to czego Ty chcesz.
Gdy dwie Blond wampirzyce po raz kolejny mierzyły się złymi spojrzeniami i zaczynały kolejną kłótnie, do szkoły przybywali kolejni uczniowie. Jedynym z nich był Tyler. Wilkołak doskonale pamiętał wydarzenia z poprzedniego wieczoru, lecz tak samo jak Rebekah nie wiedział co to znaczy. Jego uwagę od rozmyśleń nad tamtym pocałunkiem odwrócił obraz jego dziewczyny i... jak miał ją nazwać, przyjaciółki, znajomej, dziewczyny która mu się podoba? Nie. Na o ostatnie określenie skarcił się w myślach i powoli ruszył w ich stronę by w razie co po raz kolejny przerwać ich kłótnie. Po drodze ze skupieniem zaczął przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Nie wiem jak ktokolwiek z tobą wytrzymuje. Jesteś pustą, głupią Pierwotną - kontynuowała Caroline.
- Uważaj co mówisz, z łatwością mogę Cię zabić - odpowiedziała niedbale Rebekah.
- Oczywiście, tylko to potrafisz, jesteś taka sama jak cała twoja rodzina - powiedziała Caroline.
- Naprawdę mnie denerwujesz - Rebekah spojrzała na nią - Nie masz nic ciekawszego do roboty ? Ah pewnie nikt nie chce z tobą się zadawać.
- Mylisz się. Nie jestem Tobą. Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam przyjaciół i chłopaka-powiedziała Caro posyłając rywalce pewnie siebie spojrzenie.
- A co do Twojego chłopaka - zaczęła Rebekah uśmiechając się złośliwie pod nosem - Musze przyznać, że świetnie całuje.
Caroline spojrzała na nią wściekła. Po raz kolejny Pierwotnej udało się ją zdenerwować.
Tyler, który także słyszał słowa Rebekah również na nią spojrzał, ale na jego twarzy widniał niepewny uśmiech.
- Kłamiesz ! - warknęła Caroline - Wcale się z nim nie całowałaś.
- A jednak - zaśmiała się pewnie Rebekah spoglądając na nią.
Teraz miała coś co mogło wyprowadzić jej rywalkę z równowagi i ją zdenerwować. A patrzenie na to było zabawne. No cóż, Pierwotna zawsze osiągała to co chciała. Zwykła, do tego tak młoda wampirzyca nie mogła z nią wygrać, ani być od niej lepszą.
Mimo, że to o pocałunku Rebekah powiedziała bez przemyślenia i by zezłościć Caroline, tak na prawdę nie było to dla niej obojętne. Powiedziała prawdę. Tyler naprawdę dobrze całował i chyba zaczynała coś do niego czuć...
- Lepiej stąd idź bo coś Ci zrobię - zagroziła Caroline.
- Żartujesz sobie ze mnie ? - zaśmiała się w odpowiedzi Rebekah - Myślisz, że się Ciebie przestraszę. Chyba coś Ci sie pomieszało. To Ty możesz bać się mnie.
- Nienawidzę Cię - warknęła.
- I nawzajem - odpowiedziała Rebekah.
Obie wampirzyce po raz kolejny mierzyły się pełnymi wściekłości spojrzeniami. Choć Rebekah była przy tym nieco spokojniejsza. Nie chciało jej się tracić czasu na kogoś tak mało ważnego. Jednak nie zamierzała pozwalać by ta ją obrażała, ani dawać jej przewagi. Pewnie gdyby nie to,że znajduja się przy szkole ich kłótnia po raz kolejny przerodziła by się w coś więcej.
Jednak już po raz drugi w ich rozmowę wtrącił się Tyler. Jego zdaniem szkoła nie była dobrym miejscem na wampirzą bójkę i miał też już dość kłótni tych dwóch.
- Dziewczyny uspokójcie się - powiedział stając obok nich.
- Jak dobrze, że jesteś - powiedziała Caroline - Może coś wyjaśnisz tej głupiej Pierwotnej.
- Jesteś żałosna - stwierdziła Rebekah spoglądając raz na nią, raz na Tylera.
- Caroline nie mów tak o niej - stanął w obronie Rebekah Tyler, co zdziwiło obie dziewczyny.
U Caroline było to zdziwienie, które przerodziło się w irytację i złość. Uważała, że jej chłopak powinien tak samo jak ona nie znosić Pierwotnej a nie jej bronić.
Natomiast Rebekah była mile zaskoczona jego słowami. To niby nic takiego. Ale ją ucieszyło.
- Dobrze, a teraz słucham - Tyler spojrzał na swoją dziewczynę - Co mam wyjaśnić ?
- Ona - Caroline wskazała na Rebekah - Twierdzi,że się z nią całowałeś . Po prostu powiedz, że to kłamstwo.
Dziewczyna parzyła wyczekująco na swojego chłopaka. Tyler nie był jednak pewny co odpowiedzieć. Rebekah powiedziała przecież prawdę, całowali się, kilka razy. I było naprawdę świetnie. Nie był jeszcze pewny co do niej czuje, za to zrozumiał coś innego. Nie chciał dłużej spotykać się z Caro. Miał dość jej ciągłych kłótni z Pierwotną, jej zarozumiałości, nienawiści i jej ostatniego zachowania. Nawet nie zauważył kiedy przestał coś do niej czuć. I teraz, mimo,że nie wiedział co to jest, więcej czuł do Rebekah i to z nią wolał spędzać czas.
Rebekah także spojrzała na Tylera. Była ciekawa co odpowie, jednak sądziła,że po prostu przyzna racje swojej dziewczynie. Przecież nic ich nie łączyło. A te pocałunki pewnie nic dla niego nie znaczyły..
- Ale Rebekah ma rację - powiedział w końcu Tyler.
- Co ? ! - zapytała zdziwiona Caroline.
- Całowaliśmy się - powiedział Tyler patrząc najpierw na Caro, a potem przeniósł wzrok na drugą Wampirzycę - I było świetnie.
Rebekah uśmiechnęła się do niego. I wcale nie chodziło o to,że jej rywalka jest zła i zdenerwowana. To nie miało znaczenia. Cieszyły ja słowa chłopaka. To,że nie ukrywał tego iż się całowali i że jemu także to się podobało.
- Nie mogę w to uwierzyć - powiedziała zła Caro - To koniec między nami - powiedziała i odeszła.
- Chyba nie powinieneś był tego mówić - stwierdziła Rebekah gdy zostali już sami z Tylerem.
- Przecież to prawda - spojrzał na nią Chłopak.
Blondynka zastanawiała się czy miał on na myśli tylko to, że się całowali czy też to, że jego zdaniem było świetnie.
- Prawda nie zawsze jest najlepsza, powinieneś już to wiedzieć - powiedziała niby obojętnie po czym spojrzała na niego - Nie przejmujesz się, że straciłeś dziewczynę ? Co prawda z łatwością znajdziesz o wiele lepszą od niej, ale jednak...
- Właściwie to on dawna się między nami nie układało - powiedział Tyler.- Chyba już przestałem czuć do niej to co na początku.
- Czyli pomogłam Ci się jej pozbyć. Nie ma za co - zażartowała, na co on się lekko zaśmiał.
- Nie no, nie aż tak - powiedział przyglądając się jej - Prędzej czy później bym z nią porozmawiał na spokojnie. Teraz pewnie będzie trochę zła, ale za jakiś czas jej przejdzie.
- Jesteś pewny ? Wydaje się być naprawdę zła - powiedziała Wampirzyca.
- Od kiedy się nią przejmujesz ? - spytał nieco zdziwiony - Myślałem, że się nienawidzicie...
- Bo to prawda - stwierdziła w prost Rebekah - Nie obchodzi mnie i działa mi na nerwy, ale przejmuj się tobą.
- Możesz powtórzyć ? -zaśmiał się lekko.
- Słyszałeś głupku - również się zaśmiała.
- Nie chyba nie. Powtórz - uśmiechnął się.
- Nie ma tak dobrze - droczyła się z nim.
O dziwo czuła się przy nim tak naturalnie i swobodnie. Uśmiechała się i śmiała, spokojnie żartowali i była taka miła, niesamowita atmosfera. Aż trudno uwierzyć, że powinni być wrogami. Zarówno na linii wampir - wilkołak, jak i przez jej brata, Klausa.
- Powiedziałaś, że się mną przejmujesz - spojrzał na nią uważnie.
- O czyli jednak słyszałeś - uśmiechnęła się zadziornie - A już myślałam, że coś jest nie tak z twoim wilczym słuchem.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku - uśmiechnął się do niej - Ale możesz mi powiedzieć coś więcej. Czemu się mną przejmujesz ?
- Czy Ty coś sugerujesz ? - odpowiedziała pytaniem.
- Całkiem możliwe - odpowiedział z pewnym siebie uśmieszkiem.
- To raczej się mylisz - powiedziała poprawiając przy tym włosy.
- Na pewno się nie mylę, piękna - powiedział Tyler.
- Jak mnie nazwałeś ? - uśmiechnęła się patrząc na niego zdziwiona.
- O, teraz Twój wampirzy słuch przestał działać ? - zaśmiał się.
- Jesteś okropny - uśmiechnęła się do niego.
- Tak samo jak Ty.
- Kto by pomyślał, że mamy aż tyle wspólnego - dodała Rebeka patrząc wciąż na niego uważnie. Stali coraz bliżej siebie.
- Nie ja - odpowiedział Chłopak spoglądając jej w oczy.
- Ani ja - powiedziała patrząc mu w oczy - Ale cieszę się, że tak wyszło.
- Tak ? Dlaczego ? - spytał nie odrywając od niej wzroku.
-B o mi na Tobie zależy głupi wilkołaku - powiedziała uśmiechając się delikatnie.
- Zarozumiała Pierwotna - zaśmiał się lekko i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
***
- Zamierzałaś mi o tym powiedzieć ? - zapytał zdenerwowany Klaus.
Stał przed swoją młodszą siostrą Rebekah posyłając jej złe spojrzenie. Dowiedział się właśnie, że ona i ten okropny, żałosny, wilkołak Tyler są parą.
- O czym powiedzieć ? -s pytała obojętni Blondynka wymijając brata.
Jednak te nie zamierzał tak łatwo je tego odpuścić i poszedł za nią.
- Dobrze wiesz o czym a raczej o kim mówię - odparł - O twoim nowym chłoptasiu.
- Moje związki, moja sprawa Nik - odpowiedziała Rebekah - Chociaż raz mógłbyś się w to nie mieszać.
- Nie mieszałbym się gdyby nie chodziło akurat o niego ! - warknął, na co dziewczyna się zaśmiała.
- I myślisz,że Ci w to uwierzę ? - spytała z rozbawieniem - Bez znaczenia kto by to był i tak byś się mieszał. Uwielbiasz rujnować mi życie. Ciągle mówisz mi co i jak mam robić. Ale mam tego dość.
- Wybrałaś sobie świetny sposób by się postawić - zakpił Klaus.
- Oj Nik. Może Cię to zaskoczy,ale nie wszystko kręci się wokół Ciebie - powiedziała Wampirzyca spoglądając na niego poważnie - Ty i Tyler się nie lubicie, spoko, ale to nie moja sprawa...
- Właśnie, że twoja ! Zamierzasz znowu zdradzić własną rodzinę i to dla takiego wilkołaka ? Wiedziałam, że masz zły gust ale nie wiedziałam że aż tak - stwierdził, za co Rebekah posłała mu zdenerwowane i zirytowane spojrzenie.
- Przestań mi mówić co mam robić - powiedziała z pewnością siebie - Lepiej zajmij się sobą. Czepiasz się mnie i moich związków a sam się boisz. To,że ty nie chcesz nic czuć nie znaczy, że ja też mam być sama. Ty możesz udawać,że nic nie czujesz,ale ja będę robić co chce. I radzę Ci choć raz zrobić to samo. Może w końcu był zdjął maskę nieczułego potwora i powiedział tej całej Hayley, że Ci na niej zależy... ?! I spójrz na siebie a nie wciąż czepiasz się mnie i zastanów się kto niszczy tą rodzinę, bo to nie jestem ja lecz Ty.
Klaus patrzył na siostrę w milczeniu i z zaszokowaniem. Niemal wszystko co powiedziała było prawdą. Zaczynając od tego,że boi się uczuć i dlatego woli być sam, przez to,że i on jest winny tego jakie relacje panują w tej rodzinie, aż po to,że i jemu zależy na wilkołaczce. Sam krytykował siostrę za związek z Tylerem, a sam stracił głowę dla Hayley, mimo,że ani jej ani nikomu o tym nie powiedział. Tylko Bex, mimo wszystkich kłótni, znała go na tyle by to zauważyć.
- Możesz masz rację-powiedziała niepewnie, a Blondynka spojrzała na niego zaskoczona.
- Mówisz poważnie ?-podeszła bliżej niego.
- Tak - westchnął Klaus - Masz racje. Chcesz z nim być to bądź. Ale i tak nigdy go nie polubię...
- Wiem - uśmiechnęła się lekko Dziewczyna - Nie musisz, wystarczy, że ja go lubię.
***
- Hej piękna - Tyler pocałował swoją nową dziewczynę na powitanie w policzek i posłał jej lekki a zarazem pewny siebie uśmiech.
- Cześć - odpowiedziała Wampirzyca spoglądając na niego i rozmawiając weszli do szkoły.
Już od kilkunastu dni on i Rebekah spotykali się oficjalnie. Na początku informacja ta wywołała lekko mówiąć burzę wśród ich znajomych. Reakcja rodziny Rebekah, a zwłaszcza Klausa była do przewidzenia, jednak mimo wszystko nie robili oni problemów. Klaus za radą siostry zaczął zbliżać się do Hayley i jednocześnie próbował nie miesząc się aż tak bardzo w życie uczuciowe siostry. Kumple Tylera byli zdziwieni, jednak on, podobnie jak Blondynka nie przejmował się jakoś szczególnie zdaniem innych. No i była jeszcze jedna osoba po której można było się spodziewać nie tylko nie zrozumienia i zdziwienia, ale co najmniej złości. Była dziewczyna Tylera. Rywalka Rebekah. Caroline...
Blond Wampirzyca nie mogła uwierzyć w to co się działo. Nie mogła pogodzić się z tym,że Tyler wolał Rebekah. co z tego,ze tak naprawdę go nie kochała. Caroline nigdy nie czuła nic prawdziwego. Była zbyt płyta, zapatrzona w siebie i głupiutka by wciągnąć się w jakąś relacje na tyle mocno. Jednak posiadanie chłopaka było modne, popularne i po prostu fajne. Ale utrata chłopaka na rzecz największej rywalki była porażką.. Tak to wszystko postrzegała Forbes która czuła się jak przegrana..Nawet Klaus z którym próbowała wcześniej, nawet spotykając się z Tylerem, flirtować, teraz już wcale nie zwracał na nią uwagi.
Mimo wszystko rodzina Pierwotnych wpasowała się w klimat Mystci Falls. Rebekah czuła się niemal jak człowiek chodząc do szkoły. Przy tym coraz więcej czasu spędzała z Tylerem. Rozmawiali, śmiali się, chodzili na spacery i na randki.
Klausowi zajęło to znacznie więcej czasu ale jednak gdy przyznał się sam przed sobą do swoich uczuć był mile zaskoczony. Piękna wilczyca Hayley, także darzyła go pięknym i szczerym uczuciem dzięki czemu zaczęli spędzać razem więcej czasu. Mikaelson czuł się jakby znalazł cześć siebie której dawno mu brakowało. Jakby na nowo umiał,mógł i chciał kochać.
Elijah mimo trudów i pozornej chłodności także znalazł szczęście w miłości. W dawnej miłości. Ponoć stara miłość nie rdzewieje i tutaj to powiedzenie idealnie się sprawdziło. Po tylu latach na nowo odnalazł połączenie z piękną, buntowniczą Katherine.
Okazało się, że wystarczy jedna lub dwie osoby by wszystko się połączyło. Rebekah zainspirowała Klausa i Elijah by nie ukrywali swoich uczuć i walczyli o to na czym im zależy. Do tego dzięki związkowi młodej Mikaelson i Tylera różnice między Pierwotnymi i resztą magicznych mieszkańców miasta przestały być aż tak wyraźne. Niechętnie, ale powoli zaczynali się lepiej dogadywać.
Wszystko się zmieniło.
A zaczęło się od zwykłego przypadku.
Od przypadkowej rozmowy i pocałunku.
I to właśnie zmieniło życie Rebekah i Tylera ogromnym stopniu, i nie tylko ich życie, ale też ich bliskich.
Niemożliwe uczucie stało się możliwe.
A to wszystko było zupełnie przypadkowe. Najlepszych historii się nie planuje,on przychodzą same.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro