Aria i Jason - Szczera rozmowa
Aria:
Mimo niepewności i wielu głosów w mojej głowie zdecydowałam się pójść do domu Jasona DiLaurntisa i porozmawiać z nim. Było wiele spraw o których powinniśmy porozmawiać. Nie lubiłam unikać odpowiedzialności a niewypowiedziane słowa powoduje tylko domysłu, które z kolei przysparzają problemów. Niepewność we mnie wywoływała bardziej opinia innych. Gdyby moje przyjaciółki, Spencer, Hanna czy Emily dowiedziały się z kim zamierzam się spotkać odradzały mi to. Ale ja wiem, że Jason nie jest zły. Może jest zagubiony. Tak samo jak my wszyscy.
Zatrzymałam się pod drzwiami do jego domu i wzięła głęboki wdech. No dobra, może nie tylko moje przyjaciółki powstrzymywały mnie przed przyjściem tu. Sama się tego obawiałam. Jednak nie bałam się Jasona, tylko moich uczuć do niego. O ile takowe uczucia w ogóle są. Nie wiem tego. Śnił mi się już dwa razy i wcale nie był to spokojny sen. Całowaliśmy się, nago, w łóżku. Od tego czasu jakoś dziwnie jest mi z nim rozmawiać. Ponoć gdy ktoś nam się śni to my czegoś od niego chcemy. Ale czego ja mogę chcieć od Jasona. Mam chłopaka, Ezrę.
W końcu podjęłam ostateczną decyzję i zadzwoniłam do drzwi. Poczekała, chwilę, aż przed sobą ujrzałam postać Jason.
- Aria, Cześć – powiedział patrząc na mnie – Nie spodziewałem się Ciebie.
- Wiem, powinnam pewnie była uprzedzić – odparłam nie tak pewnym siebie głosem jakby chciała – Ale chciałam z Tobą porozmawiać, masz chwilę ? - spytałam i spojrzałam na niego niepewnie.
- Jasne – posłał mi lekki uśmiech – Wejdź do środka.
Otworzył szerzej drzwi i weszliśmy do domu. Dziwnie było tu być. Nie tylko dlatego, że Spencer bawiła się w detektywa i ostatnio stwierdziła, że Jason jest podejrzany i niebezpieczny. Nawet nie przez moje sny o nim. Ale kiedyś byłam tu codziennie. Spotykałam się z Alison. Kiedyś ten dom tętnił życiem, a teraz było tak cicho...
- Chcesz kawy ? - spytał Brunet gdy weszliśmy do salonu.
- Jasne – przytaknęłam i niepewnie usiadłam w fotelu i zatopiłam się w swoich myślach czekając aż Jason wróci z kuchni razem z napojem i będziemy mogli zacząć rozmowę.
- Proszę – wrócił po kilku minutach i podał mi kubek. Drugi taki sam trzymał w ręku i usiadł naprzeciwko mnie – Więc o co chodzi ? Znowu coś z Mikie'm ?
- Nie – pokręciłam głową – Znaczy nadal się o niego martwię, ale nie o nim chciałam rozmawiać.
- Jakbyś potrzebowała jakieś pomocy... - zaczał.
- Wiem – przerwałam mu. Byłam zbyt nerwowa – Dziękuję. I tak już dużo mi z nim pomogłeś.
- Nie ma sprawy – uśmiechnął się do mnie.
- Chciałam Ci właśnie podziękować, że pomogłeś mi z bratem, za zdjęcia które mi dałeś i w ogóle że byłeś... I przeprosić... - urwałam na chwilę – Nigdy o nic Cię nie podejrzewałam i głupi mi, że Spencer i Emily włamały się do Twojej szopy... Ja nigdy nie myślałam, że mógłbyś coś zrobić Ali.
-Aria, spokojnie – odparł Jason – Nie musisz przepraszać za swoje przyjaciółki.
- W porządku – odparłam.
- To wszystko co chciałaś mi powiedzieć ? - spytał Chłopak.
Czemu miałam wrażenie, że zna moje myśli, a może nawet uczucia. Tak było widać, że męczy mnie także coś innego.
- Właściwie to chciałam też powiedzieć... Em... że tak jakby podobasz mi się - wyznałam.
Chwila ciszy, postąpiłam dobrze czy za chwilę będę tego żałować.
- Tak jakby ? - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem – Szkoda, że tylko tak bo wiesz, Ty mi się bardzo podobasz.
Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem. To nie mogło dziać się naprawdę. A jednak. To nie był sen.
- Uwielbiam ten Twój uśmiech – powiedział Jason podchodząc bliżej mnie – To jak zawsze bronisz swoich przyjaciół, rodziny. To jaka jesteś wrażliwa.
- Czemu dopiero teraz mi to mówisz ? - spytałam patrząc na niego.
- Mógłbym zapytać o to samo – odparł.
I wtedy zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w pocałunku. Najpierw delikatnym, nieśmiałym. Gdy minęło mi zaskoczenie złapałam go za szyję i odwzajemniłam pocałunek. Tego przecież chciałam prawda ?
Choć wszystko działo się jak w śnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro