Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One-shot

Na przedmieściach dużego miasta, w spokojnej okolicy, stał jednorodzinny, piętrowy dom. Widać było, że właściciele o niego dbali. W ogrodzie rosły piękne kwiaty, posadzone tak, by rozwijały się w fantastycznych kształtach. Po altance wił się bluszcz dodając wszystkiemu uroku. W tym malowniczym miejscu mieszkała pewna rodzina. Dziesięcioletni Franek i dwoje kochających rodziców, Maria i Piotr. Dbali o swojego syna, starali się dać mu wszystko, co najlepsze. Spędzali z nim każdą wolną chwilę, a matka czytała dziecku bajki na dobranoc. Ono, słuchając ich, wyobrażało sobie te historie.

Pewnego wieczoru Maria jak zwykle siedziała na fotelu przy łóżku i czytała opowieść, a Franek zasłuchany leżał na wznak z rękami pod głową i zamkniętymi oczami. Najczęściej czytała mu książki, w których były jego ulubione stworzenia - smoki. Prawie mógł wyczuć smocze łuski pod dłonią, latając na tych cudownych gadach. Czuł, że jest niezwyciężony! Jednak to nie było jego prawdziwe życie...

Codziennie rano wracał do szarej rzeczywistości. Szkoła, lekcje, obiad, zadania domowe. Marzył, żeby być bohaterem jak z opowieści. Żeby latać, ratować ludzi, czarować. Jednak wiedząc, że to tylko marzenia, nie chciał przestać bujać w obłokach. Wieczorami z niecierpliwością czekał, aż mama przyjdzie z książką w ręce i zacznie czytać. Naprawdę miała do tego talent. Dostosowywała ton do rozgrywającej się akcji. Szeptała, gdy bohaterowie szeptali. Krzyczała, gdy oni krzyczeli.

Pewnego wieczoru chłopiec postanowił zadać jej pewne pytanie:
- Mamo, czy ta historia jest prawdziwa? Czy smoki kiedyś istniały? Czy ludzie na nich latali?
A ona po chwili zastanowienia odpowiedziała:
- Nie wiem synku. Możliwe, że tak, jednak nikt tego nie wie. Musisz się zastanowić, czy wierzysz, że kiedyś istniały. Nie ma wiarygodnych podań udowadniających, że kiedyś smoki naprawdę żyły na tym świecie, dlatego sam musisz wybrać w co wierzysz. Powinieneś zadecydować czy będziesz myśleć o nich, jak o fantastycznych stworzeniach, które istniały w niepamiętnych czasach, czy jak o wymyśle bajarzy, którzy opowiadali te historie, by więcej zarobić. To tylko i wyłącznie twój wybór.
Po tak wyczerpującej odpowiedzi chłopiec zaczął się zastanawiać: W co wierzy? Czy uwierzy, że te bajeczne, nieposkromione zwierzęta to tylko wymysł? Na razie były to pytania bez odpowiedzi. Postanowił do końca wysłuchać opowieści. Maria znowu zaczęła czytać. Dotarła do fragmentu, gdzie akcja rozgrywała się bardzo szybko, generałowie krzyczeli, Eragon walczył. Chłopiec słuchał z zamkniętymi oczami. Nagle rodzicielka ucichła. Zdziwiony chłopiec usiadł i zobaczył straszny widok. Jego kochana mama siedziała nieprzytomna na krześle trzymając rękę na sercu. Zaczął głośno krzyczeć, wołając tatę. Ojciec szybko przybiegł, a gdy zobaczył co się dzieje, zadzwonił po karetkę, która przyjechała dopiero po około 10 minutach. Ratownicy medyczni po krótkich oględzinach stwierdzili zawał serca, po czym zabrali ją do szpitala. Roztrzęsiony ojciec i syn nie mogli się pozbierać. Usiedli na kanapie i przytuleni do siebie zaczęli płakać.

°
Wyszli z pokojów równocześnie. Ubrani tak samo w czarne garnitury, białe koszule i czarne krawaty. Na twarzach widać było rozpacz, a mokre ścieżki na policzkach i zapuchnięte oczy świadczyły o niedawnym płaczu. Wzięli kwiaty z komody i ruszyli do samochodu, którym później pojechali na cmentarz. Spotkali tam całą rodzinę oraz przyjaciół, również pogrążonych w żalu. Ksiądz odprawił mszę pożegnalną, w której opisał wszystkie zalety zmarłej, po czym kazał robotnikom zakopać trumnę. Na nagrobku napisane było: ,,Tu leży kochająca matka, żona i córka. Żyła 35 lat". Najdłużej przy grobie stali mąż i syn zmarłej trzymając się za ręce, nie kryli łez. Cierpieli tak samo. Stracili najukochańszą osobę w ich życiu i nikomu nie uda się wypełnić tej luki ich sercach. Podczas powrotu do domu nie odzywali się. W domu również. Rozmyślali nad najcudowniejszymi rzeczami związanymi ze zmarłą. Chłopiec wspominał wszystkie wspólne wieczory, gdy czytała mu do poduszki, jak dyskutowali, śmiali się. Ubolewał, że już nigdy tak nie będzie. Stanął w progu do swojego pokoju i patrzył na łóżko. Ze łzami w oczach widział w wyobraźni, jak jeszcze niedawno śmiali się razem. Siedzieli na łóżku i rozmawiali o wszystkim. Jak łaskotała go po brzuchu. Jak całowała w głowę na dobranoc. Gdy tylko pomyślał, że jego kochanej mamy już nie ma, łzy ciurkiem leciały po policzkach. Zapłakany padł na łóżko i płakał do poduszki, a w łzach wyklinał los za śmierć jego najbliższej mu osoby. Pytał jej czemu musiała odejść. Dlaczego nie zabrała go ze sobą...

°

Dni mijały. Zmieniały się w tygodnie, a te w miesiące. Wiosna się skończyła, nadeszło lato. Potem jesień. Franek cały czas chodził smutny. Stał się małomówny i skryty. Podczas jesiennych porządków jego wzrok padł na biurko, a konkretnie na jego szkicownik. Rysował w nim smoki, gryfy, chimery i inne fantastyczne zwierzęta. Tym razem postanowił zrobić coś innego. Tym razem postanowił coś napisać. List na który nie oczekiwał odpowiedzi, skierowany do osoby, z którą teraz najbardziej chciał porozmawiać. Napisał list do swojej mamy. A o to jak brzmiał:

20.10.2008
Kochana mamo,
Piszę ten list, ponieważ mam do Ciebie kilka pytań. Pierwsze to "czy dobrze Ci w niebie?". Byłaś taką dobrą mamusią, że nie wierzę, że Bóg mógłby wysłać Cię gdzieś indziej. Pomagałaś mi zawsze, gdy tego potrzebowałem. Za każdym razem mogłem na Ciebie liczyć. Dlatego mam też do Ciebie drugie pytanie. Dlaczego musiałaś umrzeć?! Dlaczego nie mógł to być ktoś inny?! Tak bardzo nam Ciebie brak. Tata zmienił się od pogrzebu, ja też. Sąsiedzi przychodzili, pocieszali. Jednak to nic nie dało. Cały czas żyjemy Twoją śmiercią. Wciąż za Tobą tęsknimy. Czy Ty za nami też? Czy płaczesz z tęsknoty za tym jak kiedyś było, zanim umarłaś? Czy wyklinasz dzień, w którym nas opuściłaś? My tak. Cały czas. Wciąż o Tobie myślimy. Nie możemy przestać. Zajęłaś miejsce w naszych sercach i nikt tego miejsca nie wypełni. Będziemy Cię zawsze pamiętać. Zawsze będziemy Cię kochać i zawsze będziemy mieć Cię w naszych sercach. Nigdy nie przestaniemy. Obiecujemy.
Wciąż w żałobie
Twój syn
Franek

Taki list schował do koperty. Zakleił ją i schował do kuferka. Od tamtego dnia pisał listy do mamy przynajmniej raz w tygodniu. Zawierał w nich swoje myśli, wylewał żale. Były dla niego wybawieniem, bo pisząc je czuł, że jego mama jest gdzieś tam, przy nim. Nie wiedział czemu, nie wiedział jak, ale wiedział, że jeśli chce czuć swoją mamę przy sobie, musi pisać listy. I robił to. Jeżeli skończyło się miejsce w kuferku, kupował lub robił drugi. Do tej pory pisze te listy. Dziś jest starszym mężczyzną. Skończył studia medyczne z wyróżnieniem. Jest chirurgiem i kardiologiem. Pomaga ludziom. A zawsze, gdy zajmował się mężatką lub matką, robił to najlepiej jak potrafił. Ze wszystkich sił starał się je uratować, by oszczędzić ich rodzinom życia w żalu. Cały świat o nim słyszał, ludzie jeździli do niego ze wszystkich stron, a on zawsze przyjmował najpierw matki i mężatki.

°
Swoją historię opowiedział mi czując że zbliża się jego koniec. Jestem pewien, że nie było mu smutno z tego powodu. Wiem, że czekał na swoją śmierć z niecierpliwością po to, by wreszcie spotkać swoją mamę. Nie zostawił za sobą dużo. Nie założył rodziny. Nie chciał sprawiać żalu innym swoim odejściem. Pomimo samotności umarł szczęśliwy. Doczekał chwili, w której znowu spotka się ze swoją mamą. Cieszę się jego szczęściem. I mam nadzieję, że dobrze mu tam w niebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro