Mambar - Flores
Matteo:
Był już wieczór, jednak zamiast spędzać czas w swoim domu stałem właśnie pod rezydencją gdzie mieszkała Ambar i zadzwoniłem do drzwi. Nie byliśmy umówieni, chciałem po prostu zrobić jej niespodziankę. A każda dodatkowa okazja by ją zobaczyć była czymś bardzo dobrym.
Wpuściła mnie Amanda i powiedziała, że pójdzie powiedzieć Ambar, że przyszedłem. Czekałam na nią w kuchni, gdzie była Monica, Miquel i Luna. Po chwili w drzwiach pojawiła się Ambar.
- Panienko Ambar, ktoś do Ciebie - powiedział Miquel.
- Kochanie, - Ambar podeszła do mnie i przytuliła mnie na powitanie - Co tu robisz ?
Poszliśmy razem do salonu, który był w tej chwili pusty, byśmy mogli na spokojnie, sami porozmawiać.
- Tęskniłem za moją królową - powiedziałem - I mam coś dla Ciebie.
Podałem jej duży bukiet jej ulubionych kwiatów, czerwonych i różowych róż. Nie było to na żadną specjalną okazję. Lubiłem dawać jej prezenty bo wtedy widziałem jej przepiękny uśmiech, który tak bardzo uwielbiam. Chciałem jej sprawić przyjemność i pokazać, że zawsze o niej myślę, że ja kocham i bardzo mi na niej zależy.
- Są piękne - uśmiechnęła się Blondynka biorąc bukiet do ręki - Dziękuję kochanie.
- Ty jesteś piękniejsza - uśmiechnąłem się do niej - Dobrze, że Ci się podobają. Uwielbiam Twój uśmiech.
- Zaskoczyłeś mnie - spojrzała na mnie - Tym, że przyszedłeś i jeszcze te kwiaty, czym sobie zasłużyłam ?
- Tym, że jesteś - odpowiedziałem i odgarnąłem kosmyk blond włosów z jej twarzy - Jesteś dla mnie wszystkim i lubię Cię uszczęśliwiać skarbie.
- Mam najlepszego chłopaka na świecie - powiedziała.
- To prawda - zaśmiałem się - A ja mam najlepszą dziewczynę na świecie i nikomu jej nie oddam.
- Nie musisz, zawsze będziemy razem - powiedziała.
- Tak - zgodziłem się z nią i pocałowałem ją czule w usta.
Każdy nasz pocałunek był niesamowity i pełen uczuć.
- Będę musiał już iść, jest późno i wpadłem tylko na chwilę - powiedziałem.
- W porządku, miło że przyszedłeś i dziękuję za kwiaty - powiedziała Ambar.
Wyglądała przepięknie i uroczo z takim uśmiechem na ustach i bukietem kwiatów ode mnie. Zawsze była piękna, ale szczęśliwa i przy mnie, była jeszcze śliczniejsza.
- Kocham Cię - pocałowałem ją w policzek.
- Ja Ciebie też - powiedziała.
Odprowadziła mnie do drzwi.
- To do jutra księżniczko - powiedziałem.
- Do jutra kochanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro