Malia i Derek - Razem
- To na pewno dobry pomysły ? - spytała Malia.
Ona i Derkę stali na polanie w lesie i przygotowali się do treningu.
- Nie mów, że się boisz. Jesteś Hale, my jesteśmy twardzi - powiedział Derek.
- Niczego się nie boje - odpadła Malia - Tylko nie chce Ci zrobić krzywdy.
- O to się nie martw mała - uśmiechnął się pod nosem Derek - Ja też postaram się nie zrobić Ci krzywdy, w końcu jesteśmy rodziną.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła atakować. Dla wilkołaka i kojotolak walki były dobrym spodem śledzenia czasu. Pomagały utrzymać dobrą formę i kontrolować instynkty.
Tej dwójce pomagało to też zbliżyć się do siebie. Niedawno odkryli, że są rodziną i choć było to dziwne chcieli lepiej się poznać. Oboje stracili niemal wszystkich z rodziny, więc każda dodatkowa osoba była cenna.
Rodzina jest ważną. I ta z którą łącza więzy krwi, ani żadna inna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro