Kalijah - Cure
- Elijah, możemy porozmawiać ? - spytała Katherine.
Mężczyzna odłożył na bok gazetę, którą czytał i spojrzał na Brunetkę. Znajdowali się właśnie w salonie w ich własnym domu. Odkąd wrócili do siebie postanowili razem zamieszkać. Nie chcieli więcej kłamstw, tajemnic ani tracić czasu. A niezbyt mądrym byłoby gdyby Katherine i Klaus mieszkali pod jednym dachem...
- Coś się stało Katherine ?
Dziewczyna usiadła obok niego na kanapie. Widać było, że się stresowała. Ostatnio bardzo się zmieniła. Odkąd stała się człowiekiem i na nowo związała się z Elijah dopuściła do siebie uczucia. Zaczęła być bardziej wrażliwa.
- Wiesz jak doceniam wszystko co dla mnie robisz ? - zaczęła - Że mi wybaczyłeś, jesteś przy mnie, że mieszkamy razem, pomagasz mi... A przede wszystkim, że zdecydowałeś się porzucić dla mnie całe swoje dotychczasowe życie. Nie mieszkasz z rodziną i wziąłeś lek na wampiryzm, jesteś człowiekiem jak ja...
- Katherino kochana, przejdź do rzeczy - ponaglił ją Elijah posyłając jej lekki uśmiech.
- Jestem w ciąży.
- Co ? - spojrzał na nią zaskoczony - Jesteś pewna ?
- Inaczej bym Ci o tym nie mówiła...
Mężczyzna przez chwilę milczał w zaskoczeniu, a ona bała się, że to nie wróży nic dobrego. Już raz zawiodła jako matka, bała się powtórki.
- To fantastyczna wiadomość - spojrzał na nią - Będziemy mieć dziecko...
- Cieszysz się ? - spytała.
- Oczywiście. Kocham Cię i chcę być z Tobą zawsze... Nie myślałem o dzieciach bo jeszcze do niedawna nie było to możliwe, ale skoro się stało to trzeba się cieszyć.
- I myślisz, że damy sobie radę ?
- Oczywiście - odrzekł Mężczyzna - Poradzimy sobie razem. Obiecuję Ci Katherino, że Cię nie zostawię.
Pogłaskał ją po policzku i uniósł jej podbródek tak by spojrzeć w jej oczy. Uśmiechnął się. Kochał ją, być może nawet każdego dnia mocniej. Znał jej obawy i lęki, ale nie zamierzał jej zostawiać. Nigdzie z nikim nie byłoby mu lepiej. Delikatnie, lecz czule musnął jej usta, odganiając tym na chwilę wszystkie zmartwienia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro