Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Benimbar - Our night

Benicio:

Dzisiejszy wieczór mieliśmy spędzić u Ambar w domu. Jej chrzestna gdzieś wyjechała na weekend, więc w końcu miałem okazję by w całości zobaczyć jak mieszka moja dziewczyna. Zjedliśmy razem kolację i obejrzeliśmy film w salonie, a potem Blondynka zaprosiła mnie do swojego królestwa.

Wszystko w jej domu i w jej pokoju było idealne, eleganckie i najlepsze tak jak ona. Oboje jesteśmy tacy sami i sądzę, że to właśnie dlatego tak dobrze się dogadujemy. Mamy podobny sposób myślenia i patrzenia na świat, a dzięki temu się rozumiemy i możemy działać razem. Od dawna byliśmy świetnymi wspólnikami, razem mogliśmy więcej, a jako para jest jeszcze ciekawiej.

- I jak Ci się podoba ? - zapytała Blondynka siadając na łóżku.

- Najbardziej to podobasz mi się Ty ślicznotko - podszedłem do niej i musnąłem jej usta.

- Nie o to pytałem ale ta odpowiedź mi się podoba  - zaśmiała się.

- Masz uroczy śmiech - powiedziałem patrząc na nią - Cała jesteś urocza.

- Kto by pomyślał, że umiesz tak sypać komplementami - powiedziała.

- Mam wiele tajemnic, tak samo jak Ty - stwierdziłem - A na komplementy ode mnie trzeba sobie zasłużyć. Masz szczęście, że Cię uwielbiam - odgarnąłem kosmyk blond włosów z jej twarzy.

- Tak, wielkie szczęście - zaśmiała się - Ale największym szczęściarzem jesteś tutaj Ty bo spotykasz się z królową.

- Nie mogę zaprzeczyć - powiedziałem i zbliżyłem się do niej.

Pocałowałem ją namiętnie, a chwilę po odwzajemnionym pocałunku zacząłem powoli rozpinać guziki jej koszuli. Byliśmy świetnie zgrani, bo Dziewczyna niemal od razu położyła się na łóżku by było nam wygodniej i przyciągnęła mnie do siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

- Muszę przyznać, że szaleję za Tobą Blondyneczko - powiedziałem zdejmując jej ubranie.

- Wiem - uśmiechnęła się - I to dobrze, bo mi na Tobie zależy.

- Takie słowa od Ambar Smith, cóż za zaszczyt - zaśmiałem się, delikatnie całując jej ciało.

Lubiliśmy tak się droczyć, żartować, czasem sobie dogryzać. Dzięki temu było ciekawiej, z pasją, to był nasz sposób bycia.

- Możesz się cieszyć - powiedziała Dziewczyna.

Powoli pozbywaliśmy się kolejnych ubrań, a pocałunki przenosiły się na całe ciało i stawały się coraz bardziej namiętne. W każdej sytuacji tworzyliśmy świetne, niemal wybuchowe połączenie.

- Cieszę się, bo mam Ciebie kochanie - pocałowałem ją.

- To dobrze - uśmiechnęła się.

- Kocham Cię - powiedziałem.

- Ja Ciebie też kocham Benicio.

Później słowa zaczęły schodzić na dalszy plan, a ważniejszy były dotyk i pocałunki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro