Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One Night In Tokyo ( 19+ )

WITAM WSZYSTKICH!

KTOŚ TĘSKNIŁ ZA OPOWIADANIAMI WIKI1411?

NIE TAKIE MIAŁAM W PLANACH, ALE POD WPŁYWEM PEWNEGO ZDJĘCIA ...

...WPADŁ MI NA NIE POMYSŁ, WIĘC CÓŻ... USIADŁAM I NAPISAŁAM. KRÓTKIE JAK NA MNIE ;) I NA DODATEK BL. NIETYPOWY SHIP ;) 

TO MÓJ DRUGI ONE SHOT BL. PIERWSZYM BYŁ DODATEK DO NO MORE BAD DREAMS (JIMINxKOOKIE). 

NIE WIEM CZY DOBRZE TO WYSZŁO.

MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ WAM SPODOBA.

WIECIE CO ROBIĆ. -> READ, VOTE, COMMENT AND ENJOY! :*
*******************************************************************

Pokój podrzędnego motelu, na obrzeżach japońskiego Tokio wypełniały jęki, posapywania, westchnienia, rytmiczne dźwięki skrzypiącego łóżka i zderzającej się skóry dwóch osób zbliżających się do obezwładniającej rozkoszy.

- Hyung, mocniej. – wyszeptał błagalnie jeden z nich, wypychając mocniej biodra, aby przyjąć jeszcze głębiej swojego kochanka i osiągnąć upragniony szczyt.

- Jin-ah jesteś taki cudowny. Doznasz dzisiaj rozkoszy jakiej nigdy wcześniej ci nie dałem.

Mężczyzna pogłaskał go po plecach wywołując tym dreszcz u chłopaka. Przyśpieszył i pogłębił pchnięcia, przez co Jin musiał mocniej oprzeć się rękami na łóżku.

Obaj czuli zbliżający się orgazm, który po kilku mocnych pchnięciach uderzył w nich jak piorun. Jin wygiął się w strunę i krzyknął „Hyung", drugi z nich zaś doszedł w nim, wypełniając go całego. Opadli bez sił na materac. Starszy przyciągnął do siebie Jin'a, kilkakrotnie ucałował kark młodszego, po czym zamknął w szczelnym uścisku.

Po chwili odpoczynku, Jin obrócił się twarzą do swojego hyung'a z uśmiechem na ustach. Mężczyzna spojrzał na niego czułym wzrokiem i odgarnął mu posklejane potem kosmyki włosów, z wciąż mokrego czoła.

- Hyung, to było niesamowite. Przeszedłeś dziś samego siebie. Dziękuję. - powiedział zachrypniętym od okrzyków spełnienia głosem.

- Wszystko dla mojego pięknego księcia. – starszy odwzajemnił uśmiech.

- Dlaczego nazywasz mnie księciem, a nie księżniczką? – zapytał Jin, poprawiając swoją pozycję na ramieniu mężczyzny, aby móc patrzeć na jego twarz.

- Gdybyś był księżniczką, straciłbym tobą zainteresowanie. – ucałował go w nos, przez co Jin zachichotał, bo go to połaskotało.

- Aha.

Jin zadrżał z zimna, które wdzierało się nieszczelnym oknem. Wtulił się mocno w starszego, a ten okrył ich obu kołdrą, odzianą w starą, poplamioną poszwę. Mężczyzna posmutniał na ten widok. Nie tak powinny wyglądać ich wspólne chwile.

- Jin-ah, przepraszam cię, że musimy spotykać się w takim okropnym miejscu. – powiedział ściszonym, smutnym tonem – Nie zasługujesz na tani, obdrapany motel, ale nie chcę ryzykować, że ktoś nas nakryje. Nikt nie będzie szukał gwiazdy twojego pokroju w takim miejscu.

- Hyung, ja to wszystko rozumiem. Nie chcę kolejnej rozłąki z tobą.

- Za to również cię przepraszam. Menadżer może być opiekuńczy wobec swoich gwiazd, ale ja nie byłem ostrożny i swoim zbyt poufałym zachowaniem wzbudziłem podejrzenia fanów.

- Hyung to już za nami. Fani dawno o tym zapomnieli. Spoufalanie się z NamJoon'em pomogło.

Starszy poczuł lekkie uczucie zazdrości, choć nie miał do niego prawa. Ich związek naraża Jin'a na niebezpieczeństwo. On straci tylko pracę, nie znajdzie kolejnej w tej lub nawet innej branży i pójdzie żyć pod mostem. Jin zaś ryzykuje dużo więcej, wszystko co do tej pory osiągnąć ciężką pracą. Jako, że jest gwiazdą nie będzie mógł tak łatwo zniknąć i egzystować. Ludzie zawsze będą o nim pamiętać.

- Czy ty i NamJoon... - zaczął starszy, ale nie miał odwagi dokończyć.

- Po tym jak nasze zdjęcia z restauracji pojawiły się w sieci i postanowiliśmy ograniczyć nasze spotkania, próbowaliśmy z Monem być razem, ale nam nie wychodziło. Mimo, że pożądanie między nami było, nie mogliśmy siebie zaspokoić w łóżku. Napięcie seksualne, które towarzyszyło nam na co dzień, nie pozwalało normalnie funkcjonować, więc postanowiliśmy dać sobie spokój z związkiem. Dla dobra zespołu i nas samych pozostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, jakimi zawsze byliśmy.

Jin cały czas gładzący menadżera po ramieniu i od czasu do czasu po piersi, poczuł jak starszemu rozluźniają się jeszcze przed chwilą napięte mięśnie. Mężczyzna westchnął z ulgą, wiedząc że nie musi się z nikim dzielić tym słodkim młodzieńcem.

- Jin, będę po stokroć cię przepraszał za tą całą sytuację oraz dziękował za to, że jesteś ze mną. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na tym świecie. – ucałował chłopaka delikatnie w usta.

- Hyung, ja również nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Wciąż pamiętam nasze pierwsze spotkanie i zbliżenie.

- Też to pamiętam. Byłeś taki nieporadny, słodki i chudy. Miałem ochotę zamknąć cię w objęciach i chronić przed całym światem.

- Wciąż tego potrzebuję.

- Oczywiści kochanie, ale już nie tak łatwo cię objąć. Urosłeś i stałeś się mężczyzną. Moim ukochanym mężczyzną. – ponownie wpiął się w usta chłopaka, ale z większą namiętnością.

Jin chętnie odwzajemnił pocałunek. Jedną rękę wplątał we włosy menadżera, drugą dotykał jego policzka. Chciał zaprotestować, gdy mężczyzna przerwał pocałunek, ale wiedział że niedługo dostanie więcej, więc postanowił cierpliwie czekać.

- Gdy przypomnę sobie nasz pierwszy raz, jest mi za siebie wstyd. Nie powinien on był się odbyć w ciemnym, śmierdzącym schowku na miotły w wytwórni.

Jin się krzywo uśmiechnął na wspomnienie tego momentu.

Zbliżał się ich debiut. Wszyscy byli podekscytowani i zdenerwowani jednocześnie, w szczególności Jin. Wciąż czuł się niepewnie w zespole i na scenie. Był świadom, że odstaje od reszty grupy pod względem umiejętności tanecznych i wokalnych. Był wdzięczny CEO za umieszczenie go w BTS, ale nie był pewny czy jest tego godzien.

I właśnie w tym czasie poznał menadżera BTS, który był dla niego bardzo przyjazny i pomocny. Wspierał go w ciężkich dla niego chwilach. Wysłuchiwał wszelkich jego niepewności i starał się Jin'owi uświadomić, że się myli i niepotrzebnie martwi.

Kilka dni przed pierwszym oficjalnym wejściem na scenę, Jin jak zawsze ćwiczył układ po godzinach. Ciągle mu coś nie pasowało w swoich ruchach, wydawały się nie dość perfekcyjne. Menadżer wszedł cicho do sali ćwiczeń i obserwował zmagania chłopaka. Dla niego Jin nie mógł być już doskonalszy w tej choreografii. Trenował i powtarzał układ kilka razy więcej niż reszta grupy. Mężczyzna patrzył jak chłopak zlany potem, ze zmarszczonym z niezadowolenia czołem i wykończony milionem powtórzeń układu, tańczy go jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz...

W końcu upadł. Menadżer natychmiast podbiegł od niego, przerażony, że chłopak zrobił sobie krzywdę.

- Jin-ah, wszystko w porządku? – zapytał, szybko sprawdzając ręce i nogi chłopaka w poszukiwaniu obrażeń.

- Hyung, co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony Jin – Wszystko w porządku. Nic mi nie jest. – złapał za ręce menadżera, aby przerwać tą gorączkową inspekcję swojego ciała.

Starszy spojrzał na niego i odetchnął z ulgą, widząc uśmiechniętą a nie wykrzywioną bólem twarz chłopaka.

- Wiedziałem, że będziesz ćwiczył do późna, dlatego przyniosłem ci coś do jedzenia.

- Dziękuję, hyung. Nawet nie zauważyłem, że jestem głodny.

Menadżer sięgnął po torby, które przyniósł ze sobą i wyjął z nich kurczaka oraz napój. Jin zaczął jeść, a mężczyzna przyglądał się mu z rozmarzeniem. Uwielbiał ten gest, którym Jin poprawiał nieustannie opadającą mu na oczy grzywkę. Zanim się zorientował wyciągnął rękę i sam odgarnął nieposłuszny kosmyk. Jin spojrzał na niego pytająco, po czym ładnie podziękował. Starszy wiedział, że powinien był wtedy opuścić rękę, jednak zamiast tego dotknął delikatnego policzka młodego chłopaka. Jin odłożył trzymane w rękach jedzenie. Spojrzał na mężczyznę, w którego spojrzeniu wyczytał taką czułość i troskę, za jaką od dawna tęsknił, w tym obcym miejscu, daleko od domu. Ujął w swoją dłonią, dłoń mężczyzny spoczywającą na jego policzku, po czym przyciągnął do siebie starszego mężczyznę i pocałował.

Nigdy nie uważał się za homoseksualistę. W szkole interesował się dziewczynami, jedną czy dwie pocałował, z kolejną doszedł nawet trochę dalej. Ale odkąd dołączył do BigHit Ent. nie miał czasu na związki, ani potencjalnej partnerki. Wokół niego zawsze byli sami panowie: chłopaki z zespołu, choreografowie, styliści, nauczyciele śpiewu i w końcu menadżer. Tęsknił za miłością i czułością, a menadżer mu to dawał. Był opiekuńczy i pokazywał, że mu zależy na Jin'ie. Dlatego Jin postanowił pochwycić chociaż namiastkę tego czego pragnął.

Mężczyzna na początku zaskoczony zachowaniem chłopaka nic nie zrobił, jednak po chwili odwzajemnił pocałunek. Przeniósł jedną rękę na szyję Jin'a, drugą na jego plecy i przyciągnął go jeszcze bliżej. Zmienił pozycję, przez co chłopak mógł swobodnie usiąść na nim i opleść go nogami. Ich pocałunek nie miał końca. Z delikatnych muśnięć ust, przeszedł w namiętną grę języków. Rozdzielali się na sekundę, aby zaczerpnąć oddech i ponownie łączyli swoje spragnione wargi. Może nie doszłoby do niczego innego, gdyby nie to, że starszy z nich poczuł na swoim brzuchu narastające pożądanie chłopaka, które było nie mniejsze niż jego.

- Jin-ah, nie powinniśmy. – wyszeptał, gdy przerwał pocałunek.

- Hyung, ja tego potrzebuję. Chcę czuć, że komuś na mnie zależy. – powiedział błagalnie i mocno wtulił się w jego szyję.

Menadżer ciężko dźwignął się z podłogi, z Jin'em wciąż oplecionym wokół swojej tali. Nie mogli tego zrobić na środku sali do tańca, do której w każdym momencie ktoś może wejść. Podszedł do drzwi z napisem „SCHOWEK", w którym trzymano różne rupieci oraz miotły i środki czystości. Położył Jin'a na zakurzonej podłodze i ponownie zaczął go całować, rozbierając jednocześnie. Zachwycił się na widok gładkiej, jasnej skóry i jeszcze nie wyrzeźbionego ciężkimi ćwiczeniami ciała młodego mężczyzny. Schodził pocałunkami coraz niżej, od ust przez szyję, tors i brzuch, aż do linii spodni. Tu się zatrzymał z ręką na gumce dresów. Spojrzał pytająco na Jin'a.

- Czy ty...

- Nigdy z mężczyzną. – Jin odpowiedział na niedokończone pytanie.

- Będę delikatny. – obiecał menadżer, ucałował go w usta, po czym zdjął jego spodnie wraz z bokserkami.

Chwycił ręką i zaczął nią poruszać po nabrzmiałym, uwolnionym z materiału członku Jin'a. Chłopak wciągnął głośno powietrze, zaskoczony ogromem doznań wywołanych poczynaniami starszego mężczyzny. Menadżer pieścił penisa i jądra Jin'a jedną ręką, drugą szukał dziurki między pośladkami. Usta zaś zajęły się ssaniem i podgryzaniem sutków. Jin wił się pod nim nie wiedząc, z której strony chciałby doznać więcej rozkoszy. Starszy w końcu włożył w młodszego jeden palec, gdy to nie wywołało większej reakcji u Jin'a, dołożył drugi. Chłopak jęknął zaskoczony i trochę z bólu, który jednak przy delikatnych ruchach menadżera, szybko ustąpił. Mężczyzna przyśpieszył ruchy ręki ślizgającej się po członku chłopaka i podszczypującej jądra, oraz palców ruszających się jak nożyczki w jego dziurce. Jin doszedł wstrząsany spazmami silnego orgazmu, brudząc ich obu swoją spermą.

Menadżer jednak nie przestawał pieścić ciała chłopaka przez co ten chciał więcej i ponownie poczuć tę nieziemską rokosz. Poczuł, że starszy włożył w niego trzeci palec. Nawet nie przypuszczał, że tyle się tam zmieści. Spojrzał na swojego hyung'a, w oczy pełne pożądania czekającego na spełnienie. Pomyślał, że powinien zrobić dla starszego to samo co on uczynił dla niego. Sięgnął drżącą ręką do paska i suwaka spodni menadżera. Chciał je odpiąć, ale palce nie chciały z nim współpracować, dlatego ścisnął przez materiał członka menadżera będącego w erekcji.

- Chcę cię poczuć w sobie. – powiedział Jin.

- Jesteś tego pewny? - zapytał menadżer.

Jin tylko skinął na potwierdzenie głową. Starszy z nich przestał go dotykać, aby się rozebrać. Jin czekał cierpliwie, choć już tęsknił za jego dotykiem. Na widok penisa, który miał się za chwilę znaleźć z nim, trochę się przestraszył. Ale w końcu to hyung, będzie dobrze.

Menadżer ponownie zbliżył się do Jin'a, pocałował go i zaczął się w niego wsuwać. Jin zamknął oczy i mocno ścisnął starszego za ramiona, gdy poczuł pierwszy ból. Nie trwał on długo. Już po kilku chwilach i ruchach mężczyzny, zaczął czerpać z tego nieopisaną przyjemność. Gdy ruchy menadżera stały się szybsze, głębsze i bardziej gwałtowne, Jin wiedział, że mężczyzna zaraz dojdzie. Spojrzał na jego spoconą twarz i czekał na błogi wyraz twarzy, który pojawił się wraz z wytryskiem wypełniającym wnętrze chłopaka i dreszczami orgazmu, który osiągnął menadżer. Jin dosięgnął szczytu zaraz po nim. Obaj opadli na podłogę.

- Jin, już zawsze możesz na mnie liczyć. Będę się tobą opiekował i troszczył jak nikt inny. – powiedział starszy i czuło ucałował czoło młodszego.

- Hyung, wynagradzasz mi ten schowek za każdym razem. I było lepiej niż bym mógł sobie wyobrazić, bo byłeś to ty.

Jin wdrapał się na menadżera i zaczął namiętnie całować, i pieścić jego ciało.

- Hyung, mam do ciebie prośbę. – Jin szepnął mu zalotnie do ucha, która lekko przygryzł.

Menadżer poczuł dreszcze pożądania i ścisnął Jin'a za pośladki.

- Co tylko sobie życzysz.

- Wiem, że za tym nie przepadasz, ale czy mógłbyś wziąć mnie w usta?

- Dobrze się dzisiaj spisałeś na koncercie, więc mogę uczynić ci tę przyjemność.

Menadżer po chwili zawahania, przetoczył Jin'a na plecy. Uśmiechnął się zalotnie, pocałował w usta i zszedł na dół. Lekko dmuchnął na męskość Jin'a, po czym polizał po całej jej długości, drażniąc się z chłopakiem. Gdy uznał, że chłopak dość się naczekał stopniowo zaczął go brać w usta. Jin wplótł ręce we włosy Menadżera i nadawał rytm jego ruchom. Poczuł pierwsze dreszcze spełnienia.

- Hyung, zaraz dojdę. – wysapał – Przestań, bo zrobię to w twoje usta.

Mężczyzna jednak nie przestawał. Rzadko robił w ten sposób dobrze Jin'owi, więc zamierzał się tym razem postarać. Jin doszedł otoczony jego wargami, a jego hyung bez zawahania połknął spermę.

To był jedna z wielu chwil spełnienia, którą obaj osiągnęli tej nocy.

* KONIEC *

JESZCZE RAZ. PODOBAŁO SIĘ? :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro