Prolog
Co noc zamykałam oczy i tuż przed zaśnięciem marzyłam o tym, aby wykonał jakiś ruch w moim kierunku. Czułam, że zaczynam przekraczać granicę. Straciłam dla niego głowę, choć nim gardziłam, a nawet nienawidziłam. Nie mogłam oddychać. Wszystko czego chciałam, to zatracić się w nim tak głęboko, aż złamiemy zasady. Był blisko mnie, na wyciągnięcie ręki, a jednak tak daleko ode mnie. To była gra, on był grą - największym wyzwaniem. Zawsze dostawałam to, czego pragnęłam na pstryknięcie palców. On to zaczął, całkiem nieświadomie, a teraz walczył ze mną i nie chciał się poddać.
Czy to w końcu się wydarzy? Czy będzie mój? Czekałam i czekałam aż zrobi pierwszy krok, zanim ja go zrobię. Niech przyjdzie do mnie, chciałam wywołać skandal. Byłoby niebezpiecznie. Wszyscy nas obserwowali, wszyscy byli przeciwko nam, więc musiałam trzymać to w sekrecie.
Tamtej nocy wyjątkowo nie mogłam zasnąć. Moje wszystkie myśli zajmował on i kompletnie nic nie pomagało, aby wyrzucić go choć na chwilę z głowy. O tej porze nikt mnie nie pilnował, dlatego urządziłam sobie spacer korytarzami zamku mojego ojca. Było tam zdecydowanie chłodniej niż w mojej komnacie, choć i tak dziwne ciepło w dole brzucha nie chciało zniknąć. Zatrzymałam się przy swoim portrecie, który namalował jeden z naszych poddanych, gdy miałam osiemnaście lat. Dziwnym trafem naprzeciwko tego obrazu znajdowały się drzwi do jego sypialni. Wystarczyło tylko pociągnąć za klamkę, wejść do środka i przekonać go, żeby przestał się opierać. W myślach właśnie to uczyniłam, natomiast w rzeczywistości gapiłam się na te drzwi, jakby były drogą do mojego zbawienia. A bardzo dobrze wiedziałam, że z nim mogłam tylko i wyłącznie zgrzeszyć. Odwróciłam od nich wzrok i kiedy miałam już odejść, drzwi się nieznacznie otworzyły. Blask światła na chwilę mnie oślepił, ale po chwili już go zobaczyłam. Stał na progu drzwi, bez koszulki i badawczo na mnie spoglądał.
- Dlaczego Wasza Wysokość nie śpi? - Zapytał lekko zachrypniętym głosem.
- Skąd wiedziałeś, że tu stoję? - Zmrużyłam podejrzliwie oczy.
- Ja... Czułem. - Wzruszył ramionami, odwracając wzrok z mojej osoby na podłogę.
- Czułeś? - Parsknęłam śmiechem na jego odpowiedź, bo była przecież niedorzeczna. - To dziwne. Wracaj do łóżka, już sobie idę.
Ruszyłam w stronę swojej sypialni, choć tak naprawdę chciałam, żeby mnie zatrzymał, zaprosił do środka, a potem dał się wykorzystać. I zatrzymał mnie na chwilę, ale nie z tego powodu, o którym marzyłam.
- Jakie to uczucie? - Spytał, na co odwróciłam się w jego stronę. - Jakie to uczucie nie móc mieć tego, czego się tak bardzo pragnie?
- Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie. - Spojrzałam na niego ostatni raz, po czym odeszłam.
Nie zamknął swoich drzwi, dopóki nie zniknęłam z pola jego widzenia. Tylko moje serce wiedziało, co się ze mną działo i nie było to nic dobrego.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani, witam was w moim nowym fanfiction po niesamowicie długiej przerwie. To opowiadanie piszę jedynie dla przyjemności i zabicia czasu. Nie będzie długie, choć wszystko wyjdzie z czasem.
Serdeczne podziękowania dla RowanFur za prześliczną okładkę. Dziękuję jeszcze raz i zapraszam na jej profil <3.
Data opublikowania: 04.03.2021
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro