Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

         Co noc zamykałam oczy i tuż przed zaśnięciem marzyłam o tym, aby wykonał jakiś ruch w moim kierunku. Czułam, że zaczynam przekraczać granicę. Straciłam dla niego głowę, choć nim gardziłam, a nawet nienawidziłam. Nie mogłam oddychać. Wszystko czego chciałam, to zatracić się w nim tak głęboko, aż złamiemy zasady. Był blisko mnie, na wyciągnięcie ręki, a jednak tak daleko ode mnie. To była gra, on był grą - największym wyzwaniem. Zawsze dostawałam to, czego pragnęłam na pstryknięcie palców. On to zaczął, całkiem nieświadomie, a teraz walczył ze mną i nie chciał się poddać. 

Czy to w końcu się wydarzy? Czy będzie mój? Czekałam i czekałam aż zrobi pierwszy krok, zanim ja go zrobię. Niech przyjdzie do mnie, chciałam wywołać skandal. Byłoby niebezpiecznie. Wszyscy nas obserwowali, wszyscy byli przeciwko nam, więc musiałam trzymać to w sekrecie. 

       Tamtej nocy wyjątkowo nie mogłam zasnąć. Moje wszystkie myśli zajmował on i kompletnie nic nie pomagało, aby wyrzucić go choć na chwilę z głowy. O tej porze nikt mnie nie pilnował, dlatego urządziłam sobie spacer korytarzami zamku mojego ojca. Było tam zdecydowanie chłodniej niż w mojej komnacie, choć i tak dziwne ciepło w dole brzucha nie chciało zniknąć. Zatrzymałam się przy swoim portrecie, który namalował jeden z naszych poddanych, gdy miałam osiemnaście lat. Dziwnym trafem naprzeciwko tego obrazu znajdowały się drzwi do jego sypialni. Wystarczyło tylko pociągnąć za klamkę, wejść do środka i przekonać go, żeby przestał się opierać. W myślach właśnie to uczyniłam, natomiast w rzeczywistości gapiłam się na te drzwi, jakby były drogą do mojego zbawienia. A bardzo dobrze wiedziałam, że z nim mogłam tylko i wyłącznie zgrzeszyć. Odwróciłam od nich wzrok i kiedy miałam już odejść, drzwi się nieznacznie otworzyły. Blask światła na chwilę mnie oślepił, ale po chwili już go zobaczyłam. Stał na progu drzwi, bez koszulki i badawczo na mnie spoglądał. 

- Dlaczego Wasza Wysokość nie śpi? - Zapytał lekko zachrypniętym głosem. 

- Skąd wiedziałeś, że tu stoję? - Zmrużyłam podejrzliwie oczy. 

- Ja... Czułem. - Wzruszył ramionami, odwracając wzrok z mojej osoby na podłogę. 

- Czułeś? - Parsknęłam śmiechem na jego odpowiedź, bo była przecież niedorzeczna. - To dziwne. Wracaj do łóżka, już sobie idę. 

Ruszyłam w stronę swojej sypialni, choć tak naprawdę chciałam, żeby mnie zatrzymał, zaprosił do środka, a potem dał się wykorzystać. I zatrzymał mnie na chwilę, ale nie z tego powodu, o którym marzyłam. 

- Jakie to uczucie? - Spytał, na co odwróciłam się w jego stronę. - Jakie to uczucie nie móc mieć tego, czego się tak bardzo pragnie? 

- Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie. - Spojrzałam na niego ostatni raz, po czym odeszłam. 

Nie zamknął swoich drzwi, dopóki nie zniknęłam z pola jego widzenia. Tylko moje serce wiedziało, co się ze mną działo i nie było to nic dobrego. 

--------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani, witam was w moim nowym fanfiction po niesamowicie długiej przerwie. To opowiadanie piszę jedynie dla przyjemności i zabicia czasu. Nie będzie długie, choć wszystko wyjdzie z czasem. 

Serdeczne podziękowania dla RowanFur za prześliczną okładkę. Dziękuję jeszcze raz i zapraszam na jej profil <3. 

Data opublikowania: 04.03.2021 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro