9=7
17:48
Kook, ja nigdzie nie idę.
Skarbie... Co się może stać?
Właśnie nie wiem.
Ja się boję.
Pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a jak źle wypadnę to będzie....
To nie będzie...
Ja chcę żeby twoi rodzice mnie polubili.
To dla mnie ważne, Jungkookie....
Na pewno cię polubią...
Nie masz się czym denerwować, Taehyungie, naprawdę.
Ale ja nie wiem co mam mówić, ani jak się zachowywać.
To będzie zwykła kolacja, Taehyungie. Nie musisz się przecież wyuczyć rozmowy... A z moją mamą na pewno się dogadasz. Niedość, że już cię kocha, to pewnie zakocha się w twojej kuchni.
Mam coś ugotować....?
Nie, nie. To znaczy nie na siłę. To znaczy... Ugh... Pewnie porozmawiacie o tym i mama będzie chciała z tobą skończyć kolację w kuchni... Wiesz jakie są mamy. Nie masz się czym stresować, kochanie...
No dobrze...
A tata? Opowiadałeś mu o mnie?
Tata w sumie nic nie mówił. Ale to tata, on tak ma. Wystarczy mu, że będziesz mi odpowiadać, a mi odpowiadasz w sumie od zawsze, więc...
Okej, okej.
Ufam ci Jungkookie.
Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
Oczywiście, że będzie. Nie stresuj się, moi rodzice cię polubią, a nawet pokochają jak swoje własne dziecko.
Dobrze.
Kookie...
Kocham cię.
Ja ciebie też, malutki. I pamiętaj, że nieważne co by się nie stało, zawsze będę, hmm?
Mhmmm, pamiętam.
W takim razie do zobaczenia niedługo, mój mężczyzno.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro