6+2
Przeczytał ostatnią wiadomość i ruszył prędko do drzwi wejściowych. Otworzył je, a w progu ujrzał wielki bukiet czerwonych róż, które zasłaniały twarz trzymającej go osoby. Prawie pisnął ze szczęścia gdy dostrzegł, że za kwiatami stoi jego mężczyzna. Prędko przyjął od niego bukiet i pociągnął gościa wgłąb mieszkania, by zaraz otrzymać od niego wielkiego pluszowego misia i opakowanie czekoladek.
- Niespodzianka - powiedział niepewnie, a widząc zdziwioną, a zarazem ucieszoną twarz swojego chłopca, dodał pewniej - wszystkiego najlepszego Taehyungie. - Starszy uśmiechnął się szczerze, i z jego oczu spłynęły pojedyncze łzy. Podszedł do wazonu, w którym były jeszcze, choć już ledwo żywe, przeprosinowe róże od Jungkooka i wstawił tam świeży bukiet kwiatów. Odłożył pluszaka i czekoladki na kanapę, po czym rzucił się przeszczęśliwy na swojego mężczyznę, który właśnie zdejmował swój płaszcz. - Ej ej ej... Nie płacz, kochanie - mruknął mu do ucha młodszy, co wywołało tylko jeszcze większy strumień łez u Taehyunga.
- T-to ze szczęścia Jungkookie - powiedział i objął jeszcze szczelniej szyję bruneta, a ten mocniej zacisnął dłonie na jego talii. Stali tak przez dobre kilka minut sami nie dowierzając, że tak bardzo brakowało im swojej obecności. - Dziękuję...
- Nie widzieliśmy się w święta, więc chociaż tyle chciałem dla ciebie zrobić - mruknął i niechętnie odsunął od siebie Taehyunga by spojrzeć mu w oczy. Starł z jego policzków łzy i ucałował je, na co chłopak zareagował soczystym rumieńcem.
- Ja też mam dla ciebie prezent, Jungkookie! - wykrzyknął nagle i wyrwał się z uścisku bruneta, co mu się wcale nie spodobało. Miał ochotę przytulać i obcałowywać swojego małego chłopca cały czas. - Poczekaj tu, Kookie - zarządził starszy, a brunet usiadł na kanapie, czekając, aż Taehyung przyjdzie do niego z powrotem.
Nie minęło dobre pięć minut, a Kim małym opakowaniem w dłoni, był już z powrotem przy Jungkooku. Ten spojrzał na niego i już po chwili przyciągnął go na swoje kolana.
- To dla ciebie Kookie - mruknął i podał młodszemu pudełko. Brunet od razu je otworzył i rozczulił się, gdy wyjął jego zawartość. Było w nim wspólne zdjęcie jego i jego najcenniejszego skarba przyozdobione serduszkami.
- Dziękuję Taeś - w podzięce delikatnie musnął usta bruneta, a po chwili dostrzegł ogromne rumieńce na jego twarzy.
- Nie wiedziałem w sumie co ci dać... - powiedział i objął dłońmi szyję wyższego wygodniej usadawiając się na jego kolanach. - Pomyślałem, że powinno ci się spodobać, ale to w ogóle nie dorównuje twojemu prezentowi - westchnął patrząc chłopakowi w oczy.
- Czyli rozumiem, że niespodzianka się udała? - zaśmiał się młodszy, a Taehyung pokiwał twierdząco głową. - A to za co? - spoważniał nagle, gdy brunet uderzył go w ramię.
- Za to, że myślałem, że spędzę urodziny sam i było mi przykro - mruknął, a zaraz po tym ponownie wtulił się w Jungkooka. - Ale i tak dziękuję. I tak, udała się.
***
Spędzili ze sobą cały dzień rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając. Gdy tylko nie mieli już siły nawet na to by się śmiać, kładli się razem na kanapę i przytulając się do siebie włączali byle jaki program w telewizji, którego nawet nie oglądali. Leżeli razem i ukradkiem na siebie spoglądali, co jakiś czas obdarowując się nieśmiałymi usmiechami.
- Zostaniesz u mnie na noc, prawda? I na sylwestra? - zapytał Taehyung spoglądając na swojego chłopaka, ale zanim ten zdążył odpowiedzieć dodał - zresztą o co ja się pytam. Nie wypuszczę cię nawet.
Jungkook zaśmiał się pod nosem i ucałował czoło bruneta. Starszy chwycił jego rękę i wprowadził do swojej sypialni.
- Poczekaj tu chwilkę - powiedział i usadowił chłopaka na brzegu swojego łóżka. Wyszedł na chwilę do łazienki i już zaraz był z powrotem w pokoju.
Owinięty był czerwoną kokardą i zawstydzony wpatrywał się w swojego chłopaka.
- Mogę być twoim prezentem...? - zapytał nieśmiało, a Jungkook, aż otworzył oczy ze zdziwienia.
- Ale... W jakim sensie Taehyungie?
- No wiesz... - mruknął starszy i usiadł obok niego.
Taehyung siedział ze spuszczoną głową, nie bardzo wiedząc, jak powinien się zachować, natomiast Jeon ciągle wpatrywał się w niego, samemu niedowierzając jak można być tak uroczym i pociągającym jednocześnie.
- Taeś? - mruknął, a chłopak wreszcie się na niego spojrzał. - Kocham cię.
Kocham cię najbardziej na świecie, ale jeśli nie chcesz... Nie musimy tego robić już teraz - sam się zawahał, ponieważ marzył o tym już od dawna, ale nie mógł zmuszać do tego swojego małego skarba. Nie byłby nawet w stanie go o to poprosić.
- Ja ciebie też Kookie. I chcę to zrobić. Chcę to zrobić... z tobą - powiedział i zacisnął piąstki. Spojrzał na chłopaka obok i przysunął się bliżej niego, co ten zrobił to samo. Delikatnie musnęli swoje usta i uśmiechnęli się do siebie.
- Jesteś pewny? - spytał młodszy, a Taehyung natychmiast skinął twierdząco głową. Jungkook chwycił za jeden koniec wstążki i pociągnął, przez co materiał się rozwiązał, a on rzucił go na podłogę. - Kocham cię, Taeś.
- Ja ciebie też, Jungkookie - odpowiedział, lecz nie zdążył już nic powiedzieć, ponieważ język chłopaka skutecznie mu to uniemożliwił. Badali swoje podniebienia bardzo dokładnie, zagryzając co jakiś czas swoje wargi.
Młodszy delikatnie położył swojego chłopaka na łóżku i zawiesił się nad nim przyglądając się jego ślicznym rumieńcom. Taehyung zauważając to zakrył swoją twarz ręką, lecz zaraz została ona odepchnięta na bok. Bez zbędnych słów Jungkook ucałował jego czoło i powoli ściągnął z niego jego bluzkę.
- Ummm... Ale tak na pewno, pewno?
- zapytał jeszcze, na co Taehyung przewrócił oczami. - Tae, chcę mieć po prostu pewność, że tego chcesz.
- Chcę Kookie. To twój prezent z okazji świąt - mruknął i palcem wskazał na swoją osobę.
- Mój idealny chłopiec - mruknął i znów ucałował delikatnie wargi bruneta. - Lepszego prezentu nie mógłbym sobie wymarzyć - odpowiedział z uśmiechem i nie mówiąc już nic więcej, zajął się swoim chłopcem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro