0+9
Poczuł jak coś muska i liże jego ramię, a on uśmiechnął się pod nosem.
- Tae, przestań - zaśmiał się i zaczął wycierać mokrą rękę. Otworzył oczy i ze zdziwieniem zauważył, że jego przyjaciela nie ma obok, a odpowiedzialny za obślinienie jego ramienia jest kot. Wzdrygnął się, a na jego twarzy pojawił się grymas gdy uświadomił sobie jak zareagował na myśl o tym, że mógłby to być Taehyung. Właśnie, Taehyung. Spojrzał na zegarek: 02:19. Jungkook rozejrzał się po pomieszczeniu i gdy go nie dostrzegł postanowił wyjść z pokoju i sprawdzić gdzie ten mógł pójść.
Gdy wyszedł z pokoju zauważył, że drzwi balkonowe są otwarte, i zaraz poczuł chłód owiewający jego nogi.
- Tae? - zapytał i od razu przypomniała mu się sytuacja z Kkanji. Natychmiast zrobiło mu się cieplej, ale postanowił się ogarnąć i nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Dostrzegł małą osóbkę stojącą przy barierce, która na ramionach miała zarzucony koc. - Nie jest ci zimno? - stanął obok chłopaka i spojrzał na jego twarzyczkę.
- Troszkę - odpowiedział, ale nawet nie spojrzał na młodszego.
- Czemu tutaj jesteś?
- Nie mogłem spać - spojrzał wreszcie na swojego rozmówcę i uśmiechnął się delikatnie. Jungkook odwzajemnił gest i z troską spojrzał na Kima.
- Chodź do środka, bo zmarzniesz - mruknął i stanął za chłopakiem, czekając aż ten się ruszy.
- Chcę tu jeszcze chwilę zostać - odpowiedział i szczelnie opatulił się kocem.
- Zostać z tobą? - zapytał, a odpowiedziało mu tylko delikatne skinienie głową. Wyższy podszedł do chłopaka od tylu i przyciągnął bliżej siebie obejmując go w talii. - Nie mogę pozwolić żebyś mi tu marznął - dodał szepcząc wprost do ucha chłopaka, a temu od razu zrobiło się cieplej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro