Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

*Vivien*

- Vanessa?

Stałam chwilę do niego tyłem, zbierając się w sobie by zrobić ten jeden krok, który może zniszczyć wszystko. Może i zniszczy, ale nie potrafię go już dłużej okłamywać. Męczy mnie to.

- Van? Hej. - zaśmiał się chłopak za moimi plecami.

Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w stronę blondyna. Powoli zaczynając od moich stóp zaczął mnie oglądać z uśmiechem na ustach. Ale gdy jego wzrok napotkał moje tęczówki, uśmiech zszedł mu z twarzy.

- Vivi? - wytrzeszczył oczy.

- Hejka Luke. - odpowiedziałam niezręcznie.

Nastała chwila milczenia, która w pewnym momencie przerwał.

- Szczerze... chyba jesteś ostatnią osobą, której się tu spodziewałem. - zaśmiał się dźwięcznie.

- Czekaj. Stop. Nie jesteś zły? - moje zdezorientowanie nie miało końca.

- O co mam być zły? - kolejny napad śmiech z jego strony, który tak mocno kocham.

- Za to, że udawałam kogoś innego? I na dodatek cię okłamałam? - moja zdziwiona mina nadal tkwiła na mojej twarzy.

- Pójdę twoim tokiem myślenia. - potarł swoją brodę, zastanawiając się. - Wychodzi na to, że ty też powinnaś być na mnie zła. - powiedział.

- O co niby?

- Mówiłem 'Vanessie' - zrobił cudzysłów w powietrzu. - o naszych kłótniach. Czyli powinnaś być zła, że zdradzałem nasze sekrety komuś kogo nigdy nie widziałem na oczy.

- No w sumie racja. Ale nie jestem zła. - uśmiechnęłam się szczerze.

- Ja też nie. - odwzajemnił mój gest.

Szybko podeszłam do niego i mocno złączyłam nasze wargi ze sobą. To był pocałunek, którego nie można opisać słowami. Był najlepszy, jak do tej pory, ponieważ nie męczyła mnie przy tym świadomość, że go okłamuję.

- Zapomnijmy o tym. Okey? - zaproponował, gdy zmęczeni się od siebie oderwaliśmy.

- Dobrze. I od teraz zero tajemnic i zero kłamania. Okey?

- Okey. - uśmiechnął się do mnie uroczo. - Co ty na to, że skoro już jesteśmy w parku, żeby wybrać się na spacer, hmm?

- Dobra.

I ruszyliśmy przed siebie. Nie zatrzymując się i idąc w tym samym tempie. Nie było u nas tego, że ktoś je nam narzucał. Sami sobie je wyznaczyliśmy. I nawet, gdy ktoś się potknął, to druga osoba czekała i pomagała się podnieść. A to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze. że może i początki były trudne, ale te trudność sprawiły, że tylko się do siebie jeszcze bardziej zbliżyliśmy.

*******

I koniec tego ff. Przyznam się bez bicia, że nie miałam już pomysłu na to opowiadanie, więc skończyłam je jak najszybciej. I teraz skupię się na moich dwóch pozostałych, które będę już dodawać systematycznie. Mam nadzieję, że pomimo końca tego ff zostaniecie ze mną.

Kocham Was,

xx

-Nat <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: