9.
*Vivien*
Siedzimy właśnie z blondynem na tej całej imprezie. Na kanapie w salonie znaleźliśmy Calum'a i Michael'a, którzy swoją drogą byli już nieźle wstawieni i towarzyszyło im 6 innych chłopaków. Usiadłam obok Calum'a, a obok mnie Luke.
- Witam was moje gwiazdeczki. - chciał dać Luke'owi buziaka w policzek, ale się odsunął, a brunet tylko wzruszył ramionami. Tym razem przysunął się do mnie i zaczął całować mnie po policzkach, czole, nosie i brodzie, a ja chichotałam z jego głupoty.
- Dobra koniec tego dobrego. - Luke go odemnie odciągnął, na co Calum wystawił dolną wargę do przodu, ale w tym momencie Mike nawet nie wiadomo jak spadł z kanapy na podłogę. Wszyscy w pomieszczeniu zaczęli się śmiać. A ja myślałam, że Cal zaraz się posika.
- Lukey, a ty co jesteś zazdrosny o naszą Vivien? - poruszał znacząco brwiami.
- Co? Nie. Po prostu wyobraź sobie co zrobiłby ci Ash gdyby cię zobaczył. - odparł niebieskooki, a mnie znów coś zakuło w klatce piersiowej.
- Oj Luke nie przesadzaj! - zaśmiałam się. - Ashton jest zbyt zajęty wymienianiem się śliną z blondynką. - odwróciłam się do bruneta. - Więc jak Calum chcesz to możesz kontynuować. - zaśmiałam się. Calum przysunął się do mnie i zaczął mnie całować po całej twarzy, dostownie po CAŁEJ twarzy, nawet czasem zjedzał do szyi. A ja przez cały ten czas się śmiałam jak głupia z tego, że jutro będzie mnie za to przepraszał.
- Mam pomysł. Zagrajmy w butelkę. Co wy na to? Chodźcie! - powiedział szybko blondyn na jednym tchu i chwycił mnie za rękę, tym samym osuwając mnie od Calum'a.
*******
Jutro poniedziałek i stwierdziłam, że dam wam już dzisiaj przedsmak tego co stanie się jutro.
Kocham was,
xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro