27.
*Vivien*
- Nie wierzę w ciebie! - zaśmiałam się, słysząc jeszcze jedną przygodę blondyna z dzieciństwa.
- No ojeju, ale nic się nikomu nie stało, więc wszyscy są szczęśliwi. - on również się śmiał.
- Okey, to czas się pożegnać, bo jesteśmy już pod drzwami. - westchnął.
- No okey. To pa kocie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Chciałam już otwierać drzwi, gdy na moim nadgarstku znalazła się jego ręka, która uniemożliwiała mi to.
- Ej, to nie jest pożegnanie. - powiedział, kręcąc głową.
Zbliżył się do mnie i pocałował mocno w usta.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, a teraz dobranoc misiek. - zmierzwiłam jego włosy i weszłam do środka.
Za drzwiami usłyszałam śmiech i jego kroki. Poszłam do kuchni, rzuciłam torebkę na blat i podeszłam do lodówki. Sięgałam właśnie po wodę, gdy dał o sobie znać mój telefon. Okazało się, że to 'InternetMess', tylko nie to.
black96: hejka Van
black96: sory, że się długo nie odzywałem, ale u mnie dużo się wydarzyło
black96: ale spokojnie, same dobre rzeczy ;D
A miałam nadzieję, że zapomniał.
sadgirl01: hejka Luke
sadgirl01: spokojnie, ja też się nie odzywałam, więc nie przejmuj się
sadgirl01: no i opowiadaj jakie dobre rzeczy się wydarzyły :)
black96: od czego by tu zacząć... hmmm...
black96: mam dziewczynę, ma na imię Vivien i to ta o której ci opowiadałem :)
sadgirl01: czyli się wam udało? :D
black96: tak udało i jest z tego powodu strasznie szczęśliwy :)
black96: a co u ciebie?
sadgirl01: po staremu, powiem tylko tyle praca, dom, praca, dom i tak w kółko
black96: rozumiem współczuję :(
sadgirl01: dzięki, przyda się :(
black96: ja aktualnie mam Vivi, dom, Vivi, dom... ale mi to odpowiada :)
sadgirl01: szczęściarz :(
black96: no, ale spokojnie wszystko się ułoży
sadgirl01: okey, pa :*
black96: dlaczego pa?
sadgirl01: muszę już lecieć, niestety pa :*
black96: pa :)
Opadłam zrezygnowana na łóżko. 'Mam już dość tego ukrywania'. - westchnęłam.
*******
Następny będzie we wtorek tak, jak zwykle.
Kocham Was,
xx
-Nat
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro