2.
*Vivien*
- Ej, śpiąca królewno. - usłyszałam nad sobą. Powoli otworzyłam powieki. Osobą, która zafundowała mi pobudkę jest mój ukochany braciszek.
- Czego? - zapytała, zakrywając twarz poduszką.
- Ej, milej. - zaśmiał się.
- No. - burknęłam w poduszkę.
- Wstawaj jest 7, a o 8 masz zajęcia.
- Nie chce mi się. - odparłam.
- No dalej, zaraz przyjedzie po ciebie Hemmings, a ty się rusz. - od razu się ożywiłam.
- Czemu Hemmings? - nie ukrywałam swojego zdziwienia.
- Bo moje auto zabrał Calum i nie mam jak cię zawieść, więc wynająłem Luke'a jako twojego prywatnego szofera. - zachichotaliśmy oboje. I w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. - O to pewnie on. Pośpiesz się. - i wyszedł.
Wstałam jak oparzona i podbiegłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne podziurawione rurki oraz tego samego koloru przylegającą koszulkę. Ruszyłam do toalety, wzięłam prysznic, ubrałam się i nałożyłam makijaż. Który nie był wystrzałowy, bo składał się tylko z fluidu, pudru, tuszu do rzęs i dzisiaj wyjątkowo pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem. Wszystko zajęło mi 20 minut.
Na dole w kuchni siedzieli Luke i Ash. Weszłam do pomieszczenia i widać było, że przerwałam im jakiś istotny temat.
- Hejcia. - uśmiechnęłam się.
- Hej. - odwzajemnił uśmiech blondyn. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej butelkę wody niegazowanej.
- O czym gadacie? - zapytałam, przysiadając się do nich.
- O tym, że Luke dostał dziwną wiadomość i o tym, że Calum jest głupi. - powiedział poważnie Ash.
- Czekaj o czym wy mówicie? - nie ogarniałam.
- Wczoraj na tym portalu społecznościowym... no... ten... kojarzysz 'InternetMess'? - zapytał blondyn, pstrykając palcami.
- No tak. - sama mam tam konto, ale ćśś.
- No i jakaś dziwczyna do mnie napisała. A Calum odpisał jej, ahh... nieważne, sama zobacz. - poszukał czegoś w telefonie i mi go podał.
Przeczytałam wszystko i nie mogłam w to uwierzyć. O nie to są jaja. Ja napisałam do Luke'a!!!
- Ale czemu Calum jej tak odpisał? - udawałam zaciekawiona. I tak lepsze to niż Luke miałby mi tak napisać.
- Bo jest idiotą i chciał porobić sobie jaja. - odparł mój brat, przecierając swoją twarz.
- Ouuu... on jest nie normalny. Przecież ta dziewczyna może mieć problemy. - odpowidziałam pewnie. W końcu to ja i mam problemy.
- No wiem. Dzisiaj rano, gdy to zobaczyłem od razu do niej napisałem i wytłumaczyłem, ale do tej pory nie odczytała. - posłałam mu blady uśmiech, bo widać było, że się przejmuje. On jest taki słodki. Spojrzałam na zegarek, jest 7:40.
- Luke, wiem, że się przejmujesz, ale do mojej szkoły jest 40 minut drogi, a jest za 20. - blondyn spojrzał przerażony na zegarek.
- Racja. Jedziemy. - zszedł z krzesła i ruszył w kierunku drzwi.
*******
Wiem na razie jest nudno, ale obiecuję, że niedługo.
I tak jak powiedziałam rozdziały będą pojawiać się od poniedziałku do piątku.
Kocham was,
xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro