Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

70


Nie wierze, że znów mam tak ogromnego pecha. Teraz gdy moje małżeństwo się skończyło okazuje się, że jestem w ciąży. Kurwa, w jaki sposób to rozwiązać? Przecież po tej informacji Harry na pewno nie pozwoli mi odejść.

— Całkiem niedawno robiłam testy, więc to musi być jakaś pomyłka — mówię pewnym głosem. Tak bardzo chce w to wierzyć. Los znowu nie może mnie potraktować tak okrutnie. Chyba istnieje jakiś limit nieszczęść, które mogą spaść na człowieka. Jestem przekonana, że ja już swój wykorzystałam.

— Verino tu nie ma miejsca na pomyłkę, twoja krew została przebadana przez najlepsze laboratorium w mieście. Na pewno spodziewasz się dziecka — Harry nawet nie ukrywa uśmiechu. Jest szczęśliwy, bo wreszcie osiągnął to czego chciał.

Ożenił się ze mną tylko po to by spłodzić dziecko, które wypełni mu pustkę po Fabianie.

Siada na brzegu łóżka i kładzie dłoń na mojej nodze. Nie mam siły już nawet mu się wyrwać. Ta informacja chociaż powinna mnie ucieszyć to całkowicie mnie załamała. Nie wiem co mu odpowiedzieć.

— Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że wreszcie to nastąpiło.

— To nic między nami nie zmienia — komentuje.

— Ver skarbie, chyba nie będziesz myślała, o tych głupstwach w obecnej sytuacji. Liczy się to, że nareszcie zostaniemy rodzicami — nachyla się nade mną by mnie pocałować, a ja wprost nie mogę uwierzyć, że zachowuje się w ten sposób.

Układam dłonie na jego ramionach i go od siebie odpycham.

— Zamiast się postarać i zawalczyć o moje przebaczenie to ty chcesz dostać wszystko na tacy. Wyjdź stąd, bo potrzebuje chwilę samotność by przetworzyć te wszystkie informacje — oznajmiam. Nie spodziewam się, że on mnie posłucha, ale tym razem Harry postanawia mnie także zaskoczyć, bo bez zbędnych słów wychodzi.

A naprawdę mam o czym myśleć.

***

To cholernie dziwne uczucie mieć w brzuchu dziecko. O poprzednim powiedziałam się dopiero wtedy gdy już go we mnie nie było, a teraz mam świadomość, że ono z każdym kolejnym dniem będzie rosło, aż za kilka miesięcy pojawi się na świecie. Nie mogę powiedzieć, że go nie chce, bo moje maleństwo nie jest winne temu jakiego ma ojca.

Denerwuje mnie jedynie to, że teraz będę jeszcze bardziej kontrolowana przez Harry'ego. Chociaż nie ukrywam, że zamierzam wykorzystać tę sytuację. Nie sądzę by był mi w obecnym stanie coś odmówić.

A więc by nie sprawiać mi przykrości na pewno pozwoli mi pojechać w odwiedziny do ojca. Przecież mi w obecnym stanie nie wolno się denerwować.

Maszeruję do gabinetu mojego męża, od kiedy poprosiłam go o czas czyli od dwóch dni daje mi spokój i nie zadręcza mnie swoją obecnością. Powinien się ucieszyć, że sama zaczynam z nim rozmowę.

Pukam do drzwi, a on głośno i ordynarnie wrzeszczy by wejść. Od razu widać, że nie spodziewał się mnie.

— A może byś się milej do mnie odzywał — mówię wchodząc do pomieszczenia. — Nie jestem twoim pracownikiem żebyś w ten sposób do mnie mówił.

Wiem, że te słowa nie były skierowane do mnie, ale nie potrafię się powstrzymać by okazać moją złość. Niech wie, że musi mnie udobruchać.

— Nie sądziłem, że to ty kochanie. Wybacz — od razu zmienia mu się ton głosu. Teraz musi czuć wyrzuty sumienia i chęć sprawienia mi przyjemności.

Odsuwa krzesło i tym zachęca mnie bym usiadła mu na kolanach. Na pewno tego nie zrobię.

— Mam dość siedzenia w domu. A tym bardziej, że nie mam tu z kim porozmawiać — odkąd Adele kazała mi wybaczyć Harry'emu i zapomnieć to straciłam ochotę na zwierzanie jej się.

— Do klubu na pewno nie pojedziesz — odpowiada od razu.

— Nawet nie mam teraz głowy do pracy. Potrzebuję się komuś wygadać, więc chce jechać do swojego rodzinnego domu.

Po tych słowach od razu posyła mi pełne politowania spojrzenie.

— Wybacz skarbie, ale nie mam zamiaru znowu walczyć o to by cię odzyskać. A teraz gdy jesteś w ciąży tym bardziej nie mam zamiaru ryzykować dlatego moja odpowiedź brzmi nie.

Jestem przygotowana na taką odpowiedź, nawet nie spodziewałam się by od razu się zgodził.

— A tak w ogóle to wiem, że to właśnie któryś z nich przesłał ci to zdjęcie.

Robię kilka kroków w jego stronę.

— Nie dostałabym takiego zdjęcia gdybyś naprawdę mnie nie zdradził. Poza tym na pewno tata mnie znów nie zatrzyma, bo nie będzie chciał ryzykować utraty kolejnego dziecka — moje słowa go zraniły. I bardzo dobrze.

— Nie ukrywam łaskawszym okiem na ciebie spojrzę jeśli wreszcie przestaniesz mnie ograniczać. Od razu informuje, że ja w odróżnieniu od ciebie nie zamierzam cię zdradzać — wznosi oczy ku górze. Niech nie myśli, że szybko przestanę mu to wypominać lub zapomnę. Nigdy tego nie zapomnę.

— Ta wizyta może cię niepotrzebnie zdenerwować.

— W obecnej chwili ty mnie ciągle denerwujesz — odbijam ten głupi argument i zajmuje krzesło naprzeciwko niego.

— Chce wrócić do naszej sypialni — to, to już jest bezczelność, ale skoro zamierza się targować w ten sposób to proszę bardzo.

— Okej, z wielką chęcią przeniosę się do gościnnego — ledwo się powstrzymuje przed wybuchnięciem śmiechem na widok jego wyrazu twarzy. Jednak jest dobra strona tej ciąży. Mogę mu mówić co tylko zechce i to bez żadnych konsekwencji.

— Verino ja naprawdę chce jedynie dość z tobą do porozumienia — widzę, że już jest tym wszystkim zmęczony. Lecz to dopiero dla niego początek.

Nie sądzę by udało mi się od niego uwolnić, ale chce by przynajmniej zapłacił za swoje czyny.

— Ja też wiele rzeczy chce, ale nie będę ich miała. Dlatego oczekuje, że zaczniesz ze mną współpracować, bo inaczej to ja będę ci rzucać kłody pod nogi. Ucieknę byś już więcej nie zobaczył mnie ani dziecka!

Przymyka na chwilę oczy i bierze głęboki wdech.

— Jeśli nie wrócisz po czterech godzinach to wiedz, że ich wszystkich pozabijam. A ty do końca ciąży nie wyjdziesz z domu — grozi, ale ja wiem, że wreszcie wygrałam.

To jest moje pierwsze małe zwycięstwo, ale na pewno nie ostatnie.

Liczę na wasze opinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro