Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

69

Siedzę przed toaletką i czesze swoje czarne włosy. Muszę zachować swoją rutynę jeśli nie chce oszaleć. Harry nie spuszcza mnie z oczu, bo najwidoczniej spodziewa się, że zamierzam się wyprowadzić. Nie zamierzam użyć słowa ucieczka, nie jestem przecież pozbawiona wolności by nie móc opuścić tego domu.

— Od wczoraj nie odezwałaś się do mnie ani słowem. Wiesz, że takim zachowaniem pokazujesz, że wcale nie jesteś taka dojrzała jak ci się wydaje — uznałam, że najlepiej będzie go ignorować. Sensowna rozmowa nie jest z nim możliwa dlatego nie zamierzam strzępić sobie na niego języka.

Odkładam szczotkę i wstaje z krzesła. Bez słowa opuszczam sypialnię, oprócz tego, że z nim nie rozmawiam to jeszcze unikam go jak tylko mogę. Ostatnie dwie noce spędził w pokoju gościnnym i szczerze mam nadzieję, że dalej tak będzie. Nie wyobrażam sobie po tym wszystkim się koło niego położyć.

Idę do kuchni do Adele. W salonie Harry na pewno by się do mnie przysiadł, a do kuchni na pewno nie przyjdzie.

— Pomóc ci w czymś? — pytam kobiety.

— Nie. Poza tym już ci mówiłam, że to nie jest miejsce dla ciebie — czyli Harry już z nią rozmawiał. Wie, że Adele jest dla mnie ważna dlatego przez nią chce na mnie wpłynąć. Pierdolony idiota.

— Jeśli będzie się ciebie pytał ci mi tak powiedziałaś to mu odpowiedź, że stwierdziłam, że skoro to mój dom to mogę sobie przebywać gdzie tylko zechce. A teraz zrobię nam kawę — podchodzę do ekspresu i podstawiam pod niego kubek.

— Spróbuj wybaczyć panu Harry'emu.

Gwałtownie się odwracam w jej stronę. Co ona wygaduje?

— Zastanawiam się właśnie w jaki sposób cię przekupił, że mówisz mi takie rzeczy? Ja nigdy go nie zdradziłam i nie zamierzam mu wybaczyć tego co zrobił.

Kobieta wzdycha. Czyli co? Ona mówiła tak na serio?

— Jesteś bardzo młoda, a pan cię kocha. Ostatni czas był dla niego też bardzo trudny.

— Nie! — przerywam, bo nie zamierzam tego już słuchać. — To już koniec naszego małżeństwa. Mieliśmy umowę, on mnie zabije jak go zdradzę, ale jemu też ma być mi wierny.

Opuszczam kuchnię, bo nie mam zamiaru dalej toczyć tej rozmowy. Nie rozumiem jak Adele może mi opowiadać takie rzeczy.

Nagle staje, bo znów zaczyna mi się kręcić w głowie. Od kilku dni ciągle się źle czuje co mnie naprawdę zaczyna niepokoić. Biorę kilka głębszych wdechów, ale tym razem to mi nie pomaga.

— Skarbie! — dociera do mnie głos Harry'ego. Kurwa nie chciałam żeby zauważył, że coś ze mną dzieje.

Obejmuje mnie ramieniem, a ja nie mam nawet siły protestować. Odprowadza mnie do salonu i pomaga mi usiąść na kanapie.

— Kochanie powiedź co się dzieje — prosi zmartwionym tonem.

— To nic — na chwilę zawieszam broń i się do niego odzywam. — Zaraz mi przejdzie.

— Czyli to nie pierwszy raz?! — pyta ze złością. — W tej chwili pojedziemy do szpitala i tam zrobią ci badania.

— Okej mogę jechać, ale bez ciebie. Nie chce byś mi towarzyszył.

Na jego twarzy widzę złość. Mimo, że źle się czuję to nie zamierzam go do siebie dopuszczać.

— W takim razie wezwę lekarza, który cię tu zbada, i pobierze krew. Dopóki nie dojdziemy do porozumienia to na pewno nie opuścisz tego domu beze mnie — oznajmia, a następnie gdzieś idzie.

Kurwa właśnie straciłam taką dobrą okazję na ucieczkę.

Harry wzywa do mnie jakiegoś doktora, który bada mi ciśnienie i te inne parametry życiowe. Wszystko jest w normie. Pobiera mi też krew i jeśli z niej nic się nie będzie wynikać to będę musiała przejść dokładniejsze badania.

Skłamałabym twierdząc, że się nie boję. Każdy się przecież boi się chorób.

— Mówiłem ci, że nie powinnaś się tak bardzo denerwować skarbie. Musisz pozwolić mi o siebie zadbać — Harry zamierza wykorzystać nawet taką okazję by się do mnie zbliżyć. Wracam już jednak do swojego milczenia względem niego.

Szkoda tylko, że to on jako pierwszy dostanie moje wyniki. Jak tylko będę wolna to na pewno przejdę się do tego doktora i w oczy powiem mu co o nim myślę. Podczas tych badań traktował mnie jak powietrze. Zupełnie tak jakby Harry był moim właścicielem, a nie mężem.

— Pewnie już ci się uzbiera parę spraw w klubie, ale nie pójdziesz tam jeśli dalej będziesz się tak dziecinnie zachowywać — pieprzony manipulant. Myśli, że dam się nabrać na takie nędzne sztuczki.

Odwracam się do niego plecami. Liczę na to, że się poczuje ignorowany i sobie pójdzie. Harry jednak ma zupełnie inny plan, bo czuję jak materac się ugina. Czuję też jego ramię na moim biodrze. Szybko jednak je zrzucam.

— Co ty robisz? — pytam wściekle odwracając się do niego.

Lekko się uśmiecha. O co mu kurwa chodzi?

— Po prostu cię przytulam. Sama nie raz mówiłaś, że to uwielbiasz. Poza tym nie ma innego sposobu żebyś się do mnie odezwała.

Chce wstać, ale on owija swoje ramię wokół mojego pasa i mi to uniemożliwia.

— Słyszałaś lekarza, masz odpoczywać, a ja z ogromną chęcią dotrzymam ci towarzystwa.

Nawet nie mam już siły tego komentować.

***

Mimo, że mam zamiar odejść od Harry'ego to nie poinformowałam moich bliskich o zdradzie Harry'ego. Po pierwsze podejrzewam, że to jeden z nich jakimś cudem dotarł do tej informacji i mi wysłał anonima, a z drugiej strony to nie chce też dawać kolejnych powodów by atakowali Stylesa.

Czy chce tego czy nie on ma dużo lepsze możliwości, a ja nie mam zamiaru dopuścić by ktoś z moich bliskich znów ucierpiał.

— Verina! — nagle dociera do mnie krzyk Harry'ego. Prawie podskakuje ze strachu, a on wpada do pokoju. Nie wygląda jednak na złego, ale pozory mogą mylić.

— O co chodzi? — pytam zachowawczo. Oby moi bracia lub ojciec nic nie odpierdolili.

— Będziemy rodzicami! Jesteś w ciąży — woła radośnie.

To jest jednak najgorsze co mogłam usłyszeć.

Liczę na waszą opinię.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro