Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Aiden najpierw działa, a dopiero później myśli. Najlepszym dowodem na to jest to, że właśnie teraz rzuca się z pięściami na mojego męża. Nie krzyczę i nie staram się nic zrobić, bo doskonale wiem, że moja interwencja tylko zaostrzy sprawę. On jest w szale.

Pięść mojego brata ląduje na szczęce mojego męża. Harry na to odpycha od siebie Aidena.

— Już do końca ci odwala! — wrzeszczy zburzony Styles. — Wynoś się z tego domu, bo więcej nie chce cię tu widzieć — odwraca głowę w moją stronę i nagle zamiera. Chyba wcześniej nie zauważył mojego siniaka. — Uderzyłeś ją! — warczy znów spoglądając na mojego brata.

Kurwa, a teraz ten myśli, że to Aiden mnie walnął.

— Ja? — wyraźnie oburza się mój brat. — Skatowałeś moją siostrę, a teraz jeszcze chcesz na mnie to zrzucić. Verina wracamy do domu!

— Owszem wyjdziesz z tego domu, ale sam. I się pośpiesz, bo nie chce cię tu już oglądać.

— Przestańcie się już kłócić, bo to tylko moja wina, że poślizgnęłam się wychodząc z wanny — ich oczy zostają skierowane na mnie. Aiden na pewno nie uwierzy w moje słowa, ale Harry już może tak. Przynajmniej mam taką nadzieję.

— I akurat przy tym upadku uderzyłaś się prosto w twarz — mówi sceptycznie Harry. Prościej by było powiedzieć prawdę, ale nie chce wkopać Adele. Harry mógłby być na nią za to wściekły.

— Nie mam pojęcia w co wy oboje gracie, ale w ogóle nie wierzę w te bajeczki. Pobiłeś Verine i jeszcze każesz jej kłamać! — no niestety jak już Aiden sobie coś ubzdura to nie łatwo mu przetłumaczyć, że wcale tak nie jest.

— Kevin! — Harry woła mojego ochroniarza. Szczerze to nie mam pojęcia po co to robi.

Mężczyzna szybko się zjawia co oznacza, że był w pobliżu. Oby nie widział jak Adele mnie uderzyła tymi drzwiami, bo wtedy cały mój plan szlag trafi. Jeśli tak będzie to przysięgam, że się na nim za to zemszczę.

— Wyprowadź go stąd i dopilnuj by już nigdy tu nie wszedł — nim zdążam zaprotestować to Kevin zaczyna się szarpać z moim bratem. Podnoszę się, ale Harry się do mnie zbliża i zasłani mi widok. — Musimy omówić pewne rzeczy — dotyka mojego policzka, a ja się krzywię na ból jaki mi tym przysparza.

Mój mąż zabiera dłoń widząć mój grymas Kątem oka widzę jak tamta dwójka wychodzi. A tak naprawdę to Kevin wyciąga Aidena.

— Jeśli on cokolwiek zrobi mojemu bratu to już nigdy ani słowem się do ciebie nie odezwę — zaznaczam na samym wstępie. Nie kręci mi się w głowie już tak bardzo jak wcześniej, ale nadal dobrze się nie czuję.

— On mnie obecnie najmniej interesuje. Wytłumacz mi lepiej czemu wyglądasz jakby ktoś cię naprawdę katował? I proszę byś nie kłamała o żadnym poślizgnięciu, bo z tego co widzę to nie masz żadnych obrażeń — cholera czemu ja tego nie przemyślałam. Mogłam przecież powiedzieć, że wpadłam na szafkę. To przecież nie brzmi gorzej niż poślizgnięcie się.

— Widocznie mam pecha — dalej brnę w swoją wersję. Skoro już okłamałam ich obu to nie mogę się teraz wycofać.

— Kto cię uderzył Verino? — pyta patrząc mi w oczy. Chyba sądzi, że uda mu się wyłapać moje ewentualne kłamstwo. Zapomniał jednak, że wychowałam się z samymi facetami i z łatwością umiem kłamać.

— Czemu nikt mi nie chce uwierzyć? Wiem, że jestem niezdarna, ale to nie jest jeszcze powód by mnie posądzać o kłamstwo — mówię płaczliwym tonem. Zmuszam się też do uronienia łzy co wcale nie jest takie trudne biorąc pod uwagę jak obolała jestem.

Harry także okazuje się nie być obojętny na mój urok i na jego twarzy pojawia się zmartwienie. Dobrze wiedzieć, że parę łez potrafi zmiękczyć jego serce.

— Po prostu nie chce by ktokolwiek cię skrzywdził — mówi, a następnie mnie do siebie przyciąga. Delikatnie też mnie obejmuje. — Nie będę już drążył tego tematu, ale i tak nie potrafię się pozbyć wrażenia, że to ktoś inny cię uderzył.

Nie ważne co tam sobie myśli, liczy się to, że odpuścił.

***

— Wiesz, że nie musisz tego robić — mówię do Harry'ego który uparł się żeby mi towarzyszyć podczas oglądania filmu. — Nie będę na ciebie zła jeśli teraz pójdziesz sobie popracować.

— Dziś już się napracowałem — oznajmia i obejmuje mnie ramieniem. Kątem oka na niego spoglądam. Nie wygląda na zbyt zainteresowanego tym filmem.

— Możemy też na coś innego przełączyć. Coś co cię bardziej zainteresuje.

— Oglądajmy skarbie — oglądamy sobie ten film aż po pewnym czasie robię coś o co nigdy bym się nie spodziewała. Opieram głowę o jego ramię. Sama nie wiem po co, ale poczułam nagle taką potrzebę.

Sama nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamykają i zasypiam. Długo jednak nie dane mi jest pospać, bo ze snu wybudza mnie pukanie do drzwi.

Do pomieszczenia wchodzi Adele, która posyła mi zasmucone spojrzenie.

— Przyszedł ojciec pani Veriny — oznajmia, a przez moje ciało przebiega dreszcz. Nie chce nawet myśleć jaj bardzo zmartwił się tata. Aiden na pewno przedstawił sytuację bardzo źle.

Adele wychodzi, a ja się podnoszę z Harry'ego.

— Może lepiej będzie jak sama tam zejdę — proponuje. Tata jest rozsądny, ale po tym co mógł mu naopowiadać Aiden może go ponieść złość.

— Nie Verino — odpowiada mi i wstaje. Ja także to robię i podążam za nim.

— Aiden zawsze miał bardzo bujną wyobraźnię, więc wytłumaczę tacie, że to nie jest prawda — mówię Harry'emu, ale on mi nic nie odpowiada co mnie zaczyna martwić. Nie chce by pokłócił się też z moim ojcem.

Schodzimy na dół i widzę mojego ojca stojącego w salonie. Ma dość wzburzony wyraz twarzy. Z jeden strony to bardzo się cieszę, że nadal znaczę dla niego tyle, że jak tylko usłyszał, że może mi się dziać krzywda to od razu przyjechał mi na pomoc, lecz nie chce także by doszło do kolejnej kłótni.

— Witaj tato — uśmiecham się na jego widok, ale on tego nie odwzajemnia.

— Nie chciałem wierzyć w słowa Aidena, ale teraz widzę, że to prawda — ojciec podnosi głowę i spogląda na Harry'ego, który stoi za mną. — Zechcesz mi wytłumaczyć czemu moja córka tak wygląda?

Liczę na waszą opinię.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro