Roz. 26
Kiedy tylko schowałam swój telefon, do kieszeni bluzy, oparłam się o barierki i patrzyłam jak chłopaki się rozgrzewali. Teoretycznie o moich przeczuciach wiedział tylko Daichi. Ale...Nie wiem czemu zamiast nieco podupaść na duchu, ten jakby chciał z siebie dać więcej niż 100 procent. Tego nie rozumiałam. Dobra pamiętam co wtedy powiedział, ale nadal nie rozumiem tego zapału. Ta gdybym była na boisku to bym rozumiała. Tak samo jak grałam przeciwko Wakuan. Dobrze często o nich wspominam, ale to na serio było ważne dla mnie wydarzenie, nawet jak nie miało pozytywnej siły. Tylko bardziej negatywną, ale gdyby nie to to bym się ostro za siebie nie wzięła. Jednak....Jeśli Karasuno teraz przegra...To też będzie po części moja wina, że nie mogłam im za bardzo pomóc. Nie jako menadżerka. Nie wierzę w to co mi wpadło do głowy teraz...Ale wykonam to dopiero po ich meczu. Na razie mam czas, aby jeszcze podpatrzeć mocne jak i słabe punkty, każdego na boisku. A potem się wziąć za siebie. Nawet jak na chwilę przez to będę musiała zniknąć. Kiedy tylko usłyszałam gwizdek rozpoczynający mecz, od razu odsunęłam się od swoich myśli i skupiłam się na meczu
Time skip
Kiedy piłka opadła na ziemię, zdobywając dla Aoby ostatni punkt, nie mogłam powstrzymać, lecących z moich oczu łez. Rozgryźli nasze sygnały dotyczące Kageyamy i Hinaty. Prawie tak samo jak ze mną i Wakuan. Plus Oikawa posiadał większe doświadczenie, niż to co widziałam na filmikach. A to oznacza, że na serio jako menadżerka się nie za bardzo spisałam moim zdaniem. To co zrobiłam było za mało. Muszę wcielić tamten mój pomysł w życie. Ale to za chwilę. Nie teraz. Teraz muszę przynajmniej jedną osobę podnieść na duchu, tak jak on mnie. Zaraz po tym jak dostrzegłam, jak wracali, to ruszyłam ku wyjściu z trybuny i na dół do chłopaków i Kiyoko. Oczywiście sama nie byłam w najlepszym humorze. Gdy tylko dojrzałam jedną osobę, od razu go przytuliłam. On odwzajemnił się tym samym. Chwilę byliśmy cicho, aż jeszcze poczułam kolejny uścisk. No ej no mnie zaraz uduszą. Nie zgadzałam się na żaden grupowy uścisk! Szczególnie jak duszą!!! Ej no rozumiem, że miałam złe przeczucie, ale nie dusić!!!!
-Nie...Duście...mnie..!!!
Prawie od razu odskoczyli. No właśnie prawie. Już chyba byłam fioletowa na twarzy. Tylko jedna osoba mnie nie puściła. Co mnie zdziwiło
-Przepraszam, że przegraliśmy...
To to wyszeptał, gdy reszta nieco odeszła. Walnęłam go płaską dłonią w czubek głowy, na co prawie krzyknął z bólu. Co jak co, ale też potrafię pokazać tą twardą rodzicielską rękę. On na swój sposób i ja na swój.
-To nie twoja wina głupku! Skąd mogliśmy wiedzieć, że rozgryzą nasze sygnały? Albo to co potrafi Oikawa. Sama najlepiej wam nie pomogłam dziś. Gdybym tylko nieco dłużej posiedziała nad nagraniem...
Teraz mi się oberwało, ale nie tak mocno jak jemu. Syknęłam lekko z bólu i dłoń na czubek głowy i spojrzałam na niego.
-Zrobiłaś dla nas aż za wiele i mówisz, że mało robisz. Spójrz dookoła. Jakbym nie wiedział o tych treningach podczas obozu treningowego.
Poczułam małą kropelkę potu. Uśmiechnęłam się niezręcznie, po czym spojrzałam w inną stronę, aż nie usłyszałam jego śmiechu.
-Chodźmy zanim ich zgubimy
Puścił mnie i od razu ruszyliśmy za resztą naszej drużyny. Jednak ja miałam jeszcze jedną lub dwie rzeczy do załatwienia.
Time skip v2
Zaraz po tym jak nasza drużyna doszła do jakieś restauracji, ja się oderwałam od grupy. Moim przystankiem nie była restauracja, a szkoła. A dokładnie gabinet dyrektora. Musiałam jakoś doprosić o dołączenie do drużyny chłopaków, nie jako menadżerka, a jako gracz. A jakby się nie zgodził od razu mam jeszcze pewną opcję. Trening z najlepszymi jakich znam. Fukurodani, Nekoma i może Oikawa jakby się zgodził pomóc z serwem. Oczywiście na początku nie wiedział o moich planach. W drodze do szkoły jeszcze wyjęłam swój telefon. Na początku do jednej osoby, a potem do Oikawy.
Atsuko: Wybacz Daichi że tak się odłączyłam. Muszę szybko coś załatwić, a to dla mnie ważne :(
Daichi: Wybaczem ten raz. Coś poważnego??
Atsuko: Nie spokojnie. Na pewno nie szpital, ale i tak dla mnie ważne
Daichi: No dobrze, ale widzimy się jeszcze tutaj
Atsuko: Postaram się :P
Teraz osoba numer 2
Rida: Dobra balonie wygrałeś -,- Na pewno chcesz wiedzieć?
Oikawa: Yup! Słuchaaaaam~
Rida: Ehh...Ludzie za co? ;-; Więc od początku. Wcześniej chodziłam do Fukurodani. W drugiej klasie byłam kapitanem drużyny i rozgrywającą. Oczywiście nadal nią jestem. W każdym razie na boisku dawał z siebie więcej niż mogłam, starałam się jak mogłam aby doprowadzić swoją drużynę na szczyt. Jednak nie udało mi się. Pokonała nas drużyna Wakunan. Rozgryźli każdą moją akcję, każdy ruch. Nie mogłam nic zrobić. Przegrałyśmy. Zadowolony?
Oikawa: Nie wiedziałem...
Rida: Bo rzadko kiedy o tym mówię innym. Od tamtego czasu ćwiczę, ćwiczę i jeszcze raz ćwiczę
Oikawa: Dlatego tak reagowałaś na meczy sparingowym wtedy. Masz oko do tego
Rida: Dziękuję, ale i tak nie potrafię tej piłki skierować do tego miejsca co chcę -,-
Oikawa: Jak chcesz mogę ci z tym pomóc ^^
Rida: Dziękuję Oikawa. Stawiam ci shake'a po takim treningu
Oikawa: :DD
Pokiwałam głową na boki i schowałam swój telefon do kieszeni. Kiedy tylko weszłam do szkoły od razu poszłam do dyrektora. Miałam szczęście, że go jeszcze zastałam. Prawie od razu po wejściu do środka, wystawiłam swoją prośbę na ladę.
-To by było dla ciebie zbyt wielkie wyzwanie młoda damo. Co jak co, ale piłka siatkowa różni się u chłopaków a dziewczyn.
-Proszę mi pozwolić. Zrobię co w mojej mocy
-Nie sądzę abyś dała radę
Na te słowa moja głowa poleciała w dół i zagryzłam swoje zęby, aby nie wybuchnąć z nerwów. Ostatecznie gdy się nieco uspokoiłam, postawiłam na swój drugi plan
-Miesiąc po egzaminach. Po tym miesiącu wrócę w pełni naszykowana na siatkówkę chłopców.
-Huh?
-Przez ten miesiąc będę się uczyć od najlepszych, tylko po to aby dołączyć do drużyny jako gracz. Nie przystanę, dopóki im nie będę mogła inaczej pomóc.
-No cóż....Jeśli taka twoja wola. Zgadzam się. Ale na pierwszym twoim treningu po tym miesiącu, sprawdzę czy dasz sobie radę.
Ukłoniłam się lekko i podziękowałam. Od razu wyszłam z gabinetu i poszłam do chłopaków, nie mówiąc nic o moim planie. Nie muszą o tym wiedzieć. A szczególnie Daichi jak na razie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro