Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roz. 24

Zanim co chciałabym wam wszystkim podziękować za wasze komentarze. Piszę zazwyczaj to co mi wena przyniesie i nigdy się nie specjalizowałam za bardzo w romansach, dlatego cieszę się, że według was jest okey. To na serio motywuje do dalszej pracy^^

>>>>>>>>>>>

Gdy tylko jaśnie pan wielki balon skończył swój mecz, miałam okazję w końcu się wyrwać z hali. Reszta drużyny pewnie już wróciła do szkoły, więc nie ma co ich szukać po budynku i tracić niepotrzebnie czas, który mogę wykorzystać na jakiś swój trening czy analizę wcześniejszej części meczu Aoby. Teraz tylko skombinować płytkę, albo poszukać na internecie. Tylko kto mógłby mi w tym pomóc...ktoś z mojego poprzedniego liceum chyba znał się na informatyce, aby znaleźć ten fragment. Jednak nie mogę jej o to poprosić bo mogliby ją oskarżyć o hakerstwo. Nie zrobię tego Izumi. I tak ma już sporo pracy na uczelni. Mnie na szczęście dopiero za rok to czeka. Chwila! Jezu jaka ja jestem głupia! Walnęłam się płaską dłonią w czoło i od razu ruszyłam biegem w stronę sklepiku trenera. Jeśli ktokolwiek miałby nagrany mecz Aoby to on. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? Kiedy tylko dobiegłam na miejsce można powiedzieć, że wparowałam do środka jak błyskawica i od razu do bladu. Oj trener o mały włos się nie wywalił z krzesła.

-Trenerze! Ma pan może nagrany mecz Aoby?

Chwilę się na mnie patrzył, co chwila mrugając jakby ducha zobaczył. Dopiero po dłuższej chwili oprzytomniał.

-Mam go. Ale czy ty nie powinnaś nieco zwolnić i odpocząć. Nawet analiza potrzebuje energii, a ty jesteś już wymęczona.

-Nie jestem trenerze! Mam jeszcze sporo sił. Zależy mi tylko na pierwszym secie, bo tego nie widziałam

Nie mogłam się zgodzić z tym, że niby byłam zmęczona. Bo taka prawda nie była. Czułam w sobie jeszcze jakieś pokłady energii, które muszę wykorzystać inaczej nie zasnę. To tak samo jak gdy masz grać a nie oglądać mecz swojej drużyny. Na pierwszym roku w Fukurodani siedziałam na ławce i tylko oglądałam. Potem zaczynałam stopniowo grać i ten napływ adrenaliny jest inny. Przynajmniej u mnie.

-Dobrze. Jednak jeśli jutro będziesz ledwo przytomna i wymęczona to sam dopilnuję aby ktoś się tobą zajął.

Ścisnęłam powieki w cienką linkę i ostatecznie wymamrotałam jakąś tam zgodę. Potem tylko przy pomocy Izumi, do której zadzwoniłam, zgrałam to video i do domu. Starałam się tak przemknąć aby mnie ktoś w oknie nie widział. Jak tylko jakoś udało mi się dojść, to od razu do pokoju odłożyć swoje rzeczy, przebrać się w coś luźniejszego i do kuchni zrobić coś do jedzenia. Rodziców nie ma do wieczora, bo oboje dziś pracują, więc byłam sama. Mogłam wykorzystać ten czas aby obejrzeć parę razy ten filmik i spisać różne typy akcji. I tak można powiedzieć spędziłam całą resztę dnia plus jeszcze tak do 24. Chyba wszystko zobaczyłam i to kilka razy. Mam nadzieję, że te notatki im jutro pomogą. Wyłączyłam swojego laptopa i odłożyłam go na biurko. Ziewnęłam przeciągle i na szybko wzięłam prysznic i założyłam piżamę. Następnie do łóżka i spać. Owinęłam się w swoją mięciutką kołderkę i dałam się oddać w objęcia Morfeusza.

Obudziłam się o 6 rano. Jednak nie najlepiej się czułam. Głównie przez moje sny. Nie dawały mi spać, przez co nie byłam w dość dobrej formie. Jednak nie ważne co i tak musiałam iść na mecz chłopaków. Po dłuższym siedzeniu na łóżku, postanowiłam w końcu wstać z łóżka i cichutko do kuchni. Nie chciałam obudzić swoich rodziców, którzy pewnie wrócili po 2 do domu. Zrobiłam sobie jakieś lekkie śniadanie i potem kubek kawy. Jeszcze dodatkowo sobie zrobiłam kawę na później do termosu. Gdy się zbierałam, do wyjścia usłyszałam pukanie do drzwi. Na chwilę zostawiłam swoją torbę i poszłam otworzyć. W końcu nie chcę obudzić rodziców. Spojrzałam przez to okienko i potem otworzyłam szeroko drzwi.

-Daichi co ty tu tak wcześnie? Jest dopiero siódma

-Wolałem się upewnić, że nie będziesz teraz biegać przed naszym meczem.

(I tutaj powinna być ta mina Noyi po meczu z absolwentami Karasuno). Nawet nie miałam zamiaru dziś biegać, bo nie jestem w najlepszej formie. Co jak co ale wiem kiedy przystopować. W tym stanie mogłabym przez przypadek wbiec na ulicę, więc uważam na siebie.

-To miło z twojej strony, ale nie zamierzałam dziś ćwiczyć. Wchodź tylko cicho. Rodzice śpią.

Wszedł do środka, a ja od razu poszłam do pokoju po torbę i do kuchni po termos. Nie tylko aby mnie rozbudzić, ale...mam złe przeczucia co do tego meczu. I to na serio złe. A nie powiem tego od razu chłopakom, bo nie chcę ich demoralizować. Chociaż raz moje przeczucia mogłyby być błędne. Schowałam daną rzecz do torby i gdy się odwróciłam spotkałam się prawie dosłownie z twarzą naszego kapitana. Był tym i zaskoczona i zamieszana. No i może się zaróżowiłam. A to nie była pierwsza taka akcja.

-Coś się stało prawda?

-C-Co? Nie. Wszystko jest okey

-Nie kłam mnie tu. Mam oczy i widzę

Tylko cicho westchnęłam i odwróciłam głowę w bok. On na serio zachowuje się jak jakiś tatuś. Tia. I mówi to ktoś kogo również nazywają ojcem.

-Po prostu nie mogłam spać przez koszmary. I dlatego że nie jestem za bardzo wyspana to nie mam zamiaru ćwiczyć. Zadowolony?

-Tak. Na tym mi zależało. Pamiętasz jakie to były koszmary?

Szczerze to nie za bardzo. Pokiwałam tylko głową na boki na co ten cicho westchnął. Nie mogę mu powiedzieć o tych przeczuciach. Nie teraz. Chociaż raz mam nadzieję, że okażą się one nieprawdziwe. Tylko o to proszę. Aby te przeczucia były fałszywe. Gdy zrobiłam jeszcze śniadanie dla rodziców, wyszliśmy na świeże powietrze i pod szkołę a potem na halę. A im bliżej byłam tego jednego miejsca tym gorsze miałam przeczucia, ale starałam się to ukrywać

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro